Poznań-Paryż 2013 dzień 2
Wtorek, 16 lipca 2013 | dodano:26.11.2013Kategoria 100-200km, Poznań-Paryż 2013, Za granicą, Ze zdjęciami
Km: | 117.07 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:18 | km/h: | 18.58 |
Pr. maks.: | 37.08 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 437m | Rower: | Kellys Magic |
Dzień 2.
Polska, Niemcy.
Dzisiejszy dzień wita nas słoneczkiem. Wstajemy dosyć wcześnie, bo już o 8 jesteśmy na nogach. Popijając kawkę składamy namiot i szykujemy się do drogi. Jeszcze w Polsce zahaczamy o biedronkę, aby kupić jeszcze trochę zapasów oraz wydać ostatnie złotówki. Po szybkich zakupach udajemy się w stronę granicy niemieckiej. Znaną mi drogą jedziemy w kierunku Munchebergu. Jedzie się świetnie słońce świeci. O drogach niemieckich już nie będę tutaj wspominał. Pokaże tylko zdjęcie:
Tak też mija nam pierwsze 40km dzisiejszego dnia. Na ryneczku robimy sobie przerwę śniadaniową.
Berlin jest już coraz bliżej. Jedziemy świetnie usytuowanymi ścieżkami rowerowymi które prowadzą nas pod sam Berlin. Mijamy Berlin Ring:
Sam wjazd do Berlina idzie całkiem sprawnie chociaż jedziemy pod silny wiatr to eskortuje nas spychacz który jedzie z prędkością idealne jak na nasze warunki. Tak też szybko docieramy do samego Berlina:
Zwiedzamy Berlin (oto kilka fotek):
:)
:)
:)
Wyjeżdżając z Berlina postanowiliśmy zjeść prawdziwego ,,Berlin Doner Kebeb" Trafiliśmy na taką małą knajpę. Usiedliśmy koło starszego małżeństwa cały czas rozmawiając o naszej obecnej przygodzie. Robiło się późno więc ruszamy dalej. Za Berlinem kupiliśmy zakupy na kolacje oraz śniadanie. Osobiście myślałem, że będziemy mieć większy problem ze znalezieniem noclegu. Myliłem się już kilka km za Berlinem rozbijamy namiot przy ścieżce rowerowej. Jemy tylko ciepłą zupkę chińską. Miejscówka była przednia:
Spać jesteśmy gotowi o 21.45. Już widać opaleniznę kolarską :)
To był udany dzień! :)
Polska, Niemcy.
Dzisiejszy dzień wita nas słoneczkiem. Wstajemy dosyć wcześnie, bo już o 8 jesteśmy na nogach. Popijając kawkę składamy namiot i szykujemy się do drogi. Jeszcze w Polsce zahaczamy o biedronkę, aby kupić jeszcze trochę zapasów oraz wydać ostatnie złotówki. Po szybkich zakupach udajemy się w stronę granicy niemieckiej. Znaną mi drogą jedziemy w kierunku Munchebergu. Jedzie się świetnie słońce świeci. O drogach niemieckich już nie będę tutaj wspominał. Pokaże tylko zdjęcie:
Tak też mija nam pierwsze 40km dzisiejszego dnia. Na ryneczku robimy sobie przerwę śniadaniową.
Berlin jest już coraz bliżej. Jedziemy świetnie usytuowanymi ścieżkami rowerowymi które prowadzą nas pod sam Berlin. Mijamy Berlin Ring:
Sam wjazd do Berlina idzie całkiem sprawnie chociaż jedziemy pod silny wiatr to eskortuje nas spychacz który jedzie z prędkością idealne jak na nasze warunki. Tak też szybko docieramy do samego Berlina:
Zwiedzamy Berlin (oto kilka fotek):
:)
:)
:)
Wyjeżdżając z Berlina postanowiliśmy zjeść prawdziwego ,,Berlin Doner Kebeb" Trafiliśmy na taką małą knajpę. Usiedliśmy koło starszego małżeństwa cały czas rozmawiając o naszej obecnej przygodzie. Robiło się późno więc ruszamy dalej. Za Berlinem kupiliśmy zakupy na kolacje oraz śniadanie. Osobiście myślałem, że będziemy mieć większy problem ze znalezieniem noclegu. Myliłem się już kilka km za Berlinem rozbijamy namiot przy ścieżce rowerowej. Jemy tylko ciepłą zupkę chińską. Miejscówka była przednia:
Spać jesteśmy gotowi o 21.45. Już widać opaleniznę kolarską :)
To był udany dzień! :)