blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(26)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sq3mko.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2013

Dystans całkowity:759.46 km (w terenie 35.00 km; 4.61%)
Czas w ruchu:36:14
Średnia prędkość:19.43 km/h
Maksymalna prędkość:45.70 km/h
Suma podjazdów:2056 m
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:94.93 km i 5h 10m
Więcej statystyk

Poznań-Paryż 2013 dzień 5

Piątek, 19 lipca 2013 | dodano:27.03.2014Kategoria 100-200km, Poznań-Paryż 2013, Za granicą, Ze zdjęciami
Km:101.88Km teren:0.00 Czas:05:41km/h:17.93
Pr. maks.:32.50Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:280mRower:Kellys Magic
Dzień 5.
Niemcy.

Rano budzą nas pociągi które jadą kilkanaście metrów od naszych namiotów. Również słońce nie pozwalało nam spać. Kto sypia w namiocie ten wie, jak promienie słoneczne nagrzewają wnętrze namiotu. Poranna toaleta i krzątanina idzie nam wyjątkowo szybko. Może przez to, że co chwilę ktoś tu przechodzi na spacer z psem. Ruszamy zdobywać dalej Europę. Dzisiejszy cel to Hannover. Słońce nam sprzyja czego nie można powiedzieć o wietrze... Tradycyjnie wieje z zachodu. W pewnej wiosce przy rozstaju dróg robimy przerwę. Należało wciągnąć coś słodkiego i sprawdzić trasę. Rozkładam się z mapą na chodniku i po chwili już mam pomoc:


 

Po wytłumaczeniu drogi i dowiedzeniu się mniej więcej ile nam zostało do Holandii ruszamy dalej. Niestety nadal wieje z zachodu. Jedziemy sobie raz koło siebie raz w odległości kilkudziesięciu metrów. Raz rozmawiając ze sobą raz milcząc jakbyśmy mieli siebie już dosyć. Jednak cały czas jedziemy do przodu. Jakie pomysły nam wpadały do głowy to jest coś niesamowitego. Polecam każdemu kto wygra w totka przejechać się gdzieś rowerem. Od razu będzie wiedział co z pieniędzmi zrobić. Marzy się fajnie ale nasze nogi i brzuchy przywracają nas do rzeczywistości. Trzeba zrobić przerwę odpocząć i coś zjeść. Duża część przerw spędzam na rozmowie ze swoją ukochaną:



Ciekawie kto wie co jest w słoiku z zieloną nakrętką? Po przerwie ruszamy dalej zdobyć Hannover. Po kilku km jesteśmy na przedmieściach tegoż miasta. Widać to po budowlach (jakaś tam fabryka i zdecydowanie więcej domków jednorodzinnych):



Wjeżdżamy do miasta. Trudno nam się odnaleźć. Nie posiadamy niestety planów miast więc jedziemy na tzw. ,,czuja". Po drodze zdarzył się mały wypadek. Bartek jadąc za mną nie zauważył słupka którego szybko wyminąłem i tak też się w niego w montował. Na szczęście nic poważnego się nie stało. Trochę rower ucierpiał. Ruszamy dalej w kierunku centrum. Przynajmniej tak nam się wydawało. Dojeżdżamy do centrum. Naprawiamy rower. Ja jadę na lekki ,,lans po Hannoverze'':



Przejeżdżając przez jedną z ulic nieszczęścia ciąg dalszy. Bartek się zagapił. Pewnie na jakąś ładną dziewczynę i nie zdążył się wypiąć i trzask leży przed Operą w środku miasta. Zdjęcia Bartka nie mam bo się szybko pozbierał ale za to jest Opera:



Robimy zakupy w Lidlu tradycyjnie na ostatnią chwilę ciężko nam się jest przyzwyczaić do godzin panujących na zachodzie. Sam wyjazd z miasta poszedł na sprawnie. Miejsce na nocleg też bardzo ładne nam się podobało. Kto ma takie widoki wieczorem z okna?


Wieczorem jeszcze mieliśmy pokaz fajerwerków. Spać kładziemy się koło północy

Poznań-Paryż 2013 dzień 4

Czwartek, 18 lipca 2013 | dodano:11.12.2013Kategoria 100-200km, Poznań-Paryż 2013, Za granicą, Ze zdjęciami
Km:106.35Km teren:0.00 Czas:05:20km/h:19.94
Pr. maks.:33.50Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:265mRower:Kellys Magic
Dzień 4.
Niemcy.

Budzimy się wcześnie podobnie jak wczoraj. Pakowanie namiotu idzie nam sprawnie. Pewnie przez dużo ilość komarów. Pierwsze co zrobiliśmy to rowery wystawiliśmy na drogę aby zminimalizować ryzyko przebicia się dętki przez leśne rośliny z kolcami. Tym samym zastawiliśmy przejazd panu (leśniczemu/rolnikowi). Szybko usuwamy rowery bojąc się o konsekwencje złego doboru miejsca na spanie. Jednak pan tylko się do nas uśmiechnął pomachał nam i pojechał dalej :) Oczywiście śniadania nie dało się tutaj zjeść. Było za dużo ,,chętnych" do naszego posiłku. Chociaż wydaję mi się, że te owady polowały na coś innego niż chleb z żółtym serem. Tak więc pierwszy posiłek jemy przy głównej drodze:





Najedzeni zadowoleni ruszamy. Jedzie się przyjemnie. Jak już wcześniej wspominałem drogi niemieckie pierwsza klasa. Temperatura odpowiednia czego chcieć więcej. Jak wiadomo przerwy trzeba robić więc siadamy przy polu, aby się posilić i napoić:





Celem na dzisiaj było przejechanie sporego kawałka drogi znaleźć sklep rowerowy i dojechać do Wolfsburga. W Gardenlagen, naprawdę ładnym miasteczku:



Znajdujemy sklep rowerowy. Bartek naprawia rower ja wykorzystuje czas na zjedzenie jogurcików z musli. Nieodłączny element praktycznie każdej dłuższej przerwy. Ruszamy dalej. Mijamy po drodze kanał na którym można zauważyć pełno barek (chociaż na zdjęciu jest tylko jedna):




Do Wolfsburga docieramy doscyć późno całe szczęście znajdujemy otwarty sklep. W tym też sklepie Bartek spotyka polaków którzy nam pomagają dobrze wyjechać z miasta. Z racji na fabrykę VW zauważamy pełno samochodów tej marki. Tak dobre 70% jeżdżących tam pojazdów miała z przodu znaczek VW. Wyjeżdżając z miasta widać pełno wolno biegających królików. Miejsce do spania może nie pierwszej jakości, ale było:




Tak też zakończył się dzień 4 który był zasadniczo dniem przelotowym. Z racji na błogie nasze lenistwo zrobiliśmy tyle kilometrów, a nie więcej :)

Poznań-Paryż 2013 dzień 3

Środa, 17 lipca 2013 | dodano:28.11.2013Kategoria 100-200km, Poznań-Paryż 2013, Za granicą, Ze zdjęciami
Km:107.47Km teren:0.00 Czas:05:46km/h:18.64
Pr. maks.:36.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:294mRower:Kellys Magic
Dzień 3
Niemcy.

Wstajemy dosyć szybko jak na wyprawowe poranki. Już o 9 jesteśmy gotowi do jazdy. Śniadanie również tam gdzie wczorajsza kolacja czyli na ścieżce. Udało nam się zajechać zaledwie 50m, Bartek informuję mnie o awarii. Pękła mu szprycha i nypel przebił dętkę...


Bartek wymienia dętkę. Miał za krótki wentyl i zaczął zmieniać dętkę na inną. W tym miejscu odbyła się nasza pierwsza wyprawowa sprzeczka. Bartek nie chciał sobie dać pomóc. Ja na siłę nic nie robiłem. Jednak szybko znajdujemy wspólny język i razem naprawiamy awarię. Jedziemy w dalszym ciągu drogą rowerową w miedzy czasie robimy przerwę na zakupy na drugie śniadanie. Mijamy Berlin Ring i kilka km za nim robimy sobie przerwę na 2 posiłek dzisiejszego dnia.


Udaje nam się zahaczyć o ładną wioskę (zabytkową) na środku stał kościółek obok było coś w rodzaju rolnictwa no i oczywiście pałacyk który mi się nie wątpliwie spodobał. Oj ile by było trzeba w nim sprzątać, ale za to jakie imprezy można by zrobić:



Zjeżdżamy z głównej drogi na rzecz mniej ruchliwej. Po kilku set metrach podjeżdża do mnie samochód. Patrzę polskie tablice. Zaczyna pytać po niemiecku o jakąś firmę. Ja jednak odpowiadam po polsku: ,,Panie nie jestem stąd nie pomogę panu" Koleś się trochę zdziwił, chwilkę porozmawialiśmy i ruszyliśmy dalej pięknymi malowniczymi drogami:



Dzień chylił się ku zachodowi. My cały czas drogami rowerowymi podążamy do Tangermünde. Tam też planowaliśmy zrobić zakupy na kolację. Niedawno musiała tu mieć miejsce jakaś powódź. Pola zalane, a jak nie pozalewane to zgniłe od stojącej wody. My czym prędzej jedziemy do miasta. Spieszy nam się, bo jak wiadomo na zachodzie sklepy są czynne do 20. Przed samym miastem widać sprawcę tej że powodzi:


Wjeżdżamy szybko do Lidla byliśmy chyba za 4min 20. Robię szybkie zakupy na wieczór (woda, chleb, ser, izobronik i jakiś jogurt). Zwiedzamy miasteczko, prezentuje się naprawdę ładnie. Takie typowe niemieckie miasto:



Ruszamy szukać miejsca do spania. Trochę musieliśmy przejechać w końcu znajdujemy lasek który na pierwszy rzut oka miał duży potencjał aby nas ugościć. Jedynie mieszkańcy nie byli zadowoleni z naszej wizyty. Cała chmara komarów atakowała nas do ostatniej szpiki wbitej w ziemię. Całe szczęście w namiocie ich nie było...

Dzisiaj na kolacje makaron z sosem. Oprócz awarii to dzień jak najbardziej można zaliczyć do udanych :)

Poznań-Paryż 2013 dzień 2

Wtorek, 16 lipca 2013 | dodano:26.11.2013Kategoria 100-200km, Poznań-Paryż 2013, Za granicą, Ze zdjęciami
Km:117.07Km teren:0.00 Czas:06:18km/h:18.58
Pr. maks.:37.08Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:437mRower:Kellys Magic
Dzień 2.
Polska, Niemcy.

Dzisiejszy dzień wita nas słoneczkiem. Wstajemy dosyć wcześnie, bo już o 8 jesteśmy na nogach. Popijając kawkę składamy namiot i szykujemy się do drogi. Jeszcze w Polsce zahaczamy o biedronkę, aby kupić jeszcze trochę zapasów oraz wydać ostatnie złotówki. Po szybkich zakupach udajemy się w stronę granicy niemieckiej. Znaną mi drogą jedziemy w kierunku Munchebergu. Jedzie się świetnie słońce świeci. O drogach niemieckich już nie będę tutaj wspominał. Pokaże tylko zdjęcie:


Tak też mija nam pierwsze 40km dzisiejszego dnia. Na ryneczku robimy sobie przerwę śniadaniową.


Berlin jest już coraz bliżej. Jedziemy świetnie usytuowanymi ścieżkami rowerowymi które prowadzą nas pod sam Berlin. Mijamy Berlin Ring:




Sam wjazd do Berlina idzie całkiem sprawnie chociaż jedziemy pod silny wiatr to eskortuje nas spychacz który jedzie z prędkością idealne jak na nasze warunki. Tak też szybko docieramy do samego Berlina:





Zwiedzamy Berlin (oto kilka fotek):


:)

:)

:)


Wyjeżdżając z Berlina postanowiliśmy zjeść prawdziwego ,,Berlin Doner Kebeb" Trafiliśmy na taką małą knajpę. Usiedliśmy koło starszego małżeństwa cały czas rozmawiając o naszej obecnej przygodzie. Robiło się późno więc ruszamy dalej. Za Berlinem kupiliśmy zakupy na kolacje oraz śniadanie. Osobiście myślałem, że będziemy mieć większy problem ze znalezieniem noclegu. Myliłem się już kilka km za Berlinem rozbijamy namiot przy ścieżce rowerowej. Jemy tylko ciepłą zupkę chińską. Miejscówka była przednia:




Spać jesteśmy gotowi o 21.45. Już widać opaleniznę kolarską :)

To był udany dzień! :)

Poznań-Paryż 2013 dzień 1

Poniedziałek, 15 lipca 2013 | dodano:26.11.2013Kategoria 200-300km, Za granicą, Ze zdjęciami, Poznań-Paryż 2013
Km:200.20Km teren:0.00 Czas:09:23km/h:21.34
Pr. maks.:45.50Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:549mRower:Kellys Magic
Dwoma słowami przed wstępu. Niestety nie miałem ostatnim czasem dużo czasu na opisanie tej wyprawy. Co gorsza nie miałem czasu na jeżdżenie rowerem. Jednak nastał ten czas abym mógł w pełni opisać wyprawę roku 2013. No z rowerem może być gorzej bo idzie zima, za to będzie można czytać o naszym wakacyjnym wyjeździe. Ruch na blogu będzie gwarantowany...


Pomysł samej wyprawy urodził się bardzo szybko. Już po zeszłorocznym krótkim wypadzie w góry wiedziałem, że przyszłe wakacje spędzę na rowerze z Bartkiem. Jechałem już do Finlandii oraz na Węgry. Teraz czas przyszedł na zachód. Nie byłem jeszcze ani razu w Holandii czy też Belgi więc postanowiliśmy udać się przez północne Niemcy.
Chcieliśmy rozgłosić naszą wyprawę. Powstała stronka na facebook'u. Patronatem naszą wyprawę objęło radio Afera działające przy Politechnice Poznańskiej oraz bikestats.pl. Udało nam się też zdobyć sponsora! Jest to sklep rowerowy MaxBike. Szczerze mogę polecić ten sklep miła obsługa oraz duże rabaty. Trochę się rozpisałem na wstępie, teraz należałoby by przejść do wyprawy...


DZIEŃ 1
POLSKA, NIEMCY.

Dnia poprzedniego przyjechał do mnie Bartek aby spakować resztę wspólnych rzeczy. Wieczorem zjawili się również moja dziewczyna Marta (którą bardzo kocham!), Ania, Robert, wpadł też sąsiad no i był również brat. Było naprawdę wesoło. Nadszedł ten długo wyczekiwany dzień 15 lipca godzina 7 rano. Wyją budziki, wstajemy, coś jemy i jedziemy. Przyjechał również Mateusz aby nas kawałek odprowadzić:






Pogoda szybko się psuje, trochę wieje. Jest zimno. Dyskutując docieramy do Buku, gdzie nasi towarzyszę jadą do domu. Oczywiście padła propozycja pożegnalnego izbobronika:




Po pożegnaniu się ze znajomymi ruszamy dalej w kierunku Nowego Tomyśla. Na nasze nieszczęście zaczyna padać deszcz. Z pomocą przychodzi nam stacja benzynowa gdzie czekamy kolejne 15 min, aż przestanie padać. Oczywiście zostaliśmy zauważeni przez pracownika stacji i ucięliśmy sobie z nim chwilę pogawędki. Dalsza część trasy prowadzi drogami wojewódzkimi na których występują długie proste:




Takimi drogami kierujemy się do Świebodzina. Po drodze robimy przerwę w przydrożnym sklepie na śniadanie. Chleb z dżememm był bardzo dobrą opcją!


Dojeżdżamy do słynnego Świebodzina. Bartek chciał z bliska zobaczyć pomnik Jezusa. Przy okazji jedziemy do Tesco. Fotka z parkingu Tesco w Świebodzinie


Kontynuacja naszej podróży to już gnania czym prędzej drogą krajową wśród TIRów i pędzących samochodów do granicy niemieckiej. Całe szczęście że było pobocze. Tak też docieramy do Rzepini. Jest po 20. Musimy dojechać jeszcze do Słubic tam mamy zagwarantowany kawałek ogrodu aby móc się rozbić w środku miasta. Dojeżdżamy koło 21. Rozbijamy namiot i jedziemy rzucić okiem na kraj przez który będziemy jechać kolejny tydzień :)



W drodze powrotnej wjeżdżamy do Małpki po wieczorne piwko. W namiocie krótka rozmowa i ze zmęczenia usypiamy dosyć szybko :)


Tak minął pierwszy dzień naszej 19 dniowej wyprawy podczas której chcemy podbić 5 stolic zachodniej Europy :)

Wieczorny trening.

Sobota, 6 lipca 2013 | dodano:07.07.2013Kategoria 50-100km, Ze zdjęciami
Km:55.30Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:45.70Temperatura:22.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Dzisiejsza sobota była tzn gospodarcza. Cały dzień jakieś porządki w domu. Jednak czas na rower się znalazł. Po 18 przyjechał po mnie Mateusz. Ruszamy razem szosowo przez okoliczne wsie, aby dostać się na DW na Buk. Początkowo jedziemy koło siebie później podkręcamy tempo i dajemy sobie zmiany. Asfalt na tym odcinku bardzo ładny.


Do Buku mamy wiatr lekko boczny. Jednak trasa na Stęszew, jeśli chodzi o wiatr czysta przyjemność prędkość koło 38km/h. Zawsze musi być jakieś ,,ale", tutaj asfalt nie był pierwszej jakości.


Ze Stęszewa na Poznań DK5, również po zmianach. Zjeżamy w Szreniawie. Tutaj jedziemy koło siebie aby móc swobodnie pogadać. Do domu docieramy po półtorej godzinie.

Dzięki Jarzyn za szybki trening.

p.s. Wieczorem lecę z bratem jeszcze na kosza! :)

Do serwisu.

Czwartek, 4 lipca 2013 | dodano:07.07.2013
Km:26.43Km teren:0.00 Czas:01:05km/h:24.40
Pr. maks.:40.55Temperatura:25.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy: 83mRower:Kellys Magic
Miałem jechać z Bartkiem i jego kuzynem na Maltę. Chciałem zabrać też Mateusza. Po jego przyjeździe do mnie zaraz przed wyjazdem przyjechał pan z paczką. Przyjechała moja korba. Zaraz wrzucam ją do sakwy i ruszam do serwisu na wymianę. Tam niestety tracę dużo czasu. Bartek już skończył swoje rowerowanie. Z Mateuszem postanowiliśmy, że wyjdziemy o 18 na szosy. Teraz wracamy do domu. Po drodze wstępujemy do maca na lody.


Po 18 nie uda się wyjechać deszcz przeszkodził w planach.

Rozjadowo treningowo.

Wtorek, 2 lipca 2013 | dodano:02.07.2013Kategoria 0-50km, z Anią, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km:44.76Km teren:35.00 Czas:02:41km/h:16.68
Pr. maks.:36.35Temperatura:20.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:148mRower:Kellys Magic
Po sobotnim rekordzie przyszedł czas na rozjazd. Namówiłem moją ukochaną i przyjaciółkę na rower. Początkowo miał to być wyjazd na czereśnie do mojej babci, ale z racji na moją prace musieliśmy go odłożyć na kiedyś indziej. Postanowiliśmy przejechać się po okolicznych wioskach. Ruszamy w kierunku Gołusek i dalej na Palędzie, tam też stoimy na przejeździe:



Czekaliśmy na przejazd 2 pociągów, już myślałem, że pojedzie 3 jednak barierki się otworzyły. Ruszamy dalej. Słońce wyszło, robimy techniczną przerwę na zrzucenie długiego rękawku:



oraz szybki serwis kierownicy:



Za kilka set metrów wjeżdżamy na czarny szlak rowerowy. Nie wiedziałem o nim tak dużo. Elegancko się jedzie a i jest dobrze oznakowany:



Dojeżdżamy nim przez Sierosław do Lusówka. Tam też odbijamy na szlak Pierścienia Poznania. Trasa mi znana. Przejechałem pierścień 2 no prawie 3 razy i nie wiadomo ile razy krążyłem tymi szlakami po odcinkach. Ukazuję nam się piękne jeziorko:



Jedziemy na plażę odpocząć trochę. Po chwili wpadam na pomysł, aby popływać na rowerku wodnym. Szybkie pytanie do dziewczyn szybka decyzja i zaraz jesteśmy na wodzie:


Po godzinie pływania ruszamy dalej. Dołącza do nas Dorota i tak wspólnie przemierzamy trasę, aż do Żarnowca. Tam krótki odpoczynek:


Wracamy do domu. Tempo było trzeba narzucić niezłe bo goniły nas totalne deszczowo-burzowe chmury. Na zdjęciu tego tak nie widać:


Ostatnia prosta i jesteśmy w domu.

Dzięki dziewczyny za wycieczkę, oby więcej takich! :)

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Roadlite 7836 km
Canyon AL 6.0 834 km
Komunijny :)
Kellys Magic 31165 km
Połykacz kilometrów. 1710 km

szukaj

archiwum