Wpisy archiwalne w miesiącu
Listopad, 2012
Dystans całkowity: | 173.50 km (w terenie 102.00 km; 58.79%) |
Czas w ruchu: | 08:17 |
Średnia prędkość: | 20.95 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.30 km/h |
Liczba aktywności: | 3 |
Średnio na aktywność: | 57.83 km i 2h 45m |
Więcej statystyk |
Terenowo.
Wtorek, 20 listopada 2012 | dodano:20.11.2012Kategoria 0-50km, Ze zdjęciami
Km: | 28.80 | Km teren: | 22.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 21.60 |
Pr. maks.: | 37.80 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
O 12 miałem wf, jednak zbyt późno zabrałem się za szukanie ochraniaczy na buty i jak już znalazłem to było za późno ;p ubrany więc w strój rowerowy ruszamy do WPN-u. Najpierw ruszam terenowo do Rosnowa, kilkaset metrów asfaltem, przecinam DK 5 i już jestem w WPN-ie. Podjazd na wieżę widokową strasznie liściasty i pełno na nim korzeni, ale dałem radę. Dalej ruszam polami do Jarosławieckiego. Jednak robię sobie na chwilkę przerwę przy stoku słomy:
Genialne miejsce na jakiś piknik czy same piwko, niestety nic z tych rzeczy nie miałem, więc ruszam dalej. Objeżdżam jeziorko dojeżdżam do półwyspu
Dalej jadę na Trzebaw. Ładnie ubita czarna droga pozwala rozwijać duże prędkości w ternie:
Po chwili jestem w Łodzi i ruszam szlakiem PP. Docieram do Stęszewa i dalej już tylko kiedyś dawno poznaną drogą przez Wypalanki i Chomęcice do domu. Kilometrów może nie dużo, ale przynajmniej trochę terenu było :)
Genialne miejsce na jakiś piknik czy same piwko, niestety nic z tych rzeczy nie miałem, więc ruszam dalej. Objeżdżam jeziorko dojeżdżam do półwyspu
Dalej jadę na Trzebaw. Ładnie ubita czarna droga pozwala rozwijać duże prędkości w ternie:
Po chwili jestem w Łodzi i ruszam szlakiem PP. Docieram do Stęszewa i dalej już tylko kiedyś dawno poznaną drogą przez Wypalanki i Chomęcice do domu. Kilometrów może nie dużo, ale przynajmniej trochę terenu było :)
Na Wf...
Wtorek, 6 listopada 2012 | dodano:06.11.2012Kategoria 50-100km
Km: | 50.10 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 02:12 | km/h: | 22.77 |
Pr. maks.: | 41.20 | Temperatura: | 7.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Pogoda dzisiaj nie rozpieszczała szczególnie do jazdy na rowerze. Jednak miałem dzisiaj tylko wf więć ubrany w pełny strój kolarski wsiadam na mojego zabłoconego rumaka i ruszam na WF. W pierwszą stroną miałem z wiatrem więc leciałem jak burza. Zaliczyłem dużą cześć terenu. Ubrudziłem się znacznie, ale co tam. Na samych zajęciach trochę wycisku. Powrót do domu trochę dalszą drogą jak najbardziej błotną drogą! Trochę popadało trochę słońca wyszło. Jednak najgorszy był wiatr który wiał centralnie w twarz. Już myślałem że coś z rowerem mam nie tak. Wszytko było jak w najlepszym porządku to ja już siły nie miałem. Mokry zmęczony wymarznięty, ale z paroma kilometrami i to w terenie wracam do domu!
Terenowo rowerowo!
Niedziela, 4 listopada 2012 | dodano:06.11.2012Kategoria 50-100km, Ze zdjęciami
Km: | 94.60 | Km teren: | 60.00 | Czas: | 04:45 | km/h: | 19.92 |
Pr. maks.: | 45.30 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
W końcu jest prawdziwa wycieczka rowerowa! Udało się zebrać ekipę i ruszyć do WPN-u. Wstać w niedziele o 6.30 rano łatwe nie jest, ale jak się mam w myśli wycieczkę rowerową to idzie jakoś łatwiej. Za dwadzieścia 8 jestem u Jarzynowego, o 8 ruszamy po ekipę na stację benzynową :) Razem z Przemkiem i Bartkiem ruszamy przez Wiry, aby po chwili wjechać w teren. Pierwszy cel to j.Jarosławieckie. Dalej na Góreckie gdzie strzelamy sobie fotkę:
Czerwonym szlakiem jedziemy wokół jeziora, aby po chwili wbić się na szlak pierścienia, którym docieramy prawe pod czarny. Na samym czarnym szlaku jechało się elegancko, prawie doszło do kolizji z sarnami. Mateusz z Topą ruszyli na przód potem byłem ja i Bartek. W oczekiwaniu na Bartasa, który zaliczył parę gleb:
Dalsza trasa to podjazd do interwałów. Z moimi oponami błoto i liście nie były żadną przeszkodą, tak więc raz dwa docieram na góre. Topie też ładnie szło ;p
Po interwałach lecimy na Osową, na zjeździe przed Osową zaliczam lot przez kierownicę. Wjazd na górę poszedł tak sobie... Zjazd to tradycyjnie trasa DH. Tym razem podeszliśmy drugi raz aby sobie jeszcze raz zjechać. Mój rowerek przed zjazdem:
Dalsza trasa to jak że fajny o tej porze szlak nadwarciański którym docieramy na samą Maltę. Bartek po drodze pojechał do domu. Na Malcie kółeczko Przemek jedzie w swoją stronę,a my z Jarzyem do domu. Na Debinie nie spotykany pociąg widzimy:
Do domu docieram po 15 mocno ujechany. Jednak baardzo zadowolony. Dawno się tak nie ubrudziłem na rowerze! LUBIE TO!
Czerwonym szlakiem jedziemy wokół jeziora, aby po chwili wbić się na szlak pierścienia, którym docieramy prawe pod czarny. Na samym czarnym szlaku jechało się elegancko, prawie doszło do kolizji z sarnami. Mateusz z Topą ruszyli na przód potem byłem ja i Bartek. W oczekiwaniu na Bartasa, który zaliczył parę gleb:
Dalsza trasa to podjazd do interwałów. Z moimi oponami błoto i liście nie były żadną przeszkodą, tak więc raz dwa docieram na góre. Topie też ładnie szło ;p
Po interwałach lecimy na Osową, na zjeździe przed Osową zaliczam lot przez kierownicę. Wjazd na górę poszedł tak sobie... Zjazd to tradycyjnie trasa DH. Tym razem podeszliśmy drugi raz aby sobie jeszcze raz zjechać. Mój rowerek przed zjazdem:
Dalsza trasa to jak że fajny o tej porze szlak nadwarciański którym docieramy na samą Maltę. Bartek po drodze pojechał do domu. Na Malcie kółeczko Przemek jedzie w swoją stronę,a my z Jarzyem do domu. Na Debinie nie spotykany pociąg widzimy:
Do domu docieram po 15 mocno ujechany. Jednak baardzo zadowolony. Dawno się tak nie ubrudziłem na rowerze! LUBIE TO!