Wpisy archiwalne w miesiącu
Grudzień, 2010
Dystans całkowity: | 303.20 km (w terenie 186.00 km; 61.35%) |
Czas w ruchu: | 16:00 |
Średnia prędkość: | 18.95 km/h |
Maksymalna prędkość: | 41.90 km/h |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 37.90 km i 2h 00m |
Więcej statystyk |
Podsumowanie roku 2010...
Piątek, 31 grudnia 2010 | dodano:01.01.2011
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 0.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Zdecydowanie ten rok mogę zaliczyć do udanych :) Chociaż z 4 planów jakie sobie ustaliłem w na początku roku wykonałem tylko 1 ;p ale za to jaki:)
Udało mi się wyjechać na tygodniowy wyjazd z namiotami. Do magicznych 10k km zabrakło mi około 140km chociaż we wrześniu się pogubiłem z wpisami może tam się skryło to 140km ?? tak czy siak jestem zadowolony powiem tylko że w 2009 miałem 6018km a w 2008 około 2200km także jak to mówią jest progres :) Co do 400km w dobie to mi tu dużo zabrakło, bo rekord sezonu to niespełna 237.5km Chociaż chciałem jechać w sierpniu ale nikt nie chciał ze mną jechać a sam się bałem... Co do szosy to jej nie kupiłem, ale przejechałem się kilka razy na brata. RAZ i DWA :) No i powiem, że na pewno swoją kupię, ale wiadomo sianko musi być ;p Dodatkowo byłem w tym roku jeszcze:
Na 3 dniowej wyciecze szkolnej w góry --> KLIK
Zrobiłem (jak dla mnie AŻ ) 6 wycieczek ponad 200km w tym jedną późną jesienią--> KLIK
Wycieczek ponad 100km miałem w sumie też sporo, bo aż 19 --> KLIK
Dzięki BS poznałem Tomka i Mariusza.
Na maratonach w sumie nie byłem ;p
W kwietniu byłem codziennie na rowerze --> KLIK
To chyba na tyle z podsumowania. Chciałbym podziękować wszystkim z którym wspólnie spędzałem miło czas na rowerze :)
Co to planów na 2011 powiem krótko, ale na temat:
- 10k km zostaje :) może jak będę miał szosę będzie więcej kto wie ;p
- Oczywiście wyjazd pod Namioty jak się uda to w planach są 4 stolice południowej Europy. No i parę innych mniejszych :) np. nad morzę :)
- Zrobić 400km w dobę
- Zrobić 2000km w miesiącu
- Udoskonalić MAGICA
- Pojechać w góry
- zrobić sobie rower na przyszłą zimę :)
To chyba tyle POZDRAWIAM ! Szczęśliwego nowego roku i spełnienia marzeń i wielu km.
Udało mi się wyjechać na tygodniowy wyjazd z namiotami. Do magicznych 10k km zabrakło mi około 140km chociaż we wrześniu się pogubiłem z wpisami może tam się skryło to 140km ?? tak czy siak jestem zadowolony powiem tylko że w 2009 miałem 6018km a w 2008 około 2200km także jak to mówią jest progres :) Co do 400km w dobie to mi tu dużo zabrakło, bo rekord sezonu to niespełna 237.5km Chociaż chciałem jechać w sierpniu ale nikt nie chciał ze mną jechać a sam się bałem... Co do szosy to jej nie kupiłem, ale przejechałem się kilka razy na brata. RAZ i DWA :) No i powiem, że na pewno swoją kupię, ale wiadomo sianko musi być ;p Dodatkowo byłem w tym roku jeszcze:
Na 3 dniowej wyciecze szkolnej w góry --> KLIK
Zrobiłem (jak dla mnie AŻ ) 6 wycieczek ponad 200km w tym jedną późną jesienią--> KLIK
Wycieczek ponad 100km miałem w sumie też sporo, bo aż 19 --> KLIK
Dzięki BS poznałem Tomka i Mariusza.
Na maratonach w sumie nie byłem ;p
W kwietniu byłem codziennie na rowerze --> KLIK
To chyba na tyle z podsumowania. Chciałbym podziękować wszystkim z którym wspólnie spędzałem miło czas na rowerze :)
Co to planów na 2011 powiem krótko, ale na temat:
- 10k km zostaje :) może jak będę miał szosę będzie więcej kto wie ;p
- Oczywiście wyjazd pod Namioty jak się uda to w planach są 4 stolice południowej Europy. No i parę innych mniejszych :) np. nad morzę :)
- Zrobić 400km w dobę
- Zrobić 2000km w miesiącu
- Udoskonalić MAGICA
- Pojechać w góry
- zrobić sobie rower na przyszłą zimę :)
To chyba tyle POZDRAWIAM ! Szczęśliwego nowego roku i spełnienia marzeń i wielu km.
brak pomysłu na tytuł co do tej pseudo wycieczki...
Wtorek, 28 grudnia 2010 | dodano:28.12.2010
Km: | 25.40 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 01:30 | km/h: | 16.93 |
Pr. maks.: | 30.90 | Temperatura: | -7.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
W planach było dzisiaj zakończenie roku. Miałem jechać do Buku około 35km i do domu następne 35km. Następnie miałem jechać do Tomka 35km i do domu następne 35km. Łącznie 140km czyli tyle ile mi brakuję do 10k, a ile wyszło?? Całe 25km, nie licząc jakiś 6km co szedłem pieszo...
Tyle w ramach wstępu. Co do trasy ruszam koło 10.40 w stronę Chomęcic. Ledwo co wjechałem na tą wioskę u już gleba na zakręcie. Nawet wstać szybko nie mogłem bo był taki lud, a na dodatek podziwiali mnie miejscowi koneserzy taniego wina... No nic wstałem mówię jadę dalej. Jednak był tam taki lód że stwierdziłem zawracam. Pojadę DK 5 do Stęszewa i tam odbiję na wojewódzką 306. Początkowo szło jak po maśle do Stęszewa docieram bez problemu ładnie odśnieżona krajówka. Chociaż cała czarna nie była. Po drodze udało mi się zmarznąć więc przerwa na stacji Orlen na HOT-DOGA. Po około 5 min przerwy z posiłkiem ruszam drogą nr 306. Jednym słowem MASAKRA... nie da się jechać normalnie lód lód i jeszcze raz lód... Przejechałem tak z 2km, ale stwierdzam wracam do domu. Przechodzę na 2 stronę dzwonię do kumpla, że nie przyjadę chciałem zrobić jakieś foto, a tu mi się zatrzymuje koleś busem bo myślał że chcę się zabrać. No cóż jak już się nadarzyła okazja to wrzucam rower na pakę i do Stęszewa jadę w ciepłym samochodzie. Ze stacji już o własnych siłach DK 5 do domu. Po drodze przerwa na foty i ogrzanie się. Tak wyglądała DK 5:
Tradycyjnie fota rowerka:
A tak wyglądały wszystkie drogi na których jechałem (oprócz krajowej) albo i gorzej:
Jadę dalej. Zapomniałem dodać że mi bardzo skacze łańcuch. Na podjazdach większych to nie ma opcji żeby nie prowadzić.... Tak że zjeżdżam w Rosnówku z głównej a tam taki śnieg że przy moi napędzie nie da się tam jechać... No więc zaczęło się prowadzenie roweru około 4km. Po tym dystansie udało mi się zatrzymać busa. Podjechałem do Chomęcic i tam z 2km do domu... też na pieszo :) Całe szczęście ciepło mi było... W końcu docieram do domu. No więc powiem tak na tym sprzęcie już więcej km raczej nie przejadę :
Kółko od przerzutki:
W sumie kółka nie ma xD
Łańcuch:
Już raz go skracałem.
Oraz Kaseta:
Tu może bym jeszcze przejechał ;p
Pozdrawiam i czekam na komenty co sądzicie o sprzęcie :P
Jarzyna dla Ciebie fota Twojej spinki:) Chcesz ją z powrotem ??;p
A tak sobie dodam fotkę mojej suczki: (oczywiście akcentu rowerowego nie zabrakło :P)
Tyle w ramach wstępu. Co do trasy ruszam koło 10.40 w stronę Chomęcic. Ledwo co wjechałem na tą wioskę u już gleba na zakręcie. Nawet wstać szybko nie mogłem bo był taki lud, a na dodatek podziwiali mnie miejscowi koneserzy taniego wina... No nic wstałem mówię jadę dalej. Jednak był tam taki lód że stwierdziłem zawracam. Pojadę DK 5 do Stęszewa i tam odbiję na wojewódzką 306. Początkowo szło jak po maśle do Stęszewa docieram bez problemu ładnie odśnieżona krajówka. Chociaż cała czarna nie była. Po drodze udało mi się zmarznąć więc przerwa na stacji Orlen na HOT-DOGA. Po około 5 min przerwy z posiłkiem ruszam drogą nr 306. Jednym słowem MASAKRA... nie da się jechać normalnie lód lód i jeszcze raz lód... Przejechałem tak z 2km, ale stwierdzam wracam do domu. Przechodzę na 2 stronę dzwonię do kumpla, że nie przyjadę chciałem zrobić jakieś foto, a tu mi się zatrzymuje koleś busem bo myślał że chcę się zabrać. No cóż jak już się nadarzyła okazja to wrzucam rower na pakę i do Stęszewa jadę w ciepłym samochodzie. Ze stacji już o własnych siłach DK 5 do domu. Po drodze przerwa na foty i ogrzanie się. Tak wyglądała DK 5:
Tradycyjnie fota rowerka:
A tak wyglądały wszystkie drogi na których jechałem (oprócz krajowej) albo i gorzej:
Jadę dalej. Zapomniałem dodać że mi bardzo skacze łańcuch. Na podjazdach większych to nie ma opcji żeby nie prowadzić.... Tak że zjeżdżam w Rosnówku z głównej a tam taki śnieg że przy moi napędzie nie da się tam jechać... No więc zaczęło się prowadzenie roweru około 4km. Po tym dystansie udało mi się zatrzymać busa. Podjechałem do Chomęcic i tam z 2km do domu... też na pieszo :) Całe szczęście ciepło mi było... W końcu docieram do domu. No więc powiem tak na tym sprzęcie już więcej km raczej nie przejadę :
Kółko od przerzutki:
W sumie kółka nie ma xD
Łańcuch:
Już raz go skracałem.
Oraz Kaseta:
Tu może bym jeszcze przejechał ;p
Pozdrawiam i czekam na komenty co sądzicie o sprzęcie :P
Jarzyna dla Ciebie fota Twojej spinki:) Chcesz ją z powrotem ??;p
A tak sobie dodam fotkę mojej suczki: (oczywiście akcentu rowerowego nie zabrakło :P)
Zimowe nabijanie km...
Poniedziałek, 27 grudnia 2010 | dodano:27.12.2010
Km: | 72.60 | Km teren: | 50.00 | Czas: | 03:29 | km/h: | 20.84 |
Pr. maks.: | 32.20 | Temperatura: | -6.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Z racji tego, że rok się kończy a do 10k km zostało jeszcze trochę jeździć trzeba ;p Pojechałem do Tomka, trasą standardową czyli Puszczykowo - Rogalinek - Rogalin - Radzewice Radzewo Kórnik. Po drodze zrobiłem jedną przerwę bo mi mocy brakowało, a przy okazji zrobiłem fote:
U Tomka zjadłem ciasto rosołek i po około 2h jadę do domu. Oczywiście od Tomka nie idzie tak o wyjechać ;p Dostałem jeszcze 2 kawałki ryby i rosołek :P Powrót mi jakoś lepiej szedł :) Jedyną przerwę robię koło Puszczykowa bo mi się chce sikać xD A i jeszcze fote strzeliłem:
Do domu normalnie a z jedną glebą w Komornikach koło rzeźnika. Oczywiście do domu przyjechałem zmarznięty...
U Tomka zjadłem ciasto rosołek i po około 2h jadę do domu. Oczywiście od Tomka nie idzie tak o wyjechać ;p Dostałem jeszcze 2 kawałki ryby i rosołek :P Powrót mi jakoś lepiej szedł :) Jedyną przerwę robię koło Puszczykowa bo mi się chce sikać xD A i jeszcze fote strzeliłem:
Do domu normalnie a z jedną glebą w Komornikach koło rzeźnika. Oczywiście do domu przyjechałem zmarznięty...
WPN zimowo :)
Czwartek, 23 grudnia 2010 | dodano:23.12.2010
Km: | 40.30 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 02:38 | km/h: | 15.30 |
Pr. maks.: | 41.90 | Temperatura: | 2.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Wybrałem się w ten wolny dzionek koło godziny 10 razem z bratem i sąsiadem do WPN-u. Ruszamy w kierunku Chomęcic. Te 2 stopnie na plusie spowodowały chlapę na drodze, ale po chwili zjeżdżamy z ,,głównej" i jedziemy typowo polnymi na Wypalanki, a później na Trzebaw. Po drodze wjeżdżamy już do WPN-u zaraz obok nas biegnie stado dzików mój brat się naliczył 13 :) W Trzebawiu chcemy jechać polną ale niestety jest nie przejezdna. Podczas naszej wycieczki towarzyszyła nam gęsta mgła :)
Dalej jedziemy przez Łódź i jedziemy na czarny szlak, ale niestety nie był przejezdny. Wracamy na szlak Pierścienia Poznania.
Jednak on też w dobrym stanie nie był. Potem docieramy do czerwonego jakoś idzie przejechać, po chwili docieramy na Osową. Tam zjeżdżamy na worku bitwa na śnieżki i różne podobne zabawy:
Młody na worku...
Stał tam również fajny samochód, taki mi by się marzył rowery na pakę zebrać ludzi i jechać w góry czy puszczy noteckiej albo nad morze :)
Dalej jedziemy w kierunku toru DH oczywiście nim nie zjeżdżamy jedziemy obok. Po drodze Artur zalicza glebę. A to jak już wstał:
Po chwili docieramy na trasę Mosina Puszczykowo. Jednak odbijamy na Grajzerówkę i nad jezioro Góreckie:
Schody przy Góreckim na których łatwo się szło wywalić:
Prz jeziorze konkurs rzucania śnieżka w przerębel no i oczywiście walka na śnieżki. Po około 25 min zabawy jedziemy do domu.
Dalej jedziemy przez Łódź i jedziemy na czarny szlak, ale niestety nie był przejezdny. Wracamy na szlak Pierścienia Poznania.
Jednak on też w dobrym stanie nie był. Potem docieramy do czerwonego jakoś idzie przejechać, po chwili docieramy na Osową. Tam zjeżdżamy na worku bitwa na śnieżki i różne podobne zabawy:
Młody na worku...
Stał tam również fajny samochód, taki mi by się marzył rowery na pakę zebrać ludzi i jechać w góry czy puszczy noteckiej albo nad morze :)
Dalej jedziemy w kierunku toru DH oczywiście nim nie zjeżdżamy jedziemy obok. Po drodze Artur zalicza glebę. A to jak już wstał:
Po chwili docieramy na trasę Mosina Puszczykowo. Jednak odbijamy na Grajzerówkę i nad jezioro Góreckie:
Schody przy Góreckim na których łatwo się szło wywalić:
Prz jeziorze konkurs rzucania śnieżka w przerębel no i oczywiście walka na śnieżki. Po około 25 min zabawy jedziemy do domu.
Przepiękny zimowy WPN
Środa, 15 grudnia 2010 | dodano:15.12.2010
Km: | 21.10 | Km teren: | 18.00 | Czas: | 01:15 | km/h: | 16.88 |
Pr. maks.: | 30.10 | Temperatura: | -8.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Do szkoły dzisiaj nie dotarłem. A tak siedzieć cały dzień przed kompem to nie dla mnie. Chciałem iść od rana na rower, ale jak z psem poszedłem i zobaczyłem, że jest -11 stopnie powiedziałem stanowczo nie. Około południa zrobiło się zdecydowanie cieplej było całe -8 :P W piecu napaliłem czyli po powrocie do domu miałem ciepło i ruszyłem w stronę Chomęcic i dalej na Szreniawę. Po przedarciu się przez kawałek leśnej ale przejezdnej drogi docieram do Grajzerówki:
To mój rower na żółtym szlaku:
No i tu też wjeżdżam do WPN-u:
Dalej jadę Grajzerówką do góry później na dół i skręcam nad jezioro Jarosławieckie. Tu chcę powiedzieć, że jak ktoś nie lubi zimy to powinien się tam wybrać:
To mój rower nie bojący się zimy:
Po chwili docieram nad jezioro. Chociaż jakieś 40m przed samym jeziorem muszę prowadzić ( za dużo śniegu). To jeziorko :)
I ławeczka (chyba tam nikt dawno nie siadał:)
Gdyby nie fakt że robiło mi się zimno to pojechałbym jeszcze nad Góreckie. Dobrze że nie jechałem. Do domu wracam bez żadnej przerwy i już o zmroku. Przyjechałem zmarznięty cały, ale regeneracja do ,,normalności" trwało znacznie krócej.
ZOSTAŁO JESZCE 250km :)
To mój rower na żółtym szlaku:
No i tu też wjeżdżam do WPN-u:
Dalej jadę Grajzerówką do góry później na dół i skręcam nad jezioro Jarosławieckie. Tu chcę powiedzieć, że jak ktoś nie lubi zimy to powinien się tam wybrać:
To mój rower nie bojący się zimy:
Po chwili docieram nad jezioro. Chociaż jakieś 40m przed samym jeziorem muszę prowadzić ( za dużo śniegu). To jeziorko :)
I ławeczka (chyba tam nikt dawno nie siadał:)
Gdyby nie fakt że robiło mi się zimno to pojechałbym jeszcze nad Góreckie. Dobrze że nie jechałem. Do domu wracam bez żadnej przerwy i już o zmroku. Przyjechałem zmarznięty cały, ale regeneracja do ,,normalności" trwało znacznie krócej.
ZOSTAŁO JESZCE 250km :)
Mroźne 70km
Sobota, 11 grudnia 2010 | dodano:11.12.2010
Km: | 76.20 | Km teren: | 40.00 | Czas: | 03:21 | km/h: | 22.75 |
Pr. maks.: | 36.50 | Temperatura: | 1.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Wstałem około 9. Zjadłem śniadanie i ruszyłem do Tomasza. Jechało się całkiem dobrze. Pierwszą przerwę robie na moście w Rogalinku:
Wylana Warta:
Dalej jadę na Świątniki odbijam w prawo. Po chwili krótka przerwa na foto:
Po chwili docieram do Tomka. Tam wsiadam na trenażer
częstuję sie piernikami (ogólnie jestem zażenowany że Tomeczek nie napalił w piecu xD Około 14.40 jadę do domu jedzie się gorzej niż źle. Wmordewind straszny do tego ja cały mokry no i ta chlapa na ulicy. Po ponad 30km katorgi docieram do domu...
Dzięki za pierniczki :)
Wylana Warta:
Dalej jadę na Świątniki odbijam w prawo. Po chwili krótka przerwa na foto:
Po chwili docieram do Tomka. Tam wsiadam na trenażer
częstuję sie piernikami (ogólnie jestem zażenowany że Tomeczek nie napalił w piecu xD Około 14.40 jadę do domu jedzie się gorzej niż źle. Wmordewind straszny do tego ja cały mokry no i ta chlapa na ulicy. Po ponad 30km katorgi docieram do domu...
Dzięki za pierniczki :)
Krótko, ale z widoczkami :)
Piątek, 10 grudnia 2010 | dodano:10.12.2010
Km: | 17.10 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 00:57 | km/h: | 18.00 |
Pr. maks.: | 35.60 | Temperatura: | -4.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Miałem jechać do Tomka, jednak po drodze mi się zrobiło chłodno w ręce i mówię nigdzie dzisiaj dalej nie jadę. Tak więc do Komornik później na DK i w Szreniawie skręcam na Chomęcice ten odcinek masakryczny wieje strasznie w twarz. Moja prędkość nie przekracza 17km/h. Po chwili zrobiło mi się ciepło więc skoczyłem nad jeziorko. Droga na szczęście była przejezdna:
W odróznieniu z zeszłym rokiem (wycieczka brata --> KLIK :)
Jakieś 100m przed jeziorem musiałem prowadzić rower. W końcu docieram nad zamarznięte jezioro:
To mój rower w śniegu:
Wracam tą samą drogą do Chomęcic, gdzie odbijam do domu. Droga masakryczna prawie nie da się normalnie jechać:
Niektórzy nie potrafili:
Po chwili masakry jestem w domu.
W odróznieniu z zeszłym rokiem (wycieczka brata --> KLIK :)
Jakieś 100m przed jeziorem musiałem prowadzić rower. W końcu docieram nad zamarznięte jezioro:
To mój rower w śniegu:
Wracam tą samą drogą do Chomęcic, gdzie odbijam do domu. Droga masakryczna prawie nie da się normalnie jechać:
Niektórzy nie potrafili:
Po chwili masakry jestem w domu.
Zimowe kręcenie...
Czwartek, 9 grudnia 2010 | dodano:09.12.2010
Km: | 29.40 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 01:27 | km/h: | 20.28 |
Pr. maks.: | 32.20 | Temperatura: | -2.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Pojechałem koło 15.30 przez Wiry na Niwkę:
Rower przy Niwce:
Na Niwce było bardzo ślizgo, ale gleby nie zaliczyłem. Następnie przez Luboń zahaczyłem do Jarzyny na moment. Później w kierunku Grajzerówki, aby odbić na Szreniawę:
Dalej przez Chomęcice do domu. Dzisiaj mi nawet ręce nie zmarzły ;p
Rower przy Niwce:
Na Niwce było bardzo ślizgo, ale gleby nie zaliczyłem. Następnie przez Luboń zahaczyłem do Jarzyny na moment. Później w kierunku Grajzerówki, aby odbić na Szreniawę:
Dalej przez Chomęcice do domu. Dzisiaj mi nawet ręce nie zmarzły ;p
Oj przymroziło...
Czwartek, 2 grudnia 2010 | dodano:02.12.2010
Km: | 21.10 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 01:23 | km/h: | 15.25 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | -11.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Rano wstałem około 8, a o 7.25 zaczynałem zajęcia. Po chwili telefon od Mateusza, że nie ma sensu abym jechał do szkoły bo przyjechał jeden nauczyciel. Tak więc urodził się pomysł, żeby iść na rower. Na rower poszedłem, ale po południu. Namówiłem jeszcze sąsiada i brata.
Wyjechaliśmy nawet nie wiem o której ;p Początkowo mieliśmy jechać do Chomęcic i dalej nad jezioro, ale akurat stamtąd wiało to pojechaliśmy w przeciwnym kierunku do Lubonia. Najbardziej podobało mi się zdziwienie no i może nawet podziw ludzi których mijaliśmy :)
Po chwili docieramy do Roberta na herbatkę :)Pogadaliśmy troszkę i ruszyliśmy dalej do WPN-u. Niestety robiło się ciemno więc tylko z na początku Grajezrówki fotki:
W zimę rowery mogą sobie stać bez nóżek ;) Jedynie brat miał nóżkę :)
Taką zimę to ja lubię !!!
Dalej jedzeimy w stronę WPN-u i skręcamy na Szreniawę :) W Szreniawie jakieś 10km do Poznania i takie korki do samego Poznania:
Dalej przez Chomęcice do domu. Oczywiście przy tej temperaturze straszenie zmarzły mi palce. To już chyba standard. Nie wiem czy by mi nawet pomogły rękawice narciarskie. Musiał bym od kogoś pożyczyć i się przejechać. Wtedy może sobie kupie :)
(dane z licznika młodego)
Pozdrawiam :)
Wyjechaliśmy nawet nie wiem o której ;p Początkowo mieliśmy jechać do Chomęcic i dalej nad jezioro, ale akurat stamtąd wiało to pojechaliśmy w przeciwnym kierunku do Lubonia. Najbardziej podobało mi się zdziwienie no i może nawet podziw ludzi których mijaliśmy :)
Po chwili docieramy do Roberta na herbatkę :)Pogadaliśmy troszkę i ruszyliśmy dalej do WPN-u. Niestety robiło się ciemno więc tylko z na początku Grajezrówki fotki:
W zimę rowery mogą sobie stać bez nóżek ;) Jedynie brat miał nóżkę :)
Taką zimę to ja lubię !!!
Dalej jedzeimy w stronę WPN-u i skręcamy na Szreniawę :) W Szreniawie jakieś 10km do Poznania i takie korki do samego Poznania:
Dalej przez Chomęcice do domu. Oczywiście przy tej temperaturze straszenie zmarzły mi palce. To już chyba standard. Nie wiem czy by mi nawet pomogły rękawice narciarskie. Musiał bym od kogoś pożyczyć i się przejechać. Wtedy może sobie kupie :)
(dane z licznika młodego)
Pozdrawiam :)