blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(26)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sq3mko.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Hel 2011

Dystans całkowity:491.27 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:20:31
Średnia prędkość:23.94 km/h
Maksymalna prędkość:54.40 km/h
Suma podjazdów:2129 m
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:122.82 km i 5h 07m
Więcej statystyk

Hel dzień 4/4 czyli powrót do domu...

Wtorek, 9 sierpnia 2011 | dodano:22.08.2011Kategoria 0-50km, Hel 2011
Km:24.40Km teren:0.00 Czas:01:31km/h:16.09
Pr. maks.:39.50Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:150mRower:Kellys Magic
Po obudzeniu poszliśmy na śniadanie i ruszyliśmy na dworzec kupić bilety. Dalej na zakupy do Biedronki i w stronę placu solidarności:


Po drodze mijamy samochód milicji:


Jedziemy kawałek dalej zobaczyć stocznie z bliska:


I wracamy na dworzec. Podróż pociągiem MASAKRA. O przedziale rowerowym mogliśmy tylko pomarzyć. i ogólnie cała 5h przeprawa pociągiem wyglądała tak:


Po południu lądujemy w Poznaniu i jedziemy do domu.


W dwóch słowach podsumowania:

Dziękuję panowie za wyjazd, który był trochę spontanem.
Było miejscami hardcorowo, ale daliśmy radę.
Sam z siebie jestem dumny szczególnie z 2 pierwszych dni.
I mam nadzieję że za rok uda nam się parę takich wyjazdów zrobić może w góry :)

Jeszce raz dzięki :)


<--- Dzień poprzedni.

Na Helu dzień 3/4

Poniedziałek, 8 sierpnia 2011 | dodano:22.08.2011Kategoria 0-50km, Hel 2011
Km:9.53Km teren:0.00 Czas:00:43km/h:13.30
Pr. maks.:25.46Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy: 11mRower:Kellys Magic
Po całkiem dobrym wyspaniu się. Wstajemy koło 9 i powoli zwijamy namiot.



Udajemy się na plaże, mój rower stał bez żadnej nóżki itp:


Poopalaliśmy się pokąpaliśmy się i nagle przyszły czarne chmury. Na zdjęciu widać jak wszyscy uciekają :p


Szybko zbiorowa fotka:


i zawijamy się do miasta. Deszcz nas złapał niestety... Podczas przerwy pod parasolem Domel kupuje sobie kebaba i w tym czasie się przejaśnia. Jedziemy zobaczyć latarnię:


Jedziemy kupić pamiątki i kierujemy się w stronę naszego promu. Niestety znowu się rozpadało. Podczas prawię całej wycieczki statkiem padało, ale udało mi się zrobić fotkę:

Szkoda, że nasze rumaki na statku musiały moknąć :(


Po nie całych 2h widzimy już Gdańsk:


W Gdańsku jedziemy pod Kościół Dominikanów, gdzie mamy zapewniony nocleg. Zostawiamy rowery przebieramy się w jeansy i idziemy na podbój Gdańska. To moi towarzysze:


Idziemy jeszcze na piwko i kebaba i wracamy do miejsca, gdzie będziemy spać :


Udany dzień chociaż parę razy udało nam się zmoknąć :)


<--- Dzień poprzedni/ Dzień następny --->

Poznań-Hel dzień 2/2, czyli Hel zdobyty :)

Niedziela, 7 sierpnia 2011 | dodano:10.08.2011Kategoria 200-300km, Hel 2011
Km:220.09Km teren:0.00 Czas:08:31km/h:25.84
Pr. maks.:54.40Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:1046mRower:Kellys Magic
Planowo mieliśmy wstać o 4 rano. W sumie się udało, ale o 4 było jeszcze ciemno, więc postanawiamy pospać sobie jeszcze jakieś 30min. To nasze 30 min zamieniło się 30 razy 10 ;p czyli wstajemy nie o 4.30 tylko 9. Tak więc dojazd dzisiaj na Hel stanął pod dużym znakiem zapytania...

No nic po zwinięciu namiotu ruszamy parę min przed 10 w stronę Brusów, gdzie robimy sobie śniadanie:


Dalej kierujemy się na Kościerzynę. Jednak po drodze zostaliśmy chyba prze-teleportowani:

Po robieniu fotki mija nas starszy pan w dość dobrym tempie. Zaraz ruszamy za nim i tak praktycznie do samej Kościerzyny jedziemy koło 33km/h. Tam przerwa na lodzika i puszkę coli. Jadąc dalej jedziemy całkiem długim zjazdem odbijając po drodze w Egiertowie na Kartuzy. Po drodze zostaliśmy poddani znowu jakieś teleportacji:



W Kartuzach wcale się nie zatrzymujemy i lecimy dalej na Wejherowo. W przodkowie robimy sobie przerwę i doganiają nas czarne chmury z których zaczęło ostro lać. Daszek pod sklepem nie starczył więc przemieszczany na stację. Mimo złej aury humory dopisują:



Ruszamy w delikatnym deszczu, gdyż główna chmura już przeszła... Po drodze do pokonania mamy całkiem spory podjazd. Domel w połowie podjazdu:




Przed samym Wejherowem policja sprawdzała KAŻDEGO czy jest trzeźwy. Taką akcje sobie zrobili ;p W samym mieście przerwa pod Lidlem na obiad. Szef kuchni polecał świeże bułki z sezamem z serkiem pomidorem i parówką :) Dalej jedziemy na Krokową. Po drodze udało nam się nieźle zmoknąć i zaliczyć parę podjazdów, ale w sumie większość trasy była z górki. W końcu nad morze jedziemy. W Krokowie robimy przerwę pod kościołkiem:




Po przerwie na snikersa kierujemy się na Karwię, gdzie widzimy morze:




I już jedziemy na Hel po drodze robiąc fotkę latarni w Jastrzębia Góra:





Wjeżdżając na półwysep helski jedziemy cały czas drogą rowerową, mijając pełno turystów. Przed ostaniom przerwę robimy przy wręcz bym ujął zajebistym widoku w Jastarni:



I już o ciemku zdobywamy Hel:




Na samym Helu jedziemy na zakupy do Polo Marketu, znajdujemy pole namiotowe. Rozbijamy namiot i idziemy na zasłużone piwko, przy okazji ładując komórki:



Spać się kładziemy kilka min przed 2.

Dzień udany mimo tego że udało nam się parę razy zmoknąć :)

<--- Dzień poprzedni/ Dzień następny --->

Poznań-Hel dzień 1/2 rekord sezonu :)

Sobota, 6 sierpnia 2011 | dodano:10.08.2011Kategoria 200-300km, Hel 2011
Km:237.25Km teren:0.00 Czas:09:46km/h:24.29
Pr. maks.:41.79Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:922mRower:Kellys Magic
Wyjazd zaplanowany początkowo był na jednodniową wycieczkę do Swornychgaci, ale stwierdziliśmy że jak już jesteśmy tak blisko morza to dlaczego się by nie przejechać, ale o tym później.

Ruszamy w pt o godzinie 22 tylko i wyłącznie dlatego, żeby na miejscu być po południu i trochę z dziewczynami pogadać. Tak więc w składzie trój osobowym (młody Domel i ja) ruszamy:



Początkowo kierujemy się na Kiekrz, aby przedostać się na poligon. Powiem że całkiem ciekawie jechało się w nocy przez poligon ta dzicz plus duża mgła robiła swój klimat. Wyjeżdżając z poligonu kierujemy się na Murowaną, gdzie robimy sobie pierwszą przerwę:




Po śniadaniu czy jak kto woli kolacji bi było koło 24 ruszamy dalej w stronę Wągrowca. Jechało się całkiem przyjemnie ruch mały asfalt całkiem dobry i przede wszystkim ciepło jechałem w krótkim rękawku. Nasze oświetlenie pozwoliło ominąć nie przyjemne oślepianie przez kierowców długimi światłami. Chociaż był jeden TIR co do końca jechał na długich to go pozdrowiłem odpowiednim palcem. Docierając do Wągrowca robimy przerwę przy stacji benzynowej, gdzie analizujemy mapę na co dalej jechać:






Z Wągrowca jedziemy na Nakło nad Notecią. Otaczająca nas mgła dawała naprawdę niezły klimat. Po kilkunastu km zaczął się robić większy podjazd, a za nim większe miasteczko. Początkowo myślałem, że to Nakło. Jednak później się okazało, że jeszcze jest Kcynia przed, gdzie sobie zrobiliśmy przerwę pod Kościołkiem:



Jak się później okazało wjechaliśmy do woj. Kujawsko- Pomorskiego. Nawet nie zauważyłem tablicy.

Dojeżdżając do Nakła też robimy krótką przerwę. Jest już całkiem jasno. Wyjeżdżając z owej mieściny kierujemy się na Sępólno Krajeńskie. Po drodze złapał kryzys Domela, ale wspólnymi siłami daliśmy radę pokonać jego kryzys. Mgła nas nie opuszczała do późnego południa:




W samym Sępólnie zjedliśmy sobie Hamburgera który był strasznie nie dobry... samo mięso całkiem całkiem ale bułka to chyba z tydzień miała... Po dłuższej przerwie kierujemy się na Chojnice. Po drodze mijamy woj:



W samych Chojnicach robimy przerwę w biedronce na zakupy kolacyjne, chociaż było koło 12 w południe. Najlepsze była rozmowa z jednym panem:

- skąd jesteście?
- z Poznania :)
- który dzień już jedziecie?
- pierwszy :)
- to chyba z jakieś wsi Poznań, która jest tu niedaleko.
- nie nie z tego dużego wyjechaliśmy wczoraj o 22 :)

W tym momencie przyszła jego żona z zakupów i pan się uśmiechnął i poszedł sobie :)

Z Chojnic jedziemy już na Swornegacie, po drodze wjeżdżając do:




Na samym finiszu, każdy odzyskał siły i młody zaczął robić jakaś ucieczkę. Domel kawałek za nim, a ja na samym końcu zakładając słuchfony ruszam za nimi. Udało mi się dogonić Domela i już mamy razem gonić młodego, ale mi się link od bagażu odcięła i musiałem się zatrzymać. Już nie udało mi się ich dogonić...

Do samych swornych docieramy koło 15. Młodzi idą sobie popływać, a ja urządziłem sobie drzemkę na ławce. Później mieliśmy jechać na owe spotkanie, ale dziewczyny nie mogły wyjść, więc my pojechaliśmy na pizze i koło 16.45 wyjeżdżamy ze Swornychgaci:




Szukając miejsca na nocleg. Koło 17 rozbijamy w pobliskim lesie i o 18 już śpimy:




Najlepsze jak przed 21 Domel jakoś mnie obudził i za żadne skarby nie mogłem rozkminić która godzina. Na telefonie miałem jedną na zegarku miałem 20.30 i myślałem że to za 15 6 rano ;p ale jak doszedłem w końcu do wniosku, że mamy dopiero 21 to poszedłem spać dalej.

Pierwszy dzień bardzo udany. Nie powiem bo na około 190km miałem poważny kryzys, a tak od godziny 9 do 12 miałem kryzys na spanie. Już mi nic nie pomagało nawet muzyka i Tigery :)

Dzień następny --->

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Roadlite 7836 km
Canyon AL 6.0 834 km
Komunijny :)
Kellys Magic 31165 km
Połykacz kilometrów. 1710 km

szukaj

archiwum