Weekend na wsi dzień 3.
Niedziela, 6 lipca 2014 | dodano:17.07.2014Kategoria 50-100km, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km: | 62.78 | Km teren: | 8.00 | Czas: | 03:38 | km/h: | 17.28 |
Pr. maks.: | 44.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Nadszedł ten dzień którego chyba nikt nie lubi. Dzień powrotu... Rano jeszcze na 8 jedziemy do kościoła, ale samochodem. Po zjedzeniu śniadania trochę odpoczynku. Z kuzynem pograłem parę meczy w fifę i po godzinie 14 ruszamy do domu. Dziadek sprawdzał siodełko czy da się na nim tyle km jechać. Dla Marty one było za duże i uwaga za miękkie. Czyli coś w tym jest im twardsze siodełko tym lepiej.
Trochę asfaltu jednak po chwili znowu musimy przeprawić się przez piaski. Całe szczęście dużo tego nie było, po chwili znajdujemy się na trasie Rogoźno- Murowana. Temperatura wysoka, a zapomnieliśmy zabrać picia z domu. W Długiej Goślinie wstępujemy do sklepu po butelkę wody. Ja dzwonie do kuzyna czy jest w domu. Informuje nas, że już jedzie i nie mamy co się spieszyć. Tak więc spokojnym tempem kierujemy się na Białęgi. Po drodze Marta robi mi fotkę. Podobno śmiesznie wyglądam na tym rowerze jakby był mi za mały...
Docieramy do Białężyna. Niestety ich jeszcze nie ma w domu, jedziemy do sklepu na loda. Trochę czekaliśmy to i zjedliśmy drugiego. Dostaję telefon, że możemy przyjechać. Odwiedzić w szczególności chcieliśmy moją chrześniaczkę. Rośnie jak na drożdżach:
Przy okazji korzystam ze swoich łatek do dętki i naprawiam kółko od wózka. Trochę posiedzieliśmy, w planach było zostanie na noc. Namiot mieliśmy, więc problemu z nami nie było, ale na samą myśl dmuchania dużego 2 osobowego namiotu wolałem jechać do domu. Jedziemy wzdłuż obwodnicy, aż docieramy do szlaku PP. Nim jedziemy do poligonu w Biedrusku. Tam też łapie nas powolny zachód słońca:
Z racji, że mieliśmy pełne oświetlenie rowerów pozwoliliśmy zjechać trochę z trasy i sprawdzić czy czołgi nadal stoją. Jak się okazuję nic się nie zmieniło. Może jedynie trochę części ubyło:
Wyjeżdżając z poligonu przecinamy DK 11 i jedziemy w kierunku Kiekrza. Tam też przerwa na Hot-Doga, i montaż lampek. Ostatnie kilometry przez Przeźmierowo, Skórzewo i polną drogą miedzy Plewiskami, a Głuchowem.
Bardzo fajny wyjazd. Liczy się przede wszystkim z kim, a wyjazd z ukochaną osobą zawsze jest fajny. Nie trzeba zrobić nie wiadomo ile kilometrów. Jak jest kochana przez Ciebie osoba i to wszytko dzieje się na rowerze to nie można wymarzyć sobie niczego więcej!
Dziękuję! <3
Trochę asfaltu jednak po chwili znowu musimy przeprawić się przez piaski. Całe szczęście dużo tego nie było, po chwili znajdujemy się na trasie Rogoźno- Murowana. Temperatura wysoka, a zapomnieliśmy zabrać picia z domu. W Długiej Goślinie wstępujemy do sklepu po butelkę wody. Ja dzwonie do kuzyna czy jest w domu. Informuje nas, że już jedzie i nie mamy co się spieszyć. Tak więc spokojnym tempem kierujemy się na Białęgi. Po drodze Marta robi mi fotkę. Podobno śmiesznie wyglądam na tym rowerze jakby był mi za mały...
Docieramy do Białężyna. Niestety ich jeszcze nie ma w domu, jedziemy do sklepu na loda. Trochę czekaliśmy to i zjedliśmy drugiego. Dostaję telefon, że możemy przyjechać. Odwiedzić w szczególności chcieliśmy moją chrześniaczkę. Rośnie jak na drożdżach:
Przy okazji korzystam ze swoich łatek do dętki i naprawiam kółko od wózka. Trochę posiedzieliśmy, w planach było zostanie na noc. Namiot mieliśmy, więc problemu z nami nie było, ale na samą myśl dmuchania dużego 2 osobowego namiotu wolałem jechać do domu. Jedziemy wzdłuż obwodnicy, aż docieramy do szlaku PP. Nim jedziemy do poligonu w Biedrusku. Tam też łapie nas powolny zachód słońca:
Z racji, że mieliśmy pełne oświetlenie rowerów pozwoliliśmy zjechać trochę z trasy i sprawdzić czy czołgi nadal stoją. Jak się okazuję nic się nie zmieniło. Może jedynie trochę części ubyło:
Wyjeżdżając z poligonu przecinamy DK 11 i jedziemy w kierunku Kiekrza. Tam też przerwa na Hot-Doga, i montaż lampek. Ostatnie kilometry przez Przeźmierowo, Skórzewo i polną drogą miedzy Plewiskami, a Głuchowem.
Bardzo fajny wyjazd. Liczy się przede wszystkim z kim, a wyjazd z ukochaną osobą zawsze jest fajny. Nie trzeba zrobić nie wiadomo ile kilometrów. Jak jest kochana przez Ciebie osoba i to wszytko dzieje się na rowerze to nie można wymarzyć sobie niczego więcej!
Dziękuję! <3