blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(26)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sq3mko.bikestats.pl

linki

Poznań Kołobrzeg w deszczową noc!

Sobota, 3 czerwca 2017 | dodano:07.06.2017Kategoria 200-300km, Poznań-Kołobrzeg!, Ze zdjęciami
Km:267.54Km teren:0.00 Czas:10:19km/h:25.93
Pr. maks.:66.93Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon Roadlite
Kolejny rok i kolejny wyjazd do Kołobrzegu. Jakby ktoś mnie zapytał czy ta trasa jeszcze mi się nie znudziła, to z całą pewnością i spokojem odpowiem negatywnie. Ta trasa ma coś w sobie! Jednak kolejny rok z rzędu chyba pogoda nas nie lubi. Chociaż główny wyjazd z TCT był dzień wcześniej i pogodę mieli znakomitą, ale nie o tym miałem pisać...

W sobotę po uczelni przyjechałem do domu spakowałem rower do końca i poszedłem pomóc Marcie smażyć kotlety dla mnie na wyjazd. W miedzy czasie przyjechał Chwast i wspólnie z moim bratem szykowaliśmy się do wyjazdu. Prognozy pogody na tą noc nie były najlepsze. Mieliśmy do wyboru jechać albo zostać i pić ciężkie alkohole. Postanowiliśmy to pierwsze:

Parę minut przed 20 ruszyliśmy z Głuchowa. Tym razem nie musieliśmy już jechać do Poznania, bo cały (3-osobowy skład) ruszał z Głuchowa. Już na początku drogi chmury straszyły nas swoim wyglądem:

Tomek jednak stwierdził, że musimy jechać szybciej, aby uciec przed deszczem. Tak też wspólnie po zmianach jechaliśmy wzdłuż S-11, Zakrzewo, Lusowo, Sady, Kobylniki, aby wyjechać w Napachanie na DW 184, która nas doprowadzi do Szamotuł. Drogą jechało się świetnie, dobry asfalt, lekki wiatr w plecy. Czego chcieć więcej:

Podczas drogi do Szamotuł nie wydarzyło się nic specjalnego. Przez Szamotuły przejechaliśmy nie robiąc przerwy. Plany na ten dzień były ambitne. Droga za Szamotułami była w remoncie. Jazda nią nie należała do przyjemnych:

Zaczynało się robić ciemno. Całe szczęście po kilku kilometrach droga była już wyremontowana. Kolega Tomek narzucił tempo, a naszym zadaniem było utrzymać się mu na kole. Prędkość nie spadała poniżej 35km/h. Tak przejechaliśmy przez Obrzycko, Piotrowo, Lubasz. W między czasie zrobiliśmy taką 2min przerwę. Jak to się potocznie mówi ,,sik-pauza". Po chwili ruszyliśmy dalej. Na zjeździe przed Czarnkowem pobiłem v-max wycieczki. W samym Czarnkowie też nie zrobiliśmy przerwy, pojechaliśmy dalej. Temperatura utrzymywała się jeszcze na przyzwoitym poziomie koło 15 stopni. Baliśmy się, że po przejechaniu przez słynny most będzie inaczej:

Nasze obawy na nic się zdały, ponieważ było nadal ciepło. Początkowo chcieliśmy dojechać na przerwę do Wałcza, ale młody poprosił abyśmy się zatrzymali na chwilę chociaż w Trzciance. Tak więc zatrzymaliśmy się po 87km przy średniej 30,5km/h. Przerwa nie trwała długo, skorzystaliśmy z usług Orlenu (hot-dog, toaleta) i po kilkunastu minutach pojechaliśmy dalej. Parę minut po północy przejechaliśmy granicę województwa:

W tym momencie zaczął padać deszcz, nie był to jakiś mocny opad, ale wystarczyło, abym zatrzymał się na przystanku i założył kurtkę oraz ochraniacze. Padać nie padało, ale asfalt był cały czas mokry. Przejechaliśmy przez Wałcz. Na wylocie z Wałcza Mateusz poprosił o krótką przerwę, raptem 5 minutek. I też tyle trwała. Nocny przejazd przez lasy nie było niczym innym jak walką ze snem i utrzymaniem się w większości na kole u Chwasta. Kolejną przerwę zrobiliśmy w Czaplinku. Nasza motywacja do jazdy drastycznie spadła, chęć jazdy na rekordowy czas odeszła w zapomniane, tak też przerwa na stacji trwała z dobre 40 minut. Gdy już mieliśmy jechać ponownie mocno się rozpadało tak więc był czas na odpoczynek:

Za Czaplinkiem powoli zaczęło świtać. Mimo mokrego asfaltu jechało się dobrze. Miłą jazdę przeszkodziła kraksa młodego, który nie zauważył dziury pełnej wody i przeleciał przez kierownicę. Straty nie duże, rozbity łokieć i zgięta tylna manetka - można jechać dalej. Tempo spadło drastycznie na dół, ale już wcześniej wiedzieliśmy, że to nie będzie wyjazd na rekord. Na drodze stu zakrętów zrobiło się już całkowicie jasno:

Przejazd przez tą drogę był trudniejszy niż zwykle, ale widoki rekompensowały wszytko. Dojechaliśmy do Połczyna- Zdrój, przejechaliśmy bez przerwy. Kawałek za miastem, był dłuższy podjazd, na górze poczekaliśmy na młodego, posililiśmy się żelkami i ruszyliśmy dalej. Na ,,interwałach'' przed Białogardem młody odzyskał trochę sił i jadąc nam na kole ruszyliśmy z kopyta do przodu

W Białogardzie kolejna krótka przerwa na Orlenie. Wyjeżdżając ze stacji myśleliśmy, że tak nie pada. Jednak na tych kilometrach padało najmocniej podczas całej drogi. Na kilkanaście kilometrów przed Kołobrzegiem rozdzieliliśmy się z młodym na dobre i ruszyliśmy do celu. Nie było jak jechać na kole, gdyż leciał na mnie cały syf zbierany przez jego wąskie kółka. Mimo to sprawnie dojechaliśmy do Kołobrzegu i po 12,5h jazdy brutto meldujemy się pod tablicą:

Po chwili przyjechał młody:

Wynik dobry, nawet bardzo dobry. Gdyby nie deszcz i kraksa pewnie byśmy zrobili jeszcze lepszy. Mimo to jest pełna satysfakcja dojechania do celu. Nową tradycją w Kołobrzegu zostanie chyba wizyta w Macu. Tam też zrobiliśmy dłuższą przerwę na posiłek i odpoczynek:

Kolejno pojechaliśmy po bilety na dworzec i na plaże:

Mimo nie sprzyjającej pogody kąpieli w Bałtyku nie mogło zabraknąć:

Nie mogło zabraknąć również wspólnego zdjęcia nad wodą:

Jak każdy dobrze wie, po kąpieli człowiek głodnieje. Tak więc udaliśmy się do naszej sprawdzonej smażalni, gdzie już od paru lat jeździmy:

Po zjedzeniu dobrej rybki zazwyczaj jechaliśmy na plażę. Tym razem warunki pogodowe nie pozwoliły nam na plażowanie, więc pojechaliśmy na deser. Niestety nie mam zdjęcia gofra, musicie mi uwierzyć na słowo, że wyglądał wspaniale. Po deserze pojechaliśmy do sklepu po ,,prowiant" do pociągu i udaliśmy się na dworzec. Podróż powrotna do domu jak zawsze przyjemna. Jest z kim pogadać(zawsze są to jacyś rowerzyści) można się chwile zdrzemnąć czy ma się czas na rozmyślenia:

W Poznaniu z dworca odbiera nas moja narzeczona, która zabiera nas i mój ojciec który zabiera rowery.

Dzięki panowie za wyjazd w tych trudnych warunkach. Do następnego! 

komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa miesc
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Roadlite 7836 km
Canyon AL 6.0 834 km
Komunijny :)
Kellys Magic 31165 km
Połykacz kilometrów. 1710 km

szukaj

archiwum