Terenowo z Martą.
Piątek, 25 sierpnia 2017 | dodano:16.09.2017Kategoria 0-50km, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km: | 40.75 | Km teren: | 25.00 | Czas: | 02:49 | km/h: | 14.47 |
Pr. maks.: | 33.30 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Lubie takie dni w których mogę ze spokojem wyjść na rower. Nie martwiąc się niczym. Wsiadam i jadę. Chce mi się jechać szybciej to jadę szybciej, nie chce mi się to nie pędzę na siłę. Taki też był ten dzień, gdzie razem z Martą udaliśmy się do WPN. Pierwszym naszym celem było j. Jarosławieckie. Tam też zrobiliśmy pierwszą krótką przerwę podziwiając rybki u brzegu jeziora:
Po krótkiej przerwie pojechaliśmy dalej w stronę j. Góreckiego. Pokazałem Marcie bardzo ładną ścieżkę wzdłuż pola. Naprawdę bardzo mi się tam podobało, zresztą jak zawsze było tam ładnie:
Kilkaset metrów jazdy drogą z płyt betonowych i po chwili już jechaliśmy czerwonym szlakiem wzdłuż j. Góreckiego. Nim podążaliśmy, aż do szlaku PP, po czym udaliśmy się w stronę Stęszewa. Zrobiliśmy sobie kolejną przerwę w miejscu do tego stworzonym:
Dalej odbiliśmy na czarny szlak przy j. Dymaczewskim. Za każdym razem gdy tam jestem, zastanawiam się dlaczego ja tam tak rzadko przyjeżdżam. Jest tam naprawdę ładnie. Tym razem widzieliśmy skutki ostatnich wichur:
Dojechaliśmy do szlaku wzdłuż jeziora. Fajny wymagający szlak, idealny do potrenowania techniki jazdy w terenie. Interwałowe, podjazdy, duża ilość korzeni i ostre zakręty miedzy drzewami , czyli to co miłośnicy MTB lubią najbardziej:
Po objechaniu jeziora, dojechaliśmy do Dymaczewa, gdzie zrobiliśmy małe zakupy i pojechaliśmy nad jezioro, gdzie mój brat był ratownikiem:
Posiedzieliśmy, wykąpaliśmy się, odpoczęliśmy i pojechaliśmy w kierunku domu. W Łodzi odbiliśmy znowu na WPN, aby dojechać do Trzebawia, gdzie wjechaliśmy na szybką kawkę do chrzestnej Marty. Z Trzebawia, przez Wypalanki i Chomęcice do domu. Lubie od tej strony wracać, bo końcówka jest z górki:
Dzięki kochanie za te wspólne terenowe kilometry! Oby jeszcze parę takich wycieczek w tym roku było!!!
Po krótkiej przerwie pojechaliśmy dalej w stronę j. Góreckiego. Pokazałem Marcie bardzo ładną ścieżkę wzdłuż pola. Naprawdę bardzo mi się tam podobało, zresztą jak zawsze było tam ładnie:
Kilkaset metrów jazdy drogą z płyt betonowych i po chwili już jechaliśmy czerwonym szlakiem wzdłuż j. Góreckiego. Nim podążaliśmy, aż do szlaku PP, po czym udaliśmy się w stronę Stęszewa. Zrobiliśmy sobie kolejną przerwę w miejscu do tego stworzonym:
Dalej odbiliśmy na czarny szlak przy j. Dymaczewskim. Za każdym razem gdy tam jestem, zastanawiam się dlaczego ja tam tak rzadko przyjeżdżam. Jest tam naprawdę ładnie. Tym razem widzieliśmy skutki ostatnich wichur:
Dojechaliśmy do szlaku wzdłuż jeziora. Fajny wymagający szlak, idealny do potrenowania techniki jazdy w terenie. Interwałowe, podjazdy, duża ilość korzeni i ostre zakręty miedzy drzewami , czyli to co miłośnicy MTB lubią najbardziej:
Po objechaniu jeziora, dojechaliśmy do Dymaczewa, gdzie zrobiliśmy małe zakupy i pojechaliśmy nad jezioro, gdzie mój brat był ratownikiem:
Posiedzieliśmy, wykąpaliśmy się, odpoczęliśmy i pojechaliśmy w kierunku domu. W Łodzi odbiliśmy znowu na WPN, aby dojechać do Trzebawia, gdzie wjechaliśmy na szybką kawkę do chrzestnej Marty. Z Trzebawia, przez Wypalanki i Chomęcice do domu. Lubie od tej strony wracać, bo końcówka jest z górki:
Dzięki kochanie za te wspólne terenowe kilometry! Oby jeszcze parę takich wycieczek w tym roku było!!!