2000km w tym roku :)
Sobota, 17 kwietnia 2010 | dodano:18.04.2010
Km: | 72.70 | Km teren: | 40.00 | Czas: | 03:36 | km/h: | 20.19 |
Pr. maks.: | 57.80 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Rano od Mateusza do domu. Ciężko się jechało jakiś brak mocy odczułem, może przez to, że był mocny wiatr... W domu trochę pokopałem na ogródku i przyjechał mój brat z Dawidem i Grzegorzem, tak więc koniec kopania czas na rower :)
Ubrałem się i ruszyliśmy do WPN-u. Najpierw wjazd na wieżę widokową, później żółtym szlakiem nad j.Jarosławieckie, gdzie robimy małą przerwę. Następnie kierujemy się do ,,baru" koło Grajzerówki. Niestety był on zamknięty, w tym momencie odłącza od nas Dawid jednak po chwili przyjeżdża Artur. Dalej jedziemy koło j. Góreckiego i wjeżdżamy na Osową zjazd miał być terenem, ale w końcu wyjechaliśmy na asfalt. Później wjeżdżamy asfaltem na tor DH. Zjechaliśmy do Mosiny, gdzie pojechaliśmy do sklepu na zakupy :) Następnie kierujemy się na nadwarciański szlak rowerowy:
Jechało się świetnie czasami trochę błotka, ale szło przejechać. Jeden mostek się trochę zarwał:
było trzeba przenieść rowery :)
Wyjeżdżamy w Luboniu koło autostrady i jedziemy na szachty. Tam odłącza się od nas Grzegorz, a my z sąsiadem jedziemy przez owe szachty i docieramy do ul. Głogowskiej. Tam się rozdzielamy ja z młodym w swoim kierunku, a sąsiad w swoim.
W końcu ciepło :) chociaż jak zawiało to było trochę nieprzyjemnie...
Ubrałem się i ruszyliśmy do WPN-u. Najpierw wjazd na wieżę widokową, później żółtym szlakiem nad j.Jarosławieckie, gdzie robimy małą przerwę. Następnie kierujemy się do ,,baru" koło Grajzerówki. Niestety był on zamknięty, w tym momencie odłącza od nas Dawid jednak po chwili przyjeżdża Artur. Dalej jedziemy koło j. Góreckiego i wjeżdżamy na Osową zjazd miał być terenem, ale w końcu wyjechaliśmy na asfalt. Później wjeżdżamy asfaltem na tor DH. Zjechaliśmy do Mosiny, gdzie pojechaliśmy do sklepu na zakupy :) Następnie kierujemy się na nadwarciański szlak rowerowy:
Jechało się świetnie czasami trochę błotka, ale szło przejechać. Jeden mostek się trochę zarwał:
było trzeba przenieść rowery :)
Wyjeżdżamy w Luboniu koło autostrady i jedziemy na szachty. Tam odłącza się od nas Grzegorz, a my z sąsiadem jedziemy przez owe szachty i docieramy do ul. Głogowskiej. Tam się rozdzielamy ja z młodym w swoim kierunku, a sąsiad w swoim.
W końcu ciepło :) chociaż jak zawiało to było trochę nieprzyjemnie...