Karpacz 2/3 Harrachov 665 m n.p.m. - Skocznia mamucia
Piątek, 11 czerwca 2010 | dodano:12.06.2010Kategoria W górach...
Km: | 112.10 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 05:26 | km/h: | 20.63 |
Pr. maks.: | 68.80 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Nadszedł dzień 2.
Rano pobudka ok.7.30 śniadanie, szykowanie się i parę min po 9 ruszamy w trasę.
Początkowo jedziemy z górki i to dość długo. Później trochę pod górkę trochę z górki. Po drodze mijamy niebezpieczny zakręt (przynajmniej taki był znak :)
i w końcu docieramy do DK 3, którą docieramy do Szklarskiej Poręby. Jednakże po chwili się zaczyna długi podjazd. Jedzie się wyśmienicie, od rana słońce aż tak nie daje widoki niesamowite tylko kierowcy nie za normalni. Jeden był taki co wyprzedzał po zewnętrznej. O mały włos wpadł by na nas...
No nic oprócz tego jednego incydentu nie było większych problemów z dojazdem do Szklarskiej, gdzie odwiedzamy Netto. Najlepsze co było w Netto to woda 5l za 1.45zł z Poznania. Po małych zakupach udajemy się na mały odpoczynek:
Po drodze wstępujemy do rowerowego gdyż Piotr musi sobie kupić klocki hamulcowe. Dalej cały czas podjazdem bez większych problemów docieramy do przejścia granicznego... Przekraczając granice od razu zauważam lepszy asfalt, a na dodatek cały czas z górki. Jechało się wyśmienicie :)po chwili jesteśmy już pod skocznią mamucią. Robimy tam dłuższa przerwę na foki:
ZSE BIKE TEAM 2010 :)
Ochrona ZSE :P
Szczęśliwy ja :)
Nawet udało mi się sfotografować zająca:
po ok 1h udajemy się z powrotem do domu. Na początek mały podjazd, który pokonaliśmy bez większych problemów, a później zjazd, aż do Szklarskiej na lody :) Następnie jedziemy tą samą drogą po drodze biję rekord życiowy => 68.8km/h. Po chwili dobijamy w prawo robimy krótką przerwę i jedziemy już podjazdem do samego Karpacza. W Karpaczu przerwa na loda i szybki zjazd przez Anomalię i Orlinek do Ośrodka:)
Jemy obiado- kolacje i z Mateuszem postanowiłem podjechać pod Orlinek. No i zjazd tym razem przez cały Karpacz i trochę dalej. Do Pensjonatu docieramy zmęczeni, ale było warto. Dzień 2 również bardzo udany jedynie w nocy studenci nie wiedzieli co ze sobą zrobić i zrobili trochę hałasu...
To była moja pierwsza setka w górach :)
<=== Dzień poprzedni/ Dzień następny ===>
Rano pobudka ok.7.30 śniadanie, szykowanie się i parę min po 9 ruszamy w trasę.
Początkowo jedziemy z górki i to dość długo. Później trochę pod górkę trochę z górki. Po drodze mijamy niebezpieczny zakręt (przynajmniej taki był znak :)
i w końcu docieramy do DK 3, którą docieramy do Szklarskiej Poręby. Jednakże po chwili się zaczyna długi podjazd. Jedzie się wyśmienicie, od rana słońce aż tak nie daje widoki niesamowite tylko kierowcy nie za normalni. Jeden był taki co wyprzedzał po zewnętrznej. O mały włos wpadł by na nas...
No nic oprócz tego jednego incydentu nie było większych problemów z dojazdem do Szklarskiej, gdzie odwiedzamy Netto. Najlepsze co było w Netto to woda 5l za 1.45zł z Poznania. Po małych zakupach udajemy się na mały odpoczynek:
Po drodze wstępujemy do rowerowego gdyż Piotr musi sobie kupić klocki hamulcowe. Dalej cały czas podjazdem bez większych problemów docieramy do przejścia granicznego... Przekraczając granice od razu zauważam lepszy asfalt, a na dodatek cały czas z górki. Jechało się wyśmienicie :)po chwili jesteśmy już pod skocznią mamucią. Robimy tam dłuższa przerwę na foki:
ZSE BIKE TEAM 2010 :)
Ochrona ZSE :P
Szczęśliwy ja :)
Nawet udało mi się sfotografować zająca:
po ok 1h udajemy się z powrotem do domu. Na początek mały podjazd, który pokonaliśmy bez większych problemów, a później zjazd, aż do Szklarskiej na lody :) Następnie jedziemy tą samą drogą po drodze biję rekord życiowy => 68.8km/h. Po chwili dobijamy w prawo robimy krótką przerwę i jedziemy już podjazdem do samego Karpacza. W Karpaczu przerwa na loda i szybki zjazd przez Anomalię i Orlinek do Ośrodka:)
Jemy obiado- kolacje i z Mateuszem postanowiłem podjechać pod Orlinek. No i zjazd tym razem przez cały Karpacz i trochę dalej. Do Pensjonatu docieramy zmęczeni, ale było warto. Dzień 2 również bardzo udany jedynie w nocy studenci nie wiedzieli co ze sobą zrobić i zrobili trochę hałasu...
To była moja pierwsza setka w górach :)
<=== Dzień poprzedni/ Dzień następny ===>