Polska Egzotyczna-dzień 1: rozpoznanie :)
Poniedziałek, 19 lipca 2010 | dodano:27.07.2010Kategoria Polska egzotyczna 2010
Km: | 139.10 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 06:24 | km/h: | 21.73 |
Pr. maks.: | 48.60 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Wyprawę planowaliśmy w sumie od początku roku. Planowanie trasy, robienie listy, dokupienie niezbędnych rzeczy (nie wszyscy mieli bagażnik i sakwy :) Początkowo mieliśmy jechać w 6 z czego 4 było pewnych. Nad wyjazdem zastanawiali się Maciej i Tomek. ,, Pewni" byli Mateusz, Mateusz Łukasz i ja :) Przed samym wyjazdem zrezygnował jeszcze Łukasz, więc jedziemy w 3 Mateuszowie i ja:) Cały mój bagaż przed załadowaniem w sakwy wyglądał tak:
To tyle słowami wstępu, teraz trochę co się działo dnia pierwszego:
Pociąg mieliśmy o parę min po 6. Na dworcu zrobiliśmy zakupy w biedronce i wspólnymi siłami włożyliśmy rowery do pociągu. Po 5h jazdy dojeżdżamy do Olsztyna. Jedziemy zobaczyć najwyższą w Polsce wieże TV, a tak wyglądał mój rower już załadowany:
Dalej jedziemy mniej ruchliwymi drogami robiąc przerwy tak mniej więcej co 20 km no chyba, że spotykały nas takie jak te widoki:
Po drodze mijamy sporo sakwiarzy- wymieniamy pozdrowienia:) Ludzie bardzo mili machają nam nawet z samochodów. Bocznymi drogami jedzie się całkiem przyjemnie. Były też odcinki leśne, podjazdy dawały nieźle w kość. Późnym popołudniem docieramy do Mikołajek. Jedziemy do centrum robimy zakupy. I ruszamy dalej szukając miejsca do spania. I tu był najgorszy odcinek dzisiejszego dnia. Nie chodzi mi tutaj o rodzaj nawierzchni. Chociaż jechaliśmy lasem, ale piasek był dobrze ubity więc nie jechało się źle. Natomiast nie szło dobrze wyjechać z miasta. Chcieliśmy się rozbić nad Śniardwy, ale nie mogliśmy do niego dojechać. Każdorazowy wjazd w las wiązał się z około 20 pogryzieniami z przez komary i inne tego typy owady. W końcu wjechaliśmy do lasu komarów multum, więc szybko się rozbijamy:
jakaś mała kolacja i idziemy spać.
Dzień pierwszy bardzo przyjemny, nawet taka końcówka nie zepsuła nam humorów na następny dzień. Resztę wpisów będę uzupełniał regularnie :)
Dzień następny -->
To tyle słowami wstępu, teraz trochę co się działo dnia pierwszego:
Pociąg mieliśmy o parę min po 6. Na dworcu zrobiliśmy zakupy w biedronce i wspólnymi siłami włożyliśmy rowery do pociągu. Po 5h jazdy dojeżdżamy do Olsztyna. Jedziemy zobaczyć najwyższą w Polsce wieże TV, a tak wyglądał mój rower już załadowany:
Dalej jedziemy mniej ruchliwymi drogami robiąc przerwy tak mniej więcej co 20 km no chyba, że spotykały nas takie jak te widoki:
Po drodze mijamy sporo sakwiarzy- wymieniamy pozdrowienia:) Ludzie bardzo mili machają nam nawet z samochodów. Bocznymi drogami jedzie się całkiem przyjemnie. Były też odcinki leśne, podjazdy dawały nieźle w kość. Późnym popołudniem docieramy do Mikołajek. Jedziemy do centrum robimy zakupy. I ruszamy dalej szukając miejsca do spania. I tu był najgorszy odcinek dzisiejszego dnia. Nie chodzi mi tutaj o rodzaj nawierzchni. Chociaż jechaliśmy lasem, ale piasek był dobrze ubity więc nie jechało się źle. Natomiast nie szło dobrze wyjechać z miasta. Chcieliśmy się rozbić nad Śniardwy, ale nie mogliśmy do niego dojechać. Każdorazowy wjazd w las wiązał się z około 20 pogryzieniami z przez komary i inne tego typy owady. W końcu wjechaliśmy do lasu komarów multum, więc szybko się rozbijamy:
jakaś mała kolacja i idziemy spać.
Dzień pierwszy bardzo przyjemny, nawet taka końcówka nie zepsuła nam humorów na następny dzień. Resztę wpisów będę uzupełniał regularnie :)
Dzień następny -->