WPN z BS-team :)
Piątek, 22 kwietnia 2011 | dodano:22.04.2011
Km: | 86.41 | Km teren: | 45.00 | Czas: | 04:04 | km/h: | 21.25 |
Pr. maks.: | 54.29 | Temperatura: | 25.0 | HRmax: | 179( 88%) | HRavg | 140( 68%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 507m | Rower: | Kellys Magic |
W końcu udało się zmontować jakaś ekipę. Wczoraj po burzliwej rozmowie (konferencja na gg :)) z SZCZ, Jarzyną i Tomasz udało nam się dogadać co do miejsca spotkania i orientacyjnie trasy. Spotkanie umówione na 10.00 u Jarzyny. Tomek mi z 17 razy powiedział, że nie mam się spóźnić bo mi nie odda zacisku, no i byłem za 15min od umówionego czasu. Tomek?! hmmm... 20 min spóźnienia. Ja ze sobą zabrałem brata, a Szczesiu Grzesia. No i 6 osobowym składem lecimy do WPN-u. Najpierw Góry Puszczykowskie, ja osobiście nazwałem to kanionem. Prędkość masakryczna dużo korzeni zjazdów podjazdów, ale jakoś wychodzimy wszyscy z tego cali :) Wyjeżdżamy na trasie Poznań- Mosina robiąc krótką przerwę i foto:
Zaraz z powrotem do WPN-u i kierunek Osowa Góra. I tu się zaczyna akcja, podczas podjazdu, w sumie juz na samym szczycie pan SZCZ ma problem z przerzutką. Wózek się wygiął ;p mały serwis dużo śmiechu przy próbach naprawy Tomasza i jedziemy dalej:
Niestety pan Szcz daleko nie zajechał, stało się coś dziwnego:
Kto dojdzie do tego po tym zdjęciu jak jest ta przerzutką to mu pogratuluję ;p Po naprawie pana SZCZ udało się jechać dalej. Tym razem na dół do sklepu. Po zakupach asfaltem do Dymaczewa, prędkość nie spadała poniżej 40km/h czasem podchodziła pod 50km/h ;p W Dymaczewie Szczesiu zostaje na działce u Robercika, a my na czarny szlak :) Docieramy nim do szlaki PP i zaraz zjeżdżamy nad Góreckie. Zaraz bez przerwy jedziemy nad Jarosławiec. Dalej się rozdzielamy Młody z Grzechem do chaty a ja z Jarzynowym odprowadzić Tomka do Puszczykowa :) w zamian kupił nam po puszcze sprita. Po przerwie Tomek jedzie w swoim kierunku, a my na nadwarciański. Jedziemy aż do zawalonego mostku:
Musieliśmy znaleźć inną drogę wybraliśmy tą :P
Udało się, jedziemy dalej. Następny mostek też rozwalony, ale da się przejść:
I tak docieramy do Lubonia, gdzie Jarzyna jedzie do domu, a ja jeszcze jakieś 7-8km i mogę spokojnie zjeść dobry obaidek :P
Po obiedzie poszedłem sobie pograć w nogę. Całe szczęście, że jechałem do Kościoła, bo z grania 1h (jak to miało miejsce) wyszły by z 2h . Tego bym nie wytrzymał ;p
Dzięki panowie za wyjazd :)
Zaraz z powrotem do WPN-u i kierunek Osowa Góra. I tu się zaczyna akcja, podczas podjazdu, w sumie juz na samym szczycie pan SZCZ ma problem z przerzutką. Wózek się wygiął ;p mały serwis dużo śmiechu przy próbach naprawy Tomasza i jedziemy dalej:
Niestety pan Szcz daleko nie zajechał, stało się coś dziwnego:
Kto dojdzie do tego po tym zdjęciu jak jest ta przerzutką to mu pogratuluję ;p Po naprawie pana SZCZ udało się jechać dalej. Tym razem na dół do sklepu. Po zakupach asfaltem do Dymaczewa, prędkość nie spadała poniżej 40km/h czasem podchodziła pod 50km/h ;p W Dymaczewie Szczesiu zostaje na działce u Robercika, a my na czarny szlak :) Docieramy nim do szlaki PP i zaraz zjeżdżamy nad Góreckie. Zaraz bez przerwy jedziemy nad Jarosławiec. Dalej się rozdzielamy Młody z Grzechem do chaty a ja z Jarzynowym odprowadzić Tomka do Puszczykowa :) w zamian kupił nam po puszcze sprita. Po przerwie Tomek jedzie w swoim kierunku, a my na nadwarciański. Jedziemy aż do zawalonego mostku:
Musieliśmy znaleźć inną drogę wybraliśmy tą :P
Udało się, jedziemy dalej. Następny mostek też rozwalony, ale da się przejść:
I tak docieramy do Lubonia, gdzie Jarzyna jedzie do domu, a ja jeszcze jakieś 7-8km i mogę spokojnie zjeść dobry obaidek :P
Po obiedzie poszedłem sobie pograć w nogę. Całe szczęście, że jechałem do Kościoła, bo z grania 1h (jak to miało miejsce) wyszły by z 2h . Tego bym nie wytrzymał ;p
Dzięki panowie za wyjazd :)
komentarze
Dzięki również...szkoda tylko że musiałem skończyć wcześniej ale mimo to było fajnie...
sq3mka - 12:14 sobota, 23 kwietnia 2011 | linkuj
Ciekawe kiedy ten mostek zrobią, może trzeba kogoś pismami bombardować. Trasa przyjemna jak widać.
cyclooxy - 10:25 sobota, 23 kwietnia 2011 | linkuj
Komentuj