Na Lednice :)
Sobota, 4 czerwca 2011 | dodano:05.06.2011Kategoria 50-100km
Km: | 70.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 35.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Wyjazd zaplanowany z paru dniowym wyprzedzeniem :) chciałem pożyczyć od młodego szosę ale się nie zgodził, więc sobie sam pożyczyłem wyjechałem koło 7 rano jadę sobie spokojnie a tu w Komornikach łapie kapcia ;p jak ja wrócę?? akurat jechał mój podmiejski bus więc wszedłem do niego z rowerem i wróciłem do domu po swój rower. Wyjechałem z Arturem koło 8.30 ruszyliśmy po Szczesia:) Ruszamy już w trasę ;p wyjazd z Poznania masakra ;/ ale za to już za miastem jedzie się jak bajka. Szczesny prowadzi z prędkością kolo 35km/h :) Pierwsza prezerwa w Pobiedziskach i jedziemy dalej. Zajechawszy na Lednicę spotkałem się Martą i to właśnie zostałem dla niej:
Mateusz i Artur pojechali do domu a ja sobie siedziałem cały dzień na Lednicy. Ogólnie myślałem co jakiś czas o powrocie, bo nie miałem zielonego pojęcia jak wrócę;p Siedząc cały słoneczny dzień się trochę opaliłem ;p można rzec spaliłem:
Podziwiałem zachód słońca:
Ogólnie było pełno ludzi:
I tak wśród tych wszystkich ludzi ja jedyny ( przynajmniej nie widziałem nikogo innego ;p) w moim nowym stroju rowerowym. Nawet podczas mszy uczestniczyłem;p Ogólnie to żenada bo zabrakło Komunii ;p Około godziny 3 w nocy przeliśmy przez bramę. Cała ekipa czekała na busa i ja razem z nimi i były dwie opcje albo wrócę z nimi busem jeśli się zmieści mój rower... Albo pojadę rowerem do domu. Ta druga opcja mi się nie podobała bo było zimno i nie do końca jasno a ja nie miałem ani bluzy ani lampki. Udało się pojechałem busem z nimi rano na chwilę do Marty, ale byłem zmęczony że zasypiałem na siedząco ;p Ruszam do domu. Słońce już wyszło było troszkę cieplej. Do domu dojechałem koło 6.50 ;p Wszedłem i poszedłem spać. Pobudka koło 13.15 ;p
Mateusz i Artur pojechali do domu a ja sobie siedziałem cały dzień na Lednicy. Ogólnie myślałem co jakiś czas o powrocie, bo nie miałem zielonego pojęcia jak wrócę;p Siedząc cały słoneczny dzień się trochę opaliłem ;p można rzec spaliłem:
Podziwiałem zachód słońca:
Ogólnie było pełno ludzi:
I tak wśród tych wszystkich ludzi ja jedyny ( przynajmniej nie widziałem nikogo innego ;p) w moim nowym stroju rowerowym. Nawet podczas mszy uczestniczyłem;p Ogólnie to żenada bo zabrakło Komunii ;p Około godziny 3 w nocy przeliśmy przez bramę. Cała ekipa czekała na busa i ja razem z nimi i były dwie opcje albo wrócę z nimi busem jeśli się zmieści mój rower... Albo pojadę rowerem do domu. Ta druga opcja mi się nie podobała bo było zimno i nie do końca jasno a ja nie miałem ani bluzy ani lampki. Udało się pojechałem busem z nimi rano na chwilę do Marty, ale byłem zmęczony że zasypiałem na siedząco ;p Ruszam do domu. Słońce już wyszło było troszkę cieplej. Do domu dojechałem koło 6.50 ;p Wszedłem i poszedłem spać. Pobudka koło 13.15 ;p
komentarze
To już teraz wiem od czego jesteś taki opalony:D Nie od jeżdżenia na rowerze tylko do siedzenia w słońcu w stroju rowerowym xD
Ale trasa fajna:)
Pozdrawiam Jarzyna - 13:50 poniedziałek, 6 czerwca 2011 | linkuj
Ale trasa fajna:)
Pozdrawiam Jarzyna - 13:50 poniedziałek, 6 czerwca 2011 | linkuj
Na pierwszym zdjęciu widać, że jeszcze sam początek...:)
sq3mka - 10:51 poniedziałek, 6 czerwca 2011 | linkuj
Komentuj