Potrójny rekord
Środa, 27 lipca 2011 | dodano:27.07.2011Kategoria 200-300km
Km: | 200.26 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:10 | km/h: | 32.47 |
Pr. maks.: | 51.50 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Po pierwsze rekord sezonu :)
Rekord średniej na takim dystansie :)
Rekord jazdy w samotności :)
Początkowo miałem jechać z sąsiadem do Wronek. Niestety musiał iść do pracy... tak więc koło 11 myślę gdzie by tu jechać i jakim rowerem. Z racji tego, że brat chory pożyczyłem jego szosę. I tak ruszam przez Kiekrz do DK 11, która się kieruję do Obornik. Początkowo tam chciałem zrobić przerwę, ale miałem zaledwie 40km. Tak więc jadę na Rudę, gdzie odbijam na Rogoźno i na Budziszewko. Jedzie się znacznie lepiej gdyż jadę z wiatrem (lekkim bo lekkim ale zawsze) Nie to co do Obornik. Z racji tego że w Budziszewicach mam rodzinkę postanawiam ich odwiedzić i napełnić bidony przy okazji. Szczęście tak chciało, że dostałem jeszcze obiad. Potem chwilę rozmowy i tak po około 1h przerwie ruszam dalej. Zastanawiałem się czy jechać już do domu czy jechać trochę na około tj. przez Kiszkowo i Pobiedziska. Wybrałem drugą opcję początkowo wiało, a później cały czas z dylno-bocznym wiatrem dojeżdżam do Pobiedzisk. Ruszam DK 5 w kierunku Poznania z prędkością nie spadającą poniżej 35km/h. Tak jak wyjeżdżając od rodzinki miałem średnią 32.2km/h tak w Poznaniu mam 33km/h. Przejazd przez Poznań MASAKRA, ale jakoś się udało i wyjeżdżam w Luboniu. Dalej jadę na Mosinę i do Ludwikowa uzupełnić bidony, gdzie robię 2 przerwę dzisiaj:
(sorki za jakoś fota z komórki) Po napełnieniu bidonu i oddaniu tego co nie potrzebne jadę dalej na Stęszew. Czuje się jakby mi odcięli całą moc jedzie się ciężko v koło 28-30km/h Tak docieram do Stęszewa gdzie odbijam na Poznań tutaj też się za dobrze nie jedzie. Wiatr mocno przeszkadza... W końcu docieram do Komornik i jadę do domu. W Głuchowie jeszcze runda honorowa i w wynikiem 200km docieram całkiem zmęczony do domu...
Wyjazd udany. Ciekawie się jeździ samemu. Dobrze, że miałem muzykę. ;p
Tak btw opisałem już pierwszy tydzień tegorocznej wyprawy ZAPRASZAM do lektury ---> To tu !!
Rekord średniej na takim dystansie :)
Rekord jazdy w samotności :)
Początkowo miałem jechać z sąsiadem do Wronek. Niestety musiał iść do pracy... tak więc koło 11 myślę gdzie by tu jechać i jakim rowerem. Z racji tego, że brat chory pożyczyłem jego szosę. I tak ruszam przez Kiekrz do DK 11, która się kieruję do Obornik. Początkowo tam chciałem zrobić przerwę, ale miałem zaledwie 40km. Tak więc jadę na Rudę, gdzie odbijam na Rogoźno i na Budziszewko. Jedzie się znacznie lepiej gdyż jadę z wiatrem (lekkim bo lekkim ale zawsze) Nie to co do Obornik. Z racji tego że w Budziszewicach mam rodzinkę postanawiam ich odwiedzić i napełnić bidony przy okazji. Szczęście tak chciało, że dostałem jeszcze obiad. Potem chwilę rozmowy i tak po około 1h przerwie ruszam dalej. Zastanawiałem się czy jechać już do domu czy jechać trochę na około tj. przez Kiszkowo i Pobiedziska. Wybrałem drugą opcję początkowo wiało, a później cały czas z dylno-bocznym wiatrem dojeżdżam do Pobiedzisk. Ruszam DK 5 w kierunku Poznania z prędkością nie spadającą poniżej 35km/h. Tak jak wyjeżdżając od rodzinki miałem średnią 32.2km/h tak w Poznaniu mam 33km/h. Przejazd przez Poznań MASAKRA, ale jakoś się udało i wyjeżdżam w Luboniu. Dalej jadę na Mosinę i do Ludwikowa uzupełnić bidony, gdzie robię 2 przerwę dzisiaj:
(sorki za jakoś fota z komórki) Po napełnieniu bidonu i oddaniu tego co nie potrzebne jadę dalej na Stęszew. Czuje się jakby mi odcięli całą moc jedzie się ciężko v koło 28-30km/h Tak docieram do Stęszewa gdzie odbijam na Poznań tutaj też się za dobrze nie jedzie. Wiatr mocno przeszkadza... W końcu docieram do Komornik i jadę do domu. W Głuchowie jeszcze runda honorowa i w wynikiem 200km docieram całkiem zmęczony do domu...
Wyjazd udany. Ciekawie się jeździ samemu. Dobrze, że miałem muzykę. ;p
Tak btw opisałem już pierwszy tydzień tegorocznej wyprawy ZAPRASZAM do lektury ---> To tu !!