Berlin dzień 3!
Niedziela, 10 czerwca 2012 | dodano:11.06.2012Kategoria 200-300km, Berlin 2012, Ze zdjęciami
Km: | 200.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 07:03 | km/h: | 28.41 |
Pr. maks.: | 56.30 | Temperatura: | 20.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Przyszedł dzień 3, dzień powrotu do domu. Wstajemy spokojnie koło 9 jemy śniadanie i razem z Mariuszem ruszamy do domu. Wiatr miał być w plecy i tak było. Po paru km Mariusz stwierdził, że nie da rady dojechać. Nie chciał się zaprawić jeszcze bardziej i tak go bardzo bolało gardło. Tak więc dojeżdżamy do Rzepinia, gdzie jedziemy na dworzec. Pociąg, którym miał jechać pojechał 20 min temu następny był o 15. Tak więc się wrócił do Słubic, a ja ruszam w trasę do domu. Po wjechaniu na DK 92 nic ciekawego nie było. Do domu zostało jeszcze trochę:
Jednak wiatr mi dosyć pomagał, a co jakiś czas pojawił się bardzo lubiany prze mnie znak:
Tak sobie jadę szerokim poboczem, aż docieram do Świebodzina. Jezusa widać z każdej strony:
Tutaj się waham czy jechać przez Zbąszyń czy kontynuować jazdę DK. Jednak ja nie lubię jechać tą samą droga więc jadę dalej główną trasą. Po 110km robię pierwszą przerwę. Nie liczę tych na siku oczywiście. Parę km po przerwie wjeżdżam do WLKP. Jadę jeszcze parę km po czym odbijam na Nowy Tomyśl tam 2 przerwa na loda amerykańskiego i lecę dalej na Buk. W Buku krótka przerwa, gdyż umówiłem się tam z Jarzyną. Zdążyłem załatwić potrzebę i zjeść 3/4 kanapki zrobić fotkę:
i już dotarł. Razem (w deszczu ) ruszamy na Stęszew. I dalej DK nr 5 w stronę Poznania. Robimy rundę honorową po okolicznych wsiach i o 19 docieram do domu. Zmęczony mokry, ale zadowolony i dumny z siebie!
Podsumowując przede wszystkim chciałem podziękować Mariuszowi za ten weekend bez niego było by to nie możliwe. Jeśli chodzi o moją kondycje czy tam formę jak zwał tak zwał uważam, że nie jest źle. Trochę zmokłem trochę przypaliło mnie słońce. Trochę z wiatrem trochę bardziej pod wiatr, jednak cały czas z uśmiechem na twarzy.
Jednak wiatr mi dosyć pomagał, a co jakiś czas pojawił się bardzo lubiany prze mnie znak:
Tak sobie jadę szerokim poboczem, aż docieram do Świebodzina. Jezusa widać z każdej strony:
Tutaj się waham czy jechać przez Zbąszyń czy kontynuować jazdę DK. Jednak ja nie lubię jechać tą samą droga więc jadę dalej główną trasą. Po 110km robię pierwszą przerwę. Nie liczę tych na siku oczywiście. Parę km po przerwie wjeżdżam do WLKP. Jadę jeszcze parę km po czym odbijam na Nowy Tomyśl tam 2 przerwa na loda amerykańskiego i lecę dalej na Buk. W Buku krótka przerwa, gdyż umówiłem się tam z Jarzyną. Zdążyłem załatwić potrzebę i zjeść 3/4 kanapki zrobić fotkę:
i już dotarł. Razem (w deszczu ) ruszamy na Stęszew. I dalej DK nr 5 w stronę Poznania. Robimy rundę honorową po okolicznych wsiach i o 19 docieram do domu. Zmęczony mokry, ale zadowolony i dumny z siebie!
Podsumowując przede wszystkim chciałem podziękować Mariuszowi za ten weekend bez niego było by to nie możliwe. Jeśli chodzi o moją kondycje czy tam formę jak zwał tak zwał uważam, że nie jest źle. Trochę zmokłem trochę przypaliło mnie słońce. Trochę z wiatrem trochę bardziej pod wiatr, jednak cały czas z uśmiechem na twarzy.
komentarze
Gratuluję!:)
P.S. Poprosiłeś mnie o komentarz w sobotę po imprezie:) Monika - 14:12 poniedziałek, 25 czerwca 2012 | linkuj
P.S. Poprosiłeś mnie o komentarz w sobotę po imprezie:) Monika - 14:12 poniedziałek, 25 czerwca 2012 | linkuj
Gratuluje wyjazdu, pokazałeś klase :), podsumowanie świetnie oddaje charakter rowerzystów.
sq3mka - 20:49 poniedziałek, 18 czerwca 2012 | linkuj
Zabawne jest dla mnie, że równei dobrze mógłbym skopiować Twoje podsumowanie i wkleić je pod swoją relacją z objazdu Europy, którą właśnie piszę. :)
flash - 11:39 wtorek, 12 czerwca 2012 | linkuj
Komentuj