Po ,,moje" bidony
Poniedziałek, 23 lipca 2012 | dodano:24.07.2012Kategoria 0-50km
Km: | 34.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:15 | km/h: | 27.36 |
Pr. maks.: | 38.10 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Po pracy miałem trochę sił i czasu wolnego więc postanowiłem wybrać się do Tomasza po obiecane bidony. Szybki telefon po którym dowiaduję się, że Tomasz jest na rowerze, ale jak najbardziej mogę do niego przyjechać. Prysznic i ubieram się w strój i wyjeżdżam. Tomek wyjechał mi na przeciw i tak spotykamy się w Wirach. Ja na MTB on na szosie. Całę szczęście miałem slicki. Jedziemy przez Puszczykowo, gdzie poleciało na nas parę K**ew, bo nie jedziemy na ścieżce na której jest pełno korzeni, ale cóż ja się tym nie przejąłem. Tomuś się poddenerwował i zaczął jechać szybciej, ale dawałem radę. Po chwili wjeżdżamy na trasę Mosina Kórnik i po chwili widzę zjazd przed Kórnikiem. W Kórniku jedziemy jakąś nową drogą do Tomka. Na miejscu nie obyło się bez poczęstunku (pyszna jajecznica z pomidorkami!). Następnie obejrzeliśmy trochę filmików z wyścigów MTB oraz dobre kabarety. Jeden mi jakoś przypadł do gustu. Nie wiem dlaczego, może dlatego, że pan Andrzej powtarza tam co chwila:
,,Wypiliśmy sobie po jednej małej wódeczce, KTÓRA JAK WIADOMO JESZCZE NIKOMU NIE ZASZKODZIŁA! " ;p
i tak przyszła pora późno wieczorna i był dylemat czy wracać do domu, czy zostać. Lampki miałem coś cieplejszego miałem, ale nie chciało mi się wracać w nocy samemu. Tak więc jeszcze wleciało parę kabaretów i koło 24 udajemy się spać.
,,Wypiliśmy sobie po jednej małej wódeczce, KTÓRA JAK WIADOMO JESZCZE NIKOMU NIE ZASZKODZIŁA! " ;p
i tak przyszła pora późno wieczorna i był dylemat czy wracać do domu, czy zostać. Lampki miałem coś cieplejszego miałem, ale nie chciało mi się wracać w nocy samemu. Tak więc jeszcze wleciało parę kabaretów i koło 24 udajemy się spać.