Nad morze! Dzień trzeci :)
Sobota, 1 czerwca 2013 | dodano:05.06.2013Kategoria 0-50km, Czerwcówka 2013, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km: | 49.51 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:52 | km/h: | 17.27 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Dzień trzeci nie był tak łaskawy jak 2 i nie obudził nas słońcem. Co gorsza o 5 nad ranem jeszcze padał deszcz. Jednak koło 8 już nie padało spokojnie ugotowaliśmy mleczko:
Płatki lepiej smakują z ciepłym mlekiem. Po śniadaniu zwijamy nasz podróżniczy grajdołek:
Wyjeżdżamy koło 11.30. Dzisiaj nie mamy dużo do przejechania. Jednak trochę podjazdów było. Marta dawała radę na wszystkich bez wyjątku:
W samym Koszalinie jedziemy na dworzec PKP. Kupujemy bilety i udajemy się do Maca gdzie spotykamy się z Mateuszem. Robimy sobie sweet focie z coca-colą:
Ruszamy do Mielna. Z Koszalina jest ładna ścieżka rowerowa. To właśnie nią szybko docieramy do morza:
Udajemy się na rybkę. Tradycyjnie jedziemy do Unieścia na ciepłego wędzonego dorsza! Potem pojechaliśmy na pole namiotowe. Nikogo nie było myśleliśmy, że jest zamknięte. Okazało się iż jest czynne jednak nikogo nie ma z wczasowiczów. Potem spacer brzegiem morza. Próbowałem zobaczyć jakiś statek, ale widoczność była za słaba:
Udajemy się na zakupy na kolacje do polo marketu. Powrót ciężki, dużo ciężkich zakupów :P
Na kolacje szef kuchni poleca gołąbeczki ze słoiczka:
Bardzo udany dzień dziecka! :)
Płatki lepiej smakują z ciepłym mlekiem. Po śniadaniu zwijamy nasz podróżniczy grajdołek:
Wyjeżdżamy koło 11.30. Dzisiaj nie mamy dużo do przejechania. Jednak trochę podjazdów było. Marta dawała radę na wszystkich bez wyjątku:
W samym Koszalinie jedziemy na dworzec PKP. Kupujemy bilety i udajemy się do Maca gdzie spotykamy się z Mateuszem. Robimy sobie sweet focie z coca-colą:
Ruszamy do Mielna. Z Koszalina jest ładna ścieżka rowerowa. To właśnie nią szybko docieramy do morza:
Udajemy się na rybkę. Tradycyjnie jedziemy do Unieścia na ciepłego wędzonego dorsza! Potem pojechaliśmy na pole namiotowe. Nikogo nie było myśleliśmy, że jest zamknięte. Okazało się iż jest czynne jednak nikogo nie ma z wczasowiczów. Potem spacer brzegiem morza. Próbowałem zobaczyć jakiś statek, ale widoczność była za słaba:
Udajemy się na zakupy na kolacje do polo marketu. Powrót ciężki, dużo ciężkich zakupów :P
Na kolacje szef kuchni poleca gołąbeczki ze słoiczka:
Bardzo udany dzień dziecka! :)