blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(26)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sq3mko.bikestats.pl

linki

Praca+

Środa, 6 lutego 2019 | dodano:06.02.2019Kategoria 0-50km, Praca
Km:33.31Km teren:14.00 Czas:01:38km/h:20.39
Pr. maks.:35.10Temperatura:0.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Rano do pracy jechałem z wiatrem, jechało się bardzo przyjemnie. Temperatura koło -1 stopnia. Powrót do domu był trochę dłuższy. Jechałem przez WPN, a dokładnie przez j. Jarosławieckie oraz Trzebaw i Chomęcice. Temperatura po południu w słońcu wynosiła koło 5 stopni na plusie. Było bardzo pięknie:

Praca.

Wtorek, 5 lutego 2019 | dodano:05.02.2019Kategoria 0-50km, Praca
Km:21.48Km teren:2.00 Czas:01:02km/h:20.79
Pr. maks.:28.90Temperatura:-2.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Rano do pracy przy minus 3 stopniach. Powrót do domu przy temperaturze około 0. Zwykły dojazd do i z pracy.

Praca +

Piątek, 1 lutego 2019 | dodano:01.02.2019Kategoria 0-50km, Praca
Km:30.10Km teren:12.00 Czas:01:25km/h:21.25
Pr. maks.:21.00Temperatura:0.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Dojazd do pracy przy temperaturze -4 nie był taki zły. Kupiłem sobie nowe zimowe rękawiczki z Decathlonu za 60 złociszy. Normalna cena 80zł. Muszę rzecz, że nawet trochę za ciepłe ;) Podczas powrotu do domu postanowiłem wrócić przez WPN. Pozostałości po śniegu dodały dodatkowego uroku:

Zahaczyłem jeszcze o jezioro Jarosławieckie, które mimo ostatnich odwilży wciąż jest skute lodem:

Podczas powrotu do domu temperatura wynosiła +2 stopnie, więc w tych rękawiczkach było mi naprawdę za ciepło.

Praca.

Poniedziałek, 21 stycznia 2019 | dodano:21.01.2019Kategoria 0-50km, Praca
Km:20.96Km teren:0.50 Czas:00:56km/h:22.46
Pr. maks.:36.92Temperatura:-4.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Rano myślałem, że będzie zimno. Pod nowe spodnie zimowe założyłem jeszcze dodatkowe spodnie termoaktywne. Było mi ciepło. Podczas powrotu temperatura wcale się nie zmieniła. Przyjechałem do domu i byłem z jednej strony zmarznięty, a 2 strony spocony

Praca +

Piątek, 18 stycznia 2019 | dodano:18.01.2019Kategoria 0-50km, Praca
Km:24.30Km teren:6.00 Czas:01:08km/h:21.44
Pr. maks.:36.30Temperatura:0.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Rano w śniego-deszczu jechałem do pracy. Dwa razy chciałem zawrócić, ale w końcu cały mokry dojechałem. Dzisiaj dorosłem też do decyzji, że błotniki do roweru to nie jest taki głupi pomysł. Droga do domu wybrałem trochę na około, obrzeżami WPN-u.

Praca.

Piątek, 11 stycznia 2019 | dodano:13.01.2019Kategoria 0-50km, Praca
Km:21.71Km teren:1.50 Czas:01:08km/h:19.16
Pr. maks.:27.50Temperatura:-2.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Rano jadąc do pracy temperatura wynosiła koło -2 stopni. Jak wracałem to padał deszcz, ale było na plusie. Nowe spodnie z BCM Novatex dają radę, ale tyłek cały mokry. Muszę sobie kupić błotniki.

Praca.

Czwartek, 10 stycznia 2019 | dodano:10.01.2019Kategoria 0-50km, Praca
Km:21.34Km teren:1.50 Czas:01:01km/h:20.99
Pr. maks.:28.00Temperatura:-1.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
We wtorek zakupiłem nowe spodnie zimowe z BCM Novatex, model Deli. Musiałem je wypróbować. Rano do pracy trochę inną drogą niż zawsze, cały czas asfalt. Droga do domu tradycyjnie. Nie zabrakło przeprawy  przez błoto, a przed samym Głuchowem złapał mnie grad.

Praca. Wracam do bloga.

Poniedziałek, 7 stycznia 2019 | dodano:07.01.2019Kategoria 0-50km, Praca
Km:21.63Km teren:3.00 Czas:01:05km/h:19.97
Pr. maks.:26.90Temperatura:0.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Tak wiem ostatnie dwa lata tutaj w moim wykonaniu były naprawdę słabe. Ten rok pewnie też lepszy nie będzie, ale postanowiłem dodawać każdy wpis chociażby z tytułem. Co ciekawsze wycieczki opiszę ładniej i dodam parę zdjęć.

Pierwszy wyjazd do pracy i z powrotem. Pogoda mizerna. Rano zimno, podczas powrotu marznący deszcz.

Poznań - Kołobrzeg po raz 8!

Sobota, 19 maja 2018 | dodano:11.06.2018Kategoria 200-300km, Poznań-Kołobrzeg!, Ze zdjęciami
Km:283.00Km teren:0.00 Czas:10:47km/h:26.24
Pr. maks.:61.88Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon Roadlite
Kolejny udany początek sezonu nocnych wyjazdów. Kolejny wyjazd do Kołobrzegu. Tym razem w rekordowo małym gronie, mianowicie jechaliśmy w dwójkę Chwast i ja. Praktycznie jak każdego dnia w którym był wyjazd, dany dzień zaczynam od zwykłych obowiązków. Najczęściej uczelnia albo praca. Tym razem z uczelni wróciłem w miarę szybko i zabrałem się za pakowanie roweru:

Trochę rzeczy było trzeba spakować, ale naprawdę radzę sobie z tym bardzo dobrze! W miedzy czasie czytałem sobie wpisy z lat ubiegłych popijając napój z dużą zawartością magnezu:

Po 18 przyjechał Tomek. Złożył swój rower, pogadaliśmy, wypiliśmy kawę i tak zleciały niecałe 2 godziny. Chwilę przed 20 ruszyliśmy w trasę zasadniczą:

Początkowe kilometry to dobrze mi znane asfalty z różnych przydomowych treningów. Całe szczęście drogi w mojej gminie i gminach obok są w przyzwoitym stanie więc jechało się bardzo dobrze:
 
Niestety dzień chylił się już ku zachodowi, a to oznaczało coraz niższe temperatury. Nie przejmując się zbytnio tym faktem podziwialiśmy piękne widoki. Większości zachodów w mojej okolicy jest naprawdę przepięknych i można zrobić całkiem ciekawe zdjęcia (nawet z roweru):

Prawdziwy zachód mieliśmy okazję oglądać na doskonałym, idealnie równym, odcinku DW 184 którym jechaliśmy do Szamotuł:

Dojechaliśmy do Szamotuł. Postanowiliśmy nie robić przerwy, również podjąłem decyzje, że pojedziemy przez centrum. Jest rzeczywiście bliżej, ale zapomniałem, że jest tam kostka brukowa, którą się bardzo nie przyjemnie jedzie. Kawałek za Szamotułami musieliśmy zrobić krótką przerwę techniczną. Było trzeba zamontować oświetlenie nocne, wyciągnąć z torby batoniki oraz oddać zbędne płyny. Ja też ubieram rękawki:

Tutaj też zaczyna się naprawdę ładna ścieżka rowerowa, która ciągnie się aż do Obrzycka. Spróbowaliśmy nawet kawałek nią jechać, ale po chwili wracamy na normalną drogę. Ścieżka w bardzo dobrym stanie, asfaltowa dość szeroka, ale było dość dużo piasku, czasami ostre zakręty, dlatego też postanowiliśmy pojechać drogą. Zrobiło się już całkowicie ciemno, latarki ustawiliśmy na 100% tryby i mimo, że jechało nas dwóch droga była dobrze oświetlona:

Prędkość maksymalną wyjazdu osiągamy, jak za każdym razem, na zjeździe przed Czarnkowem. Tutaj też zrobiliśmy pierwszą zasadniczą przerwę. Na stacji Orlen kupiliśmy sobie po ciepłym hot-dogu oraz wypiliśmy małą kawkę. Przed ruszeniem w dalszą drogę postanowiłem założyć nogawki, ściągnąć rękawki i założyć bluzę. Temperatura wtedy wynosiła około 11 stopni. Wyjazd z Czarnkowa to przejazd przez charakterystyczny most:

Dalsza część to jazda w nocy. Całe szczęście oświetlenie dawało spokojnie radę, mogliśmy omijać każde dziury. Droga jest w większości nowo wyremontowana, więc owych dziur dużo nie było:

Przez Trzciankę tylko przejechaliśmy. Nie chcieliśmy się zatrzymywać, gdy nie ma takiej konieczności. Nie lubimy się rozgrzewać na nowo. Cały czas towarzyszył nam piękny księżyc, idealny, jak z bajki. Niestety zdjęć nie mam. Za to zatrzymujemy się na zdjęcie zmiany województwa:

Cisza która towarzyszyła nam podczas tego krótkiego postoju była cudowna. Uroku dodatkowo dodawało bezchmurne, gwiaździste niebo. Nawet temperatura jeszcze nie dawała tak w kość. Dojechaliśmy do Wałcza. Postanowiliśmy zrobić krótką przerwę. Na wjeździe była stacja otwarta 24h, tam też na chwilę się zatrzymaliśmy:
Kolejna przerwa zaplanowana została w Czaplinku. Droga do tego miasteczka to dobrze nam znane długie proste przez las, czy też słynny pas startowy, jak i miejsce, gdzie kiedyś stała symboliczna tablica: KOŁOBRZEG 100. Kilometry uciekały sprawnie. W Czaplinku meldujemy się tradycyjnie na stacji Orlen. Jak zawsze o tej godzinie nie było ciepłych hot-dogów. Kawa natomiast dostępna była cały czas. Na tej stacji też mieliśmy dylemat, czy przeczekać najzimniejszy okres dnia jakim jest wschód słońca czy też jechać dalej. Po dłuższej przerwie zdecydowaliśmy jechać dalej. Zimny start był początkiem najgorszego. Temperatura spadała cały czas w dół. Nadzieje robił nam wschód słońca:

Jak się później okazało najgorsze dopiero przed nami. Temperatura spadła do około 2-3 stopni Celsjusza. Myśleliśmy, że gorzej już nie będzie. Za to na słynnej drodze ,,100-zakrętów" widoki mieliśmy niesamowite:

W miedzy czasie uciekł nam ciągnik jadący około 45km/h, czyli idealna prędkość dla kolarza. Nawet mając 200km w nogach. Dojechaliśmy do Połczyna. Temperatura spadła jeszcze niżej. Mi udało się zrobić zdjęcie, gdy wynosiła 1,3 stopnia:

Tomek przez chwilę miał na swoim liczniku 0,9 stopnia. Nie było by w tym wszystkim nic złego jak fakt, iż ta temperatura ciągnęła się już od Czaplinka i nie chciała odpuścić. To był najgorszy okres dla mnie. Załamany psychicznie, wykończony fizycznie. Jedyny plus był taki, że nie chciało mi się spać. Na tym odcinku nie robiłem, żadnych zdjęć. Nie myślałem o tym nawet, mimo że wschód (,,zimnego") słońca był zjawiskowy. Było tak zimno, że około 18km przed Białogardem musiałem się zatrzymać i spróbować w jakiś inny sposób się rozgrzać. Robiłem wymachy, pajacyki, pocierałem energicznie dłonie, wszystko co mi do głowy przychodziło, aby podnieść temperaturę ciała. Pomogło na chwilę. Na szczęście dojechaliśmy do Białogardu, gdzie wjechaliśmy na stację Orlen, gdzie siedzieliśmy dobre 45 min, spożywając ciepłe hot-dogi, popijając gorącą kawą. Gdy wyjeżdżaliśmy ze stacji na dworze było już około 11-12 stopni. Robiło się naprawdę przyjemnie. W coraz lepszych nastrojach przejechaliśmy przez Karlino i wjeżdżamy na ostatnią prostą:

Był to jeden z nielicznych wyjazdów, gdzie ową końcówkę jechaliśmy z wiatrem. Gdzieś po drodze się zatrzymałem, aby ściągnąć bluzę i wypić energetyka, bo zaczął mnie chwytać kryzys senny. Tak wspólnymi siłami dotarliśmy do najbardziej wyczekiwanej tablicy:

W Kołobrzegu wjechaliśmy na dworzec kupić bilety, do sklepu kupić upragnione piwko i na plaże na długo wyczekiwany wypoczynek. Po małej regeneracji sił, robimy sobie wspólną fotkę na plaży:

oraz jedziemy do dobrze już nam znanej smażalni ryb:

Po rybce wróciliśmy na deptak na deser. Po skosztowaniu nadmorskich smakołyków pojechaliśmy na dworzec, gdzie o 14.32 wsiedliśmy do pociągu. Z racji na remont na trasie, w Białogardzie była przesiadka do IC. Nasze rowery nie miały za dużego komfortu jazdy, my natomiast przez większość drogi mieliśmy cały przedział dla siebie. Stwierdzam, że tak czy siak, ale pociągiem lubię jeździć:

Ostatnie 12km z dworca do domu i kilka minut po 20 meldujemy się w domu. Cała trasa zajęła nam trochę ponad 24h (licząc jazdę rowerem, odpoczynek nad morzem i powrót pociągiem). Tyle atrakcji, a tylko 24h ciekawe co by było gdyby doba była dłuższa...

Szosowo.

Wtorek, 15 maja 2018 | dodano:15.05.2018Kategoria 50-100km, Ze zdjęciami
Km:96.45Km teren:0.00 Czas:03:45km/h:25.72
Pr. maks.:46.86Temperatura:18.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon Roadlite
W końcu się udało wyjść z Michałem na rower. Rano do pracy, po pracy nad Maltę. Niestety ja skończyłem dość wcześniej i trochę musiałem poczekać. W tym czasie zrobiłem sobie 3 okrążenia wokół Malty i odpocząłem:

Przyjechał Michał i razem udaliśmy się na przejażdżkę. Walka z wiatrem dała się we znaki. W Gowarzewie zrobiliśmy przerwę na posilenie się i udaliśmy się w drogę powrotną. Wspólną jazdę kończymy na Starołęce. W drodze powrotnej wjechałem jeszcze do Marty na szybką herbatę. Do domu wróciłem wraz z zachodem słońca!

Dzięki Michał za te wspólne kilometry!

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Roadlite 7836 km
Canyon AL 6.0 834 km
Komunijny :)
Kellys Magic 31165 km
Połykacz kilometrów. 1710 km

szukaj

archiwum