blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(26)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sq3mko.bikestats.pl

linki

Poznań Kołobrzeg po raz 10!

Poniedziałek, 10 sierpnia 2020 | dodano:30.08.2020Kategoria 200-300km, Poznań-Kołobrzeg!, Ze zdjęciami
Km:272.57Km teren:0.00 Czas:10:13km/h:26.68
Pr. maks.:61.31Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon Roadlite
Nadszedł rok 2020, w którym to po raz 10 zamierzałem pojechać do Kołobrzegu. Przez panującą pandemie nie udało mi się tego dokonać na wiosnę. Wykorzystałem urlop sierpniowy, aby pojechać do Kołobrzegu. Ten 10 raz miał być razem wyjątkowym. Początkowo mówiłem sobie, że pojadę do Kołobrzegu i wrócę tego samego dnia. Jak wiadomo na taki wyjazd (prawie 600km) trzeba się już trochę przygotować. Ja niestety w tym roku czas wolny poświęcałem bardziej rodzinie niż na treningi rowerowe. Kto nie wie to, od zeszłego sierpnia jestem szczęśliwym tatą Szymona. Jednak wracając do wyjazdu. To było moje 2 wyjście na rower szosowy w tym roku. Poprzedni raz jechałem z Arturem i Mateuszem na nocny trening po okolicy, który na blogu jest opisany pt ,, Krokodyl''. Także przygotowanie fizyczne dość słabe. Nastawienie mentalne było dobre w końcu przejechałem tą drogę już 9 razy. Dodatkowym aspektem był fakt, iż jechałem cały wyjazd całkowicie sam (można powiedzieć, że to jest ta wyjątkowość tego 10 razu). Trzecią sprawą o której muszę wspomnieć to fakt, iż jechałem w dzień. Pierwszy i dziesiąty raz w dzień, pozostałe osiem w nocy. Odnośnie samego wyjazdu:

Żona dnia poprzedniego pojechała do swoich rodziców z Szymkiem, aby rano samochodem również pojechać do Kołobrzegu. W niedziele wieczorem zrobiłem ostatnie przygotowania do wyjazdu. Miałem się położyć wcześniej spać, ale zaciekawił mnie program w TV i spać poszedłem koło 00:45. Budzik miałem ustawiony na 4:45 chciałem wyjechać razem ze wschodem słońca. Udało mi się jedynie zrobić zdjęcie wschodu:


Moje obfite śniadanie składające się z pomidora, w sumie to 3 pomidorów i paru plasterków sera smakowało bardzo dobrze:

Zrobiłem ostatni łyk kawy i o godzinie 5.50 ruszam w trasę. Pierwsze kilometry to jazda znanymi drogami przez Gołuski, Zakrzewo, Lusowo następnie wzdłuż S11 dojechałem do Sadów. Po czym kieruję się w stronę DW 184 na Szamotuły. Duży ruch na tej drodze spowodował, że ją tylko przeciąłem i pojechałem dalej na Rokietnicę Żydowo, Pamiątkowo, Baborówko:

Przez pierwsze 20km jechało mi się okropnie. Przez chwilę nawet myślałem że w Szamotułach wsiądę w pociąg i dojadę nim nad morze. Całe szczęście później jechało się o wiele lepiej:

Do tego stopnia, że pierwszą planowaną przerwę nie robię w Szamotułach ani w Obrzycku tylko za Obrzyckiem w małej miejscowości gdzie na liczniku miałem już prawie 65km:


Podczas przerwy zjadłem drożdżówkę snickersa pobijam jogurtem pitnym i wkładam paczkę żelek w tylną kieszeń. Oczywiście dokupuje litr wody, która była moim najlepszym przyjacielem tego dnia. Kolejne kilometry to jazda znaną trasą na Czarnków. Temperatura coraz wyższa, cienia w lesie nie za dużo, gdyż słońce było dość wysoko. Przerwę kolejną planowałem w Wałczu po około 120 kilometrach. Oczywistym jest chwilowy postój za podjazdem przed Czarnkowem,aby zrobić zdjęcie wiatraka i chwilę odsapnąć po podjeździe. Muszę powiedzieć, że ten wiatrak najlepiej się prezentuje podczas zachodu słońca. tutaj zdjęcie z tego roku:

Dla porównania wrzucam zdjęcie z wyjazdu z 2016 roku bez żadnej obróbki tzw szybki pstryk:


V-max trasy oczywiście zrobiony na zjeździe do Czarnkowa. Przez miasto jadę wyjątkowo przez centrum. Na wyjeździe zauważyłem, że otwarty jest browar Czarnków. Zawsze przejeżdżaliśmy tędy w nocy więc nie było możliwości kupna piwka. Tym razem postanowiłem inaczej, mimo że przerwy miałem nie robić to zatrzymałem się kupiłem małe piwko, które skosztowałem przy moście nad Notecią:

Po przerwie, która się przydała bo upał zaczął doskwierać, pojechałem dalej. W lasach cienie za dużo nie uraczyłem temperatura w słońcu powyżej 30 stopni. Ruch na drodze był dosyć duży, całe szczęście kierowcy wyprzedzali z bezpieczną odległością. Paru było tylko takich co się im spieszyło. Przed Wałczem obowiązkowa przerwa na zdjęcie przy zmianie województwa:

W Wałczu planowałem zrobić sobie przerwę obiadową, ale nie znalazłem niczego fajnego i pojechałem na stacje Orlen na wylocie. Po drodze mijałem gościa z sakwami. Pytał o drogę na Połczyn-Zdrój. Jak się później okazało też jedzie trasę Poznań - Kołobrzeg tylko że wyjechał 2h wcześniej ode mnie i prędkość też miał trochę mniejszą ode mnie więc nie bardzo było jak jechać razem. Miedzy Wałczem, a Czaplinkiem robię przerwę w małej miejscowości ze sklepikiem aby uzupełnić płyny. Tam też dogonił mnie kolega z sakwami. Po krótkie rozmowie ruszył dalej. Ja go po chwili dogoniłem i przegoniłem i swoim tempem pojechałem dalej. Chciałem zrobić przerwę w Starym Drawsku i zjeść jakaś rybę, ale ludzi było tyle, że odpuściłem. 
Upał lał się z nieba sił zaczynało brakować, a kilometrów jeszcze zostało. Nie planowana przerwa wypadła na ,, drodze 100 zakrętów".

Przerwa była dobrym rozwiązaniem, gdyż prędkość przed przerwą oscylowała koło 23km/h, a po przerwie, mimo braku sił, było około 30km/h. Przez Połczyn Zdrój tylko przejechałem. Kolejna przerwa zaplanowana była w Białogardzie, ale z racji na braki w bidonach musiałem zrobić ją trochę szybciej:

W samym Białogardzie się nie zatrzymałem, pojechałem dalej. Przerwę natomiast zrobiłem we Wrzosowie na ,,ostatniej prostej" do Kołobrzegu. Tam zakupiłem pół litra zimnej pepsi wypiłem prawię cała i pojechałem dalej zdobyć Kołobrzeg:


W samym Kołobrzegu pojechałem tradycyjnie na molo zrobić sobie zdjęcie:

Po czym pojechałem do mieszkania, gdzie czekała na mnie rodzinka, kąpiel kolacja.

W dwóch słowach podsumowania mogę napisać, że to był drugi i raczej ostatni raz kiedy do Kołobrzegu pojechałem w dzień. Głównie ze względu na duży ruch, ale również z racji temperaturowych. Chyba jednak wole te 2h w nocy pomarznąć niż ponad 12h przegrzewać się. Jestem z siebie naprawdę dumny. Można powiedzieć, że jechałem od wschodu do zachodu. Jest to mój rekord w jeździe w samotności. Wyjazd uważam za udany.   


Krokodyl

Niedziela, 28 czerwca 2020 | dodano:29.06.2020Kategoria 200-300km, Ze zdjęciami
Km:238.17Km teren:0.00 Czas:08:40km/h:27.48
Pr. maks.:62.70Temperatura:22.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon Roadlite
Zapowiadała się bardzo ciepła czerwcowa noc. Postanowiłem dać info na swoim koncie społecznościowym, że szukam kompana do nocnej jazdy. Nie było dla mnie istotne, gdzie pojedziemy, jak długo pojedziemy ważne było aby wyjechać w okolicach zachodu słońca i wrócić na rano. Odezwał się do mnie Artur z Mosiny, że ma plan przejechać krokodyla. Początkowo nie wiedziałem co to jest, ale jak mi podesłał ślad GPS już wiedziałem. Chodziło o trasę która po przejechaniu rysowała na mapie krokodyla. Pojawił się jeszcze jeden chętny. Mateusz z Kościana. Kościan był po drodze, tak więc wszystko pasowało. Ruszyłem tak jak sobie założyłem w okolicach zachodu słońca (godzina 21):


Pojechałem do Mosiny, gdzie spotkałem się z Arturem i już o ciemku kierowaliśmy się na Kościan. Miejsce spotkania zostało umówione pod wieża ciśnień:


Mniej więcej o 23 ruszyliśmy w trójką w kierunku Śremu. Jechało się bardzo przyjemnie. W większości nowy asfalt, ruch znikomy i temperatura dopisywała (około 20 stopni o północy). Pierwszą przerwę regeneracyjną zrobiliśmy w Śremie na BP. Ja już miałem wtedy przejechane 75km. Szybki baton, uzupełnienie płynów i ruszyliśmy dalej:

Następnie kierowaliśmy się na Środę Wielkopolską, później na Neklę. Jechaliśmy cały czas rozmawiając i trzymając tempo około 30km/h. W Neklę znów krótka przerwa na siku i uzupełnienie płynów. Było tak ciepło, że nie musieliśmy szukać stacji, ani żadnych ciepłych postojów, a postój zrobiliśmy pod remizą:


Dalej minęliśmy Czerniejewo oraz dotarliśmy do Gniezna. Przed Gnieznem zaczynało świtać. W samym Gnieźnie krótka przerwa pod katedrą:



oraz dłuższa na Orlenie na hot-doga i ciepłą kawę. Tam też zawitało do nas słońce:

Temperatura była już tylko wyższa, ale klimat porannej jazdy jest niesamowity. Szczególnie kiedy jest to niedziela i ruch samochodowy jest minimalny:



Kolejne kilometry to przejazd przez Pobiedziska, Kostrzyn, Kórnik, aż do Puszczykowa, gdzie pożegnałem się ze swoimi kompanami i udałem się do domu. 
Dzięki panowie za wspólne kilometry. Przejechany dystans zawdzięczam Wam. Do następnego razu! 

  

Na lody

Środa, 27 maja 2020 | dodano:01.06.2020Kategoria 0-50km, Z moją piękną!, z przyczepką
Km:17.22Km teren:10.00 Czas:01:30km/h:11.48
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon AL 6.0
Kolejny wyjazd rowerowy. Tym razem pojechaliśmy na lody do Wir. Zarówno tam jak i z powrotem jechaliśmy polno - leśnymi drogami. Ten wyjazd zdecydował że będziemy sprzedawać tą przyczepkę i kupować nową z lepszą amortyzacją. Wyjazd sam w sobie udany. 

Sierosław

Czwartek, 21 maja 2020 | dodano:01.06.2020Kategoria 0-50km, Z moją piękną!, z przyczepką, Ze zdjęciami
Km:28.31Km teren:12.00 Czas:02:07km/h:13.37
Pr. maks.:31.18Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon AL 6.0
Wycieczki rowerowe z Szymonem rozkręcają się na dobre. Tym razem jedziemy odwiedzić kuzynostwo w Sierosławiu. Trasa obrana bardzo, dobrze jedynie przez nie cały kilometr wspólna jazda z samochodami. Po około 1h docieramy na miejsce. Zabraliśmy ze sobą małe kółko przednie co pozwala nam iść razem na spacer:

Po spacerze wypiliśmy herbatkę i udaliśmy się do domu.

Dębiec

Poniedziałek, 27 kwietnia 2020 | dodano:01.06.2020Kategoria 0-50km, Z moją piękną!, z przyczepką, Ze zdjęciami
Km:27.22Km teren:2.00 Czas:02:06km/h:12.96
Pr. maks.:25.93Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon AL 6.0
Po ostatniej udanej wyciecze i zadowoleniu naszego syna postanowiliśmy odwiedzić dziadków na rowerach. Trasa może nie idealna, ale można wybrać boczne drogi i czasami są drogi rowerowe. Po dojechaniu na miejsce zrobiliśmy spontanicznego grilla i koło 18.30 pojechaliśmy z powrotem.

Po przerwie!

Czwartek, 23 kwietnia 2020 | dodano:01.06.2020Kategoria 0-50km, Z moją piękną!, Ze zdjęciami, z przyczepką
Km:15.63Km teren:10.00 Czas:01:17km/h:12.18
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon AL 6.0
Ostatni raz na rowerze byłem na końcu stycznia... Tak wiem, brzmi to jak początek spowiedzi i też trochę tak jest. Można zadać pytanie dlaczego na początku roku jeździłem regularnie rowerem, a od lutego już nie. Otóż tłumaczę: Na początku lutego grając ze znajomymi w siatkówkę skręciłem nogę. Byłem wyłączony na dobry miesiąc z jazdy na rowerze. Jak już mogłem wrócić to nastała ta cała pandemia i był niby zakaz. Zapewne dużo z Was jeździło, ale ja jakoś nie mogłem :P 

W końcu po prawie 3 miesiącach udaje mi się wyjść na rower. Dodatkowo w doborowym towarzystwie. Tak, mamy przyczepkę dla naszego synka i mogliśmy pójść na rodzinny rower.

Tak się pokręciliśmy po okolicy i po ponad godzienie i ok 15 wróciliśmy do domu.

Praca.

Wtorek, 28 stycznia 2020 | dodano:28.01.2020Kategoria 0-50km, Praca, Ze zdjęciami
Km:21.34Km teren:8.00 Czas:00:57km/h:22.46
Pr. maks.:35.68Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon AL 6.0
Tradycyjny dojazd do i z pracy. Naprawdę pogoda w styczniu idealna na rower:

Praca.

Poniedziałek, 27 stycznia 2020 | dodano:28.01.2020Kategoria 0-50km, Praca
Km:21.01Km teren:5.00 Czas:00:54km/h:23.34
Pr. maks.:35.68Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon AL 6.0
Tradycyjny dojazd do i z pracy.

Praca.

Piątek, 24 stycznia 2020 | dodano:28.01.2020Kategoria 0-50km, Praca
Km:21.52Km teren:8.00 Czas:01:03km/h:20.50
Pr. maks.:30.60Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon AL 6.0
Tradycyjny dojazd do i z pracy.

Praca + WPN.

Czwartek, 23 stycznia 2020 | dodano:28.01.2020Kategoria 0-50km, Praca, Ze zdjęciami
Km:27.01Km teren:12.00 Czas:01:19km/h:20.51
Pr. maks.:42.46Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon AL 6.0
Rano tradycyjnie do pracy. Powrót natomiast przez WPN, pojechałem żółtym, szlakiem po czym odbiłem na zielony. Ten doprowadził mnie pod wieże widokową. Na szlaku mała niespodzianka która wymagała przerwy oraz zdjęcia:

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Roadlite 7836 km
Canyon AL 6.0 834 km
Komunijny :)
Kellys Magic 31165 km
Połykacz kilometrów. 1710 km

szukaj

archiwum