Poznań-Kraków w jedną noc.
Sobota, 9 sierpnia 2014 | dodano:26.08.2014Kategoria 400 i w góre :), TCT, Ze zdjęciami
Km: | 450.75 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 18:02 | km/h: | 25.00 |
Pr. maks.: | 69.35 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Canyon Roadlite |
Po raz kolejny z ruszam na wycieczkę rowerową organizowaną przez TCT. Tym razem kierujemy się na południe. Spotykam się z ekipą w Rogalinku. Dalej ruszamy w 4, trzy szosy i jeden MTB. Droga do Śremu jest mi dobrze znana. Teraz ja pełnie funkcję przewodnika. W samym Śremie dołącza do nas Krystian. Jedzie na swojej nowej kolarzówce, więc na chwilę obecną mamy 4 szosy i jednego na MTB. Ze Śremu wyjeżdżamy główną drogą:
Przejeżdżamy przez Dolsk. Droga mi się kojarzy z Maratonu AmberRoad w którym brałem udział. W samym Borku Wielkopolskim robimy krótką przerwę na uzupełnienie płynów. Po przerwie kierujemy się dalej na Koźmin Wielkopolski. W miedzy czasie dołącza do nas Chwast. Jedzie on również na kolarzówce, tak więc 5 szos i jeden na MTB. W samym Koźminie wjeżdżamy na DK 15, po chwili zjeżdżamy na boczną drogę tutaj trochę pobłądziliśmy nawet GPS wywiózł nas w las. Dość szybko wracamy na drogę i wspólnymi siłami jedziemy do celu:
W nocy ograniczyliśmy przerwy do minimum Jedynie w Kępnie robimy przerwę na ciepłe jedzenie w Macu. Kupujemy również wodę na stacji BP oraz po małym energetyku. Niestety na tej przerwie tracimy koło 1h. Jedziemy jeszcze kawałek DK 11, aż to w Byczynie odbijamy na drogę wojewódzką. Asfalt tak samo dobry, za to ruch zdecydowanie mniejszy. Jedziemy przez Praszkę, Rudniki, Jaworzno. W końcu na tablicach pojawia się widnieje Częstochowa. W miedzy czasie krótka przerwa na Orlenie:
Po przerwie robi się jasno:
I po chwili widać wschód słońca:
Jak ktoś jeździł do Częstochowy z Poznania zapewne wie jaka jest tam droga. Być może sama nazwa od tego pochodzi. Jak już naszym oczom pierwszy raz się pojawi Częstochowa to później co chwila się chowa. Wtedy biedny rowerzysta musi walczyć z podjazdami :)
W końcu docieramy do Częstochowy:
Robimy wspólne zdjęcie i Krystian postanawia odłączyć od nas życząc nam szerokiej drogi. My jedziemy zobaczyć sanktuarium, które w godzinach wczesno-porannych prezentuję się bardzo ładnie:
Tutaj robimy duży błąd, tzn robimy za długą przerwę. Odczujemy to później... Tak więc po godzinnej przerwie ruszamy dalej. W miedzy czasie mijamy województwo. Już nie długo Kraków:
Przed samym Olkuszem Chwast z Młodym (dostał takie przezwisko bo jest drugim Michałem w ekipie :P ) odłączają się od nas (Michał, Wojtek i ja) i gnają do Krakowa. W Olkuszu musimy podjąć smutną decyzję. Nie damy rady dojechać do Zakopanego. W cele nie chodziło o brak sił tylko o brak czasu. Z racji na mój poniedziałkowy wyjazd, Michała pracę musimy odpuścić. Z Zakopanego do Poznania jedzie pociąg co 24h. Zbyt duże obawy, że nie zdążymy. Jednak zadowoleni docieramy do Krakowa:
Tomek z Młodym odpuścili przez straszne upały. W tym momencie jedyny na MTB postanowił gnać do Zakopanego. Ja razem z Michałem jadę na dworzec PKP kupić bilety do domu. Później przedzieramy się przez miasto, które jest wypełnione po brzegi kibicami TDP. W końcu udaje nam się docieramy pod smoka:
Tam też spotykamy się z Chwastem i młodym. Jedziemy wspólnie do Restauracji gdzie jemy obiad i oglądamy końcówkę TDP.
Po obiedzie ruszamy zobaczyć dekoracje Rafała Majki:
robimy pamiątkowe zdjęcie na stracie ostatniego etapu 71 edycji TDP:
Jedziemy się przejechać relaksacyjne wzdłuż Wisły.
Następnie wracamy pod smoka, gdzie siedzimy dobre 2h odpoczywając na ławce.O 21 dzwoni do nas Wojtek, że dojechał do Zakopanego. Czyli jakieś 30 min po odjeździe pociągu. Koło 23 ruszamy na pociąg. Robimy jeszcze małe zakupy. Podróż w pociągu z rowerami chyba zawsze wygląda tak samo:
Po ponad 7h wjeżdżamy do Poznania:
Dzięki panowie za wyjazd. Gratulacje dla Wojtka za dystans. Mam nadzieje, że uda mi się w tym roku jeszcze te 500km w 24h zrobić :)
Przejeżdżamy przez Dolsk. Droga mi się kojarzy z Maratonu AmberRoad w którym brałem udział. W samym Borku Wielkopolskim robimy krótką przerwę na uzupełnienie płynów. Po przerwie kierujemy się dalej na Koźmin Wielkopolski. W miedzy czasie dołącza do nas Chwast. Jedzie on również na kolarzówce, tak więc 5 szos i jeden na MTB. W samym Koźminie wjeżdżamy na DK 15, po chwili zjeżdżamy na boczną drogę tutaj trochę pobłądziliśmy nawet GPS wywiózł nas w las. Dość szybko wracamy na drogę i wspólnymi siłami jedziemy do celu:
W nocy ograniczyliśmy przerwy do minimum Jedynie w Kępnie robimy przerwę na ciepłe jedzenie w Macu. Kupujemy również wodę na stacji BP oraz po małym energetyku. Niestety na tej przerwie tracimy koło 1h. Jedziemy jeszcze kawałek DK 11, aż to w Byczynie odbijamy na drogę wojewódzką. Asfalt tak samo dobry, za to ruch zdecydowanie mniejszy. Jedziemy przez Praszkę, Rudniki, Jaworzno. W końcu na tablicach pojawia się widnieje Częstochowa. W miedzy czasie krótka przerwa na Orlenie:
Po przerwie robi się jasno:
I po chwili widać wschód słońca:
Jak ktoś jeździł do Częstochowy z Poznania zapewne wie jaka jest tam droga. Być może sama nazwa od tego pochodzi. Jak już naszym oczom pierwszy raz się pojawi Częstochowa to później co chwila się chowa. Wtedy biedny rowerzysta musi walczyć z podjazdami :)
W końcu docieramy do Częstochowy:
Robimy wspólne zdjęcie i Krystian postanawia odłączyć od nas życząc nam szerokiej drogi. My jedziemy zobaczyć sanktuarium, które w godzinach wczesno-porannych prezentuję się bardzo ładnie:
Tutaj robimy duży błąd, tzn robimy za długą przerwę. Odczujemy to później... Tak więc po godzinnej przerwie ruszamy dalej. W miedzy czasie mijamy województwo. Już nie długo Kraków:
Przed samym Olkuszem Chwast z Młodym (dostał takie przezwisko bo jest drugim Michałem w ekipie :P ) odłączają się od nas (Michał, Wojtek i ja) i gnają do Krakowa. W Olkuszu musimy podjąć smutną decyzję. Nie damy rady dojechać do Zakopanego. W cele nie chodziło o brak sił tylko o brak czasu. Z racji na mój poniedziałkowy wyjazd, Michała pracę musimy odpuścić. Z Zakopanego do Poznania jedzie pociąg co 24h. Zbyt duże obawy, że nie zdążymy. Jednak zadowoleni docieramy do Krakowa:
Tomek z Młodym odpuścili przez straszne upały. W tym momencie jedyny na MTB postanowił gnać do Zakopanego. Ja razem z Michałem jadę na dworzec PKP kupić bilety do domu. Później przedzieramy się przez miasto, które jest wypełnione po brzegi kibicami TDP. W końcu udaje nam się docieramy pod smoka:
Tam też spotykamy się z Chwastem i młodym. Jedziemy wspólnie do Restauracji gdzie jemy obiad i oglądamy końcówkę TDP.
Po obiedzie ruszamy zobaczyć dekoracje Rafała Majki:
robimy pamiątkowe zdjęcie na stracie ostatniego etapu 71 edycji TDP:
Jedziemy się przejechać relaksacyjne wzdłuż Wisły.
Następnie wracamy pod smoka, gdzie siedzimy dobre 2h odpoczywając na ławce.O 21 dzwoni do nas Wojtek, że dojechał do Zakopanego. Czyli jakieś 30 min po odjeździe pociągu. Koło 23 ruszamy na pociąg. Robimy jeszcze małe zakupy. Podróż w pociągu z rowerami chyba zawsze wygląda tak samo:
Po ponad 7h wjeżdżamy do Poznania:
Dzięki panowie za wyjazd. Gratulacje dla Wojtka za dystans. Mam nadzieje, że uda mi się w tym roku jeszcze te 500km w 24h zrobić :)