blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(26)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sq3mko.bikestats.pl

linki

Świnoujście-Hel 2014 Dzień 5

Piątek, 15 sierpnia 2014 | dodano:29.10.2014Kategoria 50-100km, Wybrzeże 2014, z Anią, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km:78.54Km teren:5.00 Czas:06:10km/h:12.74
Pr. maks.:36.40Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Wstajemy rano dosyć wcześnie wkoło namiotu pełno pająków i innego robactwa. Dlatego czym prędzej zwijamy namioty i wjeżdżamy na trasę, która jest około 50m od naszego miejsca noclegowego. Kierujemy się w stronę miejscowości Rowy. Cały czas jedziemy dobrze oznaczonym szlakiem R10. Przed samymi Rowami nadciągają ciemne chmury, przyspieszamy aby zdążyć przed deszczem, docieramy idealnie. Chowamy się pod namiotem z grami. Z Martą skusiliśmy się na jedną partyjkę Cymber-Gaja. Zaczyna się ulewa. Po chwili przechodzi, ale jest to tylko złudzenie przechodzimy na drugą stronę, gdzie przeczekujemy kolejny opad deszczu. Był on tak długi, że postanowiliśmy zrobić sobie gorący kubek i kanapki. Ludzi obok zazdrościli. W końcu przestało padać możemy ruszać dalej. Wjeżdżamy do Słowińskiego Parku Narodowego. Oczywiście wstęp płatny. Jednak opłacało się zapłacić: 

Jedzie się super. Czasami duża ilość błota daję mi więcej radości, dziewczyny nie wjeżdżają tak ochoczo w kałuże jak ja. Trudno się mówi. Mimo to uważam je za bardzo odważne! Po drodze widzimy znak: PUNKT WIDOKOWY. Trzeba było spojrzeć co tam się kryje. Widok zapierał dech w piersiach:

I moje artystyczne zdjęcie. Jedziemy sobie tak spokojnie przez SPN. Duża ilość błota urozmaica przejazd przez park. Niektóre trasy MTB mają wiele mniej terenu niż ta którą jedziemy rowerami z sakwami. Dojeżdżamy Smłodzina. Wyprzedza nas duża grupa rowerzystów. Jednak kałuże ich wystraszyły i nie dali rady. Dzielne dziewczyny nie wystraszą się byle przeszkody jedziemy przez kałuże gdzie woda sięga prawie piast. W samym Smłodzinie przerwa na posiłek i zimnego browarka. Z wioski jedziemy przez pola, lasy jak i asfalty i docieramy do Kluków. Chyba przez tą drogę przez błoto zostałem zdegradowany z funkcji przewodnika. Dziewczyny obejmują stery na mapą:

Pytanie tylko czy im to wyszło na dobre. Powiem tak na żadnej wyprawie nie jechałem przez takie bagna, a trochę już przejechałem. Nie ma jednak co żałować wszytko odbywało się pod hasłem ,,przygoda"

Tutaj też spotykamy Krzyśka po raz kolejny. Towarzyszy nam przez pewien dłuższy czas. Jedziemy dyskutując o wyczynach rowerowych. Po Europie dużo nie jeździł prawie wcale, ale trasę wybrzeża przejeżdża któryś raz z kolei. To właśnie on odradza nam tego ,,skrótu" na Łebę. 
Po takich deszczach jak ostatnio miały miejsce trasa jest praktycznie nie przejezdna. Nadrabiamy kilka kilometrów, ale droga jest zdecydowanie lepsza. Kilka km przed Łebą zaczyna kropić. Krzychu zakłada kurtkę my lecimy dalej. Po chwili zjeżdżamy na miejsce odpoczynku z daszkiem. W tym momencie Krzychu nie zauważył nas i pojechał dalej. Zjedliśmy odpoczęliśmy przestało padać i ruszyliśmy dalej. Przed samą Łebą trasa wiedzie wzdłuż jeziora co zapewnia piękne widoki:

Zrobiło się wyjątkowo zimno. W Łebie robimy zakupy na plażę i oczywiście szukamy miejsca, aby móc się wykąpać. Marta z Anią dzisiaj odpuściły. Ja się nie poddałem mimo niskiej temperatury i lekkiego opadu wykąpałem się. Ludzie chodzili w kurteczkach, a ja latałem w kąpielówkach. Oczywiście nie mogło zabraknąć wspólnej fotki:

Tutaj też miała miejsce nasza pierwsza wspólna wyprawowa kłótnia. Otóż ja chciałem się rozbić na polu namiotowym, Marta chciała jechać gdzieś w las. Ani było to obojętne, chciała tylko jak najszybciej znaleźć się w namiocie. Trochę to potrwało zanim znaleźliśmy wspólne rozwiązanie. Padło na las. Wyjechaliśmy parę kilometrów za miasto. Jak już zaczęło się robić ciemno, w końcu znaleźliśmy miejsce. Rozbiliśmy jeden namiot. To była pierwsza noc na twardym. Materac przedziurawił się do końca. Całe szczęście, że był mech...

Pogoda tego dnia nie rozpieszczała. Sama trasa też była wymagająca. Mimo to pozytywny dzień.

Dzień SZÓSTY!

komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa czaso
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Roadlite 7836 km
Canyon AL 6.0 834 km
Komunijny :)
Kellys Magic 31165 km
Połykacz kilometrów. 1710 km

szukaj

archiwum