blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(26)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sq3mko.bikestats.pl

linki

Z Południa na Północ. Dzień 3.

Środa, 19 sierpnia 2015 | dodano:04.01.2016Kategoria 50-100km, Z moją piękną!, Za granicą, Zachód 2015, Ze zdjęciami
Km:85.54Km teren:0.00 Czas:04:53km/h:17.52
Pr. maks.:46.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Nie ma chyba nic piękniejszego na wyprawie jak możliwość umycia się po kilku dniach. Niestety rano obudził nas traktor koszący trawę po drugiej stronie wału. Musieliśmy się szybko zbierać, aby nas kierowca nie zobaczył. Gdy Marta kończyła pakować sakwy ja zabrałem aparat i poleciałem zrobić zdjęcie naszego kąpieliska:

Widać tam nasze małe stopy. Cała rzeczka prezentowała się również okazale:

Po lewej stronie Niemcy po prawej Polska. Tak to się prezentowało. Po zrobieniu zdjęć poszedłem pomóc Marcie zapakować sakwy na rowery i w drogę. Jadąc już ścieżką mijamy samochód straży granicznej lub czegoś podobnego. Całe szczęście nic od nas nie chcieli. Po paru kilometrach robimy przerwę na porządne śniadanie. Akurat były ławki oraz stary most prowadzący do Polski z dorobionym wejściem:

Marta zajęła się szykowaniem śniadania, a ja ruszyłem na spacer do domu. Już po chwili znalazłem się między państwami:

Wszedłem na chwilę do Polski i wracam z powrotem na śniadanko. Nie siedzimy za długo. Ruszamy dalej. Kontynuujemy drogę cały czas wzdłuż Nysy, cały czas widzimy polskie słupki graniczne, cały czas widzimy stare mosty, najczęściej są to mosty kolejowe:

Parę kilometrów dalej widzimy przejście graniczne i miejscowość Gubin. Postanawiamy wjechać na chwilę zrobić zakupy. Był tam też McDonald's jedziemy zjeść drugie śniadanie a przede wszystkim podładować komórki. Udało się trochę podładować aparat oraz telefony. Jednak pojawił się inny problem. Kończyło się miejsce na karcie pamięci. Podczas poszukiwań sklepu gdzie ową kartę mógłbym zakupić, natknęliśmy się na starą fabrykę obuwia:

Musi być już długo nieczynna, bo już było widać spore drzewa na budynkach. Po zrobieniu zdjęć wracamy na stronę niemiecką na dalszy ciąg szlaku. Jedzie się przyjemnie. Pogoda dopisuje. Po chwili ukazuje naszym oczom się połączenie rzek Odry i Nysy. Nie mogło zabraknąć zdjęcia oraz krótkiej przerwy:

Po przerwie jedziemy dalej wałem, ciągnie się on przez dłuższy czas. Niestety czasami jedziemy dołem nie widząc okazałości rzeki Odry. Wjeżdżamy do ładnego miasteczka niemieckiego, ale nie zatrzymujemy się w nim. Oglądamy budynki z siodła rowerowego:

Zaraz za miastem znajdowała się jakaś opuszczona budowla, prawdopodobnie jakaś fabryka. Zatrzymaliśmy się aby obejrzeć:

Na kominach było widać jakby ślady od kul. Możliwe że jeszcze z czasów wojny. Po chwili wpatrywania się w te duże kominy ruszamy dalej ścieżką rowerową. Wiatr nam dzisiaj pomagał, od naszych poprzedników Ani i Michał słyszeliśmy, że wiatr to będzie nasz największy wróg jednak nie tym razem. Tak też docieramy pod Frankfurt, gdzie najpierw musimy pokonać duży podjazd aby chwilę później cieszyć się zjazdem, aż do samego centrum. Kierując jedną ręką (w drugiej trzymałem aparat) miałem dużo szczęścia, parę razy o włos uniknąłem wywrotki. Postanawiamy specjalnie nie zwiedzać tylko od razu udajemy się na polską stronę:

Od razu udaje nam się trafić na sklep Media-Expert i zakupuję kartę pamięci 32GB teraz mogę być spokojny o miejsce na karcie! Zaraz obok była biedronka chcieliśmy kupić zakupy na kolację. Jednak zaraz obok serwowali burgery ze 100% wołowiną! Nie mogłem odpuścić takiej okazji. Gdy Marta robiła zakupy postanowiłem zadzwonić do kolegi który ma tutaj rodzinę. Tak też od słowa do słowa wyszło, że będziemy tam spać. Tak więc jedynie co mi zostało to nacieszyć się zapachami póki co. Po chwili docieramy na miejsce. Wita nas mama mojego kolegi. Podczas rozmowy w zachodzącym słońcu rozbijamy nasze obozowisko:

Po rozbiciu namiotu udajmy i poogarnianiu naszych rzeczy oraz przygotowania legowiska do spania ruszamy w ,,miasto" szukając jedzenia. Początkowo mieliśmy iść do takiej lepszej knajpy, ale stwierdziliśmy że za drogo. Poszliśmy do Maca. Niestety wyszło więcej niżeli w tej knajpie ale cóż. Wieczorkiem jeszcze pod wiatą przy wieczornym ciepełku pijemy sobie po piwku:

Po krótkich pogaduchach z dziewczyną dość późno kładziemy się spać!

Dzień CZWARTY!

komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa skuki
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Roadlite 7836 km
Canyon AL 6.0 834 km
Komunijny :)
Kellys Magic 31165 km
Połykacz kilometrów. 1710 km

szukaj

archiwum