Mocny trening vol.2.
Wtorek, 4 lipca 2017 | dodano:05.07.2017Kategoria 50-100km, Ze zdjęciami
Km: | 79.39 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:33 | km/h: | 31.13 |
Pr. maks.: | 43.75 | Temperatura: | 20.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Canyon Roadlite |
Ostatnio mnie coraz bardziej kręci robienie dużych dystansów bez przerwy. Tydzień temu zrobiłem 100km z jedną przerwą na siku, tym razem troszkę gorzej, ale o tym poniżej...
Początkowo miałem tak jak tydzień temu jechać rowerem do pracy i od razu po pracy udać się na rower. Jednak nie chciało mi się rano wstać, a po za tym padało więc do pracy pojechałem samochodem. Po pracy wróciłem zawiozłem bratu obiad nad jezioro, sam wszedłem do wody na plus minus 30min i po przyjeździe do domu ubrałem się w strój rowerowy. Początkowo chciałem jechać w teren, aby schronić się przed wiatrem. Jednak po dłuższym zastanowieniu wybrałem szosę. Ruszyłem w stronę Dopiewa, a dalej na Więckowice. To był najgorszy odcinek podczas dzisiejszego treningu. Wiatr wiał mocno i prosto w twarz. W Więckowicach odbiłem na Buk jechało się już lepiej. W Niepruszewie zaczęła się dopiero jazda. Ten mocny wiatr który przed chwilą mi przeszkadzał teraz był po mojej stronie. Prędkość na liczniku poniżej 36km/h nie schodziła. Z taką prędkością przejeżdżam kolejno przez Skrzynki, Jeziorki, Słupie, Januszewice, Bielawy, Separowo, podziwiając przy tym piękne widoki:
Tak też dojechałem do DK 32, gdzie skręcam w kierunku Poznania, aby już po chwili odbić na Modrze. Minąłem Modrze, Wronczyn, Zaparcin, przejechałem przez DK 5 i dojechałem do Będlewa. Miałem na liczniku około 60km zastanawiałem się nad krótką przerwą. Jednak byłem dobrze zmotywowany i pojechałem dalej. Mocy już trochę ubyło, mimo sprzyjającemu kierunku wiatru prędkość oscylowała koło 31km/h. Mimo to sprawnie dojechałem do Mosiny. Tam na rondzie skręciłem w lewo i ruszyłem w kierunku Poznania. Dodatkową motywację dostałem, gdy zobaczyłem przede mną kolarza. Zacząłem go gonić, aż go wyprzedziłem. W Łęczycy skręciłem na Wiry i zacząłem pokonywać ostatnie najtrudniejsze kilometry. Nie dość, że wiało w twarz do jeszcze zmęczenie spowodowane brakiem jedzenia i przerw dawało się we znaki. Mimo tych trudności udało mi się dojechać do domu i utrzymać przyzwoitą średnią. Z racji na intensywność treningu zdjęć za dużo nie zrobiłem. Po tym treningu byłem naprawdę z siebie dumny! 80km bez żadnej najmniejszej przerwy to już jest coś i to z taką średnią! :)
Kadencja : 78.
Pozdrower!
Początkowo miałem tak jak tydzień temu jechać rowerem do pracy i od razu po pracy udać się na rower. Jednak nie chciało mi się rano wstać, a po za tym padało więc do pracy pojechałem samochodem. Po pracy wróciłem zawiozłem bratu obiad nad jezioro, sam wszedłem do wody na plus minus 30min i po przyjeździe do domu ubrałem się w strój rowerowy. Początkowo chciałem jechać w teren, aby schronić się przed wiatrem. Jednak po dłuższym zastanowieniu wybrałem szosę. Ruszyłem w stronę Dopiewa, a dalej na Więckowice. To był najgorszy odcinek podczas dzisiejszego treningu. Wiatr wiał mocno i prosto w twarz. W Więckowicach odbiłem na Buk jechało się już lepiej. W Niepruszewie zaczęła się dopiero jazda. Ten mocny wiatr który przed chwilą mi przeszkadzał teraz był po mojej stronie. Prędkość na liczniku poniżej 36km/h nie schodziła. Z taką prędkością przejeżdżam kolejno przez Skrzynki, Jeziorki, Słupie, Januszewice, Bielawy, Separowo, podziwiając przy tym piękne widoki:
Tak też dojechałem do DK 32, gdzie skręcam w kierunku Poznania, aby już po chwili odbić na Modrze. Minąłem Modrze, Wronczyn, Zaparcin, przejechałem przez DK 5 i dojechałem do Będlewa. Miałem na liczniku około 60km zastanawiałem się nad krótką przerwą. Jednak byłem dobrze zmotywowany i pojechałem dalej. Mocy już trochę ubyło, mimo sprzyjającemu kierunku wiatru prędkość oscylowała koło 31km/h. Mimo to sprawnie dojechałem do Mosiny. Tam na rondzie skręciłem w lewo i ruszyłem w kierunku Poznania. Dodatkową motywację dostałem, gdy zobaczyłem przede mną kolarza. Zacząłem go gonić, aż go wyprzedziłem. W Łęczycy skręciłem na Wiry i zacząłem pokonywać ostatnie najtrudniejsze kilometry. Nie dość, że wiało w twarz do jeszcze zmęczenie spowodowane brakiem jedzenia i przerw dawało się we znaki. Mimo tych trudności udało mi się dojechać do domu i utrzymać przyzwoitą średnią. Z racji na intensywność treningu zdjęć za dużo nie zrobiłem. Po tym treningu byłem naprawdę z siebie dumny! 80km bez żadnej najmniejszej przerwy to już jest coś i to z taką średnią! :)
Kadencja : 78.
Pozdrower!