Europa południowa dzień 6/17
Sobota, 2 lipca 2011 | dodano:20.07.2011Kategoria 100-200km, Europa południowa, W górach..., Za granicą
Km: | 112.14 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:42 | km/h: | 19.67 |
Pr. maks.: | 63.90 | Temperatura: | 15.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 1549m | Rower: | Kellys Magic |
Dzień 6 był praktycznie dniem przejazdowym nie mieliśmy w planach niczego zwiedzać tylko była to jazda przez Czechy w kierunku Austrii. Obudziliśmy się ze spokojem koło 9. Na nie było pełno chmur które nas demotywowały do jazdy. Temperatura też za wysoka nie była. Ruszamy w trasę koło 11 i już po kilku km łapie nas deszcz:
Na szczęście później było już trochę cieplej i co najważniejsze przestało padać. Zakupy śniadaniowe robimy w Tesco, gdzie spotykamy czeskiego sawkiwarza. Nie był zbytnio rozmowny. Może bał się bariery językowej. Tego dnia zaliczyliśmy kilka większych podjazdów:
Nawet oznakowanych:
A to podczas przerwy po jednym z podjazdów...
Właśnie tego dnia mieliśmy najwięcej podjazdów, bo wyszło ponad 1500m. Po całkiem długim zjeździe wjeżdżamy do bardzo ładnego miasteczka
gdzie robimy ostanie zakupy dnia dzisiejszego, wydając resztki koron. Z noclegiem mieliśmy mały problem, gdyż obawialiśmy się burzy:
Natomiast miejsce, gdzie chcieliśmy rozbić namiot było otoczone wielkimi dębami....
Tak więc po kolejnej setce i półtora tys podjazdów rozbijamy się w owym lesie koło godziny 21.
<---- Dzień poprzedni/Dzień następny --->
Na szczęście później było już trochę cieplej i co najważniejsze przestało padać. Zakupy śniadaniowe robimy w Tesco, gdzie spotykamy czeskiego sawkiwarza. Nie był zbytnio rozmowny. Może bał się bariery językowej. Tego dnia zaliczyliśmy kilka większych podjazdów:
Nawet oznakowanych:
A to podczas przerwy po jednym z podjazdów...
Właśnie tego dnia mieliśmy najwięcej podjazdów, bo wyszło ponad 1500m. Po całkiem długim zjeździe wjeżdżamy do bardzo ładnego miasteczka
gdzie robimy ostanie zakupy dnia dzisiejszego, wydając resztki koron. Z noclegiem mieliśmy mały problem, gdyż obawialiśmy się burzy:
Natomiast miejsce, gdzie chcieliśmy rozbić namiot było otoczone wielkimi dębami....
Tak więc po kolejnej setce i półtora tys podjazdów rozbijamy się w owym lesie koło godziny 21.
<---- Dzień poprzedni/Dzień następny --->