Finlandia 2012 dzień 5
Piątek, 3 sierpnia 2012 | dodano:01.09.2012Kategoria 50-100km, Finlandia 2012, Za granicą, Ze zdjęciami
Km: | 81.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:34 | km/h: | 17.82 |
Pr. maks.: | 52.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 415m | Rower: | Kellys Magic |
Nadszedł dzień 5, dzień który miał być przeznaczony typowo na zwiedzanie. Tak też było, ale od początku. Budzimy się parę min przed 8. Z racji tego że rozbiliśmy się na parkingu leśnym z rana mieliśmy dużo widzów, którzy podziwiali jak na sprawnie idzie składanie namiotu. Po zakończonym seansie jemy śniadanko i ruszamy w kierunku Wilna. Niespełna po paru km widzimy pierwszą tablice Wilno, a po jakiś 2km wielki betonowy napis Wilno:
Szybka fotka i wjeżdżamy do miasta. Droga którą jechaliśmy łączyła się jeszcze z dwoma innym głównymi samochodów było pełno. Po chwili widzimy tablice centrum. Kierujemy się cały czas drogą do centrum. W końcu znaki się kończą, a my widzimy no chyba centrum:
Znaleźliśmy tam sklep i ruszamy na tą piękno trawkę na 2 śniadanie. Po najedzeniu się i wygranej walce z osami ruszamy dalej szukać innym ładnych obiektów, którymi można nacieszyć wzrok. Po chwili jazdy pod solidną górkę ukazuję nam się cerkiew:
Jedziemy dalej tym tropem i wjeżdżamy prawdopodobnie na stare miasto. To zdjęcie przedstawia ratusz w Wilnie:
Robimy sobie krótką przerwę pod jednym z kościołów. W miedzy czasie spotykamy dwie polki zatrzymują się na chwilę rozmowy. Po zdradzeniu naszych planów z dużymi oczami odchodzą :P Krążymy robimy fotki i trafiamy na katedrę:
Potężny obiekt! Po zwiedzeniu Wilna próbujemy się z niego wydostać. Podczas naszych głośnych ustaleń z mapą w ręku podchodzi do nas młody chłopak i łamaną polszczyzną próbuję nam wytłumaczyć drogę. Odchodząc zauważamy na jego plecach plecak z napisem ,,Powiat Poznański" Całkiem sprawnie nam wyszło wyjechanie z Wilna. Po drodze robimy jeszcze zakupy w jednym z marketów. Upał doskwierał, było grupo ponad 30 stopni. Sam wyjazd z stolicy Litwy całkiem przyjazny dla rowerzystów. Cały czas szeroka asfaltowa droga rowerowa. Gdy natomiast droga się skończyła my i tak zjeżdżaliśmy na jedną z bocznych dróg. Jedziemy jeszcze parę km i znajdujemy miejsce na nocleg. Kolację robimy zaraz przy drodze:
Namiot rozbijamy za krzakami:
Po zabiegu chirurgicznym o nazwie ,,wyciągi mi szybko tego ch*ja" (czytaj kleszcz) kładziemy się spać. W nocy nasz spokojny sen uniemożliwia potężna burza i ulewa. Jednak namiot wytrzymał nic nie było mokre! :)
<--- Dzień poprzedni/ Dzień następny --->
Szybka fotka i wjeżdżamy do miasta. Droga którą jechaliśmy łączyła się jeszcze z dwoma innym głównymi samochodów było pełno. Po chwili widzimy tablice centrum. Kierujemy się cały czas drogą do centrum. W końcu znaki się kończą, a my widzimy no chyba centrum:
Znaleźliśmy tam sklep i ruszamy na tą piękno trawkę na 2 śniadanie. Po najedzeniu się i wygranej walce z osami ruszamy dalej szukać innym ładnych obiektów, którymi można nacieszyć wzrok. Po chwili jazdy pod solidną górkę ukazuję nam się cerkiew:
Jedziemy dalej tym tropem i wjeżdżamy prawdopodobnie na stare miasto. To zdjęcie przedstawia ratusz w Wilnie:
Robimy sobie krótką przerwę pod jednym z kościołów. W miedzy czasie spotykamy dwie polki zatrzymują się na chwilę rozmowy. Po zdradzeniu naszych planów z dużymi oczami odchodzą :P Krążymy robimy fotki i trafiamy na katedrę:
Potężny obiekt! Po zwiedzeniu Wilna próbujemy się z niego wydostać. Podczas naszych głośnych ustaleń z mapą w ręku podchodzi do nas młody chłopak i łamaną polszczyzną próbuję nam wytłumaczyć drogę. Odchodząc zauważamy na jego plecach plecak z napisem ,,Powiat Poznański" Całkiem sprawnie nam wyszło wyjechanie z Wilna. Po drodze robimy jeszcze zakupy w jednym z marketów. Upał doskwierał, było grupo ponad 30 stopni. Sam wyjazd z stolicy Litwy całkiem przyjazny dla rowerzystów. Cały czas szeroka asfaltowa droga rowerowa. Gdy natomiast droga się skończyła my i tak zjeżdżaliśmy na jedną z bocznych dróg. Jedziemy jeszcze parę km i znajdujemy miejsce na nocleg. Kolację robimy zaraz przy drodze:
Namiot rozbijamy za krzakami:
Po zabiegu chirurgicznym o nazwie ,,wyciągi mi szybko tego ch*ja" (czytaj kleszcz) kładziemy się spać. W nocy nasz spokojny sen uniemożliwia potężna burza i ulewa. Jednak namiot wytrzymał nic nie było mokre! :)
<--- Dzień poprzedni/ Dzień następny --->