blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(26)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sq3mko.bikestats.pl

linki

Rekord życiowy--> 400km w 26 godzin :)

Sobota, 27 sierpnia 2011 | dodano:31.08.2011Kategoria 400 i w góre :)
Km:400.15Km teren:0.00 Czas:17:10km/h:23.31
Pr. maks.:43.40Temperatura:30.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:1114mRower:Kellys Magic
Początkowo miało być ,,tylko" 200km później podbiliśmy stawkę do 300. Potem okazało się, że mamy powrót samochodem do domu więc postanowiliśmy pojechać 400km. Trasa zaplanowana Poznań Kalisz Łódź Łowicz i Adamin, gdzie mieliśmy nocleg. Na 2h przed wyjazdem rzuciłem okiem na pogodę i patrzę, że cały czas będziemy mieć pod wiatr koło 5-6m/s. Myślałem że w nocy wiatru nie będzie...



Jechaliśmy w 2 Domel i ja :)Ruszamy koło 20 w piątek:




Początkowo kierujemy się na WPN i tradycyjną trasą docieramy do Kórnika. Po drodze zrobiło już się kompletnie ciemno. W Kórniku robimy pierwszą przerwę która trwa 1.5h :) Jemy kolację ( za co dziękuję) zamieniam opony na slicki uzupełniamy bidony i jedziemy dalej:


Wjeżdżamy na DK 11 która z pięknym poboczem docieramy do Środy WLKP. W kompletnych ciemnościach na Miłosław, gdzie odbijamy na Pyzdry. Myśleliśmy że kupimy jakiś napój na stacji bo zaczynało brakować, a tu lipa wszystko pozamykane. Tak właśnie przez jakieś 50km szukamy czegokolwiek otwartego, aby zakupić coś do picia. Po drodze robiąc przerwę w jakimś parku:


W końcu na parę km przed Kaliszem udaje nam się dorwać otwartą stacje gdzie kupujemy mocną kawę i ja kupuję 2 l coli :) Niestety Domelowi nic to nie dało i na owym kubku kawy zasypiał:



Po przerwie jadąc cały czas pod w cholerę silny wiatr dojeżdżamy do Kalisza:


Gdzie ja padam na trawce walcząc z snem. Domel postanawia, że z Kalisza do babci dojedzie pociągiem, ale niestety nie było żadnego połączenia i jedziemy dalej. W Kaliszu wita nas słońce:



Tutaj wprowadzamy pierwszą zmianę ze względu na zmęczenie i ten wiatr że odbijamy na Turek. Po drodze robimy przerwę na hamburgera, który za dobry nie był, ale na pewno lepszy niż ten z wyprawy na Hel. Jemy sobie spokojnie a tu nagle jakiś szosowiec jedzie. Ruszyliśmy za nim,ja nie widziałem w nim nadziei. Jednak się okazało że to jakiś dziadek i jedzie tylko 24-26km/h więc korzystaliśmy sobie z jego koła. Przed Turkiem jeszcze przerwa na Tigera loda i wodę. Przez sam Turek lecimy z jedną przerwą na fotkę elektrowni:


Po chwili przecinamy A2 i docieramy do Koła. Z koła do babci Dominika zostało tylko 16. To było najgorsze 16km podczas całej wyprawy. Mieliśmy już jakieś 240km i wiatr (można by rzec wichura) wiała nam centralnie w twarz...


No ale jakoś się udało. Mając 255km o godzinie 1 dojeżdżamy do Adamina. Domel kończy jazdę, ale mi jest mało. Postanawiam, że pobiję chociaż swój poprzedni rekord życiowy. Tak właśnie kieruję się na Piątek. Jedzie się ciężko wiatr uniemożliwia radość z jazdy. Jakieś 30km przed samym Piątkiem robię przerwę praktycznie co sklep kupując puszkę coli.
W końcu udaję się docieram do Geometrycznego Środka Polski:


Mam już przejechane:


Do domu zostało jeszcze jakieś 70km czyli tak czy siak już wiem że rekord pobiję. Może to mi dało taka motywację i lecę ile sił w nogach spoglądając tylko na miejsca gdzie robiłem przerwę. Jednak postanowiłem się zatrzymać i uratować kreta, który opornie wchodził na jezdnie:


Jadać dalej zatrzymuję się w Łęczycy w biedronce. Łapię mnie przy okazji burza z gradem udało mi się grad ominąć, ale zanim przyjechałem na przystanek to zmokłem nieźle. Dalej jadę na wieś Dąbie, gdzie po chwili łapie mnie zachód:



Dojeżdżając do domu mam 380km, a godzina była coś koło 20.30 więc postanawiam dobić do 400km kręcąc się po okolicznych wsiach. Zostałem nawet 3 razy zaatakowany przez psy i to raz przez jakiegoś wilczura.

Udało się przyjechałem w 26h czasu rzeczywistego 400.15km :)



Po dojechaniu wypiłem piwko i planowałem iść spać. Jednak cała ekipa tam przebywająca postanowiła jechać na imprezę więc zabrałem się z nimi, ale siedziałem tylko w samochodzie męcząc 2 piwo. Spać poszedłem koło 1.

W 2 słowach podsumowując. Było ciężko ale udało się. Gratulacje i podziękowania dla Domela za jego rekord życiowy i że towarzyszył mi przez 250km :) oraz za nocleg. Gdyby nie wiatr i do dupy siodło to może dałbym radę 500km może się skuszę za rok :) Można rzecz że było to uczczenie 20 000km mojego roweru :)

Pozdrawiam :)

komentarze
Gratulacje :)
flash
- 11:50 wtorek, 12 czerwca 2012 | linkuj
cyclooxy - akurat innym alkoholem opijałem tą ,,wycieczkę" Dzięki :)

robin - Dzięki! jeszcze przyjdzie Twój czas. Fajne jest uczucie jak się widzi 400km na swoim liczniku :)

sq3mka - dzięki :)

Marta - Dziękuję :* jeszcze trochę i ze mną tak będziesz jeździć :) ;P

daVe - czyli wychodzi na to, że należę do tego grona xD Dzięki :)

bloom i tak jakościowo jest takie sobie xD strasznie się pchał na tą ulicę i chyba nie wiedział, że jest na sesji foto ;p Jeszcze raz dziękuję za kolacyjkę i za oponki :)

JPbike - Dzięki! tak warunki do łatwych nie należały, parę razy podczas drogi rezygnowałem z bicia jakiekolwiek rekordu, jednak im bliżej byłem to mi jakby sił przyrastało :)

klosiu - Dzięki! :) dla zdjęcie się specjalnie zatrzymałem i wyszedłem z transu jakim byłem ;p ale opłacało się mam nadzieję, że go nikt nie rozjechał i go uratowałem ;p przynajmniej w takiej świadomości żyję :)

Maks - Dzięki :) tak tyłek mnie bolał, a jeszcze mam nowe siodło do którego nie jest zbytnio przyzwyczajony :P

rodman - Dzięki :) Ja dwa lata temu temu robiłem sobie prezent na urodziny, jednak miałem mniejszy dystans :P ale fajnie się tak jeździ :)

Dzięki wszystkim za miłe komentarze :) pozdrawiam !
sq3mko
- 07:58 niedziela, 4 września 2011 | linkuj
taki dystans na góralu robi wrażenie :-) graty !!!
czerwiec 2012 też zrobię sobie prezent na urodziny XX >400 km
Rodman
- 11:45 sobota, 3 września 2011 | linkuj
Gratulacje ;) 400km to już tyłek napierdala nieźle ;)
Maks
- 11:35 piątek, 2 września 2011 | linkuj
Waryjot :). Gratki, to już jest wyczyn.
Zajebista fotka krecika, już dawno nie widziałem na żywca :)
klosiu
- 19:00 czwartek, 1 września 2011 | linkuj
Gratulacje za taki wyczyn i to w trudnych warunkach :)
JPbike
- 10:23 czwartek, 1 września 2011 | linkuj
Zdjęcie no1 to krecik. Bezapelacyjnie wygrał :D
Foto pod błotnym miastem (kalisz) oddaje klimat tego rekordu - wycieńczenie oraz walka z własnymi słabościami.
bloom
- 08:28 czwartek, 1 września 2011 | linkuj
Tylko najlepsi mogą pochwalić się czwórką z przodu :) GRATULUJĘ! Piękny dystans :)
daVe
- 06:44 czwartek, 1 września 2011 | linkuj
'To możliwość spełnienia marzeń sprawia, że życie jest tak fascynujące' :)
Gratuluję Kochanie :) Jestem z Ciebie dumna ;**
Marta - 20:35 środa, 31 sierpnia 2011 | linkuj
Zajebiście. Gratuluje dystansu i determinacji.
sq3mka
- 20:27 środa, 31 sierpnia 2011 | linkuj
Brawo! A ja jeszcze nie mam 4 z przodu :)
Gratuluję!
robin
- 19:02 środa, 31 sierpnia 2011 | linkuj
...należałoby rozbić butelkę szampana o ramę kellysa :) Gratuluję 4setki. Pozdrawiam
cyclooxy
- 18:24 środa, 31 sierpnia 2011 | linkuj
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa lkazd
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Roadlite 7836 km
Canyon AL 6.0 834 km
Komunijny :)
Kellys Magic 31165 km
Połykacz kilometrów. 1710 km

szukaj

archiwum