Finlandia 2012 dzień 9
Wtorek, 7 sierpnia 2012 | dodano:25.09.2012Kategoria 50-100km, Finlandia 2012, Za granicą, Ze zdjęciami
Km: | 87.80 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:59 | km/h: | 17.62 |
Pr. maks.: | 39.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 141m | Rower: | Kellys Magic |
Po cało nocnych opadach deszczu budzimy się rano koło 7. Niebo całe zachmurzone, ale nie pada. Jest dobrze. Śniadanko na spokojnie w namiocie. Niestety od 7,30 zaczęło padać, początkowo myśleliśmy, że zaraz przejdzie, jednak padało i padało. Czekaliśmy chyba do godziny 10 może trochę przed po czym w deszczu zaczęliśmy zwijać namiot. Jechaliśmy jakieś 3-4h w deszczu nie było to miłe przeżycie. Sakwy nie przemakalne to jest jednak fajna sprawa. Przerwę na drugie śniadanie zrobiliśmy sobie zaraz na początku Jurmali na przystanku autobusowym, tzn. bardziej zajezdni. Było zimno, więc nie chciało nam się podczas drogi aparatu wyciągać... Z tą całkiem ładną miejscowością wjeżdżamy na A10. Trzypasmowa droga prowadząca do samej Rygi. Zakazu dla rowerów nie było, więc jedziemy obok najnowszych ruskich mercedesów starych ład i innych pędzących grubo ponad 100km/h samochodów:
Jechało się całkiem dobrze pobocze na szerokość półtora roweru była wystarczająca. Wjeżdżając do Rygi jest piękny murowany napis. Nie da się przeoczyć:
Sam wjazd do centrum zrobił na nas duże wrażenie. Wielkie wieżowce wielkie statki wielki most wielka rzeka wszytko było jakieś takie wielkie. Tak mi się przynajmniej wydawało.
Rygę zwiedzamy w przyspieszonym tempie szukając czegokolwiek z rodzaju maca aby podładować cała naszą elektrykę. W miedzy czasie mijamy znany nam budynek, przynajmniej znajomo wyglądał:
Słynny mac był obładowany ludnością, więc szukamy czegoś innego. Po drugiej stronie była jakaś kebabownia, zajeżdżamy pierwsze co widzimy to 3gniazdka obok siebie. Tak tu zrobimy przerwę! Zamówiliśmy najtańszego kebaba wyszło jakieś ponad 8zł albo i więcej, a wyglądał jak pomniejszony hamburger. Siedząc w knajpce udało nam się przeczekać ulewę, zaraz po niej wyszło słońce:
Wyjazd z Rygi poszedł nam całkiem sprawnie, może to dlatego, że mieliśmy wyjechać na słynną Via Baltica. Znaków było dużo nie było opcji o zabłądzeniu. Tutaj przez dłuższy okres mieliśmy drogę rowerową:
Później było pobocze szerokie z asfaltem równym jak stół. Tak jedziemy kilkanaście kilometrów. Po czym znajdujemy całkiem przyjemne miejsce do spania. Stosunkowo blisko głównej drogi, ale hałasu nie było. Podczas przygotowania kolacji i rozbijania mokrego namiotu (całe szczęście, że wieczorem wyszło słońce- zdążył solidnie przeschnąć) udało mi się zrobić zdjęcie takiemu stworowi. Był naprawdę duży:
Spać kładziemy się koło 21. Gdyby nie ten deszcz dzień bardzo pozytywny, tak to tylko pozytywny :p
<--- Dzień poprzedni/ Dzień następny --->
Jechało się całkiem dobrze pobocze na szerokość półtora roweru była wystarczająca. Wjeżdżając do Rygi jest piękny murowany napis. Nie da się przeoczyć:
Sam wjazd do centrum zrobił na nas duże wrażenie. Wielkie wieżowce wielkie statki wielki most wielka rzeka wszytko było jakieś takie wielkie. Tak mi się przynajmniej wydawało.
Rygę zwiedzamy w przyspieszonym tempie szukając czegokolwiek z rodzaju maca aby podładować cała naszą elektrykę. W miedzy czasie mijamy znany nam budynek, przynajmniej znajomo wyglądał:
Słynny mac był obładowany ludnością, więc szukamy czegoś innego. Po drugiej stronie była jakaś kebabownia, zajeżdżamy pierwsze co widzimy to 3gniazdka obok siebie. Tak tu zrobimy przerwę! Zamówiliśmy najtańszego kebaba wyszło jakieś ponad 8zł albo i więcej, a wyglądał jak pomniejszony hamburger. Siedząc w knajpce udało nam się przeczekać ulewę, zaraz po niej wyszło słońce:
Wyjazd z Rygi poszedł nam całkiem sprawnie, może to dlatego, że mieliśmy wyjechać na słynną Via Baltica. Znaków było dużo nie było opcji o zabłądzeniu. Tutaj przez dłuższy okres mieliśmy drogę rowerową:
Później było pobocze szerokie z asfaltem równym jak stół. Tak jedziemy kilkanaście kilometrów. Po czym znajdujemy całkiem przyjemne miejsce do spania. Stosunkowo blisko głównej drogi, ale hałasu nie było. Podczas przygotowania kolacji i rozbijania mokrego namiotu (całe szczęście, że wieczorem wyszło słońce- zdążył solidnie przeschnąć) udało mi się zrobić zdjęcie takiemu stworowi. Był naprawdę duży:
Spać kładziemy się koło 21. Gdyby nie ten deszcz dzień bardzo pozytywny, tak to tylko pozytywny :p
<--- Dzień poprzedni/ Dzień następny --->