Finlandia 2012 dzień 10
Środa, 8 sierpnia 2012 | dodano:26.09.2012Kategoria Ze zdjęciami, Za granicą, Finlandia 2012, 100-200km
Km: | 126.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 06:18 | km/h: | 20.08 |
Pr. maks.: | 32.20 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 153m | Rower: | Kellys Magic |
Dzisiejszy dzień był rekordem pod względem ilości kilometrów w jednym dniu, wyszło ich grubo ponad 120. Jednak dlaczego tyle pod koniec opisu. Rano budzimy się koło 8. Pierwsze na co patrzymy to czy nie pada. Pogoda jest całkiem spoko. Tradycyjnie koło naszego namiotu ktoś jeździ, tym razem był to pewien pan zwożący ziemniaki z pola. Miejsce mieliśmy całkiem ładne, martwiłem się tylko o wysoką trawę i możliwe zgubienie tam rzeczy:
Po kilkudziesięciu metrach jesteśmy z powrotem na ViaBaltica:
Jechało się wyśmienicie wręcz cudownie. Idealnie płaski asfalt i mocny wiatr w plecy. Po pewnym czasie zaczęło brakować picia, sklepu nie widzieliśmy przez ostanie 40km. Pojawiła się jakaś stacja benzynowa, ale stwierdziliśmy iż zaraz będzie sklep więc jedziemy dalej. Do pokonania mieliśmy także strasznie dłuuugie proste:
Zakrętów nie było widać przez długie odcinki. Jednak po kilku kilometrach był drogowskaz na miejscowość leżącą nad morzem. Stwierdziliśmy tyle jedziemy tak blisko morza, trzeba je w końcu zobaczyć. Tak więc 3km pod silny boczno przedni wiatr. W mieścinie jest sklep w sklepie miła pani. Po za sklepem deszcz. Także poczekaliśmy trochę pod daszkiem i jedziemy zobaczyć morze. Z tym też był problem morze było słychać czasami widać, ale nie było zjazdu. W końcu udaje nam się dojechać jakąś poboczną ścieżką na pseudo plaże:
Jak widać na zdjęciu plaża to nie to samo co w Polsce. Nie dosyć, że zarośnięta to jeszcze kamieni pełno. Po krótkim odpoczynku ruszamy z powrotem na A1. Około 10km przed granicą z Estonią robimy ostanie zakupy za strasznie drogie Łaty:
Ciekawe co jeszcze polskiego jest na Łotwie:
Koszt jednego jogurcika to 0,15 łata. Po zakupach wracamy na trasę Ryga-Tallin i już po kilku kilometrach docieramy do granicy:
Zaraz po wjeździe do Estonii widzimy znak EuroVelo 10 skręcamy zatem w lewo zjeżdżając z głównej drogi.
Jedzie się genialnie znikomy ruch samochodów las, przyjazna temperatura. Tak jadąc nabieramy ochotę na jogurcik. Po chwili podjeżdża sakwiarz co się później okazuję z Kowna jedzie przez pół Litwy Łotwę i do Tallina. Chwila rozmowy i po chwili ruszamy dalej już w 3. Tempo wzrosło i kilometry uciekały. Po przekroczeniu 120km zaczęliśmy szukać noclegu. Wymiana danymi i kolega woli jechać dalej, a my do spania do lasu:
Jazda ponad 100km z wiatrem w plecy to jest chyba coś co każdy kolarz lubi!!!
<--- Dzień poprzedni/ Dzień następny --->
Po kilkudziesięciu metrach jesteśmy z powrotem na ViaBaltica:
Jechało się wyśmienicie wręcz cudownie. Idealnie płaski asfalt i mocny wiatr w plecy. Po pewnym czasie zaczęło brakować picia, sklepu nie widzieliśmy przez ostanie 40km. Pojawiła się jakaś stacja benzynowa, ale stwierdziliśmy iż zaraz będzie sklep więc jedziemy dalej. Do pokonania mieliśmy także strasznie dłuuugie proste:
Zakrętów nie było widać przez długie odcinki. Jednak po kilku kilometrach był drogowskaz na miejscowość leżącą nad morzem. Stwierdziliśmy tyle jedziemy tak blisko morza, trzeba je w końcu zobaczyć. Tak więc 3km pod silny boczno przedni wiatr. W mieścinie jest sklep w sklepie miła pani. Po za sklepem deszcz. Także poczekaliśmy trochę pod daszkiem i jedziemy zobaczyć morze. Z tym też był problem morze było słychać czasami widać, ale nie było zjazdu. W końcu udaje nam się dojechać jakąś poboczną ścieżką na pseudo plaże:
Jak widać na zdjęciu plaża to nie to samo co w Polsce. Nie dosyć, że zarośnięta to jeszcze kamieni pełno. Po krótkim odpoczynku ruszamy z powrotem na A1. Około 10km przed granicą z Estonią robimy ostanie zakupy za strasznie drogie Łaty:
Ciekawe co jeszcze polskiego jest na Łotwie:
Koszt jednego jogurcika to 0,15 łata. Po zakupach wracamy na trasę Ryga-Tallin i już po kilku kilometrach docieramy do granicy:
Zaraz po wjeździe do Estonii widzimy znak EuroVelo 10 skręcamy zatem w lewo zjeżdżając z głównej drogi.
Jedzie się genialnie znikomy ruch samochodów las, przyjazna temperatura. Tak jadąc nabieramy ochotę na jogurcik. Po chwili podjeżdża sakwiarz co się później okazuję z Kowna jedzie przez pół Litwy Łotwę i do Tallina. Chwila rozmowy i po chwili ruszamy dalej już w 3. Tempo wzrosło i kilometry uciekały. Po przekroczeniu 120km zaczęliśmy szukać noclegu. Wymiana danymi i kolega woli jechać dalej, a my do spania do lasu:
Jazda ponad 100km z wiatrem w plecy to jest chyba coś co każdy kolarz lubi!!!
<--- Dzień poprzedni/ Dzień następny --->