Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2012
Dystans całkowity: | 1068.34 km (w terenie 215.00 km; 20.12%) |
Czas w ruchu: | 44:28 |
Średnia prędkość: | 24.03 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.50 km/h |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 76.31 km i 3h 10m |
Więcej statystyk |
WPN z ekipą z RINGA
Czwartek, 17 maja 2012 | dodano:17.05.2012Kategoria 50-100km
Km: | 65.60 | Km teren: | 45.00 | Czas: | 03:04 | km/h: | 21.39 |
Pr. maks.: | 60.50 | Temperatura: | 10.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Zgadałem się z Topą przez maila na dzisiejszy wyjazd do WPN-u. Umówiliśmy się o 17.40 koło Green Hotelu. Jadać na miejsce dostałem sms-a, że się trochę spóźnią. Pokręciłem trochę po okolicy i za 15min 18 jestem na miejscu poczekałem chwilę i zaraz przyjechała 4 osobowa ekipa. Nawet się nie zatrzymali od raz ruszyliśmy do WPN. Jako pierwsze wieża widokowa w Szreniawie. Lekki podjazd na rozgrzewkę i zjazd w kierunku żółtego szlaku. Prawię bym tu zaliczył glebę. Jadąc z górki około 40km/h chciałem skręcić, ale nie zauważyłem pisaku. Udało się gleby nie ma :P dalej żółtym szlakiem nad j. Jarosławieckie. Tam single trackiem dookoła. Po drodze parę razy było trzeba przenieś rower przez obalone drzewa. Z Jarosławickiego kierujemy się do czerwonego szlaku, którym objeżdżamy całe j. Góreckie. Wjeżdżamy na szlak PP i zaraz zjeżdżamy na czarny szlak. Burza jaka nie dawno przeszła zrobiła tam niezłe zniszczenia. Przejeżdżamy czarny szlak i kierujemy się na Ludwikowo nowo poznaną drogą prze zemnie, która mi pokazał Przemek. Muszę się tam szybko wybrać. Dalej Ludwikowo zjazd na dół i podjazd pod Osową. Zjazd główną drogą (tam pobiłem rekord dnia :P) i podjazd ul. Spacerową. I jedziemy na tor DH jadę pierwszy z racji, że znam już te trasy. Jadę trasą najbardziej w prawo. Podjeżdżam pod stromy podjazd, a przede mną dosłownie 2-3m stado dzików z małymi. Całe szczęście się wystraszyły jako pierwsze, a nie pomyślały o mnie jako o intruzie i uciekły. Chwilę postaliśmy i dalej na dół. Po chwili jesteśmy już na Nadwarciańskim. Tutaj tempo znacznie wzrosło. Jedziemy tak koło 30km/h a tu nagle zonk przejścia nie ma:
Tylko, że my jechaliśmy od drugiej strony. Przenieśliśmy rowery i dzida dalej. Nawet nie zauważam kiedy dojechaliśmy do Lubonia. Po paru km ja odłączam od reszty grupy i jadę spokojnie kolo 23-25km/h do domu.
Dzięki panowie za wyjazd. Mam nadzieję, że już nie długo coś się powtórzy, a może coś dłuższego.v
Tylko, że my jechaliśmy od drugiej strony. Przenieśliśmy rowery i dzida dalej. Nawet nie zauważam kiedy dojechaliśmy do Lubonia. Po paru km ja odłączam od reszty grupy i jadę spokojnie kolo 23-25km/h do domu.
Dzięki panowie za wyjazd. Mam nadzieję, że już nie długo coś się powtórzy, a może coś dłuższego.v
Rozjazd po wczoraj.
Poniedziałek, 14 maja 2012 | dodano:14.05.2012Kategoria 0-50km
Km: | 24.80 | Km teren: | 1.00 | Czas: | 01:12 | km/h: | 20.67 |
Pr. maks.: | 33.50 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Pojechałem do Poznania. Kupiłem chlebek do domu. Pojechałem do Szczesia i wróciłem do domu. Tempo i kadencja idealnie pasująca na rozjazd po wczorajszym mocnym dniu.
Pierścień Poznania po raz 2!
Niedziela, 13 maja 2012 | dodano:13.05.2012Kategoria 200-300km
Km: | 238.13 | Km teren: | 110.00 | Czas: | 09:59 | km/h: | 23.85 |
Pr. maks.: | 49.10 | Temperatura: | 12.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Szukając po forach chętnych na jedno dniowy wyjazd z Poznania do Kołobrzegu. Trafiliśmy z sąsiadem na ekipę z Poznania, która planowała pierścień. Pomyślałem, że by można spróbować czemu nie. Zgadałem się z Bartkiem on zabrał 2 kolegów, zadzwoniłem do Jarzyny (sąsiad jechał na komunię więc odpadł ) i o 8 rano ,tak jak było umówione na forum ,jesteśmy koło źródełka na Malcie. Parę min po 8 wyruszamy w kierunku Tulc aby tam wjechać na trasę ringa. My 3 lata temu startowaliśmy z Dopiewa, więc ja na do szlaku miałem jakieś 15km w jedną stronę. Dzisiaj akurat miałem na sam dojazd ponad 30 km. Do Tulc docieramy bardzo szybko paru silnych narzuciło tempo i tak jechaliśmy ponad 30km/h. Po chwili się zaczął teren na którym jeden z kolegów Bartka został trochę z tyłu. Cała ekipa szła do przodu nadal ostrym tempem. W okolicach S11 pęka mi łańcuch. Bartek z kolegą docierają, ja szybko naprawiam, okazało się, że to tylko spinka. Na szczęście jej nie zgubiłem. Tak już w 11 osobowej grupie docieramy do Kórnika. Tam poczułem moc w nogach i ruszyłem na przód. Jechało się dobrze. Niestety odpadł Bartek z kolegą później jeszcze odjechał Remik. Nawet nie zauważyłem, że ich nie ma. W sumie za dużo się obracałem. Nic też nie słyszałem co by krzyczeli, żeby zwolnić. Tu miałem dylemat czy wrócić się po nich czy jechać z cała ekipą pierścień. Pomyślałem ich jest 3 więc się nie zgubią. Ruszyłem dalej za resztą. Tutaj kolega który jeździ maratony giga przyspieszył do prawię 40km/h. Nastąpił podział na 2 grupki przez całe Radzewice itp. Dopiero na trasie Kórnik Mosiną jedziemy już razem. Przed nami Osowa Góra na której przerwa. Dalej WPN trochę piaszczyście, ale nadal całkiem dobre. Wpn zszedł bardzo szybko przejazd przez DK5 i znowu masa terenu. Tak polami docieramy do źródełka w Żarnowcu na siku i szybkiego batona. Po kilku km odłącza od nas Jarzyna, który musiał wracać do domu. Dzięki za jazdę! Jechałem tam troszkę jako pilot. Czasem nawigacja zawodziła to byłem ja :P przy przecięciu trasy na Buk. Gigowiec odłącza od nas. Została nas 6. Znowu pola dość piaszczyste, no i właśnie tu mnie złapał pierwszy kryzys miałem przejechane koło 110km w tym jakieś 50km w terenie może trochę mniej średnia ponad 26km/h. Co jakiś czas zaczęli mi uciekać, ale doganiałem ich. Po chwili asfalt i już było dobrze. Chociaż sam kryzys nie minął. Zrobiliśmy szybką przerwę w sklepie, który był wyczekiwany od dłuższego czasu. Kupiłem puszkę coli i było lepiej. W sumie cały czas asfaltem do Kiekrza, gdzie łapie nas deszcz. Jedziemy dalej znowu polną tym razem z duża ilością kałuż. Po chwili wjeżdżamy na drogę prowadząca do Biedruska. Na poligonie mijaliśmy tylu rowerzystów, że mi się aż nie chciało wierzyć ilu jest chętnych na rower w taką pogodę. Ciekawostką na poligonie był dziadek który nas wyprzedził, a sami nie jechaliśmy wolną bo koło 32km/h. Ruszyliśmy za nim po chwili zaczęła się rozmowa i się okazało, że dziadek przyjechał na rozjazd po maratonie. :P W Promnicach odłącza Szymon. Także w 5 jedziemy dalej na Murowaną aby wjechać do Puszczy Zielonki. Przed samą Puszczą parę podjazdów, które dałi mi w kość. Przez owy las jedzię się całkiem spoko. Jedna przerwą na siku i lodzika pod sklepem. Po chwili wyjeżdżamy z typowego lasu i jedziemy po płytach betonowych. Pamiętam jak jechalismy 3 lata temu był skwar nie ziemski ponad 33stopnie słońce, a my w szczerym polu. Po chwili znowu trochę lasu. I tak docieramy do Promna, gdzie przecinamy DK 5 i znów pola. Tej części trasy najmniej pamiętałem, ale z każdym kilometrem przypominały mi się odcinki. Nagle pojawił się zjazd, a i zaraz podjazd. Kamienisty no tutaj było chyba najbardziej ciężko. Jednak nie dałem się podjechałem. Dalej Kostrzyn przerwa na dosłownie 1min na zakup picia i jedziemy dalej. Niestety po zrobieniu prawię całej pętli znów mamy pod wiatr. Już prawie 190km w nogach w tym prawię 100km w terenie daję się odczuć. W końcu po walcę z wiatrem docieramy do Tulc. W miedzy czasię wyszedłem też trochę na przód co by nie było. Udało się PIERŚCIEŃ POZNANIA PRZEJECHANY! Teraz tylko się doczłapać do domu. Na podjeździe zostałem z tyłu. Po 2 km poczekali na mnie i tak juz razem docieramy nad Maltę. Gdzie robimy fotkę.
Żegnamy się dwóch odłącza na malcie a my w 3 jedziemy na myjkę. Ja postanawiam umyć rower w domku. Jeden z kolegów odłącza na Hetmańskiej i 2 docieramy na Górczyn. Tam chwila rozmowy i ja jadę do domu. Z przerwa na lodzika w żabce w Komornikach xD
Dzięki wszystkim za wyjazd! Naprawdę fajnie się jeździ w takiej grupie. Mam nadzieję, że uda się jeszcze parę takich zorganizować.
P.S. Jeszcze raz przepraszam Bartek, że was zostawiłem.
Żegnamy się dwóch odłącza na malcie a my w 3 jedziemy na myjkę. Ja postanawiam umyć rower w domku. Jeden z kolegów odłącza na Hetmańskiej i 2 docieramy na Górczyn. Tam chwila rozmowy i ja jadę do domu. Z przerwa na lodzika w żabce w Komornikach xD
Dzięki wszystkim za wyjazd! Naprawdę fajnie się jeździ w takiej grupie. Mam nadzieję, że uda się jeszcze parę takich zorganizować.
P.S. Jeszcze raz przepraszam Bartek, że was zostawiłem.
Po maturalny WPN
Piątek, 4 maja 2012 | dodano:05.05.2012Kategoria 50-100km
Km: | 54.50 | Km teren: | 40.00 | Czas: | 02:44 | km/h: | 19.94 |
Pr. maks.: | 20.00 | Temperatura: | 43.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Po pierwszej tegorocznej maturze miałem ochotę na rower. Początkowo zgadałem się z Tomkiem, ale miałem przyjechać do niego do Kórnika. Tak daleko mi się nie chciało jechać. Namówiłem brata na krótką wycieczkę po WPN. Ruszamy na Rosnówka polną drogą i po porannych deszczach jesteśmy już cali brudni od błota. Do WPN wjeżdżamy przez Szreniawę. Pierwszy raz w życiu stałem na tam przejdzie kolejowym. Postanowiłem strzelić fotkę:
No a po chwili dostrzegłem fotografów koło przejazdów, więc wiedziałem, że nie pojedzie to zwyczajny pociąg. Prawdopodobnie wracał z Wolsztyna:
W samym WPN ruszamy przez wieże widokową, żółty szlak, j. Jarosławieckie, j, Góreckie, czerwony szlak przez wyspę nad j, Kociołek, Ujęcie wody w ludwikowie, stacja PKP Osowa Góra. Tutaj nam się zachciało jechać jakimiś dzikimi ścieżkami. Niestety wszystkie się pokończyły w najmniej odpowiednim momencie i prowadziliśmy rower torami jakieś 400m. Dalej przez Mosinę i Puszczykowo na Nadwarciański szlak, który jest w pełni przejezdny. Spotkaliśmy kilku rowerzystów. Dalej przez Luboń do domu.
No a po chwili dostrzegłem fotografów koło przejazdów, więc wiedziałem, że nie pojedzie to zwyczajny pociąg. Prawdopodobnie wracał z Wolsztyna:
W samym WPN ruszamy przez wieże widokową, żółty szlak, j. Jarosławieckie, j, Góreckie, czerwony szlak przez wyspę nad j, Kociołek, Ujęcie wody w ludwikowie, stacja PKP Osowa Góra. Tutaj nam się zachciało jechać jakimiś dzikimi ścieżkami. Niestety wszystkie się pokończyły w najmniej odpowiednim momencie i prowadziliśmy rower torami jakieś 400m. Dalej przez Mosinę i Puszczykowo na Nadwarciański szlak, który jest w pełni przejezdny. Spotkaliśmy kilku rowerzystów. Dalej przez Luboń do domu.