blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(26)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sq3mko.bikestats.pl

linki

Na szybko.

Wtorek, 21 kwietnia 2015 | dodano:25.04.2015Kategoria 0-50km, z Anią
Km:36.34Km teren:15.00 Czas:01:39km/h:22.02
Pr. maks.:40.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Dzisiaj pracę kończyłem o 18, po pracy pojechałem odwiedzić kumpla, ale mimo to udało się Ani i Michałowi namówić mnie na rower. Podjechałem po nich około 19 i razem ruszamy drogą jak najbardziej terenową. Tak też docieramy do Konarzewa odbijamy na Stęszew. Tutaj musieliśmy jechać asfaltem do Trzcielina. Odbijamy do Żarnowca po drodze robię im ładne zdjęcie:

Dojeżdżamy do źródełka szybka przerwa i ruszamy dalej do Dopiewa, aby przez Dopiewiec i Palędzie dojechać do domu.
Dzięki za szybki ,,trening".

Z ukochaną do kochanego WPN.

Niedziela, 19 kwietnia 2015 | dodano:27.04.2015Kategoria 0-50km, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km:40.26Km teren:20.00 Czas:02:43km/h:14.82
Pr. maks.:47.10Temperatura:18.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
O tym jak lubię jeździć po Wielkopolskim Parku Narodowym chyba nie muszę po raz kolejny wspominać. Nic też dziwnego, że właśnie te tereny wybraliśmy na niedzielną wycieczkę. Ruszamy z Głuchowa na Chomęcice i tam już wjeżdżamy w teren. Polną drogą docieramy do Rosnówka. Przecinamy DK 5 i jesteśmy w WPN-ie. Jadąc wzdłuż jeziora Jarosławieckiego obiecuję sobie w myślach: ,,Na pewno w tym roku przyjadę tu popływać". Po kilku kilometrach jesteśmy na czerwonym szlaku którym okrążamy jezioro Góreckie:

Przepięknym single-trackiem jedziemy nad wyspę. Teraz jest tam piękny punkt widokowy z ławką i widokiem na zamek Klaudyny Potockiej:

Zaraz po tym czeka nas najtrudniejszy odcinek dzisiejszego dnia. Podejście pod schody, kontynuując jazdę czerwonym szlakiem. Jeszcze zaproponowałem wciągnięcie tam Marty rower, który był naprawdę ciężki. Zmachałem się co nie miara. Jadąc przez las miejscami po 30km/h na godzinę czuję się coś niesamowitego. Tak też było tym razem, nawet nie zauważyliśmy szlaku PP. Szybko docieramy do jeziora Kociołek i wspinamy się na Osową Górę. Mimo zmęczenia podjazdem decydujemy się wejść na wieżę widokową. Widok z niej naprawdę ładny:

Zjeżdżamy w kierunku drogi woj. miedzy Poznaniem, a Mosiną. Jedziemy asfaltem tylko chwilę bo znów wjeżdżamy w las. Jedziemy żółtym szlakiem. Odnośnie szlaku opcje są dwie, albo nim nie jechałem, albo jechałem dawno bo pamiętam tylko jedną górkę :) Po świetnej jeździe single trackiem: jesteśmy znowu na Grajezerówce. Marta już czuję się lekko zmęczona mimo to chętnie zgadza się na dalszą jazdę leśnymi ścieżkami. Tak też znowu jedziemy koło Jarosławieckiego, aby po chwili wrócić na słynną drogę z płyt. 
Zjazd w dół i jesteśmy w Komornikach. Szybkie zakupy w biedrze i jesteśmy w domu. To było wspaniała popołudnie spędzone z ukochaną osobą. Oby więcej takich!!!

Szosowo.

Czwartek, 16 kwietnia 2015 | dodano:25.04.2015Kategoria 0-50km
Km:46.88Km teren:0.00 Czas:01:47km/h:26.29
Pr. maks.:40.09Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon Roadlite
W końcu udało się znaleźć trochę czasu, gdzie wolne miałem ja jak i Mateusz. Przyjeżdża do mnie szosą poświęcamy trochę czasu na rozmowę, po czym ubieram się w ciuchy rowerowe i ruszamy razem spokojnym tempem przez okoliczne wsie. Jechaliśmy tak byśmy mogli spokojnie pogadać i co za tym idzie jechaliśmy koło siebie. Jeden kierowca na nas trąbił grzecznie nam zwrócił uwagę, po czym ja mu grzecznie odpowiedziałem, że się myli (nie nie było tu ironie, naprawdę było grzecznie). Odprowadziłem Mateusza do Fabianowa, po czym zakładam słuchawki i mknę ile sił w nogach do domu.
Dzięki Mateusz za spotkanie! 

Pierwsza 2-setka w sezonie!

Sobota, 11 kwietnia 2015 | dodano:13.04.2015Kategoria 200-300km, TCT, Ze zdjęciami
Km:207.20Km teren:0.00 Czas:07:15km/h:28.58
Pr. maks.:47.41Temperatura:22.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon Roadlite
Jest to zapewne historyczne dla mnie wydarzenie. Mamy dopiero początek kwietnia, ja mam przejechane niespełna 500km w tym roku, a tu taki dystans. Sam pomysł na wycieczkę podrzucił Kuba. Zrobił wydarzenie na stronie TCT i zaprosił ludzi. Problem polegał na krótkim dystansie (ok. 130km) i powrót miał być pociągiem. Zadzwoniłem do Michała. Tak jak myślałem nie oparł się mojej propozycji i również był chętny na powrót rowerem do domu. 
Chłopacy spotykają się o 8 na skrzyżowaniu Bułgarskiej/Bukowskiej. Jak już ruszyli dostałem znak iż jest czas na mnie. Zrobiłem sobie zdjęcie i ruszam na spotkanie z 4 osobową ekipą:

Szybki przejazd przez okoliczne wsie. Po drodze zastanawiam się czy ja będę musiał czekać czy oni na mnie. Jednak udało się idealnie wpasować. Bez żadnej przerwy ruszamy w piątkę w kierunku Buku:

Jedziemy po zmianach jeden za jeden. Prędkość koło 32km/h wiatr mocny boczny, ale raczej nie przeszkadza. Przez sam Buk jedziemy niestety przez centrum. Jednak nie robimy przerwy. Ta natomiast nastąpiła w Opalenicy na ryneczku:

Nieźle jak na początek sezonu. 30km dobrym tempem i dopiero pierwsza przerwa. Parę żartów opowiedzianych, parę batonów zjedzonych i ruszamy dalej. Miedzy Opalenicą, a Nowym Tomyślem nie działo się nic specjalnego. Postanowiliśmy wjechać do Nowego Tomyśla na lody, ale jeszcze były nie czynne. Zrobiliśmy przerwę pod biedronką. Na licznikach 50km, my już po 2 przerwie. Wyjeżdżając z tego ładnego miasteczka udało mi się uchwycić wielki kosz wiklinowy:


Kolejny cel Zbąszyń. Trasa wiedzie bardzo ładnymi drogami wojewódzkimi przez las. Temperatura grubo powyżej 20 stopni Celsjusza. W miedzy czasie przerwa na siku. Ja korzystam i ściągam bluzę. Szczerze powiedziawszy uważam, że nie ma co narzekać na polskie drogi:
 W samym Zbąszyniu nie robimy przerwy. Jednak za tym miasteczkiem zmieniamy trochę kierunek jazdy i wiatr nam zdecydowanie przeszkadza. Tak więc przymusową przerwę robimy w Kosieczynie na puszkę coli. Przy okazji możemy zobaczyć ładny drewniany kościół z XVw.

Poszedłem zajrzeć do środka. Zaraz za mną przyszedł Michał. Panie które sprzątały trochę się zdziwiły naszą obecnością. Chwilę posiedziałem i poszedłem do chłopaków. Znowu kilka żartów i jedziemy dalej. Po paru kilometrach pada pierwsza setka w tym sezonie:

Wiatr dawał się we znaki. Pod kościołem nie było toalety więc w pobliskim lesie robimy przymusową przerwę. Z Michałem ,,łapiemy" traktor który jedzie idealnie 40km/h. Niestety reszta została, a sam traktor po chwili skręcał. W końcu docieramy zobaczyć lotnisko Babimost. Dla mnie i Michała był to cel naszej wycieczki:

Tutaj robimy długą przerwę. Rozmowy tyczyły się przede wszystkim sprawami związanymi z podróżami, czy to wyprawy rowerowe, czy podróże camperem, czy też wyjazdy służbowe można zaliczyć do podróży i wiele innych. Po posileniu się jedziemy dalej. Kilka kilometrów jeszcze pod wiatr i dojeżdżamy do DK 32. Tam też ostatnie wspólne zdjęcie:

Dominik Kuba i Piotr jadą dalej pod wiatr abym osiągnąć cel, czyli Zieloną Górę. Ja z Michałem ruszam z wiatrem w kierunku Wolsztyna. Rozdzielając się miałem średnią nie całe 26km/h. Tutaj było można poczuć siłę wiatru. Dobrze ponad 120km w nogach i mimo to prędkość nie spadała poniżej 35km/h. Takim właśnie tempem docieramy do Wolsztyna, gdzie robimy przerwę na Fast-Fooda i zakupy w biedronce

Łączny czas przerwy 1h!  Prędkość po Wolsztynie wcale nie zmalała cały czas powyżej 33km/h. Planowaliśmy zrobić przerwę po 30 km za Grodziskiem, ale się tak dobrze jechało, że pojechaliśmy dalej. W sumie nic dziwnego, wiatr w plecy i piękny asfalt. 
Siku się chciało coraz bardziej, ale kilometrów do mety coraz mniej, a prędkość nadal dobra. Tak też mijamy Stęszew i skręcamy w kierunku Walerianowa. W miedzy czasie pada pierwsze 200km w tym sezonie:

Mieliśmy wjechać do Ani na szybką kawę, ale akurat dzisiaj miała grilla więc załapujemy się na kiełbaskę i ZIMNIE PIWKO! 

Po około 30 minutach jadę do domu. Muszę jednak pożyczyć od Ani przednią lampkę bo zapomniałem. I tak dojeżdżam do domu z dystansem 207,02 i średnią prędkością 28,54km/h, co mnie bardzo cieszy jak na 11 kwietnia :)

Dzięki panowie za wspólne kręcenie. Dzięki Michał za naprawdę mocną końcówkę. Te ostatnie 60km bez przerwy z tą prędkością to jest coś! Trzeba działać aby marzenia spełnić na ten rok! :)

Świąteczny trening.

Sobota, 4 kwietnia 2015 | dodano:13.04.2015Kategoria 0-50km
Km:38.22Km teren:0.00 Czas:01:19km/h:29.03
Pr. maks.:72.10Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon Roadlite
Jedyny dzień w te święta gdzie mogłem wyjść na rower. Niestety zdrowie nie pozwalało na nic dłuższego. Jadę przez Wiry do Mosiny jeden wjazd na Osową i powrót do domu. Mam nadzieje, że w końcu pogoda się ustabilizuje :D

Z Michałem

Sobota, 28 marca 2015 | dodano:07.04.2015Kategoria 0-50km
Km:31.39Km teren:0.00 Czas:01:14km/h:25.45
Pr. maks.:34.91Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon Roadlite
Dzień dzisiejszy miał być typowo rowerowym. Pogoda nam popsuła plany. Jadę z Michałem się tylko przejechać po okolicznych wsiach. Po drodze udaje nam się zmoknąć...

Nad Maltę :)

Wtorek, 24 marca 2015 | dodano:07.04.2015Kategoria 0-50km, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km:24.09Km teren:4.00 Czas:01:30km/h:16.06
Pr. maks.:33.20Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Dzisiaj po pracy postanowiliśmy iść na rower. Parę kilometrów zrobione, a uśmiech na twarzy się pojawia. Nie jadłem nawet u Marty obiadu tylko od razu pojechaliśmy. Jechaliśmy wzdłuż Warty aż do Mostu Bolesława Chrobrego. Tam przecinamy Wartę i udajemy się nad Maltę. Akurat słońce zachodziło. 
Marcie się przypomniało, że czegoś zapomniała ostatnio zabrać od Michała jak u niego byliśmy więc podjechaliśmy na moment. I rzeczywiście był to moment :D Po krótkiej rozmowie jedziemy dokończył kółko nad Maltą. Wracamy przez Rataje, gdzie mam kilka sprzeczek z kierowcami....

Dziękuję kochanie za tą krótką, ale treściwą wycieczkę :D

Poranna jazda ze Szczesiem.

Czwartek, 19 marca 2015 | dodano:19.03.2015Kategoria 50-100km, Ze zdjęciami
Km:61.09Km teren:0.10 Czas:02:19km/h:26.37
Pr. maks.:42.22Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon Roadlite
Już drugi raz w tym roku umówiłem się z Mateuszem na rower. Zgadaliśmy się po 10 koło S11. Lubie jeździć tymi technicznymi drogami:

Gładki asfalt, ruch praktycznie zerowy, czego chcieć więcej. No może jakby był las dookoła to by było lepiej. Jednak mi się podoba tak jak jest! Dojeżdżam na miejsce, Mateusza nie ma, jadę mu na przeciw dojeżdżam do Plewisk. Oj chyba coś jest nie tak na pewno już bym go spotkał myślę sobie. Wyciągam telefon patrzę dwa nie odebrane połączenia. No tak. Mateusz przyjechał trochę wcześniej i pojechał na drugą stronę wiaduktu. Szybka nawrotka i już razem jedziemy przez Zakrzewo, Lusowo, Sady,Kobylniki:

Docieramy do DW 184. Jedziemy w lewo i po chwili w prawo na Rokietnicę. Cały czas dyskutując o tym i o tamtym. Mimo spokojnego tempa w miasteczku postanowiliśmy zrobić sobie przerwę na batona i coś do picia:


Posilamy się i ruszamy dalej na Kiekrz. Po drodze wywiązał się temat jak rowerzysta powinien jechać czy przy skraju ulicy czy na środku pasa. Ciekawe jak wy jeździcie? :) Szybszym tempem dojeżdżamy do Kiekrza. Postanowiliśmy jechać wzdłuż jeziora. Asfalt może nie najlepszy, ale widoki cudowne:

Dalej przez Przeźmierowo docieramy do Skórzewa, gdzie odbijamy na Poznań. Jadę Mateusza odprowadzić na Junikowo wzdłuż cmentarza. Na Junikowie chwila rozmowy i się rozdzielamy każdy w swoim kierunku. 

Dzięki Mateuszu za dzisiejszy wspólny rower!   

We wtorkowe po południe...

Wtorek, 10 marca 2015 | dodano:10.03.2015Kategoria 0-50km, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km:35.61Km teren:20.00 Czas:02:32km/h:14.06
Pr. maks.:54.50Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Dzisiaj musiałem załatwić parę spraw na mieście, a w dodatku nie mogłem załatwić tego rowerem. Jednak razem z Martą już o godzinie 14 jesteśmy zwarci i gotowi i ruszamy w kierunku NSR na południe, a dokładnie naszym celem było Puszczykowo. Sam wyjazd z Poznania i przejazd przez Luboń idzie nam sprawnie. Jak już wjeżdżamy do lasu, to się robi dopiero ciekawie. Korzenie, piaski, góreczki, spady do rzeki. To jest to co lubię najbardziej, a jak możesz robić to z ukochaną to czego chcieć więcej:


Mkniemy tam tym szlakiem omijając korzenie i duże piachy. Po drodze spotykamy parę łabędzi. Ten jak się zatrzymaliśmy zrobić mu zdjęcie zdecydowanie oczekiwał od nas na początku jedzenia:

Kawałek dalej spotykamy dwa wręcz wyjące żurawie. Ogromne ptaszyska, niestety były daleko. Początkowo chciałem podejść bliżej. Jednak stwierdziłem, że zdjęcie z zooma musi wystarczyć:

Dalej docieramy do Puszczykowa, niestety lodziarnia jeszcze zamknięta, tak więc musimy się nacieszyć czekoladą z żabki. Dalsza trasa to kierunek Grajzerówka i droga terenowa wzdłuż. Mimo dziur lubię tędy jeździć. Przy zjeździe nad góreckie przerwa na niezdrowe chipsy, ale mieliśmy takiego smaka, nie dało się oprzeć. Kontynuujemy wzdłuż płytowej drogi. W Jarosławcu odbijamy na Wiry. Później przejazd przez Luboń i jesteśmy na Dębcu.

Dziękuje kochanie za kolejne wspólne kilometry! :D

Niedzielna wycieczka rowerowa :D

Niedziela, 8 marca 2015 | dodano:10.03.2015Kategoria 50-100km, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km:52.30Km teren:20.00 Czas:03:38km/h:14.40
Pr. maks.:49.50Temperatura:20.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Piękna niedzielna pogoda wręcz zmusiła nas do aktywnego spędzenia czasu. Rano do kościoła później na jedne zajęcia obiad i o godzinie 14 razem z Martą ruszamy w kierunku Malty. Postanawiamy aby dzisiejszy wyjazd był bardziej terenowy, tak więc wjeżdżamy na Dębinę. Niebieskim szlakiem wzdłuż Warty, aż do Politechniki, gdzie wymuszona przerwa w WC.

Jak to w niedziele bywa na Malcie pełno spacerowiczów, rolkarzy, i innych ludzie utrudniających płynną jazdę. Zaraz za źródełkiem uciekamy do lasu, a tam ludzi jakby więcej plus wolno biegające psy...
W końcu jedziemy szlakiem piastowskim. Pogoda jak na 8 marca wymarzona. Mijamy znane na tereny. Przeprowadzamy rowery słynną kładką. Jedzie się cudownie. Jednak sik pauza sama się nie zrobi. Kolejna techniczna przerwa. Tym razem z ładniejszymi widokami:

Docieramy do Uzarzewa. Miała być tam przerwa pod sklepem, ale było zbyt dużo koneserów taniego wina i postanowiłem jechać dalej. Za co Marta była na mnie zła. Głodna Marta zła Marta. Wjeżdżamy na byłą DK5 i kierujemy się już na Poznań. Robi się szaro, zapalmy lampki. W Kobylnicy przerwa pod żabką na czekoladę. Szybkim żwawym tempem docieramy do Poznania. Jeszcze rundka wokół Malty, zahaczeniem ciemnego lasu. Niestety fotki nie zrobiłem. Koło 20 docieramy do Marty do domu. Akurat na koncert Perfectu :D

Dzięki kochanie za tak spędzoną niedziele ! :) 

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Roadlite 7836 km
Canyon AL 6.0 834 km
Komunijny :)
Kellys Magic 31165 km
Połykacz kilometrów. 1710 km

szukaj

archiwum