Wpisy archiwalne w kategorii
z Anią
Dystans całkowity: | 1415.52 km (w terenie 310.00 km; 21.90%) |
Czas w ruchu: | 80:53 |
Średnia prędkość: | 16.70 km/h |
Maksymalna prędkość: | 69.66 km/h |
Suma podjazdów: | 466 m |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 61.54 km i 3h 40m |
Więcej statystyk |
Rozjadowo treningowo.
Wtorek, 2 lipca 2013 | dodano:02.07.2013Kategoria 0-50km, z Anią, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km: | 44.76 | Km teren: | 35.00 | Czas: | 02:41 | km/h: | 16.68 |
Pr. maks.: | 36.35 | Temperatura: | 20.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 148m | Rower: | Kellys Magic |
Po sobotnim rekordzie przyszedł czas na rozjazd. Namówiłem moją ukochaną i przyjaciółkę na rower. Początkowo miał to być wyjazd na czereśnie do mojej babci, ale z racji na moją prace musieliśmy go odłożyć na kiedyś indziej. Postanowiliśmy przejechać się po okolicznych wioskach. Ruszamy w kierunku Gołusek i dalej na Palędzie, tam też stoimy na przejeździe:
Czekaliśmy na przejazd 2 pociągów, już myślałem, że pojedzie 3 jednak barierki się otworzyły. Ruszamy dalej. Słońce wyszło, robimy techniczną przerwę na zrzucenie długiego rękawku:
oraz szybki serwis kierownicy:
Za kilka set metrów wjeżdżamy na czarny szlak rowerowy. Nie wiedziałem o nim tak dużo. Elegancko się jedzie a i jest dobrze oznakowany:
Dojeżdżamy nim przez Sierosław do Lusówka. Tam też odbijamy na szlak Pierścienia Poznania. Trasa mi znana. Przejechałem pierścień 2 no prawie 3 razy i nie wiadomo ile razy krążyłem tymi szlakami po odcinkach. Ukazuję nam się piękne jeziorko:
Jedziemy na plażę odpocząć trochę. Po chwili wpadam na pomysł, aby popływać na rowerku wodnym. Szybkie pytanie do dziewczyn szybka decyzja i zaraz jesteśmy na wodzie:
Po godzinie pływania ruszamy dalej. Dołącza do nas Dorota i tak wspólnie przemierzamy trasę, aż do Żarnowca. Tam krótki odpoczynek:
Wracamy do domu. Tempo było trzeba narzucić niezłe bo goniły nas totalne deszczowo-burzowe chmury. Na zdjęciu tego tak nie widać:
Ostatnia prosta i jesteśmy w domu.
Dzięki dziewczyny za wycieczkę, oby więcej takich! :)
Czekaliśmy na przejazd 2 pociągów, już myślałem, że pojedzie 3 jednak barierki się otworzyły. Ruszamy dalej. Słońce wyszło, robimy techniczną przerwę na zrzucenie długiego rękawku:
oraz szybki serwis kierownicy:
Za kilka set metrów wjeżdżamy na czarny szlak rowerowy. Nie wiedziałem o nim tak dużo. Elegancko się jedzie a i jest dobrze oznakowany:
Dojeżdżamy nim przez Sierosław do Lusówka. Tam też odbijamy na szlak Pierścienia Poznania. Trasa mi znana. Przejechałem pierścień 2 no prawie 3 razy i nie wiadomo ile razy krążyłem tymi szlakami po odcinkach. Ukazuję nam się piękne jeziorko:
Jedziemy na plażę odpocząć trochę. Po chwili wpadam na pomysł, aby popływać na rowerku wodnym. Szybkie pytanie do dziewczyn szybka decyzja i zaraz jesteśmy na wodzie:
Po godzinie pływania ruszamy dalej. Dołącza do nas Dorota i tak wspólnie przemierzamy trasę, aż do Żarnowca. Tam krótki odpoczynek:
Wracamy do domu. Tempo było trzeba narzucić niezłe bo goniły nas totalne deszczowo-burzowe chmury. Na zdjęciu tego tak nie widać:
Ostatnia prosta i jesteśmy w domu.
Dzięki dziewczyny za wycieczkę, oby więcej takich! :)
Spokojnie od dawna...
Wtorek, 23 sierpnia 2011 | dodano:23.08.2011Kategoria 50-100km, z Anią
Km: | 63.07 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 03:24 | km/h: | 18.55 |
Pr. maks.: | 41.79 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 161m | Rower: | Kellys Magic |
Dzisiaj nie miałem się nigdzie ruszać albo jak już jakiś mały trening po WPN-ie. Jednak wczoraj wieczorem napisała do mnie Ania czy nie pojadę na wycieczkę rowerową z KSM-em do Woźnik. Początkowo byłem nie chętny, ale jak się dowiedziałem że jedzie również dobrze mi znany ksiądz to się zgodziłem. Miałem być o 9 w na mszy ale mi się zaspało i na miejsce (do Konarzewa) przyjeżdżam koło 9.30. Wyjechaliśmy koło 10. Jechało się nie najgorzej praktycznie cały czas tempem rekreacyjnym koło 18km/h. Miejscowości jakie mijaliśmy po drodze nie pamiętam. Wiem, że byliśmy w Dobrej bo mam fotkę:
Po około 1.40min jazdy docieramy do Woźnik, gdzie zostajemy oprowadzeni wokół klasztoru i zaprowadzeni do podziemi, gdzie się znajdowała makieta klasztoru:
oraz mieliśmy okazje zobaczyć pełno trumien:
Dalej idziemy zobaczyć Kościół od środka:
Po zwiedzeniu zostaliśmy zaproszeni na obiad, w sumie dla mnie to było śniadanie, gdyż w domu nie jadłem. Koło 14 jedziemy tą samą drogę do domu. w Trzcielinie jeszcze zostaliśmy poczęstowani przepysznym obiadem u babci jednego uczestnika. Po obiadku za który dziękuję, wracam do domu.
Wyjazd nawet ciekawy. Pogoda dopisała, szkoda że dopiero pod koniec wakacji coś takiego się dzieję :)
Po około 1.40min jazdy docieramy do Woźnik, gdzie zostajemy oprowadzeni wokół klasztoru i zaprowadzeni do podziemi, gdzie się znajdowała makieta klasztoru:
oraz mieliśmy okazje zobaczyć pełno trumien:
Dalej idziemy zobaczyć Kościół od środka:
Po zwiedzeniu zostaliśmy zaproszeni na obiad, w sumie dla mnie to było śniadanie, gdyż w domu nie jadłem. Koło 14 jedziemy tą samą drogę do domu. w Trzcielinie jeszcze zostaliśmy poczęstowani przepysznym obiadem u babci jednego uczestnika. Po obiadku za który dziękuję, wracam do domu.
Wyjazd nawet ciekawy. Pogoda dopisała, szkoda że dopiero pod koniec wakacji coś takiego się dzieję :)
WPN z Anią :)
Sobota, 14 maja 2011 | dodano:15.05.2011Kategoria 50-100km, z Anią
Km: | 65.00 | Km teren: | 35.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 69.66 | Temperatura: | 25.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Hmm... od czego tu zacząć czy od tego że mi licznik znów nie działa czy może od samej wycieczki?? Jednak zacznę od wycieczki :p
Na wycieczkę mnie namówiła Ania. Pewnego dnia pyta na gg kiedy z nią w końcu wyjdę na rower. To ja na to jak na lato czyli że w weekend mogę:) Tak więc sobota punkt 12 jestem u niej i ruszamy w trasę, oczywiście ja miałem ją zaplanować. Tak też zrobiłem, ogólnie miałem zgodę na 50-70km :) Wybrałem trasę do Rogalina. Często tam jadę, ale nigdy no może prawie nigdy nie robię sobie przerwy przy dębach rogalińskich...
Ruszamy w kierunku Szreniawy. Pierwszy podjazd miał być na punkt widokowy, ale Ani zdecydowanie nie przypadł do gustu więc pojechaliśmy dalej na Grajzerówkę :) Tą oto drogą gdzie ostatnio rano o 6 jeżdżę na praktyki lecimy, aż do sklepiku. Tam odbijamy na j. Góreckie i dalej na Osową Górę. Sam podjazd poszedł Ani wyjątkowo dobrze. po podjechaniu zasłużona przerwa. Oto rower Ani którym pokonywała dotychczasową trasę i podjazdy:
A to ścieżka zjazdowa z Osowej Góry uwielbiam nią zjeżdżać chociaż za każdym razem mam wrażenie że zaliczę glebę :P
Dalej zmiana trasy postanawiamy nie jechać do Rogalina tylko Szlakiem nadwarciańskim. Zjazd z Osowej miał być przekroczeniem dla mnie 70km/h niestety nie udało się jechałem ,,tylko" 69.66km/h Po przejechaniu przez Mosinę i Puszczykowo wjeżdżamy na szlak. Jedzie się wyśmienicie nikt nas nie goni nigdzie nam się nie spieszy temperatura 23 stopnie. Po paru km Ania stwierdziła, że jej się trasa bardzo podoba i spytała mnie czy kiedyś wezmę KSM na jakaś wycieczkę rowerową ;p Po chwili jazdy patrze z naprzeciwka jedzie Jacek.No dojeżdżamy do znanej mi przeszkody. Po przeprawię przez mostek w sumie jego brak ;p robimy drugą przerwę nad brzegiem Warty:
To jeszcze nie zmęczona Ania ;p
a przez takie drzewo musiałem przechodzić w celach foto:
Po przejechaniu dalszej części szlaku docieramy do Lubonia gdzie jedziemy na Hod-Dogi i do Pana Jarzynowego. Dalej już około 10 km do domu. Odprowadziłem Anię całą i zdrową i się jeszcze załapałem na pepsi ;p Do domu licznik mi działał i lecę po zjeździe z górki cały czas 45km/h. Dziękuję Aniu za wycieczkę :)
Teraz co do licznika to powiem krótko nie działa mi tak jak powinien ;p Słyszałem że to wina czujnika muszę coś z tym zrobić albo założyć stary przewodowy licznik :P
Na wycieczkę mnie namówiła Ania. Pewnego dnia pyta na gg kiedy z nią w końcu wyjdę na rower. To ja na to jak na lato czyli że w weekend mogę:) Tak więc sobota punkt 12 jestem u niej i ruszamy w trasę, oczywiście ja miałem ją zaplanować. Tak też zrobiłem, ogólnie miałem zgodę na 50-70km :) Wybrałem trasę do Rogalina. Często tam jadę, ale nigdy no może prawie nigdy nie robię sobie przerwy przy dębach rogalińskich...
Ruszamy w kierunku Szreniawy. Pierwszy podjazd miał być na punkt widokowy, ale Ani zdecydowanie nie przypadł do gustu więc pojechaliśmy dalej na Grajzerówkę :) Tą oto drogą gdzie ostatnio rano o 6 jeżdżę na praktyki lecimy, aż do sklepiku. Tam odbijamy na j. Góreckie i dalej na Osową Górę. Sam podjazd poszedł Ani wyjątkowo dobrze. po podjechaniu zasłużona przerwa. Oto rower Ani którym pokonywała dotychczasową trasę i podjazdy:
A to ścieżka zjazdowa z Osowej Góry uwielbiam nią zjeżdżać chociaż za każdym razem mam wrażenie że zaliczę glebę :P
Dalej zmiana trasy postanawiamy nie jechać do Rogalina tylko Szlakiem nadwarciańskim. Zjazd z Osowej miał być przekroczeniem dla mnie 70km/h niestety nie udało się jechałem ,,tylko" 69.66km/h Po przejechaniu przez Mosinę i Puszczykowo wjeżdżamy na szlak. Jedzie się wyśmienicie nikt nas nie goni nigdzie nam się nie spieszy temperatura 23 stopnie. Po paru km Ania stwierdziła, że jej się trasa bardzo podoba i spytała mnie czy kiedyś wezmę KSM na jakaś wycieczkę rowerową ;p Po chwili jazdy patrze z naprzeciwka jedzie Jacek.No dojeżdżamy do znanej mi przeszkody. Po przeprawię przez mostek w sumie jego brak ;p robimy drugą przerwę nad brzegiem Warty:
To jeszcze nie zmęczona Ania ;p
a przez takie drzewo musiałem przechodzić w celach foto:
Po przejechaniu dalszej części szlaku docieramy do Lubonia gdzie jedziemy na Hod-Dogi i do Pana Jarzynowego. Dalej już około 10 km do domu. Odprowadziłem Anię całą i zdrową i się jeszcze załapałem na pepsi ;p Do domu licznik mi działał i lecę po zjeździe z górki cały czas 45km/h. Dziękuję Aniu za wycieczkę :)
Teraz co do licznika to powiem krótko nie działa mi tak jak powinien ;p Słyszałem że to wina czujnika muszę coś z tym zrobić albo założyć stary przewodowy licznik :P