Wpisy archiwalne w kategorii
z Anią
Dystans całkowity: | 1415.52 km (w terenie 310.00 km; 21.90%) |
Czas w ruchu: | 80:53 |
Średnia prędkość: | 16.70 km/h |
Maksymalna prędkość: | 69.66 km/h |
Suma podjazdów: | 466 m |
Liczba aktywności: | 23 |
Średnio na aktywność: | 61.54 km i 3h 40m |
Więcej statystyk |
Świnoujście-Hel 2014 Dzień 1
Poniedziałek, 11 sierpnia 2014 | dodano:29.10.2014Kategoria 50-100km, z Anią, Z moją piękną!, Ze zdjęciami, Wybrzeże 2014
Km: | 69.60 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 04:37 | km/h: | 15.08 |
Pr. maks.: | 51.50 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
W końcu nadszedł czas na kolejną wyprawę. Tym razem trochę inną niż zazwyczaj, bo z ukochaną osobą. W tym roku dołączyła do nas jeszcze Ania. W niedziele rano ląduję na dworcu PKP w Poznaniu z nocnej wycieczki do Krakowa z chłopakami z TCT. Cała niedziela zeszła na przygotowanie rowerów wyprawowych i spakowanie sakw. Wieczorem przyjeżdża Anna dzielimy się resztą wspólnych rzeczy i dość późno kładziemy się spać. Rano pobudka dopakowanie reszty rzeczy i ruszamy na dworzec PKP:
Docieramy kilka minut przed czasem, bilety postanawiamy kupić u konduktora. Jadą z nami dwie pary też z rowerami. Również w planach mieli przebyć podobną trasę. W Szczecinie wsiadają kolejni kolarze, robi się ciasno. Mimo to lubię jeździć pociągami:
Duża część rowerzystów wysiada w Międzyzdrojach, my jedziemy do samego Świnoujścia. Wysiadamy i zaraz przesiadamy się na prom:
Na wyspie Uznam kierujemy się do przejścia granicznego. My dzisiaj robimy tylko zdjęcie i wracamy w stronę wschodnią:
W tym samym miejscu pojawiłem się z Michałem parę tygodni później bijąc mój rekord życiowy (kto jeszcze nie czytał zapraszam do lektury ---> TO TU! ) Jedziemy ładnie oznaczonym szlakiem EuroVelo 10. Podczas całej tej wyprawy staramy się trzymać właśnie tego szlaku. Na samej wyspie można spotkać dużo fortyfikacji:
Wracamy na prom kontynuujemy naszą trasę w kierunku latarni w Świnoujściu. Najwyższa latarnia na wybrzeżu więc nie byłem w stanie jej ładnie całej uchwycić z jakimś ładnym tłem. Jednak zdjęcie poglądowe jest:
Szlak prowadzi różnymi terenami. Do przejechania wystarczy rower trekingowy, chociaż opon typu slick nie polecam. Na początku się wahałem czy nie zabrać slicków 1.6 totalnie gładkich całe szczęście Marta mnie odciągnęła od tego pomysłu. Już w tym lesie bym miał problemy:
Jedziemy do Międzyzdrojów odwiedzamy ciekawe miejsca, bierzemy udział w jakimś niemieckim serialu oczywiście nie może zabraknąć zimnego piwka i plażowania. Plan miałem ambitny. Chciałem się codziennie wykąpać. Pierwszego dnia to się udało. Jedziemy na słynną Aleję Gwiazd:
Wyjazd ze miasta to podjazdy prawie jak w górach. Było trzeba się namęczyć. Na dodatek drogowskaz punkt widokowy, na który trzeba było rowery wręcz wnieść po korzeniach, ale warto było. Dla takich widoków naprawdę warto było:
oraz pierwsze romantyczne zdjęcie z wyprawy:
Po kilku kilometrach wjeżdżamy do Wisełki, a zaraz za nią znajdujemy miejsce do spania. Dzisiaj był to leśny parking. Ja się wracam do miasteczka po chlebek i zimne piwko na wieczór, a dziewczyny robią kolacje. Miejsce było idealne:
Rozbijamy namioty i idziemy spać.
Pozytywny dzień pierwszy, szkoda że nie mogliśmy być wcześniej w Świnoujściu. Straciliśmy na pociąg prawie pół dnia. Bedziemy musli nadrobić :)
Dzień DRUGI! :)
Docieramy kilka minut przed czasem, bilety postanawiamy kupić u konduktora. Jadą z nami dwie pary też z rowerami. Również w planach mieli przebyć podobną trasę. W Szczecinie wsiadają kolejni kolarze, robi się ciasno. Mimo to lubię jeździć pociągami:
Duża część rowerzystów wysiada w Międzyzdrojach, my jedziemy do samego Świnoujścia. Wysiadamy i zaraz przesiadamy się na prom:
Na wyspie Uznam kierujemy się do przejścia granicznego. My dzisiaj robimy tylko zdjęcie i wracamy w stronę wschodnią:
W tym samym miejscu pojawiłem się z Michałem parę tygodni później bijąc mój rekord życiowy (kto jeszcze nie czytał zapraszam do lektury ---> TO TU! ) Jedziemy ładnie oznaczonym szlakiem EuroVelo 10. Podczas całej tej wyprawy staramy się trzymać właśnie tego szlaku. Na samej wyspie można spotkać dużo fortyfikacji:
Wracamy na prom kontynuujemy naszą trasę w kierunku latarni w Świnoujściu. Najwyższa latarnia na wybrzeżu więc nie byłem w stanie jej ładnie całej uchwycić z jakimś ładnym tłem. Jednak zdjęcie poglądowe jest:
Szlak prowadzi różnymi terenami. Do przejechania wystarczy rower trekingowy, chociaż opon typu slick nie polecam. Na początku się wahałem czy nie zabrać slicków 1.6 totalnie gładkich całe szczęście Marta mnie odciągnęła od tego pomysłu. Już w tym lesie bym miał problemy:
Jedziemy do Międzyzdrojów odwiedzamy ciekawe miejsca, bierzemy udział w jakimś niemieckim serialu oczywiście nie może zabraknąć zimnego piwka i plażowania. Plan miałem ambitny. Chciałem się codziennie wykąpać. Pierwszego dnia to się udało. Jedziemy na słynną Aleję Gwiazd:
Wyjazd ze miasta to podjazdy prawie jak w górach. Było trzeba się namęczyć. Na dodatek drogowskaz punkt widokowy, na który trzeba było rowery wręcz wnieść po korzeniach, ale warto było. Dla takich widoków naprawdę warto było:
oraz pierwsze romantyczne zdjęcie z wyprawy:
Po kilku kilometrach wjeżdżamy do Wisełki, a zaraz za nią znajdujemy miejsce do spania. Dzisiaj był to leśny parking. Ja się wracam do miasteczka po chlebek i zimne piwko na wieczór, a dziewczyny robią kolacje. Miejsce było idealne:
Rozbijamy namioty i idziemy spać.
Pozytywny dzień pierwszy, szkoda że nie mogliśmy być wcześniej w Świnoujściu. Straciliśmy na pociąg prawie pół dnia. Bedziemy musli nadrobić :)
Dzień DRUGI! :)
WPN z Anką.
Wtorek, 29 lipca 2014 | dodano:05.09.2014Kategoria 0-50km, z Anią
Km: | 47.75 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 02:33 | km/h: | 18.73 |
Pr. maks.: | 43.60 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Umówiłem się z Anią na przejażdżkę do Wielkopolskiego Parku Narodowego. Przyjechałem po Anię i już wspólnie przez Szreniawę wjeżdżamy na Grajzerówke. Płytami betonowymi jedziemy do zjazdu nad j. Jarosławieckie. Cała plaża ludzi, jednak my nie przyjechaliśmy tam na kąpiel. Robimy kółko wokół jeziora. Niestety czasami musimy zejść z rowerów aby przenieś je nad przewalonymi drzewami. Dalej kierujemy się w stronę j. Góreckiego. Na końcu jeziora robimy przerwę. Jestem zachwycony widokiem!
Ania dzwoni do Lotki umawiają się w Puszczykowie. Dalsza trasa prowadzi w stronę Osowej Góry. Podjazd był nie lada wyczynem z powodu dużej ilości kamieni i piachu. Na górze przerwa przy studni.
Następnym etapem naszego wyjazdu był tor downhilowy i sklep w Puszczykowie. W miedzy czasie wstępujemy jeszcze na loda do słynnej lodziarni. Dalej do Puszczykowa do Maxbika. Tam też dociera Lotka i wspólnie trochę błądząc wracamy przez WPN do domu.
Ania dzwoni do Lotki umawiają się w Puszczykowie. Dalsza trasa prowadzi w stronę Osowej Góry. Podjazd był nie lada wyczynem z powodu dużej ilości kamieni i piachu. Na górze przerwa przy studni.
Następnym etapem naszego wyjazdu był tor downhilowy i sklep w Puszczykowie. W miedzy czasie wstępujemy jeszcze na loda do słynnej lodziarni. Dalej do Puszczykowa do Maxbika. Tam też dociera Lotka i wspólnie trochę błądząc wracamy przez WPN do domu.
Mój kochany WPN.
Poniedziałek, 19 maja 2014 | dodano:28.05.2014Kategoria 0-50km, z Anią, Ze zdjęciami
Km: | 45.38 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 02:04 | km/h: | 21.96 |
Pr. maks.: | 43.20 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Umówiłem się dzisiaj z Anią na rower. W sumie to był mój szybki telefon z pytaniem: Ania idziesz na rower? i odpowiedź była pozytywna natychmiastowa. Przyjechałem po Anię i ruszyliśmy razem do WPN-u. Po chwili zaczyna się to czego mi dawno brakowało, czyli duzo terenu. Wjeżdżamy na górę, gdzie się znajduję wieża widokowa, tylko po to by zaraz Single Trackiem zjechać na dół. Docieramy do j. Jarosławieckiego i dalej udajemy się nad j. Góreckie. Mijamy sporo wycieczek. Pewnie studenciaki poszli oglądać drzewa. Docieramy do wyspy, gdzie tradycyjnie robię fotkę:
Po chwili przerwy musimy wprowadzić rowery po schodach. Naszą podróż kontynuujemy czerwonym szlakiem, aż do j. Kociołek. Ostatnio słyszałem, że można dojechać drezyną do stacji Osowa Góra. Pojechaliśmy to sprawdzić.Rzeczywiście drzewa wykoszone chociaż drezyny nie widzieliśmy to się zgadza, że coś tam jeździ:
Następnie czekał nas podjazd do szpitala. Daliśmy radę, w nagrodę uzupełniamy zapasy w źródełku i ruszmy w kierunku interwałów. Ktoś rzucił jakieś drzewo, lub ustawił ścięte drzewa przez co nie dało się płynnie jechać. Jednak ta trasa ma swój urok:
Udajemy się na czarny szlak. W miedzy czasie pada mi telefon. Czarnym szlakiem lecimy do Trzebawia. Przecinamy DK 5 i przez Wypalanki jedziemy do Chomęcic wpadam do Ani na herbatkę i jadę do domu.
Dzięki za wyjazd!
Po chwili przerwy musimy wprowadzić rowery po schodach. Naszą podróż kontynuujemy czerwonym szlakiem, aż do j. Kociołek. Ostatnio słyszałem, że można dojechać drezyną do stacji Osowa Góra. Pojechaliśmy to sprawdzić.Rzeczywiście drzewa wykoszone chociaż drezyny nie widzieliśmy to się zgadza, że coś tam jeździ:
Następnie czekał nas podjazd do szpitala. Daliśmy radę, w nagrodę uzupełniamy zapasy w źródełku i ruszmy w kierunku interwałów. Ktoś rzucił jakieś drzewo, lub ustawił ścięte drzewa przez co nie dało się płynnie jechać. Jednak ta trasa ma swój urok:
Udajemy się na czarny szlak. W miedzy czasie pada mi telefon. Czarnym szlakiem lecimy do Trzebawia. Przecinamy DK 5 i przez Wypalanki jedziemy do Chomęcic wpadam do Ani na herbatkę i jadę do domu.
Dzięki za wyjazd!
Znowu do Śremu.
Niedziela, 30 marca 2014 | dodano:08.04.2014Kategoria 100-200km, z Anią
Km: | 107.84 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:09 | km/h: | 25.99 |
Pr. maks.: | 54.60 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Połykacz kilometrów. |
Dzisiaj umawiam się z Kubą i jego kolegą. Miał to być wyjazd z większą ilościom osób. Jednak oprócz naszej 3 nikt się nie zjawił. Plan początkowy Ostrów Wlkp. i powrót pociągiem. Z racji na małą liczbę chętnych jedziemy tylko do Śremu. Trasa taka sama jak ostatnim razem. Tym razem robimy przerwę pod Żabką. Tym razem nie jedziemy przez Kórnik tylko ruszamy w kierunku Czempinia. Jedzie się dobrze, było by świetnie gdyby nie ten wiatr na tych odkrytych terenach. W Czempiniu przerwa na lodzika pod biedronką. Dalej jedziemy do DK 5 i nią docieramy do Stęszewa. Później tylko okoliczne wioski i jestem w domu. Jednak w domu nikogo nie ma więc jadę do Ani razem jedziemy do Lidla na loda z polową i migdałami za jedynie 1.69 :P polecam! :) dostaje wieści że mogę wrócić do domu. Więc pojechaliśmy. Dzięki panowie za wycieczkę i dziękuję za dotrzymania mi Aniu towarzystwa jak nie miałem co ze sobą zrobić.
Lutowe treningi ! cz.2
Czwartek, 13 lutego 2014 | dodano:19.02.2014Kategoria Ze zdjęciami, Z moją piękną!, z Anią, 0-50km
Km: | 24.38 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:31 | km/h: | 16.07 |
Pr. maks.: | 29.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 157m | Rower: |
Wczoraj umówiliśmy się na godzinę 9. Jednak nikomu nie chciało się wstać później pogoda się zepsuła i początkowo z roweru zrezygnowaliśmy. Po 12 słonce tak zaczęło świecić, że nie było opcji nie wyjść na rower. Ruszam z moją ukochaną na przeciw Ani i Dorocie :) Wjeżdżamy na chwilę do mnie napompować koła i ruszamy w trasę. Tym razem przeciwną stronę niż wczoraj:
Jedzie się dobrze słońce świeci. Kto by pomyślał, że to luty. Jest pogoda jest trening:
Po drodze robimy konkurs wiedzy o Poznaniu. Docieramy tak w dobrych humorach do komornik, gdzie robie zakupy na dzisiejszy obiad. Jeszcze tylko na chwilę do biedronki ( tam odłącza Ania z Dorotą) i razem z Martą ruszamy do domu :)
Jedzie się dobrze słońce świeci. Kto by pomyślał, że to luty. Jest pogoda jest trening:
Po drodze robimy konkurs wiedzy o Poznaniu. Docieramy tak w dobrych humorach do komornik, gdzie robie zakupy na dzisiejszy obiad. Jeszcze tylko na chwilę do biedronki ( tam odłącza Ania z Dorotą) i razem z Martą ruszamy do domu :)
Mazury 2013 dzień piąty.
Sobota, 10 sierpnia 2013 | dodano:12.09.2013Kategoria 50-100km, Mazury 2013, z Anią, Ze zdjęciami, Z moją piękną!
Km: | 69.33 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:15 | km/h: | 16.31 |
Pr. maks.: | 43.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Nadszedł dzień piąty. Niestety wita nas całkowicie zachmurzonym niebem. Zwijamy namiot i ruszamy do Świętej Lipki:
Tam też robimy śniadanie na przystanku. W miedzy czasie zaczyna padać. Przyjmujemy pod ,,nasz dach" parę sakwiarzy jadących do Giżycka na zlot. Chwila rozmowy, może w przyszłym roku się wybierzemy. Postanawiamy, że nie zależnie od pogody za 20 min ruszamy. Akurat przestało padać. Jednak już po kilku km deszcz do nas wraca. I to nie byle jaki:
Jedziemy tak do Biskupca w tym deszczu czasami nawet w ulewie. Postanawiamy skrócić nasz wyjazd o jeden dzień i chcemy w tym mieście wsiąść do pociągu byle jakiego, byle bliżej domu. Okazuję się, że tory tam są stacja PKP też ale pociąg tam nie jeździ... Miły pan który prowadził sklep z oknami przy dworcu poinformował nas o stacji PKP w Czerwonce (6km dalej). Z racji na duży czas do odjazdu pociągu grzejemy się na ,,opuszczonym" dworcu. Po kilkudziesięciu minutach ruszamy do Czerwonki:
Tam wjeżdżamy do sklepu kupujemy sobie chipsy i piwko i czekam na przyjazd pociągu:
Niestety mieliśmy mieć 3 przesiadki zanim dojedziemy do Poznania. W Olsztynie, w Iławie oraz w Tczewie. Nagle zamyka się przejazd przed stacją już ma nadjeżdżać nasz pociąg, a my słyszymy, że jest opóźniony o 20min... Jednak jakiś pociąg nadjeżdża. Pospieszny, patrzymy on się zatrzymuje. Na rozpisce jest Tczew. Postanawiamy wejść do pociągu. Nie ma większych problemów jedynie bilety musimy kupić z poprzedniej stacji. Suma sumarów i tak nam pani sprzedaje z Olsztyna-Zachodniego. Nie może nam sprzedać z Tczewa do Poznania do nie mam miejsc... No nic ale przynajmniej jedziemy do Tczewa:
Na samym dworcu też nam nie sprzedają biletów. Następny pociąg o 5.53 rano. Próbujemy się jednak wbić do pociągu w którym nie ma miejsc. Tak jak myśleliśmy nic z tego czeka nas noc na dworcu. Zanim jeszcze to nastąpiło poszedłem z Martą po kebaby i zwiedzić miasteczko:
Później poszliśmy spać:
Jakiś SOKista próbował się dowalić, że nie ma leżenia. Typowy służbista. Jednak jego kolega był w porządku i go odciągnął. Tak mija noc nastaję ranek dnia następnego. Oczywiście problemy z wejściem do pociągu. Jednak zanim konduktor zaczął się sadzić ja już byłem z rower w pociągu. Oczywiście chciał nas wyrzucić, jednak się nie dałem. Stwierdził że za długo zatrzymujemy pociąg i pozwolił reszcie wejść. Układamy rowery i spokojnie jedziemy do domu. W Bydgoszczy wsiada pełno ludzi było trzeba zmienić przedział. Jednak po kilku godzinach docieramy do Poznania:
Zadowoleni wracamy do domów. Dziewczyny wchodzą do mnie na śniadanie. Uświadamiam im, że gdybyśmy nie weszli wtedy do pociągu to teraz byśmy wchodzili do następnego.
Dzięki wam wszystkim za bardzo fajnie spędzone 5 dni. Mam nadzieje, że w przyszłym roku uda nam się na te kilka dni również wyjechać! :)
Tam też robimy śniadanie na przystanku. W miedzy czasie zaczyna padać. Przyjmujemy pod ,,nasz dach" parę sakwiarzy jadących do Giżycka na zlot. Chwila rozmowy, może w przyszłym roku się wybierzemy. Postanawiamy, że nie zależnie od pogody za 20 min ruszamy. Akurat przestało padać. Jednak już po kilku km deszcz do nas wraca. I to nie byle jaki:
Jedziemy tak do Biskupca w tym deszczu czasami nawet w ulewie. Postanawiamy skrócić nasz wyjazd o jeden dzień i chcemy w tym mieście wsiąść do pociągu byle jakiego, byle bliżej domu. Okazuję się, że tory tam są stacja PKP też ale pociąg tam nie jeździ... Miły pan który prowadził sklep z oknami przy dworcu poinformował nas o stacji PKP w Czerwonce (6km dalej). Z racji na duży czas do odjazdu pociągu grzejemy się na ,,opuszczonym" dworcu. Po kilkudziesięciu minutach ruszamy do Czerwonki:
Tam wjeżdżamy do sklepu kupujemy sobie chipsy i piwko i czekam na przyjazd pociągu:
Niestety mieliśmy mieć 3 przesiadki zanim dojedziemy do Poznania. W Olsztynie, w Iławie oraz w Tczewie. Nagle zamyka się przejazd przed stacją już ma nadjeżdżać nasz pociąg, a my słyszymy, że jest opóźniony o 20min... Jednak jakiś pociąg nadjeżdża. Pospieszny, patrzymy on się zatrzymuje. Na rozpisce jest Tczew. Postanawiamy wejść do pociągu. Nie ma większych problemów jedynie bilety musimy kupić z poprzedniej stacji. Suma sumarów i tak nam pani sprzedaje z Olsztyna-Zachodniego. Nie może nam sprzedać z Tczewa do Poznania do nie mam miejsc... No nic ale przynajmniej jedziemy do Tczewa:
Na samym dworcu też nam nie sprzedają biletów. Następny pociąg o 5.53 rano. Próbujemy się jednak wbić do pociągu w którym nie ma miejsc. Tak jak myśleliśmy nic z tego czeka nas noc na dworcu. Zanim jeszcze to nastąpiło poszedłem z Martą po kebaby i zwiedzić miasteczko:
Później poszliśmy spać:
Jakiś SOKista próbował się dowalić, że nie ma leżenia. Typowy służbista. Jednak jego kolega był w porządku i go odciągnął. Tak mija noc nastaję ranek dnia następnego. Oczywiście problemy z wejściem do pociągu. Jednak zanim konduktor zaczął się sadzić ja już byłem z rower w pociągu. Oczywiście chciał nas wyrzucić, jednak się nie dałem. Stwierdził że za długo zatrzymujemy pociąg i pozwolił reszcie wejść. Układamy rowery i spokojnie jedziemy do domu. W Bydgoszczy wsiada pełno ludzi było trzeba zmienić przedział. Jednak po kilku godzinach docieramy do Poznania:
Zadowoleni wracamy do domów. Dziewczyny wchodzą do mnie na śniadanie. Uświadamiam im, że gdybyśmy nie weszli wtedy do pociągu to teraz byśmy wchodzili do następnego.
Dzięki wam wszystkim za bardzo fajnie spędzone 5 dni. Mam nadzieje, że w przyszłym roku uda nam się na te kilka dni również wyjechać! :)
Mazury 2013 dzień czwarty.
Piątek, 9 sierpnia 2013 | dodano:12.09.2013Kategoria 50-100km, Mazury 2013, z Anią, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km: | 63.42 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 03:43 | km/h: | 17.06 |
Pr. maks.: | 51.30 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
W nocy trochę popadało rano wisi parę chmur nad nami. My zwijamy nasze namioty:
Wjeżdżamy z powrotem na DK i docieramy do Giżycka, gdzie stoimy na przejeździe:
W samym mieście zwiedzamy zabytkową wieżę ciśnień:
Wchodzimy do sklepu jedziemy zobaczyć most obrotowy który był obecnie nie przejezdny:
Jedziemy przez przejazd kolejowy gdzie mamy okazję zrobić sobie wspólne zdjęcie. Oto nasza cała czwórka:
Dalej Twierdza Boyen:
I uciekamy z miasta. Wjeżdżamy na DW. Jednak tam też jest duży ruch więc postanawiamy jechać szlakiem rowerowym. Droga taka sobie, trochę dziur ale póki co asfalt. Widać tutaj zniszczenia po wczorajszej burzy. Mieliśmy dużo szczęścia:
Docieramy do większej wioski gdzie robimy przerwę na kąpiel. Dzisiaj już tak ciepło nie było, ale wykąpaliśmy się. Oczywiście nie zabrakło chwili dla zimnego Żubra. Za wioską asfalt się skończył, jedziemy polnymi drogami:
Tutaj trochę pobłądziliśmy wyjechaliśmy nie w tej wiosce co chcieliśmy. Jednak zapytaliśmy o drogę i już kierujemy się w kierunku Kętrzyna. Po drodze mijamy ładny wiatrak:
W Kętrzynie zakupy na kolację. I ruszamy dalej w kierunku Świętej Lipki. Jednak słońce już zaszło:
Kilka km dalej znajdujemy miejsce na nocleg. Dzisiaj na kolację szef kuchni poleca kiełbasę smażoną z cebulką oraz makaron:)
Wjeżdżamy z powrotem na DK i docieramy do Giżycka, gdzie stoimy na przejeździe:
W samym mieście zwiedzamy zabytkową wieżę ciśnień:
Wchodzimy do sklepu jedziemy zobaczyć most obrotowy który był obecnie nie przejezdny:
Jedziemy przez przejazd kolejowy gdzie mamy okazję zrobić sobie wspólne zdjęcie. Oto nasza cała czwórka:
Dalej Twierdza Boyen:
I uciekamy z miasta. Wjeżdżamy na DW. Jednak tam też jest duży ruch więc postanawiamy jechać szlakiem rowerowym. Droga taka sobie, trochę dziur ale póki co asfalt. Widać tutaj zniszczenia po wczorajszej burzy. Mieliśmy dużo szczęścia:
Docieramy do większej wioski gdzie robimy przerwę na kąpiel. Dzisiaj już tak ciepło nie było, ale wykąpaliśmy się. Oczywiście nie zabrakło chwili dla zimnego Żubra. Za wioską asfalt się skończył, jedziemy polnymi drogami:
Tutaj trochę pobłądziliśmy wyjechaliśmy nie w tej wiosce co chcieliśmy. Jednak zapytaliśmy o drogę i już kierujemy się w kierunku Kętrzyna. Po drodze mijamy ładny wiatrak:
W Kętrzynie zakupy na kolację. I ruszamy dalej w kierunku Świętej Lipki. Jednak słońce już zaszło:
Kilka km dalej znajdujemy miejsce na nocleg. Dzisiaj na kolację szef kuchni poleca kiełbasę smażoną z cebulką oraz makaron:)
Mazury 2013 dzień trzeci.
Czwartek, 8 sierpnia 2013 | dodano:12.09.2013Kategoria 50-100km, Mazury 2013, z Anią, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km: | 63.69 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 03:43 | km/h: | 17.14 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Wstajemy rano nie za wcześnie nie za późno, tak w sam raz. Słoneczko świeci pełną parą, nasze namioty zaraz powędrowały na słońce aby się suszyć:
Jemy śniadanie na łące, widzimy jeżdżące traktory. W pewnej chwili nadjeżdża jeden. Ciekawi jesteśmy czy nas opierniczy czy co w końcu to jego pole. To są jego słowa: ,,spać można wszędzie byle by śmieci nie zostawiać". Akurat z tym problemu nie było bo my nigdzie śmieci nie zostawiamy :) Zwinęliśmy do końca nasz biwak i ruszamy znowu polnymi drogami:
Trochę zabłądziliśmy, trafiamy do biedronki na lodzika i zakupy wody. Wracamy tą samą drogą aby dojechać do j.Śniardwy. Jeden z cięższych odcinków tego wyjazdu. Piach kamienie i jeszcze trochę pod górkę. Widać było, że wszyscy czekali nad plażą obiecaną. W końcu docieramy. Niestety zapomnieliśmy zrobić jakiegokolwiek zdjęcia. Idziemy się kąpać pijemy piwko jemy 2 śniadanie i ruszamy dalej. Zdjęcie jeziorka z dala (jak mi się przypomniało):
Wjeżdżamy na DK 16. Dojeżdżamy do Orzysza, takie widoki można często tam zauważyć:
W mieście robimy zakupy na kolację i ruszamy w stronę Giżycka. W połowie miedzy Orzyszem, a Giżyckiem robimy przerwę na zakup wody. Jedziemy dalej szukać miejsca na nocleg:
Moje czujne oko wyczaiło dobre miejsce na spanie. Rozbijamy namioty robimy kolację i wsłuchujemy się w grzmoty które sieją pogrom na niebie. Dzisiaj na kolacje mamy makaron jajecznicę oraz ogórka konserwowego:
Pogaduchy wieczorne miedzy namiotowe piwko i idziemy spać :)
Jemy śniadanie na łące, widzimy jeżdżące traktory. W pewnej chwili nadjeżdża jeden. Ciekawi jesteśmy czy nas opierniczy czy co w końcu to jego pole. To są jego słowa: ,,spać można wszędzie byle by śmieci nie zostawiać". Akurat z tym problemu nie było bo my nigdzie śmieci nie zostawiamy :) Zwinęliśmy do końca nasz biwak i ruszamy znowu polnymi drogami:
Trochę zabłądziliśmy, trafiamy do biedronki na lodzika i zakupy wody. Wracamy tą samą drogą aby dojechać do j.Śniardwy. Jeden z cięższych odcinków tego wyjazdu. Piach kamienie i jeszcze trochę pod górkę. Widać było, że wszyscy czekali nad plażą obiecaną. W końcu docieramy. Niestety zapomnieliśmy zrobić jakiegokolwiek zdjęcia. Idziemy się kąpać pijemy piwko jemy 2 śniadanie i ruszamy dalej. Zdjęcie jeziorka z dala (jak mi się przypomniało):
Wjeżdżamy na DK 16. Dojeżdżamy do Orzysza, takie widoki można często tam zauważyć:
W mieście robimy zakupy na kolację i ruszamy w stronę Giżycka. W połowie miedzy Orzyszem, a Giżyckiem robimy przerwę na zakup wody. Jedziemy dalej szukać miejsca na nocleg:
Moje czujne oko wyczaiło dobre miejsce na spanie. Rozbijamy namioty robimy kolację i wsłuchujemy się w grzmoty które sieją pogrom na niebie. Dzisiaj na kolacje mamy makaron jajecznicę oraz ogórka konserwowego:
Pogaduchy wieczorne miedzy namiotowe piwko i idziemy spać :)
Mazury 2013 dzień drugi.
Środa, 7 sierpnia 2013 | dodano:12.09.2013Kategoria 50-100km, Mazury 2013, z Anią, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km: | 70.19 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 04:31 | km/h: | 15.54 |
Pr. maks.: | 60.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Wstajemy rana bez większego pośpiechu. Dzisiejszy cel to Mikołajki. Już po chwili asfalt zmienia się w piaszczystą drogę co dziewczyną zbytnio się to nie podoba. Ja nie ukrywam też się nie cieszyłem taką drogą w moich oponkach 1.6:
Jedziemy kierując się głównie papierową mapą ogolą Polski. Czasami nie ma nie których dróg zaznaczonych więc włączamy nawigację w komórkach. Jednak cały czas jedziemy w dobrym kierunku. Po chwili z drogi piaszczystej robi się asfalt, my robimy też sik-pauze:
Dzisiaj udaje nam się znaleźć jezioro w którym nie ma płatnego wstępu i można do niego wejść, chociaż nie było plaży tylko zejście z pomostu. Tak czy siak przy tych upałach korzystamy z kąpieli:
Ruszamy dalej zaledwie kilkanaście km zostaje nam do Mikołajek i to dobrym asfaltem. Znam tą drogę z mojego wyjazdu z 2010r. Docieramy zadowoleni do Mikołajek:
Wjeżdżamy na ryneczek. Robimy zakupy na wieczór. Podejmujemy decyzję, że jemy dzisiaj kebaba:
Wyjeżdżamy kilka km za miasteczko i rozbijamy się na ładnej łączce. Wieczorem smakowanie nowej Lubelskiej-Ananasówki.
Jedziemy kierując się głównie papierową mapą ogolą Polski. Czasami nie ma nie których dróg zaznaczonych więc włączamy nawigację w komórkach. Jednak cały czas jedziemy w dobrym kierunku. Po chwili z drogi piaszczystej robi się asfalt, my robimy też sik-pauze:
Dzisiaj udaje nam się znaleźć jezioro w którym nie ma płatnego wstępu i można do niego wejść, chociaż nie było plaży tylko zejście z pomostu. Tak czy siak przy tych upałach korzystamy z kąpieli:
Ruszamy dalej zaledwie kilkanaście km zostaje nam do Mikołajek i to dobrym asfaltem. Znam tą drogę z mojego wyjazdu z 2010r. Docieramy zadowoleni do Mikołajek:
Wjeżdżamy na ryneczek. Robimy zakupy na wieczór. Podejmujemy decyzję, że jemy dzisiaj kebaba:
Wyjeżdżamy kilka km za miasteczko i rozbijamy się na ładnej łączce. Wieczorem smakowanie nowej Lubelskiej-Ananasówki.
Mazury 2013 dzień pierwszy.
Wtorek, 6 sierpnia 2013 | dodano:11.09.2013Kategoria 50-100km, z Anią, Z moją piękną!, Ze zdjęciami, Mazury 2013
Km: | 59.93 | Km teren: | 35.00 | Czas: | 03:32 | km/h: | 16.96 |
Pr. maks.: | 48.80 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Wczoraj ledwie wróciliśmy, a dzisiaj już ruszamy w kolejną wyprawę. Tym razem na Mazury. Ruszamy wspólnie z Głuchowa. Jedziemy w czwórkę Marta, Ania, Bartek i Ja. Pociąg mieliśmy koło 7 rano. Wyjechaliśmy trochę za późno było trzeba gnać. Niestety czas uciekał, a kilometrów nie ubywało. Ruszyłem do przodu kupić bilety. Stanąłem nie w tej kasie... Stwierdzamy jedziemy na pociąg. Przechodzimy służbowym przejściem. SOKiści robią problemy, ale całe szczęście udaje nam się wejść do pociągu:
Podróż mija spokojnie przy wysiadaniu zgubiłem okularki. Będzie trzeba jechać bez. W samym Olsztynie robimy zakupy i lecimy za miasto. Już po kilku km zaczynają się piękne tereny:
Dojeżdżamy do Barczewa tam przerwa na lodzika i piwko. Dalej kierujemy się wzdłuż DK 16 w stronę Biskupic. Po kilku km zjeżdżamy na polną ubitą drogę w celu znalezienia jakiegoś jeziorka. I nagle pierwsza awaria. Koło staje mi w miejscu łożyska się zacięły. Kombinujemy naprawiamy nic to nie daje:
Udaje nam się znaleźć pana Adama, co jak nam powiedzieli co wszystko naprawia. Tak też zrobił rozkręcił nasmarował skręcił. Mimo, że dał gwarancję tylko do płotu to dało się jechać dalej :)
Znajdujemy sklep gdzie robimy zakupy na wieczór. Nie mogło zabraknąć regionalnych piwek:
Szukamy miejsca do spania. Jako, że tak spaliśmy przez ostatni 3 tygodnie znalezienie noclegu nie jest większym problemem. Czas rozbić namioty:
Na kolacje ryż z komarami :P Niestety nic nie pomagało. Ryż zjedliśmy z cukrem :P Udany dzień pierwszy.
Podróż mija spokojnie przy wysiadaniu zgubiłem okularki. Będzie trzeba jechać bez. W samym Olsztynie robimy zakupy i lecimy za miasto. Już po kilku km zaczynają się piękne tereny:
Dojeżdżamy do Barczewa tam przerwa na lodzika i piwko. Dalej kierujemy się wzdłuż DK 16 w stronę Biskupic. Po kilku km zjeżdżamy na polną ubitą drogę w celu znalezienia jakiegoś jeziorka. I nagle pierwsza awaria. Koło staje mi w miejscu łożyska się zacięły. Kombinujemy naprawiamy nic to nie daje:
Udaje nam się znaleźć pana Adama, co jak nam powiedzieli co wszystko naprawia. Tak też zrobił rozkręcił nasmarował skręcił. Mimo, że dał gwarancję tylko do płotu to dało się jechać dalej :)
Znajdujemy sklep gdzie robimy zakupy na wieczór. Nie mogło zabraknąć regionalnych piwek:
Szukamy miejsca do spania. Jako, że tak spaliśmy przez ostatni 3 tygodnie znalezienie noclegu nie jest większym problemem. Czas rozbić namioty:
Na kolacje ryż z komarami :P Niestety nic nie pomagało. Ryż zjedliśmy z cukrem :P Udany dzień pierwszy.