blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(26)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sq3mko.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

Z moją piękną!

Dystans całkowity:4203.93 km (w terenie 746.50 km; 17.76%)
Czas w ruchu:244:35
Średnia prędkość:16.97 km/h
Maksymalna prędkość:64.40 km/h
Suma podjazdów:658 m
Liczba aktywności:89
Średnio na aktywność:47.24 km i 2h 50m
Więcej statystyk

Wycieczka z rodzicami!

Sobota, 15 lipca 2017 | dodano:20.07.2017Kategoria 0-50km, Z moją piękną!, Z rodzicami., Ze zdjęciami
Km:38.23Km teren:15.00 Czas:02:54km/h:13.18
Pr. maks.:36.50Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
W końcu udało się namówić rodziców na rower. O ile mama jeszcze jeździ, to ojciec, mimo nowego roweru, nie był ani razu w tym roku. Po dłuższych przygotowaniach w końcu ruszyliśmy. Na początek obraliśmy kierunek na Konarzewo, jechało się bardzo przyjemnie. Piękna pogoda lekki wiaterek i zerowy ruch:

Z Konarzewa udaliśmy się na Trzcielin, tutaj jazda już jeden za drugim, z racji na duży ruch samochodowy. Z Trzcielina pustą asfaltową drogą udaliśmy się w stronę Żarnowca, gdzie zrobiliśmy pierwszą przerwę:

Bardzo fajne miejsce na odpoczynek czy też ognisko ze znajomymi. Dalszą drogę kontynuowaliśmy szlakiem Pierścienia Poznania. Szlak ten ma 173km z czego +/- 100km było w terenie. Niestety z roku na rok ta sytuacja się zmienia i tego terenu jest coraz mniej. Np. przez nowo powstałą drogę w Podłozinach:

Jadąc owym szlakiem dojechaliśmy do Zborowa, gdzie mieliśmy zaplanowaną przerwę na kąpiel. Tego samego dnia był zorganizowany tam zlot samochodów dostawczych. Na miejscu było można spotkać takie perełki:

:)

Tutaj przerwa była znacznie dłuższa. Nie mogło zabraknąć kąpieli oraz wspólnego zdjęcia:

Muszę przyznać, że rodzice pochwalili mnie za pięknie wytyczoną trasę. Sam też byłem pod wrażeniem, że nie tylko potrafię robić trasy na 100, 200 czy też 300km, ale również takie nadające się na rodzinną wycieczkę rowerową. Dzięki temu widoki tego dnia mieliśmy przepiękne:

Tego dnia słońce nie grzało za mocno, ale wjazd do lasu był nie wątpliwie przyjemnym momentem:
 
W tych lasach znajdują się miejsca pamięci pomordowanych przez Niemców studentów:

czy też księży:

Przejechaliśmy lasy i dostaliśmy się do Dąbrówki, gdzie zabrałem rodzinkę na lody tradycyjne. Były drogie, ale warto było(niestety nie zrobiłem zdjęć naszych porcji). Z Dąbrówki przez Palędzie, do Gołusek, gdzie nie pojechaliśmy tradycyjnie asfaltową drogą tylko wybrałem terenowy skrót:

Tak po prawie 40km wracamy do domu. Rodzice zmęczeni, ale mimo wszystko zadowoleni! Mam nadzieję, że jeszcze uda nam się powtórzyć taką wycieczkę. Tym razem Wielkopolski Park Narodowy. To właśnie tam rodzice zabierali nas na pierwsze wycieczki rowerowe! :)

Wycieczka :)

Niedziela, 9 lipca 2017 | dodano:10.07.2017Kategoria 0-50km, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km:50.11Km teren:0.00 Czas:02:12km/h:22.78
Pr. maks.:62.18Temperatura:25.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon Roadlite
W planach na niedziele była dłuższa rekreacyjna wycieczka rowerowa. W sobotę trochę zabalowaliśmy i było nam ciężko wstać. 
W końcu po różnych porannych przygodach udało nam się pojechać na rower. Początkowo udaliśmy się w stronę Wir:

Dalej przez Puszczykowo do Mosiny, gdzie pokonaliśmy dwa razy podjazd na Osową Górę. Marta stwierdziła, że nie był on wcale taki ciężki. Na górze po 2 razie zrobiliśmy sobie krótka przerwę:

Zjechaliśmy ul. Pożegowką, tam też wykręciłem swój V-max całe 62,18km/h. Na dole odbiliśmy w stronę Stęszewa. Marta jechała coraz wolniej. Okazało się, że podjazdy jednak nie były takim dobrym pomysłem. Rozbolało ją poważnie kolano. Tak więc powolutku co go mocniej nie dobić dojechaliśmy do Stęszewa, gdzie zrobiliśmy przerwę na lodzika w Żabce. W miedzy czasie widziałem taki oto fajny motocykl:

Po przerwie ruszyliśmy tradycyjnie przez Rosnówko, Szreniawę, Chomęcice do domu. Mimo spacerowego tempa, co na kolarzówce rzadko się zdarza, było fajnie dzięki młoda za kolejne wspólne kilometry! :) Razem do celu! :)

Standard.

Czwartek, 6 lipca 2017 | dodano:10.07.2017Kategoria 0-50km, Z moją piękną!
Km:31.79Km teren:0.00 Czas:01:16km/h:25.10
Pr. maks.:35.80Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon Roadlite
Tradycyjny standard z ukochaną. Po pracy udaliśmy się na krótki trening po okolicznych wioskach. Pogoda dopisała nic, tylko trenować! 

Szosowe treningi.

Poniedziałek, 19 czerwca 2017 | dodano:20.06.2017Kategoria 0-50km, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km:45.40Km teren:0.00 Czas:01:51km/h:24.54
Pr. maks.:39.95Temperatura:28.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon Roadlite
Miałem z Martą jechać troszkę dalej tak w granicach 80km, ale szanownym panom z Norauto nie spieszyło się z wymianą moich opon w samochodzie i zamiast wyjechać o 16 wyjechaliśmy prawie o 17. Jednak udało się i ruszyliśmy razem. Była to też moja pierwsza jazda z nową funkcją w liczniku, a mianowicie kupiłem sobie czujnik kadencji. Podczas tego treningu wyniosła ona 72. Odnośnie trasy, pojechaliśmy tradycyjnie wzdłuż S-11, przez Zakrzewo i dalej na Lusowo, tam też odbiliśmy na Sady. Marta chciała jechać dalej więc kontynuowaliśmy naszą jazdę w kierunku Napachania:

Dojechaliśmy do DW 184 i zaczęliśmy wracać w stronę Poznania. Przejechaliśmy nad S-11 i skręciliśmy w prawo. Walka na podjeździe była niesprawiedliwa, ponieważ asfalt miał wiele do życzenia. Jednak sprawnie nam to poszło:

Dalej na Sady, gdzie zrobiliśmy sobie parę minutową przerwę pod Żabką na wodę i batona:

Po przerwie przejeżdżamy nad DK 92, zaraz za nią skręcamy w lewo, aby dostać się do drogi technicznej wzdłuż ekspresówki. Tak też dotarliśmy do Batorowa, aby później odbić na Lusowo, a dalej Zakrzewo, Palędzie. Po rozmowie motywacyjnej z Martą jechaliśmy ze stałą prędkością miedzy 27-30km/h. W Głuchowie słońce już chyliło się ku zachodowi:

Wróciliśmy do domu po 21, a jeszcze jasno było. Piękne uroki czerwca. Po raz kolejny dziękuję kochanie za wspólne kilometry! Jesteś coraz lepsza na tej swojej szosie! :)

Kiedy rower mówi dość.

Niedziela, 18 czerwca 2017 | dodano:20.06.2017Kategoria 0-50km, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km:39.24Km teren:15.00 Czas:01:53km/h:20.84
Pr. maks.:46.20Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Po dłuższych ustaleniach w końcu udało mi się namówić Martę na rower i koło godziny 18.30 ruszyłem w stronę Lubonia. Jechało się wyśmienicie, muzyka w uszach, wysoko temperatura, wiatr w plecy no i zaraz miałem zobaczyć narzeczoną. Droga tradycyjnie przez Komorniki, drogą na ,,skróty" koło A-2:

Dalej wzdłuż A-2 i jestem koło Maczka. Razem z Martą pojechaliśmy w stronę szlaku nadwarciańskiego. Za każdym razem jak tam jestem podoba mi się coraz bardziej:

Jechało się świetnie. Nawet piasek który występuje tam często nie przeszkadzał aż tak bardzo. Pomyślałem sobie, że można by kiedyś spakować sakwy, namiot i zrobić sobie taki weekendowy wypad. Jeśli cały szlak wygląda podobnie jestem zdecydowanie na tak:

Jak wiadomo, rower rzecz martwa, a rzeczy martwe lubią płatać figle. Tym razem Marty rower stwierdził, że ma dosyć. Mianowicie Marcie pękła sztyca. No i problem do domu kawałek, a my żadnych kluczy. Tu też moje pytanie, szukam sprawdzonych niedrogich multitooli :) ? :D. Całe szczęście szlak jest oblegany przez rowerzystów. Już po chwili nadarzyła się okazja aby pożyczyć imbusy i spróbować naprawić rower. Okazało się, że się nie da gdyż sztyca jest umieszczona w dodatkowej tulejce. Plus taki, że nie było trzeba wieźć siodełka w ręce. Mimo poważnej awarii, Marcie humor dopisywał:

Powrót w Marty wykonaniu w większości na stojaka. Tak też dojechaliśmy do Lubonia, gdzie się rozdzieliliśmy. Marta pojechała do domu, ja skoczyłem na szybko do Maczka. Siedziałem jadłem i z tyłu słyszałem komentarz w stylu:
,,Tak to można przyjechać do maczka, co zjesz to spalisz" :D
Najedzony napity ruszyłem z kopyta do domu. Tradycyjnie tą samą drogą:

Dzięki kochanie za wspólne kilometry! :)

Szosowe rekreacje.

Niedziela, 11 czerwca 2017 | dodano:11.06.2017Kategoria 0-50km, Z moją piękną!
Km:32.85Km teren:0.00 Czas:01:21km/h:24.33
Pr. maks.:37.59Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon Roadlite
Od rana czas niedzielny spędzałem na uczelni. Plus tego był tak, że przynajmniej zaliczyłem kolejny przedmiot w tym semestrze. Uczelnie skończyłem po godzinie 15 i pojechałem po Martę. W Głuchowie ubraliśmy się w stroje kolarskie i około 17 wyjechaliśmy na rower. Początek trasy z lekkim wiaterkiem wzdłuż S-11 aż do DW 307. Dalej pojechaliśmy do Sierosławia, gdzie odwiedzamy na chwile kuzyna i ruszamy z powrtoem do domu.

Krótka przyjemna niedzielna wycieczka. Dzięki kotek :* 

Warta :)

Czwartek, 1 czerwca 2017 | dodano:20.06.2017Kategoria Z moją piękną!, Ze zdjęciami, 0-50km
Km:43.99Km teren:0.00 Czas:04:20km/h:10.15
Pr. maks.:42.12Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Zostaliśmy zaproszeni nad Wartę. Jak wiadomo nad Wartą można wypić piwko, ale już po piwku jechać samochodem nie można. Rowerem podobno można. Ja z tej opcji podobno właśnie skorzystałem. Do Poznania jechałem rowerem turystycznym ojca:

Ubrany byłem w krótkie jeansy, zwykła koszulkę, kask okularki i rękawiczki. Taki typowy mieszczuch:

Uzbrojonym rowerem w mała sakwę crosso oraz wielką karimatę dojechałem po Martę na Dębiec. Razem już ścieżkami rowerowymi udaliśmy się na lody na kościelną. Z okazji dnia dziecka były lody o smaku popcornu. Całkiem nieźle smakowały. A mój rower prezentował się tak:

Dalej kierowaliśmy się nad Wartę. Jechało się całkiem sympatycznie. Rower to jest jednak dobry środek transportu. Marta też jechała mieszczuchem pożyczonym od mamy więc do siebie pasowaliśmy:

Po chwili docieramy nad Wartę gdzie spotykamy się ze znajomymi, pijemy piwko gramy we flanki opowiadamy kawały, ogólnie mile i sympatycznie spędzamy wspólnie czas. Słońce zaczęło po woli zachodzić, przez co zdjęcia też dostawały pewnego uroku:

Zrobiło się już ciemno, także nastał czas wracać do domu. Razem z Martą przez Łęgi Dębińskie docieramy pod jej dom, gdzie się rozdzielamy, a ja jadę w dalszą drogę do domu:

Przejeżdżając koło A-2 zauważyłem duży korek. Pierwsza myśl wypadek. Oczywiście się nie pomyliłem. Mam nadzieje że nikomu się nic nie stało:

Tradycyjną trasą wróciłem do domu. Dzięki wam za wspólny spędzony czas! :)

Szosowe wojaże.

Sobota, 27 maja 2017 | dodano:31.05.2017Kategoria 0-50km, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km:41.70Km teren:0.00 Czas:01:48km/h:23.17
Pr. maks.:34.96Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon Roadlite
Piękna pogoda w sobotę zmotywowała nas do pójścia na rower. Wyjechaliśmy po południu. Początkowo były ambicję na mocny trening, jednak pewna przygnębiająca informacja nie pozwoliła nam mocno deptać w pedały. Tak też spokojnym tempem dojechaliśmy nad jezioro Lusowskie:

Posiedzieliśmy trochę i udaliśmy się w stronę Lusówka. Asfalt na tym odcinku nadaję się do naprawy. Marta słusznie zauważyła, że ciężko by się jechało tutaj nawet MTB. Z Lusówka pojechaliśmy na Sierosław, dalej na Więckowice i Dopiewo. Słońce zaczęło powoli zachodzić, a my dalej jechaliśmy na Palędzie, Gołuski: 

I dojechaliśmy do domu. Średnia niska jak na szosę, ale nie każdy wyjazd musi być walką z czasem. Dzięki kotek za wspólne kilometry!  

Praca plus.

Poniedziałek, 22 maja 2017 | dodano:22.05.2017Kategoria 0-50km, Z moją piękną!
Km:49.61Km teren:25.00 Czas:02:21km/h:21.11
Pr. maks.:41.70Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Udałem się do pracy rowerem. Dojazd tradycyjnie jak zawsze, jednak powrót trochę inny. Pojeździłem trochę po WPN, aż wyjechałem w Komornikach. Potem przez Luboń na Dębiec i razem z Martą pojechaliśmy do Głuchowa i tak oto wyszło prawie 50km :)

Szosowo z ,,Chorwatem"

Czwartek, 18 maja 2017 | dodano:22.05.2017Kategoria 0-50km, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km:31.37Km teren:0.00 Czas:01:11km/h:26.51
Pr. maks.:37.84Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Canyon Roadlite
Przyjechał pan Mateusz z Chorwacji na parę dni i stało się coś niemożliwego udało nam się iść na chwilę na szosę. Marta też była chętna na krótką przejażdżkę. Ruszyliśmy razem z Głuchowa koło godziny 16 i zrobiliśmy tradycyjną pętlę przez Konarzewo, Dopiewo, Więckowice, Zakrzewo i wzdłuż S11.

Po przyjechaniu do Głuchowa rozpaliliśmy grilla i miło spędziliśmy wieczór :)

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Roadlite 7836 km
Canyon AL 6.0 834 km
Komunijny :)
Kellys Magic 31165 km
Połykacz kilometrów. 1710 km

szukaj

archiwum