Wpisy archiwalne w kategorii
0-50km
Dystans całkowity: | 6426.58 km (w terenie 963.90 km; 15.00%) |
Czas w ruchu: | 284:37 |
Średnia prędkość: | 21.62 km/h |
Maksymalna prędkość: | 72.10 km/h |
Suma podjazdów: | 2227 m |
Maks. tętno maksymalne: | 173 (85 %) |
Maks. tętno średnie: | 141 (69 %) |
Liczba aktywności: | 224 |
Średnio na aktywność: | 28.69 km i 1h 20m |
Więcej statystyk |
Wycieczka :)
Niedziela, 9 lipca 2017 | dodano:10.07.2017Kategoria 0-50km, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km: | 50.11 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:12 | km/h: | 22.78 |
Pr. maks.: | 62.18 | Temperatura: | 25.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Canyon Roadlite |
W planach na niedziele była dłuższa rekreacyjna wycieczka rowerowa. W sobotę trochę zabalowaliśmy i było nam ciężko wstać.
W końcu po różnych porannych przygodach udało nam się pojechać na rower. Początkowo udaliśmy się w stronę Wir:
Dalej przez Puszczykowo do Mosiny, gdzie pokonaliśmy dwa razy podjazd na Osową Górę. Marta stwierdziła, że nie był on wcale taki ciężki. Na górze po 2 razie zrobiliśmy sobie krótka przerwę:
Zjechaliśmy ul. Pożegowką, tam też wykręciłem swój V-max całe 62,18km/h. Na dole odbiliśmy w stronę Stęszewa. Marta jechała coraz wolniej. Okazało się, że podjazdy jednak nie były takim dobrym pomysłem. Rozbolało ją poważnie kolano. Tak więc powolutku co go mocniej nie dobić dojechaliśmy do Stęszewa, gdzie zrobiliśmy przerwę na lodzika w Żabce. W miedzy czasie widziałem taki oto fajny motocykl:
Po przerwie ruszyliśmy tradycyjnie przez Rosnówko, Szreniawę, Chomęcice do domu. Mimo spacerowego tempa, co na kolarzówce rzadko się zdarza, było fajnie dzięki młoda za kolejne wspólne kilometry! :) Razem do celu! :)
W końcu po różnych porannych przygodach udało nam się pojechać na rower. Początkowo udaliśmy się w stronę Wir:
Dalej przez Puszczykowo do Mosiny, gdzie pokonaliśmy dwa razy podjazd na Osową Górę. Marta stwierdziła, że nie był on wcale taki ciężki. Na górze po 2 razie zrobiliśmy sobie krótka przerwę:
Zjechaliśmy ul. Pożegowką, tam też wykręciłem swój V-max całe 62,18km/h. Na dole odbiliśmy w stronę Stęszewa. Marta jechała coraz wolniej. Okazało się, że podjazdy jednak nie były takim dobrym pomysłem. Rozbolało ją poważnie kolano. Tak więc powolutku co go mocniej nie dobić dojechaliśmy do Stęszewa, gdzie zrobiliśmy przerwę na lodzika w Żabce. W miedzy czasie widziałem taki oto fajny motocykl:
Po przerwie ruszyliśmy tradycyjnie przez Rosnówko, Szreniawę, Chomęcice do domu. Mimo spacerowego tempa, co na kolarzówce rzadko się zdarza, było fajnie dzięki młoda za kolejne wspólne kilometry! :) Razem do celu! :)
Standard.
Czwartek, 6 lipca 2017 | dodano:10.07.2017Kategoria 0-50km, Z moją piękną!
Km: | 31.79 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:16 | km/h: | 25.10 |
Pr. maks.: | 35.80 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Canyon Roadlite |
Tradycyjny standard z ukochaną. Po pracy udaliśmy się na krótki trening po okolicznych wioskach. Pogoda dopisała nic, tylko trenować!
Szosowe treningi.
Poniedziałek, 19 czerwca 2017 | dodano:20.06.2017Kategoria 0-50km, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km: | 45.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:51 | km/h: | 24.54 |
Pr. maks.: | 39.95 | Temperatura: | 28.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Canyon Roadlite |
Miałem z Martą jechać troszkę dalej tak w granicach 80km, ale szanownym panom z Norauto nie spieszyło się z wymianą moich opon w samochodzie i zamiast wyjechać o 16 wyjechaliśmy prawie o 17. Jednak udało się i ruszyliśmy razem. Była to też moja pierwsza jazda z nową funkcją w liczniku, a mianowicie kupiłem sobie czujnik kadencji. Podczas tego treningu wyniosła ona 72. Odnośnie trasy, pojechaliśmy tradycyjnie wzdłuż S-11, przez Zakrzewo i dalej na Lusowo, tam też odbiliśmy na Sady. Marta chciała jechać dalej więc kontynuowaliśmy naszą jazdę w kierunku Napachania:
Dojechaliśmy do DW 184 i zaczęliśmy wracać w stronę Poznania. Przejechaliśmy nad S-11 i skręciliśmy w prawo. Walka na podjeździe była niesprawiedliwa, ponieważ asfalt miał wiele do życzenia. Jednak sprawnie nam to poszło:
Dalej na Sady, gdzie zrobiliśmy sobie parę minutową przerwę pod Żabką na wodę i batona:
Po przerwie przejeżdżamy nad DK 92, zaraz za nią skręcamy w lewo, aby dostać się do drogi technicznej wzdłuż ekspresówki. Tak też dotarliśmy do Batorowa, aby później odbić na Lusowo, a dalej Zakrzewo, Palędzie. Po rozmowie motywacyjnej z Martą jechaliśmy ze stałą prędkością miedzy 27-30km/h. W Głuchowie słońce już chyliło się ku zachodowi:
Wróciliśmy do domu po 21, a jeszcze jasno było. Piękne uroki czerwca. Po raz kolejny dziękuję kochanie za wspólne kilometry! Jesteś coraz lepsza na tej swojej szosie! :)
Dojechaliśmy do DW 184 i zaczęliśmy wracać w stronę Poznania. Przejechaliśmy nad S-11 i skręciliśmy w prawo. Walka na podjeździe była niesprawiedliwa, ponieważ asfalt miał wiele do życzenia. Jednak sprawnie nam to poszło:
Dalej na Sady, gdzie zrobiliśmy sobie parę minutową przerwę pod Żabką na wodę i batona:
Po przerwie przejeżdżamy nad DK 92, zaraz za nią skręcamy w lewo, aby dostać się do drogi technicznej wzdłuż ekspresówki. Tak też dotarliśmy do Batorowa, aby później odbić na Lusowo, a dalej Zakrzewo, Palędzie. Po rozmowie motywacyjnej z Martą jechaliśmy ze stałą prędkością miedzy 27-30km/h. W Głuchowie słońce już chyliło się ku zachodowi:
Wróciliśmy do domu po 21, a jeszcze jasno było. Piękne uroki czerwca. Po raz kolejny dziękuję kochanie za wspólne kilometry! Jesteś coraz lepsza na tej swojej szosie! :)
Kiedy rower mówi dość.
Niedziela, 18 czerwca 2017 | dodano:20.06.2017Kategoria 0-50km, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km: | 39.24 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 01:53 | km/h: | 20.84 |
Pr. maks.: | 46.20 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Po dłuższych ustaleniach w końcu udało mi się namówić Martę na rower i koło godziny 18.30 ruszyłem w stronę Lubonia. Jechało się wyśmienicie, muzyka w uszach, wysoko temperatura, wiatr w plecy no i zaraz miałem zobaczyć narzeczoną. Droga tradycyjnie przez Komorniki, drogą na ,,skróty" koło A-2:
Dalej wzdłuż A-2 i jestem koło Maczka. Razem z Martą pojechaliśmy w stronę szlaku nadwarciańskiego. Za każdym razem jak tam jestem podoba mi się coraz bardziej:
Jechało się świetnie. Nawet piasek który występuje tam często nie przeszkadzał aż tak bardzo. Pomyślałem sobie, że można by kiedyś spakować sakwy, namiot i zrobić sobie taki weekendowy wypad. Jeśli cały szlak wygląda podobnie jestem zdecydowanie na tak:
Jak wiadomo, rower rzecz martwa, a rzeczy martwe lubią płatać figle. Tym razem Marty rower stwierdził, że ma dosyć. Mianowicie Marcie pękła sztyca. No i problem do domu kawałek, a my żadnych kluczy. Tu też moje pytanie, szukam sprawdzonych niedrogich multitooli :) ? :D. Całe szczęście szlak jest oblegany przez rowerzystów. Już po chwili nadarzyła się okazja aby pożyczyć imbusy i spróbować naprawić rower. Okazało się, że się nie da gdyż sztyca jest umieszczona w dodatkowej tulejce. Plus taki, że nie było trzeba wieźć siodełka w ręce. Mimo poważnej awarii, Marcie humor dopisywał:
Powrót w Marty wykonaniu w większości na stojaka. Tak też dojechaliśmy do Lubonia, gdzie się rozdzieliliśmy. Marta pojechała do domu, ja skoczyłem na szybko do Maczka. Siedziałem jadłem i z tyłu słyszałem komentarz w stylu:
,,Tak to można przyjechać do maczka, co zjesz to spalisz" :D
Najedzony napity ruszyłem z kopyta do domu. Tradycyjnie tą samą drogą:
Dzięki kochanie za wspólne kilometry! :)
Dalej wzdłuż A-2 i jestem koło Maczka. Razem z Martą pojechaliśmy w stronę szlaku nadwarciańskiego. Za każdym razem jak tam jestem podoba mi się coraz bardziej:
Jechało się świetnie. Nawet piasek który występuje tam często nie przeszkadzał aż tak bardzo. Pomyślałem sobie, że można by kiedyś spakować sakwy, namiot i zrobić sobie taki weekendowy wypad. Jeśli cały szlak wygląda podobnie jestem zdecydowanie na tak:
Jak wiadomo, rower rzecz martwa, a rzeczy martwe lubią płatać figle. Tym razem Marty rower stwierdził, że ma dosyć. Mianowicie Marcie pękła sztyca. No i problem do domu kawałek, a my żadnych kluczy. Tu też moje pytanie, szukam sprawdzonych niedrogich multitooli :) ? :D. Całe szczęście szlak jest oblegany przez rowerzystów. Już po chwili nadarzyła się okazja aby pożyczyć imbusy i spróbować naprawić rower. Okazało się, że się nie da gdyż sztyca jest umieszczona w dodatkowej tulejce. Plus taki, że nie było trzeba wieźć siodełka w ręce. Mimo poważnej awarii, Marcie humor dopisywał:
Powrót w Marty wykonaniu w większości na stojaka. Tak też dojechaliśmy do Lubonia, gdzie się rozdzieliliśmy. Marta pojechała do domu, ja skoczyłem na szybko do Maczka. Siedziałem jadłem i z tyłu słyszałem komentarz w stylu:
,,Tak to można przyjechać do maczka, co zjesz to spalisz" :D
Najedzony napity ruszyłem z kopyta do domu. Tradycyjnie tą samą drogą:
Dzięki kochanie za wspólne kilometry! :)
Szosowe rekreacje.
Niedziela, 11 czerwca 2017 | dodano:11.06.2017Kategoria 0-50km, Z moją piękną!
Km: | 32.85 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:21 | km/h: | 24.33 |
Pr. maks.: | 37.59 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Canyon Roadlite |
Od rana czas niedzielny spędzałem na uczelni. Plus tego był tak, że przynajmniej zaliczyłem kolejny przedmiot w tym semestrze. Uczelnie skończyłem po godzinie 15 i pojechałem po Martę. W Głuchowie ubraliśmy się w stroje kolarskie i około 17 wyjechaliśmy na rower. Początek trasy z lekkim wiaterkiem wzdłuż S-11 aż do DW 307. Dalej pojechaliśmy do Sierosławia, gdzie odwiedzamy na chwile kuzyna i ruszamy z powrtoem do domu.
Krótka przyjemna niedzielna wycieczka. Dzięki kotek :*
Krótka przyjemna niedzielna wycieczka. Dzięki kotek :*
Warta :)
Czwartek, 1 czerwca 2017 | dodano:20.06.2017Kategoria Z moją piękną!, Ze zdjęciami, 0-50km
Km: | 43.99 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:20 | km/h: | 10.15 |
Pr. maks.: | 42.12 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Zostaliśmy zaproszeni nad Wartę. Jak wiadomo nad Wartą można wypić piwko, ale już po piwku jechać samochodem nie można. Rowerem podobno można. Ja z tej opcji podobno właśnie skorzystałem. Do Poznania jechałem rowerem turystycznym ojca:
Ubrany byłem w krótkie jeansy, zwykła koszulkę, kask okularki i rękawiczki. Taki typowy mieszczuch:
Uzbrojonym rowerem w mała sakwę crosso oraz wielką karimatę dojechałem po Martę na Dębiec. Razem już ścieżkami rowerowymi udaliśmy się na lody na kościelną. Z okazji dnia dziecka były lody o smaku popcornu. Całkiem nieźle smakowały. A mój rower prezentował się tak:
Dalej kierowaliśmy się nad Wartę. Jechało się całkiem sympatycznie. Rower to jest jednak dobry środek transportu. Marta też jechała mieszczuchem pożyczonym od mamy więc do siebie pasowaliśmy:
Po chwili docieramy nad Wartę gdzie spotykamy się ze znajomymi, pijemy piwko gramy we flanki opowiadamy kawały, ogólnie mile i sympatycznie spędzamy wspólnie czas. Słońce zaczęło po woli zachodzić, przez co zdjęcia też dostawały pewnego uroku:
Zrobiło się już ciemno, także nastał czas wracać do domu. Razem z Martą przez Łęgi Dębińskie docieramy pod jej dom, gdzie się rozdzielamy, a ja jadę w dalszą drogę do domu:
Przejeżdżając koło A-2 zauważyłem duży korek. Pierwsza myśl wypadek. Oczywiście się nie pomyliłem. Mam nadzieje że nikomu się nic nie stało:
Tradycyjną trasą wróciłem do domu. Dzięki wam za wspólny spędzony czas! :)
Ubrany byłem w krótkie jeansy, zwykła koszulkę, kask okularki i rękawiczki. Taki typowy mieszczuch:
Uzbrojonym rowerem w mała sakwę crosso oraz wielką karimatę dojechałem po Martę na Dębiec. Razem już ścieżkami rowerowymi udaliśmy się na lody na kościelną. Z okazji dnia dziecka były lody o smaku popcornu. Całkiem nieźle smakowały. A mój rower prezentował się tak:
Dalej kierowaliśmy się nad Wartę. Jechało się całkiem sympatycznie. Rower to jest jednak dobry środek transportu. Marta też jechała mieszczuchem pożyczonym od mamy więc do siebie pasowaliśmy:
Po chwili docieramy nad Wartę gdzie spotykamy się ze znajomymi, pijemy piwko gramy we flanki opowiadamy kawały, ogólnie mile i sympatycznie spędzamy wspólnie czas. Słońce zaczęło po woli zachodzić, przez co zdjęcia też dostawały pewnego uroku:
Zrobiło się już ciemno, także nastał czas wracać do domu. Razem z Martą przez Łęgi Dębińskie docieramy pod jej dom, gdzie się rozdzielamy, a ja jadę w dalszą drogę do domu:
Przejeżdżając koło A-2 zauważyłem duży korek. Pierwsza myśl wypadek. Oczywiście się nie pomyliłem. Mam nadzieje że nikomu się nic nie stało:
Tradycyjną trasą wróciłem do domu. Dzięki wam za wspólny spędzony czas! :)
Trening z Jarzynowym.
Środa, 31 maja 2017 | dodano:31.05.2017Kategoria 0-50km, Ze zdjęciami
Km: | 45.61 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:34 | km/h: | 29.11 |
Pr. maks.: | 60.89 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Canyon Roadlite |
W końcu udało mi się umówić się z Mateuszem i pójść razem na rower. Umówiliśmy się koło godziny 20 w Luboniu. Przyjechałem trochę wcześniej i musiałem parę minut poczekać:
Gdy już Mateusz przyjechał dostaliśmy się do trasy Poznań Mosina. Przez Puszczykowo mocnym tempem dojechaliśmy do Mosiny. Tam też padła decyzja wjeżdżamy raz na Osową Górę:
Podczas podjazdu zauważyłem dziki przy drodze, tak więc zjazd był ostrożny. Po pokonaniu podjazdu i bezpiecznym zjeździe główną drogą ruszyliśmy do domu.W miedzy czasie krótka przerwa techniczna, Jarzyn musiał odebrać telefon:
Przez Wiry docieramy do Komornik, gdzie po chwili rozmowy rozdzielamy się i każdy jedzie w swoją stronę. Dzięki za wspólne km! :)
Gdy już Mateusz przyjechał dostaliśmy się do trasy Poznań Mosina. Przez Puszczykowo mocnym tempem dojechaliśmy do Mosiny. Tam też padła decyzja wjeżdżamy raz na Osową Górę:
Podczas podjazdu zauważyłem dziki przy drodze, tak więc zjazd był ostrożny. Po pokonaniu podjazdu i bezpiecznym zjeździe główną drogą ruszyliśmy do domu.W miedzy czasie krótka przerwa techniczna, Jarzyn musiał odebrać telefon:
Przez Wiry docieramy do Komornik, gdzie po chwili rozmowy rozdzielamy się i każdy jedzie w swoją stronę. Dzięki za wspólne km! :)
Szosowe wojaże.
Sobota, 27 maja 2017 | dodano:31.05.2017Kategoria 0-50km, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km: | 41.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:48 | km/h: | 23.17 |
Pr. maks.: | 34.96 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Canyon Roadlite |
Piękna pogoda w sobotę zmotywowała nas do pójścia na rower. Wyjechaliśmy po południu. Początkowo były ambicję na mocny trening, jednak pewna przygnębiająca informacja nie pozwoliła nam mocno deptać w pedały. Tak też spokojnym tempem dojechaliśmy nad jezioro Lusowskie:
Posiedzieliśmy trochę i udaliśmy się w stronę Lusówka. Asfalt na tym odcinku nadaję się do naprawy. Marta słusznie zauważyła, że ciężko by się jechało tutaj nawet MTB. Z Lusówka pojechaliśmy na Sierosław, dalej na Więckowice i Dopiewo. Słońce zaczęło powoli zachodzić, a my dalej jechaliśmy na Palędzie, Gołuski:
I dojechaliśmy do domu. Średnia niska jak na szosę, ale nie każdy wyjazd musi być walką z czasem. Dzięki kotek za wspólne kilometry!
Posiedzieliśmy trochę i udaliśmy się w stronę Lusówka. Asfalt na tym odcinku nadaję się do naprawy. Marta słusznie zauważyła, że ciężko by się jechało tutaj nawet MTB. Z Lusówka pojechaliśmy na Sierosław, dalej na Więckowice i Dopiewo. Słońce zaczęło powoli zachodzić, a my dalej jechaliśmy na Palędzie, Gołuski:
I dojechaliśmy do domu. Średnia niska jak na szosę, ale nie każdy wyjazd musi być walką z czasem. Dzięki kotek za wspólne kilometry!
Praca plus.
Wtorek, 23 maja 2017 | dodano:27.05.2017Kategoria 0-50km
Km: | 19.20 | Km teren: | 8.00 | Czas: | 00:50 | km/h: | 23.04 |
Pr. maks.: | 35.90 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Rano tradycyjnie do pracy. Jednak po pracy pojechałem troszkę inną drogą. Mianowicie pojechałem zobaczyć miejsce pamięci poległych Wielkopolan:
Tak blisko, a ja tam nigdy nie byłem. Dalej przez las i tradycyjnie do domu.
Tak blisko, a ja tam nigdy nie byłem. Dalej przez las i tradycyjnie do domu.
Praca plus.
Poniedziałek, 22 maja 2017 | dodano:22.05.2017Kategoria 0-50km, Z moją piękną!
Km: | 49.61 | Km teren: | 25.00 | Czas: | 02:21 | km/h: | 21.11 |
Pr. maks.: | 41.70 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Udałem się do pracy rowerem. Dojazd tradycyjnie jak zawsze, jednak powrót trochę inny. Pojeździłem trochę po WPN, aż wyjechałem w Komornikach. Potem przez Luboń na Dębiec i razem z Martą pojechaliśmy do Głuchowa i tak oto wyszło prawie 50km :)