Wpisy archiwalne w kategorii
50-100km
Dystans całkowity: | 7053.26 km (w terenie 827.40 km; 11.73%) |
Czas w ruchu: | 335:27 |
Średnia prędkość: | 20.46 km/h |
Maksymalna prędkość: | 69.66 km/h |
Suma podjazdów: | 9077 m |
Maks. tętno maksymalne: | 183 (90 %) |
Maks. tętno średnie: | 152 (74 %) |
Liczba aktywności: | 101 |
Średnio na aktywność: | 69.83 km i 3h 25m |
Więcej statystyk |
Mazury 2013 dzień pierwszy.
Wtorek, 6 sierpnia 2013 | dodano:11.09.2013Kategoria 50-100km, z Anią, Z moją piękną!, Ze zdjęciami, Mazury 2013
Km: | 59.93 | Km teren: | 35.00 | Czas: | 03:32 | km/h: | 16.96 |
Pr. maks.: | 48.80 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Wczoraj ledwie wróciliśmy, a dzisiaj już ruszamy w kolejną wyprawę. Tym razem na Mazury. Ruszamy wspólnie z Głuchowa. Jedziemy w czwórkę Marta, Ania, Bartek i Ja. Pociąg mieliśmy koło 7 rano. Wyjechaliśmy trochę za późno było trzeba gnać. Niestety czas uciekał, a kilometrów nie ubywało. Ruszyłem do przodu kupić bilety. Stanąłem nie w tej kasie... Stwierdzamy jedziemy na pociąg. Przechodzimy służbowym przejściem. SOKiści robią problemy, ale całe szczęście udaje nam się wejść do pociągu:
Podróż mija spokojnie przy wysiadaniu zgubiłem okularki. Będzie trzeba jechać bez. W samym Olsztynie robimy zakupy i lecimy za miasto. Już po kilku km zaczynają się piękne tereny:
Dojeżdżamy do Barczewa tam przerwa na lodzika i piwko. Dalej kierujemy się wzdłuż DK 16 w stronę Biskupic. Po kilku km zjeżdżamy na polną ubitą drogę w celu znalezienia jakiegoś jeziorka. I nagle pierwsza awaria. Koło staje mi w miejscu łożyska się zacięły. Kombinujemy naprawiamy nic to nie daje:
Udaje nam się znaleźć pana Adama, co jak nam powiedzieli co wszystko naprawia. Tak też zrobił rozkręcił nasmarował skręcił. Mimo, że dał gwarancję tylko do płotu to dało się jechać dalej :)
Znajdujemy sklep gdzie robimy zakupy na wieczór. Nie mogło zabraknąć regionalnych piwek:
Szukamy miejsca do spania. Jako, że tak spaliśmy przez ostatni 3 tygodnie znalezienie noclegu nie jest większym problemem. Czas rozbić namioty:
Na kolacje ryż z komarami :P Niestety nic nie pomagało. Ryż zjedliśmy z cukrem :P Udany dzień pierwszy.
Podróż mija spokojnie przy wysiadaniu zgubiłem okularki. Będzie trzeba jechać bez. W samym Olsztynie robimy zakupy i lecimy za miasto. Już po kilku km zaczynają się piękne tereny:
Dojeżdżamy do Barczewa tam przerwa na lodzika i piwko. Dalej kierujemy się wzdłuż DK 16 w stronę Biskupic. Po kilku km zjeżdżamy na polną ubitą drogę w celu znalezienia jakiegoś jeziorka. I nagle pierwsza awaria. Koło staje mi w miejscu łożyska się zacięły. Kombinujemy naprawiamy nic to nie daje:
Udaje nam się znaleźć pana Adama, co jak nam powiedzieli co wszystko naprawia. Tak też zrobił rozkręcił nasmarował skręcił. Mimo, że dał gwarancję tylko do płotu to dało się jechać dalej :)
Znajdujemy sklep gdzie robimy zakupy na wieczór. Nie mogło zabraknąć regionalnych piwek:
Szukamy miejsca do spania. Jako, że tak spaliśmy przez ostatni 3 tygodnie znalezienie noclegu nie jest większym problemem. Czas rozbić namioty:
Na kolacje ryż z komarami :P Niestety nic nie pomagało. Ryż zjedliśmy z cukrem :P Udany dzień pierwszy.
Wieczorny trening.
Sobota, 6 lipca 2013 | dodano:07.07.2013Kategoria 50-100km, Ze zdjęciami
Km: | 55.30 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 45.70 | Temperatura: | 22.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Dzisiejsza sobota była tzn gospodarcza. Cały dzień jakieś porządki w domu. Jednak czas na rower się znalazł. Po 18 przyjechał po mnie Mateusz. Ruszamy razem szosowo przez okoliczne wsie, aby dostać się na DW na Buk. Początkowo jedziemy koło siebie później podkręcamy tempo i dajemy sobie zmiany. Asfalt na tym odcinku bardzo ładny.
Do Buku mamy wiatr lekko boczny. Jednak trasa na Stęszew, jeśli chodzi o wiatr czysta przyjemność prędkość koło 38km/h. Zawsze musi być jakieś ,,ale", tutaj asfalt nie był pierwszej jakości.
Ze Stęszewa na Poznań DK5, również po zmianach. Zjeżamy w Szreniawie. Tutaj jedziemy koło siebie aby móc swobodnie pogadać. Do domu docieramy po półtorej godzinie.
Dzięki Jarzyn za szybki trening.
p.s. Wieczorem lecę z bratem jeszcze na kosza! :)
Do Buku mamy wiatr lekko boczny. Jednak trasa na Stęszew, jeśli chodzi o wiatr czysta przyjemność prędkość koło 38km/h. Zawsze musi być jakieś ,,ale", tutaj asfalt nie był pierwszej jakości.
Ze Stęszewa na Poznań DK5, również po zmianach. Zjeżamy w Szreniawie. Tutaj jedziemy koło siebie aby móc swobodnie pogadać. Do domu docieramy po półtorej godzinie.
Dzięki Jarzyn za szybki trening.
p.s. Wieczorem lecę z bratem jeszcze na kosza! :)
Poranna szosa.
Poniedziałek, 22 kwietnia 2013 | dodano:23.04.2013Kategoria 50-100km
Km: | 51.53 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:34 | km/h: | 32.89 |
Pr. maks.: | 44.30 | Temperatura: | 22.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Plan początkowy był inny. To miała być poranna szosa. Z racji na nockę w pracy obudziłem się o 12 i za dużo czasu nie miałem, ale liczy się każda chwila na rowerze. Ruszam kilka min później. Jadę na Gołuski nowym asfaltem, dalej drogą serwisową wzdłuż S11 wjeżdżam na pętle robię dwa i pół okrążenia. 3/4 z wiatrem reszta pod wiatr. Po chwili ruszam w kierunku Buku, jednak odbijam na Dopiewo. Tutaj toczę walkę z wiatrem. Zmęczony po półtorej godziny dojeżdżam do domu.
Trzeba trenować! Planów wakacyjnych jest dużo i to większość rowerowych! :)
Trzeba trenować! Planów wakacyjnych jest dużo i to większość rowerowych! :)
Mała ustawka.
Sobota, 13 kwietnia 2013 | dodano:14.04.2013Kategoria 50-100km
Km: | 65.28 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:21 | km/h: | 27.78 |
Pr. maks.: | 50.80 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 161m | Rower: |
Początkowo na dzień dzisiejszy zapowiadała się trasa na około 140km. Jednak z braku czasu razem z Jarzynowym odeszliśmy od tego pomysłu, co nam na dobre wyszło. Pojechałem po niego do Lubonia, razem z jego tatą ruszamy na spotkanie z Adamem, który przywiózł 2 kolegów. Pierwszy raz jechałem w takiej dużej grupie szosowej :) Ruszyliśmy w stronę Komornik. Okolicznymi wioskami lecimy raz z wiatrem raz pod wiatr. Tak docieramy do Dopiewa, gdzie towarzysze Adama jadą do domu. My zabójczą prędkością docieramy do Gołusek. Oj były mocne zmiany. Wjechaliśmy na jakieś ,,kółka treningowe". Zrobiliśmy aż dwa :) Wracając do domu łapie nas chwilowe oberwanie chmury. Nawet grad był, za to ładnie pachniało. Rozstajemy się w Głuchowie.
Dzięki panowie za wyjazd.
Dzięki panowie za wyjazd.
Po górach lecę na szosę.
Niedziela, 7 kwietnia 2013 | dodano:08.04.2013Kategoria 50-100km
Km: | 53.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:51 | km/h: | 28.97 |
Pr. maks.: | 42.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 141m | Rower: |
Wczoraj udało nam się zdobyć Śnieżkę, oczywiście pieszo. Śniegu było tyle, że nawet przez myśl mi nie przeszło, aby było można wjechać tam rowerem. Wrzucam krótki filmik jak to właśnie było:
Co do dzisiaj wstałem rano koło 9. Po południu wybierałem się na targi, więc miałem ograniczony czas. Wyszedłem z założenia im szybciej się ubiorę i wyjadę tym więcej będę miał czasu. Już po 20 minutach jechałem na szosie w stronę DK5 postanowiłem udać się do Stęszewa. Zastanawiałem się czy jechać w prawo na Buk czy w lewo na Mosinę. Wiatr jakoś się zdecydować nie mógł więc ruszam na Buk. Po drodze mijam rowerzystę machamy sobie. To mnie jakoś zawsze podbudowuję. Na rodzie w prawo i kieruję się na Dopiewo po kilku km jestem w domu. Pogoda się w końcu zrobiła. Moja teoria jest taka, że musiałem wejść na Śnieżkę, poświecić się, aby w końcu przyszła wiosna! :)
Dzisiaj jechałem bez licznika dane z Endomondo.
Co do dzisiaj wstałem rano koło 9. Po południu wybierałem się na targi, więc miałem ograniczony czas. Wyszedłem z założenia im szybciej się ubiorę i wyjadę tym więcej będę miał czasu. Już po 20 minutach jechałem na szosie w stronę DK5 postanowiłem udać się do Stęszewa. Zastanawiałem się czy jechać w prawo na Buk czy w lewo na Mosinę. Wiatr jakoś się zdecydować nie mógł więc ruszam na Buk. Po drodze mijam rowerzystę machamy sobie. To mnie jakoś zawsze podbudowuję. Na rodzie w prawo i kieruję się na Dopiewo po kilku km jestem w domu. Pogoda się w końcu zrobiła. Moja teoria jest taka, że musiałem wejść na Śnieżkę, poświecić się, aby w końcu przyszła wiosna! :)
Dzisiaj jechałem bez licznika dane z Endomondo.
Wiossenie czy zimowo?
Niedziela, 17 marca 2013 | dodano:17.03.2013Kategoria 50-100km, Ze zdjęciami
Km: | 82.40 | Km teren: | 11.00 | Czas: | 03:55 | km/h: | 21.04 |
Pr. maks.: | 55.00 | Temperatura: | -2.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Tym razem weekend z pięknym słońcem. Trzeba było się ruszyć. Tomasz zaprasza do Kórnika. Próbował zwabić mnie tortem jednak silny wiatr zdecydował, że razem z Bartkiem jedziemy do WPN-u. Decyzja zapadła na tym przystanku:
Tam przynajmniej mogliśmy pogadać i się usłyszeć.
Ruszamy w stronę parku. Słońce wyszło i rowerzystów na Grajzerówce jak grzybów po deszczu. Trzeba było wjechać trochę w teren, czyli znana trasa nad jeziorem Góreckim:
Ostatki zimy podziwiamy tak:
Wjazd na Osową Górę sprawił trochę trudności, ale ja jak i Bartek daliśmy radę:
Zjazd bez większej spiny wyszedł 55km/h. Z Mosiny kierujemy się na Czempiń dobrze znaną mi trasą. O dziwo tym razem wiatr sprzyja :) Na ryneczku przerwa na doładowanie się:
Tym razem snikers ,,milkiłej" oraz 0,5l coli. Trasą znaną kierujemy się w stronę Głuchowa, aby wjechać na DK5. Kilka km przed Stęszewem przerwa na przystanku aby się ogrzać. Wiatr daje swoje. Bartek zauważa, że nie ma komórki. Wracamy się! Telefonu nie znajdujemy nigdzie na ulicy. Postanowiłem zadzwonić. Po wysłaniu smsa i paru telefonów odbiera pani, która mówi nam gdzie możemy odebrać telefon. Zadowolony Bartek dostaję nagły przypływ sił i ruszamy do domu. Po kilku km dobrego tempa siły opadły. Mi się spieszyło do domu dość, więc na przystanku gdzie zrobiłem gimnastykę(rozgrzewająca) rozdzielamy się.
Gnam do domu. Kawałek za Stęszewem skręcam w lewo. Ciężkim terenem docieram do Chomęcic i już o ciemku wjeżdżam do domu.
Dzięki Bartek za towarzystwo! Oby następnym razem nie było takich akcji jak ta dzisiejsza z telefonem.
Tam przynajmniej mogliśmy pogadać i się usłyszeć.
Ruszamy w stronę parku. Słońce wyszło i rowerzystów na Grajzerówce jak grzybów po deszczu. Trzeba było wjechać trochę w teren, czyli znana trasa nad jeziorem Góreckim:
Ostatki zimy podziwiamy tak:
Wjazd na Osową Górę sprawił trochę trudności, ale ja jak i Bartek daliśmy radę:
Zjazd bez większej spiny wyszedł 55km/h. Z Mosiny kierujemy się na Czempiń dobrze znaną mi trasą. O dziwo tym razem wiatr sprzyja :) Na ryneczku przerwa na doładowanie się:
Tym razem snikers ,,milkiłej" oraz 0,5l coli. Trasą znaną kierujemy się w stronę Głuchowa, aby wjechać na DK5. Kilka km przed Stęszewem przerwa na przystanku aby się ogrzać. Wiatr daje swoje. Bartek zauważa, że nie ma komórki. Wracamy się! Telefonu nie znajdujemy nigdzie na ulicy. Postanowiłem zadzwonić. Po wysłaniu smsa i paru telefonów odbiera pani, która mówi nam gdzie możemy odebrać telefon. Zadowolony Bartek dostaję nagły przypływ sił i ruszamy do domu. Po kilku km dobrego tempa siły opadły. Mi się spieszyło do domu dość, więc na przystanku gdzie zrobiłem gimnastykę(rozgrzewająca) rozdzielamy się.
Gnam do domu. Kawałek za Stęszewem skręcam w lewo. Ciężkim terenem docieram do Chomęcic i już o ciemku wjeżdżam do domu.
Dzięki Bartek za towarzystwo! Oby następnym razem nie było takich akcji jak ta dzisiejsza z telefonem.
Ostani wyjazd w roku.
Niedziela, 30 grudnia 2012 | dodano:01.01.2013Kategoria 50-100km, Ze zdjęciami
Km: | 59.70 | Km teren: | 25.00 | Czas: | 03:12 | km/h: | 18.66 |
Pr. maks.: | 40.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Po ustaleniach wieczornych z Mateuszem i Tomaszem rano po 9 ruszam na rower. Już po kilku km czuć, że to będzie fajna wycieczka. Przede wszystkim piękną pogodę mieliśmy:
W Komornikach czekam za Mateuszem, który po chwili nadjeżdża:
Już w 2 ruszamy do WPN-u gdzie spotykamy sie z Tomkiem. Już w pełnym składzie jedziemy na więżę widokową i dalej nad Jarosławieckie. Ścieżkami parku narodowego docieramy do Szpitala koło Osowej. Tam przerwa na czekoladkę i dalej na interwały. Widoki całkiem ładne:
Zjeżdżamy na dół i rozdzielamy się z Tomkiem, który jedzie w swoją stronę. Razem z Mateuszem czarnym szlakiem jedziemy w kierunku szlaku pierścienia. Po drodze podziwiając działanie bobrów:
Tak sobie siedzimy i Mateusz stwierdził:
,,ej panowie to drzewo jest po chuju, dalej próbujemy z tym drugim"
Jak tylko sobie wyobraziłem rozmowę bobrów przy tym drzewie to ze śmiechu nie mogłem, ale wracając do wycieczki docieramy do pomarańczowego szlaku i dojeżdżamy do Stęszewa. Dalej na skróty i po kilku km jesteśmy w Głuchowie. Ciepło mi było miałem trochę czasu więc pojechałem odprowadzić Mateusza, aż do Fabianowa.
Dzięki panowie za fajny ostatni wypad w roku 2012!
W Komornikach czekam za Mateuszem, który po chwili nadjeżdża:
Już w 2 ruszamy do WPN-u gdzie spotykamy sie z Tomkiem. Już w pełnym składzie jedziemy na więżę widokową i dalej nad Jarosławieckie. Ścieżkami parku narodowego docieramy do Szpitala koło Osowej. Tam przerwa na czekoladkę i dalej na interwały. Widoki całkiem ładne:
Zjeżdżamy na dół i rozdzielamy się z Tomkiem, który jedzie w swoją stronę. Razem z Mateuszem czarnym szlakiem jedziemy w kierunku szlaku pierścienia. Po drodze podziwiając działanie bobrów:
Tak sobie siedzimy i Mateusz stwierdził:
,,ej panowie to drzewo jest po chuju, dalej próbujemy z tym drugim"
Jak tylko sobie wyobraziłem rozmowę bobrów przy tym drzewie to ze śmiechu nie mogłem, ale wracając do wycieczki docieramy do pomarańczowego szlaku i dojeżdżamy do Stęszewa. Dalej na skróty i po kilku km jesteśmy w Głuchowie. Ciepło mi było miałem trochę czasu więc pojechałem odprowadzić Mateusza, aż do Fabianowa.
Dzięki panowie za fajny ostatni wypad w roku 2012!
Świątecznie w dużej ekipie :)
Środa, 26 grudnia 2012 | dodano:26.12.2012Kategoria 50-100km, Ze zdjęciami
Km: | 77.36 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:45 | km/h: | 20.63 |
Pr. maks.: | 58.90 | Temperatura: | 8.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Udało się zebrać ekipę może nie specjalnie jakąś wielką, ale w te 4 osoby już się fajnie jedzie :) Z Głuchowa ruszam razem z Domelem na spotkanie z Barkiem i jego kuzynem. Spotykamy się pod Operą szybka wymiana dętki i już ruszamy na trasę w kierunku Obornik. Jedzie się elegancko temperatura optymalna, gdzie co ja mówię bardzo dobra jak na tą porę roku. Odbijamy po chwili na Morasko. Dorwaliśmy otwarty sklep i kupiliśmy bo izibroniku. Pojechaliśmy go spożyć na punkt widokowy. Przepięknie widać Poznań:
Następnie nawrotka i obieramy kierunek Biedrusko. Łapiemy sklep, jednak w miedzy czasie Domel jedzie zobaczyć czy jest ciotka jego i po chwili dzwoni że mamy wpaść na kawę. Bartas już zdążył kupić izobronika więc szybko na kawę pogadaliśmy trochę i przez poligon ruszamy do domu. Pod zabytkowym kościołem przerwa na spożycie płynnego paliwa. Podczas schodzenia z wieży Bartas załapał misję na fotografa:
Ciemno się zrobiło ruszamy czym prędzej. Niestety w Złotnikach zaczyna padać deszcz. Trzyma nas do samego końca. W Kiekrzu Matys z Bartasem jadą do domu. My z Domelem przez Skórzewo Plewiska i Komorniki też docieramy do domciu.
Dzięki panowie za wspólne spalanie świątecznego karpia :)
Następnie nawrotka i obieramy kierunek Biedrusko. Łapiemy sklep, jednak w miedzy czasie Domel jedzie zobaczyć czy jest ciotka jego i po chwili dzwoni że mamy wpaść na kawę. Bartas już zdążył kupić izobronika więc szybko na kawę pogadaliśmy trochę i przez poligon ruszamy do domu. Pod zabytkowym kościołem przerwa na spożycie płynnego paliwa. Podczas schodzenia z wieży Bartas załapał misję na fotografa:
Ciemno się zrobiło ruszamy czym prędzej. Niestety w Złotnikach zaczyna padać deszcz. Trzyma nas do samego końca. W Kiekrzu Matys z Bartasem jadą do domu. My z Domelem przez Skórzewo Plewiska i Komorniki też docieramy do domciu.
Dzięki panowie za wspólne spalanie świątecznego karpia :)
Na Wf...
Wtorek, 6 listopada 2012 | dodano:06.11.2012Kategoria 50-100km
Km: | 50.10 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 02:12 | km/h: | 22.77 |
Pr. maks.: | 41.20 | Temperatura: | 7.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Pogoda dzisiaj nie rozpieszczała szczególnie do jazdy na rowerze. Jednak miałem dzisiaj tylko wf więć ubrany w pełny strój kolarski wsiadam na mojego zabłoconego rumaka i ruszam na WF. W pierwszą stroną miałem z wiatrem więc leciałem jak burza. Zaliczyłem dużą cześć terenu. Ubrudziłem się znacznie, ale co tam. Na samych zajęciach trochę wycisku. Powrót do domu trochę dalszą drogą jak najbardziej błotną drogą! Trochę popadało trochę słońca wyszło. Jednak najgorszy był wiatr który wiał centralnie w twarz. Już myślałem że coś z rowerem mam nie tak. Wszytko było jak w najlepszym porządku to ja już siły nie miałem. Mokry zmęczony wymarznięty, ale z paroma kilometrami i to w terenie wracam do domu!
Terenowo rowerowo!
Niedziela, 4 listopada 2012 | dodano:06.11.2012Kategoria 50-100km, Ze zdjęciami
Km: | 94.60 | Km teren: | 60.00 | Czas: | 04:45 | km/h: | 19.92 |
Pr. maks.: | 45.30 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
W końcu jest prawdziwa wycieczka rowerowa! Udało się zebrać ekipę i ruszyć do WPN-u. Wstać w niedziele o 6.30 rano łatwe nie jest, ale jak się mam w myśli wycieczkę rowerową to idzie jakoś łatwiej. Za dwadzieścia 8 jestem u Jarzynowego, o 8 ruszamy po ekipę na stację benzynową :) Razem z Przemkiem i Bartkiem ruszamy przez Wiry, aby po chwili wjechać w teren. Pierwszy cel to j.Jarosławieckie. Dalej na Góreckie gdzie strzelamy sobie fotkę:
Czerwonym szlakiem jedziemy wokół jeziora, aby po chwili wbić się na szlak pierścienia, którym docieramy prawe pod czarny. Na samym czarnym szlaku jechało się elegancko, prawie doszło do kolizji z sarnami. Mateusz z Topą ruszyli na przód potem byłem ja i Bartek. W oczekiwaniu na Bartasa, który zaliczył parę gleb:
Dalsza trasa to podjazd do interwałów. Z moimi oponami błoto i liście nie były żadną przeszkodą, tak więc raz dwa docieram na góre. Topie też ładnie szło ;p
Po interwałach lecimy na Osową, na zjeździe przed Osową zaliczam lot przez kierownicę. Wjazd na górę poszedł tak sobie... Zjazd to tradycyjnie trasa DH. Tym razem podeszliśmy drugi raz aby sobie jeszcze raz zjechać. Mój rowerek przed zjazdem:
Dalsza trasa to jak że fajny o tej porze szlak nadwarciański którym docieramy na samą Maltę. Bartek po drodze pojechał do domu. Na Malcie kółeczko Przemek jedzie w swoją stronę,a my z Jarzyem do domu. Na Debinie nie spotykany pociąg widzimy:
Do domu docieram po 15 mocno ujechany. Jednak baardzo zadowolony. Dawno się tak nie ubrudziłem na rowerze! LUBIE TO!
Czerwonym szlakiem jedziemy wokół jeziora, aby po chwili wbić się na szlak pierścienia, którym docieramy prawe pod czarny. Na samym czarnym szlaku jechało się elegancko, prawie doszło do kolizji z sarnami. Mateusz z Topą ruszyli na przód potem byłem ja i Bartek. W oczekiwaniu na Bartasa, który zaliczył parę gleb:
Dalsza trasa to podjazd do interwałów. Z moimi oponami błoto i liście nie były żadną przeszkodą, tak więc raz dwa docieram na góre. Topie też ładnie szło ;p
Po interwałach lecimy na Osową, na zjeździe przed Osową zaliczam lot przez kierownicę. Wjazd na górę poszedł tak sobie... Zjazd to tradycyjnie trasa DH. Tym razem podeszliśmy drugi raz aby sobie jeszcze raz zjechać. Mój rowerek przed zjazdem:
Dalsza trasa to jak że fajny o tej porze szlak nadwarciański którym docieramy na samą Maltę. Bartek po drodze pojechał do domu. Na Malcie kółeczko Przemek jedzie w swoją stronę,a my z Jarzyem do domu. Na Debinie nie spotykany pociąg widzimy:
Do domu docieram po 15 mocno ujechany. Jednak baardzo zadowolony. Dawno się tak nie ubrudziłem na rowerze! LUBIE TO!