Wpisy archiwalne w kategorii
50-100km
Dystans całkowity: | 7053.26 km (w terenie 827.40 km; 11.73%) |
Czas w ruchu: | 335:27 |
Średnia prędkość: | 20.46 km/h |
Maksymalna prędkość: | 69.66 km/h |
Suma podjazdów: | 9077 m |
Maks. tętno maksymalne: | 183 (90 %) |
Maks. tętno średnie: | 152 (74 %) |
Liczba aktywności: | 101 |
Średnio na aktywność: | 69.83 km i 3h 25m |
Więcej statystyk |
Na Maltę z Bartasem.
Piątek, 12 października 2012 | dodano:26.10.2012Kategoria 50-100km
Km: | 51.22 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:18 | km/h: | 22.27 |
Pr. maks.: | 35.70 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Postanowiliśmy z Bartkiem się przejechać na Maltę. Ja musiałem załatwić jedną sprawę w orange więc parę min przed 18 jestem u Bartka pod domem i ruszamy do orange koło kaponiery. Stałem chyba z 20 min i nic nie załatwiłem... Wkurzeni ruszamy przez miasto na Maltę. Na samej malcie 2 kółeczka i o zmroku wracamy do domu.
W góry! Dzień 1.
Poniedziałek, 3 września 2012 | dodano:09.01.2013Kategoria Góry 2012, Ze zdjęciami, W górach..., 50-100km
Km: | 53.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:47 | km/h: | 19.19 |
Pr. maks.: | 58.50 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Po głównej tegorocznej wyprawie, zostało trochę pieniędzy i chęci, aby wyjechać jeszcze na parę dni z sakwami. Z racji na wolny wrzesień razem z Bartkiem postanowiliśmy pojeździć trochę po górach. Zapraszam do lektury:
W poniedziałek budzę się 4.45. Rano śniadanko pakowanie reszty do sakw i kilka min po 5 wyjazd. Przed 6 jestem u Bartka jedziemy na dworzec. Robimy jeszcze zakupy w biedronce i o 6.55 ruszamy pociągiem. Po 7h które łączyliśmy z krótkimi drzemkami docieramy do Jeleniej Góry.
Do Karpacza jedziemy z jednym kolarzem który właśnie wrócił ze swojej wyprawy. Ledwo wjechaliśmy do Karpacza, a mi się udaję ładne zdjęcie zrobić:
Tutaj po tej przerwie zaczął się pierwszy większy podjazd. Jedziemy do szkoły podstawowej, gdzie mamy zapewniony nocleg. Dyrektor szkoły daje mi klucze do budynku pokazuje nam sale i sobie idzie. My zostawiamy bagaże i jedziemy zwiedzać Karpacz. Dojeżdżamy do centrum i przez orlinek docieramy do wodospadu:
Pod tym samym wodospadem byłem w 2010 na wyciecze szkolnej (rowerowej oczywiście) tutaj link ---> KARPACZ 2010
Jedziemy dalej do Świątyni Wang. Tam jest dopiero podjazd, ale dałem radę. Na górze sprawdzenie trasy na następny dzień:
No i oczywiście fotka artystyczna:
wiem wiem umywam się przy prawdziwych fotografach, ale jak to mówią: ,, robim co możem" :)
Później tylko zjazd na dół do Karpacza, po zakupy na dzień następny no i po browarka na wieczór. Powrót do szkoły przy zachodzącym słońcu:
Gdyby to pytał to jest ta szkoła:
A tak wygląda w środku:
Cena jest baaardzo spoko;p Fajnie zakończony dzień pierwszy krótkiego pobytu w górach.
Dzień następny --->
W poniedziałek budzę się 4.45. Rano śniadanko pakowanie reszty do sakw i kilka min po 5 wyjazd. Przed 6 jestem u Bartka jedziemy na dworzec. Robimy jeszcze zakupy w biedronce i o 6.55 ruszamy pociągiem. Po 7h które łączyliśmy z krótkimi drzemkami docieramy do Jeleniej Góry.
Do Karpacza jedziemy z jednym kolarzem który właśnie wrócił ze swojej wyprawy. Ledwo wjechaliśmy do Karpacza, a mi się udaję ładne zdjęcie zrobić:
Tutaj po tej przerwie zaczął się pierwszy większy podjazd. Jedziemy do szkoły podstawowej, gdzie mamy zapewniony nocleg. Dyrektor szkoły daje mi klucze do budynku pokazuje nam sale i sobie idzie. My zostawiamy bagaże i jedziemy zwiedzać Karpacz. Dojeżdżamy do centrum i przez orlinek docieramy do wodospadu:
Pod tym samym wodospadem byłem w 2010 na wyciecze szkolnej (rowerowej oczywiście) tutaj link ---> KARPACZ 2010
Jedziemy dalej do Świątyni Wang. Tam jest dopiero podjazd, ale dałem radę. Na górze sprawdzenie trasy na następny dzień:
No i oczywiście fotka artystyczna:
wiem wiem umywam się przy prawdziwych fotografach, ale jak to mówią: ,, robim co możem" :)
Później tylko zjazd na dół do Karpacza, po zakupy na dzień następny no i po browarka na wieczór. Powrót do szkoły przy zachodzącym słońcu:
Gdyby to pytał to jest ta szkoła:
A tak wygląda w środku:
Cena jest baaardzo spoko;p Fajnie zakończony dzień pierwszy krótkiego pobytu w górach.
Dzień następny --->
Finlandia 2012 dzień 19
Piątek, 17 sierpnia 2012 | dodano:02.01.2013Kategoria Ze zdjęciami, Za granicą, Finlandia 2012, 50-100km
Km: | 54.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:18 | km/h: | 16.52 |
Pr. maks.: | 38.40 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 316m | Rower: | Kellys Magic |
Wstaliśmy dzisiaj równie późno jak w ostatni dni. Miejsce na namiot mieliśmy bardzo przystępne:
Bez śniadaniowo docieramy do Borgie. Ładnego miasteczka z dużą ilością łódek, a jak się później okazało również ładnych studentek. Zdjęcie będzie tylko łódeczek ;p
Śniadanko jemy sobie na ławeczce. Później chcieliśmy jechać jakoś niby na skróty niby dalej, ale ładniej. Wyszło jak zawsze, czyli po chwili koniec drogi i nawrotka. Jednak w miedzy czasie znajdujemy coś co wygląda jak wieża widokowa. Widok z góry
W końcu udało się wyjechać z tej miejscowości po poprzednich zakupach. Jechaliśmy wzdłuż autostrady. Co ciekawe było można zauważyć do długość TIR-ów:
Dojeżdżamy prawie pod odprawę FIN-LINES. Rozbijamy namiot w bardzo ładnym miejscu. Robimy ostatnią kolację. Szef kuchni dnia dzisiejszego polecał wszystkie resztki, czyli najpierw nagotowana owsianka do tego dorzucone kasza manna, a to wszystko zalane jogurtem bananowym, smakowało fajnie wyglądało trochę gorzej:
Po obszernej kolacji idziemy spać. Dziś była ostatnia noc na dziko.
<--- Dzień poprzedni/ Dzień następny --->
Bez śniadaniowo docieramy do Borgie. Ładnego miasteczka z dużą ilością łódek, a jak się później okazało również ładnych studentek. Zdjęcie będzie tylko łódeczek ;p
Śniadanko jemy sobie na ławeczce. Później chcieliśmy jechać jakoś niby na skróty niby dalej, ale ładniej. Wyszło jak zawsze, czyli po chwili koniec drogi i nawrotka. Jednak w miedzy czasie znajdujemy coś co wygląda jak wieża widokowa. Widok z góry
W końcu udało się wyjechać z tej miejscowości po poprzednich zakupach. Jechaliśmy wzdłuż autostrady. Co ciekawe było można zauważyć do długość TIR-ów:
Dojeżdżamy prawie pod odprawę FIN-LINES. Rozbijamy namiot w bardzo ładnym miejscu. Robimy ostatnią kolację. Szef kuchni dnia dzisiejszego polecał wszystkie resztki, czyli najpierw nagotowana owsianka do tego dorzucone kasza manna, a to wszystko zalane jogurtem bananowym, smakowało fajnie wyglądało trochę gorzej:
Po obszernej kolacji idziemy spać. Dziś była ostatnia noc na dziko.
<--- Dzień poprzedni/ Dzień następny --->
Finlandia 2012 dzień 18
Czwartek, 16 sierpnia 2012 | dodano:02.01.2013Kategoria Ze zdjęciami, Za granicą, Finlandia 2012, 50-100km
Km: | 70.10 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:02 | km/h: | 17.38 |
Pr. maks.: | 51.20 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 443m | Rower: | Kellys Magic |
Pobudka na spokojnie koło 9. Z racji na dużą ilość pająków i innego robactwa śniadanko jemy w namiocie, coś koło 10 trochę po ruszamy w trasę. Po kilku kilometrach robimy przerwę na lodzika w S-Market. Pod ten sam market przyjeżdża pan jak się później okazało bez nóg. Z dachu wyjechałem mu wózek on usiadł i pojechał do sklepu. Po krótkiej przerwie ruszamy dalej. Dzisiejszy cel to zbliżyć się jak najbliżej Helsinek:
Jedziemy sobie, robiąc co jakiś czas przerwę dużego dystansu nie musieliśmy przejechać dzisiaj. Na jednej z przerw podjeżdża do nas starsza para z prośbą o użyczenie pompki. Po chwili rozmowy dowiadujemy się o ładniejszej drodze w stronę Helsinek. Okazuje się, że mieli racje:
Po pewnym czasie powoli słońce zaczyna się chować także szukamy miejsca do spania. Wjeżdżamy w jakąś leśną dróżkę. Barierka zatrzymuje nas:
Jemy kolacje rozbijamy namiot i ładujemy tradycyjnie wszystkie sakwy do środka mniej więcej tak to wygląda:
Ładny porządek jest :P Po chwili usypiam. Mi tam dużo czasu do snu nie potrzeba :)
<--- Dzień poprzedni/ Dzień następny --->
Jedziemy sobie, robiąc co jakiś czas przerwę dużego dystansu nie musieliśmy przejechać dzisiaj. Na jednej z przerw podjeżdża do nas starsza para z prośbą o użyczenie pompki. Po chwili rozmowy dowiadujemy się o ładniejszej drodze w stronę Helsinek. Okazuje się, że mieli racje:
Po pewnym czasie powoli słońce zaczyna się chować także szukamy miejsca do spania. Wjeżdżamy w jakąś leśną dróżkę. Barierka zatrzymuje nas:
Jemy kolacje rozbijamy namiot i ładujemy tradycyjnie wszystkie sakwy do środka mniej więcej tak to wygląda:
Ładny porządek jest :P Po chwili usypiam. Mi tam dużo czasu do snu nie potrzeba :)
<--- Dzień poprzedni/ Dzień następny --->
Finlandia 2012 dzień 17
Środa, 15 sierpnia 2012 | dodano:31.12.2012Kategoria 50-100km, Finlandia 2012, Za granicą, Ze zdjęciami
Km: | 56.90 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:32 | km/h: | 16.10 |
Pr. maks.: | 38.10 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 307m | Rower: | Kellys Magic |
Rano okazało się, że nasz namiot stoi niedaleko mrowiska. Jak się nie trudno domyślić po namiocie chodziło pełno mrówek. Z racji dobrze wybranej miejscówki pospaliśmy sobie trochę i śniadanie zjedliśmy również w namiocie:
Ruszyliśmy dalej pięknymi fińskimi drogami, po drodze podziwiając piękne krajobrazy i mijając różne wiadukty, ten spodobał mi się najbardziej:
Po przejechaniu kilku km docieramy do Lahti. Pierwsze co robimy to idziemy zobaczyć wielkie skocznie narciarskie:
chwila odpoczynku, po czym udajemy się do centrum szukać jakiegoś sklepu. Od Lahti zaczyna się kraina jezior, szkoda że nie mieliśmy czasu i pieniędzy aby pojechać trochę w głąb tego kraju, bo zapowiadało się ciekawie:
Znajdujemy sklep idziemy na zakupy. Z racji dużych cen w sklepach wodę do gotowania bierzemy z łazienki ;p Odpoczęliśmy, z miłą chęcią posiedzielibyśmy jeszcze trochę, ale zważywszy na godzinę musieliśmy wyjechać z Lahti i szukać miejsca na spania. Dodatkowo okazało się, ze mapy którymi dysponujemy były zbyt nie dokładne. Było trzeba znaleźć mapy kawałek i jeszcze stacje. Tu też był problem bo większość automatycznych. Mimo wszytko podjeżdżamy na jedną z nich. Czekamy chwilę podjeżdża według nas odpowiednia osoba i Mateusz ruszył po paliwo i po mapy. Udało się:
Mapy były benzyna była, czas iść spać. Kilka kilometrów dalej znajdujemy miejsce do spania. Nie za ciekawe, ale wyspać się szło:
Dzień całkiem spokojny. Ilość km to potwierdza :)
<--- Dzień poprzedni/ Dzień następny --->
Ruszyliśmy dalej pięknymi fińskimi drogami, po drodze podziwiając piękne krajobrazy i mijając różne wiadukty, ten spodobał mi się najbardziej:
Po przejechaniu kilku km docieramy do Lahti. Pierwsze co robimy to idziemy zobaczyć wielkie skocznie narciarskie:
chwila odpoczynku, po czym udajemy się do centrum szukać jakiegoś sklepu. Od Lahti zaczyna się kraina jezior, szkoda że nie mieliśmy czasu i pieniędzy aby pojechać trochę w głąb tego kraju, bo zapowiadało się ciekawie:
Znajdujemy sklep idziemy na zakupy. Z racji dużych cen w sklepach wodę do gotowania bierzemy z łazienki ;p Odpoczęliśmy, z miłą chęcią posiedzielibyśmy jeszcze trochę, ale zważywszy na godzinę musieliśmy wyjechać z Lahti i szukać miejsca na spania. Dodatkowo okazało się, ze mapy którymi dysponujemy były zbyt nie dokładne. Było trzeba znaleźć mapy kawałek i jeszcze stacje. Tu też był problem bo większość automatycznych. Mimo wszytko podjeżdżamy na jedną z nich. Czekamy chwilę podjeżdża według nas odpowiednia osoba i Mateusz ruszył po paliwo i po mapy. Udało się:
Mapy były benzyna była, czas iść spać. Kilka kilometrów dalej znajdujemy miejsce do spania. Nie za ciekawe, ale wyspać się szło:
Dzień całkiem spokojny. Ilość km to potwierdza :)
<--- Dzień poprzedni/ Dzień następny --->
Finlandia 2012 dzień 16
Wtorek, 14 sierpnia 2012 | dodano:18.12.2012Kategoria 50-100km, Finlandia 2012, Za granicą, Ze zdjęciami
Km: | 83.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:46 | km/h: | 14.46 |
Pr. maks.: | 39.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 454m | Rower: | Kellys Magic |
Rano koło 5.30 przyszedł człowieczek sobie do drzwi zapukał parę razy coś tam powiedział i poszedł to chyba oznaczało, że czas wstawać. Statek prezentował się całkiem ładnie. Bardziej to był prom jednak i tak miło się płynęło. Troszkę zdjęć:
Po wschodzie słońca widzimy już brzeg Finlandii:
Do kilkunastu minutach wpływamy do portu i wjeżdżamy na ląd:
Ludzi prawie wcale, nie ma się dziwić. Pojechaliśmy gdzieś sobie zjeść śniadanie padło na plac zabaw:
Ruszyliśmy z powrotem do koło portu posiedzieć zrelaksować się na ławeczce przy pięknie święcącym słońcu. Po 30 min nadszedł czas na zwiedzanie. Pojeździliśmy trochę co mi się bardzo podobało to ,,autostrada" rowerowa przez centrum miasta:
oraz Katedrę:
Przy okazji kupiliśmy pocztówki. Jedną wysłałem do domu, resztę dostarczę osobiście. Wyjeżdżając ze stolicy mieliśmy małe problemy, aby trafić na odpowiednią drogę. W końcu się udało jedziemy. Po chwili znak na Autostradę, tutaj taką zwykła chwilę rozkminy i wjeżdżamy. Nie minęło 4s i już łijo niebieskie światła za nami. Całe szczęście panowie policjanci zwrócili nam uwagę, że dalej jechać nie możemy i nas zawrócili. Poszukaliśmy trochę alternatywy w końcu jest:
Jedziemy jeszcze trochę jednak brak snu w nocy i już prawie 1500km przez ostanie dni dają swoje, więc szukamy miejsca do spania. Dużego problemu nie było. Jemy kolacje i idziemy spać. Zdjęcia miejscówki dnia następnego.
<---Dzień poprzedni/ Dzień następny --->
Po wschodzie słońca widzimy już brzeg Finlandii:
Do kilkunastu minutach wpływamy do portu i wjeżdżamy na ląd:
Ludzi prawie wcale, nie ma się dziwić. Pojechaliśmy gdzieś sobie zjeść śniadanie padło na plac zabaw:
Ruszyliśmy z powrotem do koło portu posiedzieć zrelaksować się na ławeczce przy pięknie święcącym słońcu. Po 30 min nadszedł czas na zwiedzanie. Pojeździliśmy trochę co mi się bardzo podobało to ,,autostrada" rowerowa przez centrum miasta:
oraz Katedrę:
Przy okazji kupiliśmy pocztówki. Jedną wysłałem do domu, resztę dostarczę osobiście. Wyjeżdżając ze stolicy mieliśmy małe problemy, aby trafić na odpowiednią drogę. W końcu się udało jedziemy. Po chwili znak na Autostradę, tutaj taką zwykła chwilę rozkminy i wjeżdżamy. Nie minęło 4s i już łijo niebieskie światła za nami. Całe szczęście panowie policjanci zwrócili nam uwagę, że dalej jechać nie możemy i nas zawrócili. Poszukaliśmy trochę alternatywy w końcu jest:
Jedziemy jeszcze trochę jednak brak snu w nocy i już prawie 1500km przez ostanie dni dają swoje, więc szukamy miejsca do spania. Dużego problemu nie było. Jemy kolacje i idziemy spać. Zdjęcia miejscówki dnia następnego.
<---Dzień poprzedni/ Dzień następny --->
Finlandia 2012 dzień 15
Poniedziałek, 13 sierpnia 2012 | dodano:06.11.2012Kategoria 50-100km, Finlandia 2012, Za granicą, Ze zdjęciami
Km: | 83.10 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:38 | km/h: | 14.75 |
Pr. maks.: | 38.30 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 239m | Rower: | Kellys Magic |
Wstajemy koło 9 rano. Śniadanie musiało być mieć miejsce w namiocie, gdyż komary przez noc nie odleciały za daleko. Także po śniadanku zwijamy namiot w trybie ekspres i udajemy się dalej na północ. Jedziemy drogą EuroVelo 10 w dalszym ciągu, po kilku km docieramy do miasta portowego:
Dalej wzdłuż morza kierując się na Tallinn docieramy do przeładnego wodospadu:
Trochę tam odpoczęliśmy i udaliśmy się dalej trochę. Dziwiła nas duża ilość podjazdów (byliśmy zaledwie kilka, kilkadziesiąt metrów od morza. Po chwili było wszytko jasne:
Tutaj relaksując się pięknymi widokami zrobiliśmy sobie przerwę. Przy okazji mogliśmy ujrzeć jaką radość może dać lustrzanka zakupiona córce. Pewien ojciec z dwoma córkami przyjechał robić im zdjęcia. Tak się wkręcili, że odjeżdżając zostawili torbę od aparatu na samochodzie. Na szczęście na posterunku byli dwaj podróżnicy z Polski i ruszyli za samochodem. Pan ładnie podziękował i pojechał dalej.
Dalsza część drogi to był zjazd do Tallinna. Po chwili pojawia się piękna ścieżka rowerowa, która prowadzi do samego centrum:
W Stolicy Estonii trafiamy na taki budynek szczerze mówiąc nawet nie wiem co to jest, ale chyba coś ważnego więc robię fotkę :)
Dalej jedziemy na Stare miasto. Najładniejszą budowlą w tym roku wygrały dwa budynki. Jednym został cerkiew w Tallinie:
Drugi budynek zostanie pokazany dnia 16. Jedziemy na jedzonko do maca i tym podobnych fast-foodów. Przemierzamy wieczorem uliczki Tallinna trafiając przypadkiem na naszą ambasadę:
Po zwiedzeniu tegoż bardzo ładnego miasta udajemy się na ostanie ,,tanie" zakupy do RIMI:
Po zapakowaniu jedzonka do sakw ruszamy na prom. Odprawa odbyła się tak szybko, że nawet nie zdążyliśmy dowodów pokazać :P Chyba byliśmy jedyni na rowerach. W oczekiwaniu na statek:
Weszliśmy na prom udaliśmy się do kabiny. Poszliśmy pozwiedzać statek (fotki dzień 16 ) i po wzięciu prysznica koło 2 udaliśmy się spać.
Dzionek udany!
<---Dzień poprzedni/Dzień następny --->
Dalej wzdłuż morza kierując się na Tallinn docieramy do przeładnego wodospadu:
Trochę tam odpoczęliśmy i udaliśmy się dalej trochę. Dziwiła nas duża ilość podjazdów (byliśmy zaledwie kilka, kilkadziesiąt metrów od morza. Po chwili było wszytko jasne:
Tutaj relaksując się pięknymi widokami zrobiliśmy sobie przerwę. Przy okazji mogliśmy ujrzeć jaką radość może dać lustrzanka zakupiona córce. Pewien ojciec z dwoma córkami przyjechał robić im zdjęcia. Tak się wkręcili, że odjeżdżając zostawili torbę od aparatu na samochodzie. Na szczęście na posterunku byli dwaj podróżnicy z Polski i ruszyli za samochodem. Pan ładnie podziękował i pojechał dalej.
Dalsza część drogi to był zjazd do Tallinna. Po chwili pojawia się piękna ścieżka rowerowa, która prowadzi do samego centrum:
W Stolicy Estonii trafiamy na taki budynek szczerze mówiąc nawet nie wiem co to jest, ale chyba coś ważnego więc robię fotkę :)
Dalej jedziemy na Stare miasto. Najładniejszą budowlą w tym roku wygrały dwa budynki. Jednym został cerkiew w Tallinie:
Drugi budynek zostanie pokazany dnia 16. Jedziemy na jedzonko do maca i tym podobnych fast-foodów. Przemierzamy wieczorem uliczki Tallinna trafiając przypadkiem na naszą ambasadę:
Po zwiedzeniu tegoż bardzo ładnego miasta udajemy się na ostanie ,,tanie" zakupy do RIMI:
Po zapakowaniu jedzonka do sakw ruszamy na prom. Odprawa odbyła się tak szybko, że nawet nie zdążyliśmy dowodów pokazać :P Chyba byliśmy jedyni na rowerach. W oczekiwaniu na statek:
Weszliśmy na prom udaliśmy się do kabiny. Poszliśmy pozwiedzać statek (fotki dzień 16 ) i po wzięciu prysznica koło 2 udaliśmy się spać.
Dzionek udany!
<---Dzień poprzedni/Dzień następny --->
Finlandia 2012 dzień 14
Niedziela, 12 sierpnia 2012 | dodano:06.10.2012Kategoria 50-100km, Finlandia 2012, Za granicą, Ze zdjęciami
Km: | 91.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 05:20 | km/h: | 17.10 |
Pr. maks.: | 28.30 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 103m | Rower: | Kellys Magic |
Po nocy z hałasującym psem budzimy się rano mimo wszystko w dobrych nastrojach. Pogoda nie była najgorsza, przede wszystkim było w miarę słonecznie. Zwijamy bagaże dość sprawnie i ruszamy w trasę szukając miejsca na śniadanko. Po paru km udaje nam się ,,dorwać" parking. Jemy gotowane wczoraj gotowane jajka i kontynuujemy drogę na północ:
Kierując się cały czas EuroVelo10 docieramy do północno zachodniego przylądka w Estonii. Widoki pierwsza klasa liczba ludzi dążąca do zero. Wjechaliśmy na plażę ustawiliśmy rowery i udaliśmy się na odpoczynek:
Pojedli popili i ruszyli dalej. Tym razem jedziemy ładnymi terenami parku narodowego. Ilość jagód przeogromna, zatrzymujemy się w pewnym momencie ja sobie podjadam jagód prosto z krzaka i w drogę:
Wjeżdżając na asfalt wjeżdżamy do sklepu na lodzika. To był nasz jedyny postój przy sklepie dzisiaj. Jako miejsce na nocleg chcieliśmy wybrać kawał pola za krzakami przy głównej drodze. Jednak wysokość krzaków i ilość komarów kazała nam się rozbić na drodze:
I poszliśmy spać. Dzień bardzo udany!
Żartuję oczywiście! Zrobiliśmy sobie pyszną kolacje i poszliśmy spać zaraz przy drodze, ale w krzakach. Namiotu nie było wcale widać. Niestety nie zrobiłem zdjęcia. Za to dodaje zdjęcie Mateusza robiącego kolacje:
Jak to moja mama stwierdziła: ,,macie tam straszny bałagan, jak to się stało, że nic nie zgubiliście!? " odpowiedź jest prosta tylko geniusz panuję nad chaosem!
<--- Dzień poprzedni/ Dzień następny --->
Kierując się cały czas EuroVelo10 docieramy do północno zachodniego przylądka w Estonii. Widoki pierwsza klasa liczba ludzi dążąca do zero. Wjechaliśmy na plażę ustawiliśmy rowery i udaliśmy się na odpoczynek:
Pojedli popili i ruszyli dalej. Tym razem jedziemy ładnymi terenami parku narodowego. Ilość jagód przeogromna, zatrzymujemy się w pewnym momencie ja sobie podjadam jagód prosto z krzaka i w drogę:
Wjeżdżając na asfalt wjeżdżamy do sklepu na lodzika. To był nasz jedyny postój przy sklepie dzisiaj. Jako miejsce na nocleg chcieliśmy wybrać kawał pola za krzakami przy głównej drodze. Jednak wysokość krzaków i ilość komarów kazała nam się rozbić na drodze:
I poszliśmy spać. Dzień bardzo udany!
Żartuję oczywiście! Zrobiliśmy sobie pyszną kolacje i poszliśmy spać zaraz przy drodze, ale w krzakach. Namiotu nie było wcale widać. Niestety nie zrobiłem zdjęcia. Za to dodaje zdjęcie Mateusza robiącego kolacje:
Jak to moja mama stwierdziła: ,,macie tam straszny bałagan, jak to się stało, że nic nie zgubiliście!? " odpowiedź jest prosta tylko geniusz panuję nad chaosem!
<--- Dzień poprzedni/ Dzień następny --->
Finlandia 2012 dzień 13
Sobota, 11 sierpnia 2012 | dodano:30.09.2012Kategoria 50-100km, Finlandia 2012, Za granicą
Km: | 83.40 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:57 | km/h: | 16.85 |
Pr. maks.: | 24.40 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 98m | Rower: | Kellys Magic |
Dzisiejszy dzień był dniem typowo przejazdowym i bardzo płaskim. Co widać po przewyższeniach, a przede wszystkim po prędkości maksymalnej. Rano podczas zwijania namiotu z wioski która mijaliśmy wczoraj szła 3 osobowa grupa jedna kobieta i dwóch mężczyzn. Początkowo myśleliśmy, że idą do nas z jakimiś pretensjami co my gdzie my i takie tam. Oni jednak byli pokojowo nastawieni po chwili rozmowy poszli dalej. My dokończyliśmy pakowanie się i ruszamy w trasę w stronę Haaspalu. Wokół nas znów dzikość. Po pewnym czasie widzimy znak -punkt widokowy 300m no tyle możemy odbić. Zjeżdżamy na bok i naszym oczom ukazuję się niesamowicie wielka przestrzeń bez żadnych zabudowań, aż po sam horyzont.
Się zastanawialiśmy, jakby to było gdyby podnieś powyżej poziomu trawy wszystkie robaki, pająki, mrówki i inne stworzonka z tej wielkiej powierzchni. Mateusz stwierdził: W życiu już nigdy bym tam nie wszedł :p
Czasami takie zwierzątka przychodzą bliżej nas abyśmy mogli je podziwiać:
Wjeżdżamy z powrotem na główną drogę prowadzącą do Haaspalu. Po samym dojeździe do miasta robimy zakupy i zwiedzamy troszkę:
Naprawdę bardzo ładne miasteczko. Po zwiedzeniu miasteczka najpierw na wschód, a później odbijamy na północ. Jedziemy aż do ciemna i szukamy miejsca na nocleg. Widzimy znak na cmentarz zabytkowy chcieliśmy go dzisiaj jeszcze zobaczyć. Jednak po przejechaniu paru kilometrów cmentarza nie ma, ale za to znajdujemy ładne miejsce na nocleg.
Dzisiaj szef kuchni na kolacje polecał jajka gotowane na twardo. W nocy pewien wilczur uniemożliwiał nam skutecznie wyspanie się i cały czas tą samą tonacją szczekał przez dobre pół nocy. Ja gdzie śpię jak skała przez małego gnojka nie mogłem zasnąć.
<---Dzień poprzedni/ Dzień następny --->
Się zastanawialiśmy, jakby to było gdyby podnieś powyżej poziomu trawy wszystkie robaki, pająki, mrówki i inne stworzonka z tej wielkiej powierzchni. Mateusz stwierdził: W życiu już nigdy bym tam nie wszedł :p
Czasami takie zwierzątka przychodzą bliżej nas abyśmy mogli je podziwiać:
Wjeżdżamy z powrotem na główną drogę prowadzącą do Haaspalu. Po samym dojeździe do miasta robimy zakupy i zwiedzamy troszkę:
Naprawdę bardzo ładne miasteczko. Po zwiedzeniu miasteczka najpierw na wschód, a później odbijamy na północ. Jedziemy aż do ciemna i szukamy miejsca na nocleg. Widzimy znak na cmentarz zabytkowy chcieliśmy go dzisiaj jeszcze zobaczyć. Jednak po przejechaniu paru kilometrów cmentarza nie ma, ale za to znajdujemy ładne miejsce na nocleg.
Dzisiaj szef kuchni na kolacje polecał jajka gotowane na twardo. W nocy pewien wilczur uniemożliwiał nam skutecznie wyspanie się i cały czas tą samą tonacją szczekał przez dobre pół nocy. Ja gdzie śpię jak skała przez małego gnojka nie mogłem zasnąć.
<---Dzień poprzedni/ Dzień następny --->
Finlandia 2012 dzień 12
Piątek, 10 sierpnia 2012 | dodano:30.09.2012Kategoria 50-100km, Finlandia 2012, Za granicą
Km: | 84.70 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:56 | km/h: | 17.17 |
Pr. maks.: | 28.30 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 98m | Rower: | Kellys Magic |
Wieczorem dnia poprzedniego w naszym namiocie siedział pająk wielkości połowy mojego kciuka. Rano w namiocie nie było żadnego, ale trawa w jakiej się rozbiliśmy mówiła sama za siebie, tam jest więcej pająków niż tylko jeden. Po solidnym wyspaniu się do godziny 10:00, szybko zwijamy namiot:
Podczas zwijania namiotu jakiś pan stanął przy drodze i nas podziwiał. Nie wiedzieliśmy jakie ma zamiary. Mateusz mu pomachał pan się uśmiechnął odmachnął i sobie poszedł.
Ruszamy dalej zwiedzać Estonię. Po prawej las po lewej las i my na środku. Czego chcieć więcej od życia. Co jakiś czas pojawiają się ładne cerkwie i kościoły:
W najbliżej miejscowości robimy zakupy, przy okazji rozmawiamy z miejscowym koneserem napojów wyskokowych <8zł. Po zrobieniu zakupów po kilku przejechanych kilometrach robimy drugą przerwę śniadaniową pod muchomorkiem:
Jedziemy cały czas drogą EV po chwili wjeżdżamy do jakiegoś parku narodowego. Asfalt się kończy i kończy się całkowicie cywilizacja. Jedziemy leśną ścieżką bez żadnych zabudowań bez samochodów bez niczego co wymyślił człowiek. Mateusz na ścieżce:
Po przejechaniu tak paru dobrych kilometrów mija nas jakaś wycieczka rowerowa, a my po chwili dojeżdżamy do Virstu:
Koszt promu na wyspę Estonii wynosił 3,2 Euro za człowieczka i jego rower. Jednak my cierpliwie czekaliśmy na swoją podróż statkiem i nawracamy w głąb lądu. Przy morzu można zauważyć całe pola wiatraków:
Jedziemy jak najdalej w głąb lądu co by dnia następnego mieć mniej do przejechania. Jednak z racji tego, że dzisiaj sobie dużej pospaliśmy zaczęło robić się ciemno, a przede wszystkim zimno. Po chwili znajdujemy bardzo dobre miejsce na nocleg:
Dzień bardzo pozytywny i kilometraż w prządku i człowiek się wyspał. W szczególności na podziwiał się widoków. Jak to mówią w domu takich nie ma :P
<--- Dzień poprzedni/ Dzień następny --->
Podczas zwijania namiotu jakiś pan stanął przy drodze i nas podziwiał. Nie wiedzieliśmy jakie ma zamiary. Mateusz mu pomachał pan się uśmiechnął odmachnął i sobie poszedł.
Ruszamy dalej zwiedzać Estonię. Po prawej las po lewej las i my na środku. Czego chcieć więcej od życia. Co jakiś czas pojawiają się ładne cerkwie i kościoły:
W najbliżej miejscowości robimy zakupy, przy okazji rozmawiamy z miejscowym koneserem napojów wyskokowych <8zł. Po zrobieniu zakupów po kilku przejechanych kilometrach robimy drugą przerwę śniadaniową pod muchomorkiem:
Jedziemy cały czas drogą EV po chwili wjeżdżamy do jakiegoś parku narodowego. Asfalt się kończy i kończy się całkowicie cywilizacja. Jedziemy leśną ścieżką bez żadnych zabudowań bez samochodów bez niczego co wymyślił człowiek. Mateusz na ścieżce:
Po przejechaniu tak paru dobrych kilometrów mija nas jakaś wycieczka rowerowa, a my po chwili dojeżdżamy do Virstu:
Koszt promu na wyspę Estonii wynosił 3,2 Euro za człowieczka i jego rower. Jednak my cierpliwie czekaliśmy na swoją podróż statkiem i nawracamy w głąb lądu. Przy morzu można zauważyć całe pola wiatraków:
Jedziemy jak najdalej w głąb lądu co by dnia następnego mieć mniej do przejechania. Jednak z racji tego, że dzisiaj sobie dużej pospaliśmy zaczęło robić się ciemno, a przede wszystkim zimno. Po chwili znajdujemy bardzo dobre miejsce na nocleg:
Dzień bardzo pozytywny i kilometraż w prządku i człowiek się wyspał. W szczególności na podziwiał się widoków. Jak to mówią w domu takich nie ma :P
<--- Dzień poprzedni/ Dzień następny --->