blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(26)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sq3mko.bikestats.pl

linki

Mazury 2013 dzień trzeci.

Czwartek, 8 sierpnia 2013 | dodano:12.09.2013Kategoria 50-100km, Mazury 2013, z Anią, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km:63.69Km teren:15.00 Czas:03:43km/h:17.14
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Wstajemy rano nie za wcześnie nie za późno, tak w sam raz. Słoneczko świeci pełną parą, nasze namioty zaraz powędrowały na słońce aby się suszyć:



Jemy śniadanie na łące, widzimy jeżdżące traktory. W pewnej chwili nadjeżdża jeden. Ciekawi jesteśmy czy nas opierniczy czy co w końcu to jego pole. To są jego słowa: ,,spać można wszędzie byle by śmieci nie zostawiać". Akurat z tym problemu nie było bo my nigdzie śmieci nie zostawiamy :) Zwinęliśmy do końca nasz biwak i ruszamy znowu polnymi drogami:


Trochę zabłądziliśmy, trafiamy do biedronki na lodzika i zakupy wody. Wracamy tą samą drogą aby dojechać do j.Śniardwy. Jeden z cięższych odcinków tego wyjazdu. Piach kamienie i jeszcze trochę pod górkę. Widać było, że wszyscy czekali nad plażą obiecaną. W końcu docieramy. Niestety zapomnieliśmy zrobić jakiegokolwiek zdjęcia. Idziemy się kąpać pijemy piwko jemy 2 śniadanie i ruszamy dalej. Zdjęcie jeziorka z dala (jak mi się przypomniało):






Wjeżdżamy na DK 16. Dojeżdżamy do Orzysza, takie widoki można często tam zauważyć:


W mieście robimy zakupy na kolację i ruszamy w stronę Giżycka. W połowie miedzy Orzyszem, a Giżyckiem robimy przerwę na zakup wody. Jedziemy dalej szukać miejsca na nocleg:





Moje czujne oko wyczaiło dobre miejsce na spanie. Rozbijamy namioty robimy kolację i wsłuchujemy się w grzmoty które sieją pogrom na niebie. Dzisiaj na kolacje mamy makaron jajecznicę oraz ogórka konserwowego:





Pogaduchy wieczorne miedzy namiotowe piwko i idziemy spać :)

Mazury 2013 dzień drugi.

Środa, 7 sierpnia 2013 | dodano:12.09.2013Kategoria 50-100km, Mazury 2013, z Anią, Z moją piękną!, Ze zdjęciami
Km:70.19Km teren:20.00 Czas:04:31km/h:15.54
Pr. maks.:60.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Wstajemy rana bez większego pośpiechu. Dzisiejszy cel to Mikołajki. Już po chwili asfalt zmienia się w piaszczystą drogę co dziewczyną zbytnio się to nie podoba. Ja nie ukrywam też się nie cieszyłem taką drogą w moich oponkach 1.6:





Jedziemy kierując się głównie papierową mapą ogolą Polski. Czasami nie ma nie których dróg zaznaczonych więc włączamy nawigację w komórkach. Jednak cały czas jedziemy w dobrym kierunku. Po chwili z drogi piaszczystej robi się asfalt, my robimy też sik-pauze:


Dzisiaj udaje nam się znaleźć jezioro w którym nie ma płatnego wstępu i można do niego wejść, chociaż nie było plaży tylko zejście z pomostu. Tak czy siak przy tych upałach korzystamy z kąpieli:






Ruszamy dalej zaledwie kilkanaście km zostaje nam do Mikołajek i to dobrym asfaltem. Znam tą drogę z mojego wyjazdu z 2010r. Docieramy zadowoleni do Mikołajek:






Wjeżdżamy na ryneczek. Robimy zakupy na wieczór. Podejmujemy decyzję, że jemy dzisiaj kebaba:




Wyjeżdżamy kilka km za miasteczko i rozbijamy się na ładnej łączce. Wieczorem smakowanie nowej Lubelskiej-Ananasówki.

Mazury 2013 dzień pierwszy.

Wtorek, 6 sierpnia 2013 | dodano:11.09.2013Kategoria 50-100km, z Anią, Z moją piękną!, Ze zdjęciami, Mazury 2013
Km:59.93Km teren:35.00 Czas:03:32km/h:16.96
Pr. maks.:48.80Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Wczoraj ledwie wróciliśmy, a dzisiaj już ruszamy w kolejną wyprawę. Tym razem na Mazury. Ruszamy wspólnie z Głuchowa. Jedziemy w czwórkę Marta, Ania, Bartek i Ja. Pociąg mieliśmy koło 7 rano. Wyjechaliśmy trochę za późno było trzeba gnać. Niestety czas uciekał, a kilometrów nie ubywało. Ruszyłem do przodu kupić bilety. Stanąłem nie w tej kasie... Stwierdzamy jedziemy na pociąg. Przechodzimy służbowym przejściem. SOKiści robią problemy, ale całe szczęście udaje nam się wejść do pociągu:



Podróż mija spokojnie przy wysiadaniu zgubiłem okularki. Będzie trzeba jechać bez. W samym Olsztynie robimy zakupy i lecimy za miasto. Już po kilku km zaczynają się piękne tereny:


Dojeżdżamy do Barczewa tam przerwa na lodzika i piwko. Dalej kierujemy się wzdłuż DK 16 w stronę Biskupic. Po kilku km zjeżdżamy na polną ubitą drogę w celu znalezienia jakiegoś jeziorka. I nagle pierwsza awaria. Koło staje mi w miejscu łożyska się zacięły. Kombinujemy naprawiamy nic to nie daje:


Udaje nam się znaleźć pana Adama, co jak nam powiedzieli co wszystko naprawia. Tak też zrobił rozkręcił nasmarował skręcił. Mimo, że dał gwarancję tylko do płotu to dało się jechać dalej :)
Znajdujemy sklep gdzie robimy zakupy na wieczór. Nie mogło zabraknąć regionalnych piwek:


Szukamy miejsca do spania. Jako, że tak spaliśmy przez ostatni 3 tygodnie znalezienie noclegu nie jest większym problemem. Czas rozbić namioty:


Na kolacje ryż z komarami :P Niestety nic nie pomagało. Ryż zjedliśmy z cukrem :P Udany dzień pierwszy.

Poznań-Paryż 2013 dzień 5

Piątek, 19 lipca 2013 | dodano:27.03.2014Kategoria 100-200km, Poznań-Paryż 2013, Za granicą, Ze zdjęciami
Km:101.88Km teren:0.00 Czas:05:41km/h:17.93
Pr. maks.:32.50Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:280mRower:Kellys Magic
Dzień 5.
Niemcy.

Rano budzą nas pociągi które jadą kilkanaście metrów od naszych namiotów. Również słońce nie pozwalało nam spać. Kto sypia w namiocie ten wie, jak promienie słoneczne nagrzewają wnętrze namiotu. Poranna toaleta i krzątanina idzie nam wyjątkowo szybko. Może przez to, że co chwilę ktoś tu przechodzi na spacer z psem. Ruszamy zdobywać dalej Europę. Dzisiejszy cel to Hannover. Słońce nam sprzyja czego nie można powiedzieć o wietrze... Tradycyjnie wieje z zachodu. W pewnej wiosce przy rozstaju dróg robimy przerwę. Należało wciągnąć coś słodkiego i sprawdzić trasę. Rozkładam się z mapą na chodniku i po chwili już mam pomoc:


 

Po wytłumaczeniu drogi i dowiedzeniu się mniej więcej ile nam zostało do Holandii ruszamy dalej. Niestety nadal wieje z zachodu. Jedziemy sobie raz koło siebie raz w odległości kilkudziesięciu metrów. Raz rozmawiając ze sobą raz milcząc jakbyśmy mieli siebie już dosyć. Jednak cały czas jedziemy do przodu. Jakie pomysły nam wpadały do głowy to jest coś niesamowitego. Polecam każdemu kto wygra w totka przejechać się gdzieś rowerem. Od razu będzie wiedział co z pieniędzmi zrobić. Marzy się fajnie ale nasze nogi i brzuchy przywracają nas do rzeczywistości. Trzeba zrobić przerwę odpocząć i coś zjeść. Duża część przerw spędzam na rozmowie ze swoją ukochaną:



Ciekawie kto wie co jest w słoiku z zieloną nakrętką? Po przerwie ruszamy dalej zdobyć Hannover. Po kilku km jesteśmy na przedmieściach tegoż miasta. Widać to po budowlach (jakaś tam fabryka i zdecydowanie więcej domków jednorodzinnych):



Wjeżdżamy do miasta. Trudno nam się odnaleźć. Nie posiadamy niestety planów miast więc jedziemy na tzw. ,,czuja". Po drodze zdarzył się mały wypadek. Bartek jadąc za mną nie zauważył słupka którego szybko wyminąłem i tak też się w niego w montował. Na szczęście nic poważnego się nie stało. Trochę rower ucierpiał. Ruszamy dalej w kierunku centrum. Przynajmniej tak nam się wydawało. Dojeżdżamy do centrum. Naprawiamy rower. Ja jadę na lekki ,,lans po Hannoverze'':



Przejeżdżając przez jedną z ulic nieszczęścia ciąg dalszy. Bartek się zagapił. Pewnie na jakąś ładną dziewczynę i nie zdążył się wypiąć i trzask leży przed Operą w środku miasta. Zdjęcia Bartka nie mam bo się szybko pozbierał ale za to jest Opera:



Robimy zakupy w Lidlu tradycyjnie na ostatnią chwilę ciężko nam się jest przyzwyczaić do godzin panujących na zachodzie. Sam wyjazd z miasta poszedł na sprawnie. Miejsce na nocleg też bardzo ładne nam się podobało. Kto ma takie widoki wieczorem z okna?


Wieczorem jeszcze mieliśmy pokaz fajerwerków. Spać kładziemy się koło północy

Poznań-Paryż 2013 dzień 4

Czwartek, 18 lipca 2013 | dodano:11.12.2013Kategoria 100-200km, Poznań-Paryż 2013, Za granicą, Ze zdjęciami
Km:106.35Km teren:0.00 Czas:05:20km/h:19.94
Pr. maks.:33.50Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:265mRower:Kellys Magic
Dzień 4.
Niemcy.

Budzimy się wcześnie podobnie jak wczoraj. Pakowanie namiotu idzie nam sprawnie. Pewnie przez dużo ilość komarów. Pierwsze co zrobiliśmy to rowery wystawiliśmy na drogę aby zminimalizować ryzyko przebicia się dętki przez leśne rośliny z kolcami. Tym samym zastawiliśmy przejazd panu (leśniczemu/rolnikowi). Szybko usuwamy rowery bojąc się o konsekwencje złego doboru miejsca na spanie. Jednak pan tylko się do nas uśmiechnął pomachał nam i pojechał dalej :) Oczywiście śniadania nie dało się tutaj zjeść. Było za dużo ,,chętnych" do naszego posiłku. Chociaż wydaję mi się, że te owady polowały na coś innego niż chleb z żółtym serem. Tak więc pierwszy posiłek jemy przy głównej drodze:





Najedzeni zadowoleni ruszamy. Jedzie się przyjemnie. Jak już wcześniej wspominałem drogi niemieckie pierwsza klasa. Temperatura odpowiednia czego chcieć więcej. Jak wiadomo przerwy trzeba robić więc siadamy przy polu, aby się posilić i napoić:





Celem na dzisiaj było przejechanie sporego kawałka drogi znaleźć sklep rowerowy i dojechać do Wolfsburga. W Gardenlagen, naprawdę ładnym miasteczku:



Znajdujemy sklep rowerowy. Bartek naprawia rower ja wykorzystuje czas na zjedzenie jogurcików z musli. Nieodłączny element praktycznie każdej dłuższej przerwy. Ruszamy dalej. Mijamy po drodze kanał na którym można zauważyć pełno barek (chociaż na zdjęciu jest tylko jedna):




Do Wolfsburga docieramy doscyć późno całe szczęście znajdujemy otwarty sklep. W tym też sklepie Bartek spotyka polaków którzy nam pomagają dobrze wyjechać z miasta. Z racji na fabrykę VW zauważamy pełno samochodów tej marki. Tak dobre 70% jeżdżących tam pojazdów miała z przodu znaczek VW. Wyjeżdżając z miasta widać pełno wolno biegających królików. Miejsce do spania może nie pierwszej jakości, ale było:




Tak też zakończył się dzień 4 który był zasadniczo dniem przelotowym. Z racji na błogie nasze lenistwo zrobiliśmy tyle kilometrów, a nie więcej :)

Poznań-Paryż 2013 dzień 3

Środa, 17 lipca 2013 | dodano:28.11.2013Kategoria 100-200km, Poznań-Paryż 2013, Za granicą, Ze zdjęciami
Km:107.47Km teren:0.00 Czas:05:46km/h:18.64
Pr. maks.:36.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:294mRower:Kellys Magic
Dzień 3
Niemcy.

Wstajemy dosyć szybko jak na wyprawowe poranki. Już o 9 jesteśmy gotowi do jazdy. Śniadanie również tam gdzie wczorajsza kolacja czyli na ścieżce. Udało nam się zajechać zaledwie 50m, Bartek informuję mnie o awarii. Pękła mu szprycha i nypel przebił dętkę...


Bartek wymienia dętkę. Miał za krótki wentyl i zaczął zmieniać dętkę na inną. W tym miejscu odbyła się nasza pierwsza wyprawowa sprzeczka. Bartek nie chciał sobie dać pomóc. Ja na siłę nic nie robiłem. Jednak szybko znajdujemy wspólny język i razem naprawiamy awarię. Jedziemy w dalszym ciągu drogą rowerową w miedzy czasie robimy przerwę na zakupy na drugie śniadanie. Mijamy Berlin Ring i kilka km za nim robimy sobie przerwę na 2 posiłek dzisiejszego dnia.


Udaje nam się zahaczyć o ładną wioskę (zabytkową) na środku stał kościółek obok było coś w rodzaju rolnictwa no i oczywiście pałacyk który mi się nie wątpliwie spodobał. Oj ile by było trzeba w nim sprzątać, ale za to jakie imprezy można by zrobić:



Zjeżdżamy z głównej drogi na rzecz mniej ruchliwej. Po kilku set metrach podjeżdża do mnie samochód. Patrzę polskie tablice. Zaczyna pytać po niemiecku o jakąś firmę. Ja jednak odpowiadam po polsku: ,,Panie nie jestem stąd nie pomogę panu" Koleś się trochę zdziwił, chwilkę porozmawialiśmy i ruszyliśmy dalej pięknymi malowniczymi drogami:



Dzień chylił się ku zachodowi. My cały czas drogami rowerowymi podążamy do Tangermünde. Tam też planowaliśmy zrobić zakupy na kolację. Niedawno musiała tu mieć miejsce jakaś powódź. Pola zalane, a jak nie pozalewane to zgniłe od stojącej wody. My czym prędzej jedziemy do miasta. Spieszy nam się, bo jak wiadomo na zachodzie sklepy są czynne do 20. Przed samym miastem widać sprawcę tej że powodzi:


Wjeżdżamy szybko do Lidla byliśmy chyba za 4min 20. Robię szybkie zakupy na wieczór (woda, chleb, ser, izobronik i jakiś jogurt). Zwiedzamy miasteczko, prezentuje się naprawdę ładnie. Takie typowe niemieckie miasto:



Ruszamy szukać miejsca do spania. Trochę musieliśmy przejechać w końcu znajdujemy lasek który na pierwszy rzut oka miał duży potencjał aby nas ugościć. Jedynie mieszkańcy nie byli zadowoleni z naszej wizyty. Cała chmara komarów atakowała nas do ostatniej szpiki wbitej w ziemię. Całe szczęście w namiocie ich nie było...

Dzisiaj na kolacje makaron z sosem. Oprócz awarii to dzień jak najbardziej można zaliczyć do udanych :)

Poznań-Paryż 2013 dzień 2

Wtorek, 16 lipca 2013 | dodano:26.11.2013Kategoria 100-200km, Poznań-Paryż 2013, Za granicą, Ze zdjęciami
Km:117.07Km teren:0.00 Czas:06:18km/h:18.58
Pr. maks.:37.08Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:437mRower:Kellys Magic
Dzień 2.
Polska, Niemcy.

Dzisiejszy dzień wita nas słoneczkiem. Wstajemy dosyć wcześnie, bo już o 8 jesteśmy na nogach. Popijając kawkę składamy namiot i szykujemy się do drogi. Jeszcze w Polsce zahaczamy o biedronkę, aby kupić jeszcze trochę zapasów oraz wydać ostatnie złotówki. Po szybkich zakupach udajemy się w stronę granicy niemieckiej. Znaną mi drogą jedziemy w kierunku Munchebergu. Jedzie się świetnie słońce świeci. O drogach niemieckich już nie będę tutaj wspominał. Pokaże tylko zdjęcie:


Tak też mija nam pierwsze 40km dzisiejszego dnia. Na ryneczku robimy sobie przerwę śniadaniową.


Berlin jest już coraz bliżej. Jedziemy świetnie usytuowanymi ścieżkami rowerowymi które prowadzą nas pod sam Berlin. Mijamy Berlin Ring:




Sam wjazd do Berlina idzie całkiem sprawnie chociaż jedziemy pod silny wiatr to eskortuje nas spychacz który jedzie z prędkością idealne jak na nasze warunki. Tak też szybko docieramy do samego Berlina:





Zwiedzamy Berlin (oto kilka fotek):


:)

:)

:)


Wyjeżdżając z Berlina postanowiliśmy zjeść prawdziwego ,,Berlin Doner Kebeb" Trafiliśmy na taką małą knajpę. Usiedliśmy koło starszego małżeństwa cały czas rozmawiając o naszej obecnej przygodzie. Robiło się późno więc ruszamy dalej. Za Berlinem kupiliśmy zakupy na kolacje oraz śniadanie. Osobiście myślałem, że będziemy mieć większy problem ze znalezieniem noclegu. Myliłem się już kilka km za Berlinem rozbijamy namiot przy ścieżce rowerowej. Jemy tylko ciepłą zupkę chińską. Miejscówka była przednia:




Spać jesteśmy gotowi o 21.45. Już widać opaleniznę kolarską :)

To był udany dzień! :)

Poznań-Paryż 2013 dzień 1

Poniedziałek, 15 lipca 2013 | dodano:26.11.2013Kategoria 200-300km, Za granicą, Ze zdjęciami, Poznań-Paryż 2013
Km:200.20Km teren:0.00 Czas:09:23km/h:21.34
Pr. maks.:45.50Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:549mRower:Kellys Magic
Dwoma słowami przed wstępu. Niestety nie miałem ostatnim czasem dużo czasu na opisanie tej wyprawy. Co gorsza nie miałem czasu na jeżdżenie rowerem. Jednak nastał ten czas abym mógł w pełni opisać wyprawę roku 2013. No z rowerem może być gorzej bo idzie zima, za to będzie można czytać o naszym wakacyjnym wyjeździe. Ruch na blogu będzie gwarantowany...


Pomysł samej wyprawy urodził się bardzo szybko. Już po zeszłorocznym krótkim wypadzie w góry wiedziałem, że przyszłe wakacje spędzę na rowerze z Bartkiem. Jechałem już do Finlandii oraz na Węgry. Teraz czas przyszedł na zachód. Nie byłem jeszcze ani razu w Holandii czy też Belgi więc postanowiliśmy udać się przez północne Niemcy.
Chcieliśmy rozgłosić naszą wyprawę. Powstała stronka na facebook'u. Patronatem naszą wyprawę objęło radio Afera działające przy Politechnice Poznańskiej oraz bikestats.pl. Udało nam się też zdobyć sponsora! Jest to sklep rowerowy MaxBike. Szczerze mogę polecić ten sklep miła obsługa oraz duże rabaty. Trochę się rozpisałem na wstępie, teraz należałoby by przejść do wyprawy...


DZIEŃ 1
POLSKA, NIEMCY.

Dnia poprzedniego przyjechał do mnie Bartek aby spakować resztę wspólnych rzeczy. Wieczorem zjawili się również moja dziewczyna Marta (którą bardzo kocham!), Ania, Robert, wpadł też sąsiad no i był również brat. Było naprawdę wesoło. Nadszedł ten długo wyczekiwany dzień 15 lipca godzina 7 rano. Wyją budziki, wstajemy, coś jemy i jedziemy. Przyjechał również Mateusz aby nas kawałek odprowadzić:






Pogoda szybko się psuje, trochę wieje. Jest zimno. Dyskutując docieramy do Buku, gdzie nasi towarzyszę jadą do domu. Oczywiście padła propozycja pożegnalnego izbobronika:




Po pożegnaniu się ze znajomymi ruszamy dalej w kierunku Nowego Tomyśla. Na nasze nieszczęście zaczyna padać deszcz. Z pomocą przychodzi nam stacja benzynowa gdzie czekamy kolejne 15 min, aż przestanie padać. Oczywiście zostaliśmy zauważeni przez pracownika stacji i ucięliśmy sobie z nim chwilę pogawędki. Dalsza część trasy prowadzi drogami wojewódzkimi na których występują długie proste:




Takimi drogami kierujemy się do Świebodzina. Po drodze robimy przerwę w przydrożnym sklepie na śniadanie. Chleb z dżememm był bardzo dobrą opcją!


Dojeżdżamy do słynnego Świebodzina. Bartek chciał z bliska zobaczyć pomnik Jezusa. Przy okazji jedziemy do Tesco. Fotka z parkingu Tesco w Świebodzinie


Kontynuacja naszej podróży to już gnania czym prędzej drogą krajową wśród TIRów i pędzących samochodów do granicy niemieckiej. Całe szczęście że było pobocze. Tak też docieramy do Rzepini. Jest po 20. Musimy dojechać jeszcze do Słubic tam mamy zagwarantowany kawałek ogrodu aby móc się rozbić w środku miasta. Dojeżdżamy koło 21. Rozbijamy namiot i jedziemy rzucić okiem na kraj przez który będziemy jechać kolejny tydzień :)



W drodze powrotnej wjeżdżamy do Małpki po wieczorne piwko. W namiocie krótka rozmowa i ze zmęczenia usypiamy dosyć szybko :)


Tak minął pierwszy dzień naszej 19 dniowej wyprawy podczas której chcemy podbić 5 stolic zachodniej Europy :)

Wieczorny trening.

Sobota, 6 lipca 2013 | dodano:07.07.2013Kategoria 50-100km, Ze zdjęciami
Km:55.30Km teren:0.00 Czas:km/h:
Pr. maks.:45.70Temperatura:22.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Dzisiejsza sobota była tzn gospodarcza. Cały dzień jakieś porządki w domu. Jednak czas na rower się znalazł. Po 18 przyjechał po mnie Mateusz. Ruszamy razem szosowo przez okoliczne wsie, aby dostać się na DW na Buk. Początkowo jedziemy koło siebie później podkręcamy tempo i dajemy sobie zmiany. Asfalt na tym odcinku bardzo ładny.


Do Buku mamy wiatr lekko boczny. Jednak trasa na Stęszew, jeśli chodzi o wiatr czysta przyjemność prędkość koło 38km/h. Zawsze musi być jakieś ,,ale", tutaj asfalt nie był pierwszej jakości.


Ze Stęszewa na Poznań DK5, również po zmianach. Zjeżamy w Szreniawie. Tutaj jedziemy koło siebie aby móc swobodnie pogadać. Do domu docieramy po półtorej godzinie.

Dzięki Jarzyn za szybki trening.

p.s. Wieczorem lecę z bratem jeszcze na kosza! :)

Do serwisu.

Czwartek, 4 lipca 2013 | dodano:07.07.2013
Km:26.43Km teren:0.00 Czas:01:05km/h:24.40
Pr. maks.:40.55Temperatura:25.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy: 83mRower:Kellys Magic
Miałem jechać z Bartkiem i jego kuzynem na Maltę. Chciałem zabrać też Mateusza. Po jego przyjeździe do mnie zaraz przed wyjazdem przyjechał pan z paczką. Przyjechała moja korba. Zaraz wrzucam ją do sakwy i ruszam do serwisu na wymianę. Tam niestety tracę dużo czasu. Bartek już skończył swoje rowerowanie. Z Mateuszem postanowiliśmy, że wyjdziemy o 18 na szosy. Teraz wracamy do domu. Po drodze wstępujemy do maca na lody.


Po 18 nie uda się wyjechać deszcz przeszkodził w planach.

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Roadlite 7836 km
Canyon AL 6.0 834 km
Komunijny :)
Kellys Magic 31165 km
Połykacz kilometrów. 1710 km

szukaj

archiwum