blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(26)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sq3mko.bikestats.pl

linki

Szkoła

Poniedziałek, 28 maja 2012 | dodano:29.05.2012Kategoria 0-50km
Km:49.40Km teren:8.00 Czas:02:54km/h:17.03
Pr. maks.:35.60Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
mimo to, że jestem po maturach do szkoły trzeba jeździć. Trasa do szkoły tradycyjną drogą. Po szkolę do Marty i razem rowerkiem przejechaliśmy się na Dębięc. Tam przerwa i dalej przez Luboń i Szachty do domu. Posiedziałem u niej chwilę i koło 20 już wracam do domu.

Do Poznania

Piątek, 25 maja 2012 | dodano:28.05.2012Kategoria 0-50km
Km:25.50Km teren:2.00 Czas:01:16km/h:20.13
Pr. maks.:39.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Wyjechałem o 20 do kuzyna na Bułgarską. Przyjechałem koło 20.45 posiedziałem chwilę pogadałem z Mikołajem i Agatą. Dałem im co miałem dać i pojechałem na Raszyn po Wojtusia. Jeszcze małe zakupy na piątkowy wieczór i spokojnym tempem do domciu.

Szosowy rekord sezonu,

Czwartek, 24 maja 2012 | dodano:24.05.2012Kategoria 200-300km
Km:229.20Km teren:1.00 Czas:08:35km/h:26.70
Pr. maks.:51.10Temperatura:22.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
bo terenowy mam większy.
Trasa w sumie spontaniczna dowiedziałem się o niej wczoraj o 22 przy rozmowie z barasam. Wstaje 6.30 rano jem 3 kromki chleba, piję herbatę robię sobie bidon izotonika i 7 z minutami ruszam na Maltę. Jestem koło 7.50 ze średnią 30.5. Po chwili przyjechał Bartek i czekając na Roberta robimy 2 kółka wokół Malty. Przyjechał Robert chwila rozmowy i ruszamy na Tulce. Niestety początek był troszkę pechowy. Baras rozwalił mocowanie sakwy. Naprawa około 10 min. Po dosłownie 10m Robert wjechał w słupek skrzywił koło naprawa hamulcy 15 min. Po tych początkowych przygodach w końcu udaję nam się ruszyć w trasę. Do Tulec docieramy bez większych problemów. Z racji tego, że ja jechałem na szosie to cały czas prowadziłem. Pomysł już mi się nie spodobał za Tulcami, gdzie to można spokojnie powiedzieć mieliśmy niezły wicher prosto w twarz. No nic jechać trzeba. Oto moi towarzysze:



Dalej kierujemy się na Kostrzyn. Postanowiłem wjechać na nową nieznaną mi drogę. Jak się później okazało to jest nowa S5. Na owej drodze chwila przerwy na batonika i siku i jazda dalej. Po chwili zjechaliśmy z S5 bo nas jakiś pan wyprosił tylko po to aby po chwili wjechać z powrotem:



Po paru kilometrach zjeżdżamy na Czerniejewo. Ta droga mi się wyjątkowo podobała. W miarę dobry asfalt las i piękny zapach. Tak sobie dojeżdżamy do Czerniejewa, gdzie robimy postój. Małe zakupy konsumpcja, na ławce obok fotka kościoła:


I lecimy dalej. Tu spokojnie mogę powiedzieć, że to był najgorszy odcinek podczas całej trasy. Ja sam na szosię nie mogłem jechać więcej niż 23-24km/h. Wiało jak nie wiem co! Nawet po pewnym czasie chciałem zawrócić. Przy takim wietrze w plecy to chyba ze spokojem jechałbym ze 45km/h. Jednak się nie poddajemy jedziemy dalej. Ja się zatrzymuję chwile na siku. Przy okazji robię fotkę szosy:


Dojeżdżamy do Witkowa, gdzie uzupełniamy zapasy w najlepszym sklepie pod słońcem - nie zawodna biedronka! Dalej to już tylko formalność do naszego celu czyli około 10km do Powidza. W samym Powidzu jedziemy na plaże siedzimy sobie około 30-40 min i w drogę powrotną. Napełnieni optymizmem, że będzie z wiatrem. Pierwsze 25-30 km do Gniezna do wiatr boczny. Jednak bardziej tylny niż przedni. W Gnieźnie przerwa pod UAMemem:


Spotkałem tam 2 koleżanki z gim. Nie spodziewałbym się totalnie tego. One mnie jeszcze do sklepu wysyłały. Ja na to nie mam już 150km przejechane nie chce mi się ;p Po zjedzeniu praktycznie resztek jedzenia ruszamy w kierunku Poznania. I właśnie od tej chwili czuję moc tego wiatru. Bez żadnego wysiłku jedziemy sobie spokojnie 40km/h, a mamy już przejechane po 150km. Tak więc lecimy z jedną mała przerwą na siku na 25km przed Poznaniem:


Do Kobylnicy, gdzie się zatrzymujemy w żabce na małe jedzonko i lecimy dalej. Przejazd przez sam Poznań w sumie gładko i przyjemnie. W miedzy czasie odłącza Robert. Ja jadę odprowadzić Bartka i jadę na chwilę do Szczesia pochwalić się nowo nabytą opalenizną kolarską. Od Szczesia do domu cały czas powyżej 35km/h. No na zakrętach 90 stopni było trochę wolniej.



Do domu przyjechałem coś koło 20. Powiem tak nie wiem dlaczego, ale nie czułem się jakoś specjalnie zmęczony?! Dzięki panowie za wyjazd i następnym razem jestem chętny na takie propozycje!

Tak O!

Wtorek, 22 maja 2012 | dodano:25.05.2012Kategoria 0-50km
Km:27.30Km teren:0.00 Czas:01:06km/h:24.82
Pr. maks.:0.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Odwieź Macieja na trening na Dębiec i do domu.

Szosa ciąg dalszy.

Poniedziałek, 21 maja 2012 | dodano:21.05.2012Kategoria 50-100km
Km:57.01Km teren:0.00 Czas:01:51km/h:30.82
Pr. maks.:46.10Temperatura:32.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Na początku powiem, że też chciałem zrobić dzisiaj jakąś setkę jednak nie udało się. Pojechałem do kuzynki naprawić jej dętkę. Zajęło mi to chwilę, a jeszcze z rok temu potrafiłem się przy takim zadaniu męczyć. Chwilę czasu na pogaduchy już mam jechać w trasę, a tu tata dzwoni informując mnie abym odebrał samochód. Nie spodobał mi się ten pomysł. Jednak mus to mus. Jadę na rataję robię kółko wokół Malty i lecę po samochód. Rower na pakę i wio passatem w stroju rowerowym i co lepsze w butach SPD-SL :) Śmiesznie się jechało. Pojechałem po mamę tam musiałem z 40 min czekać. No i wracamy do domu. Oczywiście bez wstąpienia do Piotra i Pawła się nie odbyło. Wróciłem do domu. Zjadłem obiad i wyciągnąłem rower. Miałem przejechane 30km więc zrobiłem sobie taka małą pętle po okolicznych wioskach:Dom-Komorniki-Plewiska-Gołuski-Palędzie-Dopiewiec-Trzcielin-Konarzewo-Chomęcice-Dom.

Szosowo setkowo.

Niedziela, 20 maja 2012 | dodano:20.05.2012Kategoria 100-200km
Km:111.30Km teren:0.00 Czas:03:28km/h:32.11
Pr. maks.:59.10Temperatura:34.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Miałem dzisiaj rano koło 8 wyjechać na jakąś 200 setkę, ale po wczorajszej wizycie u kuzyna nie miałem jakoś mocy od rana wstać. Na 11 do kościoła szybko obiad i deser który już jadłem w stroju rowerowym. Wyjeżdżam koło parę min po 14. Początkowo jadę na Górczyn do Marty. Porozmawialiśmy z dobrą godzinę i już ruszam w prawdziwą wycieczkę. Jadę w kierunku Obornik. Jedzie się dobrze myślałem, żeby od razu jechać na Oborniki, w Złotnikach jednak odbijam na poligon. Przejeżdżam bardzo szybko i dojeżdżam do obwodnicy która jest jeszcze zamknięta:




Obwodnica:


Postanowiłem ruszyć tą obwodnicą. Dojechałem do ronda między Murowaną, a Obornikami i od razu ruszam na Oborniki. Jedzie się całkiem dobrze, średnia w Obornikach wynosiła prawie 34km/h. W samym mieście robię przerwę pod lidlem, gdzie akurat przerwę miały jakieś koszykarki albo siatkarki. Nie wiem w każdym bądź razie dziewczyny związene ze sportem. Pilnując mi roweru sprawdziły mój licznik. Nie mogły uwierzyć jak zrobiłem 60 kilka km w niecałe 2h :P Chwila rozmowy i jadę dalej na Poznań. Tu się zaczęła walka z dość konkretnym wiatrem. Musiałem sobie zrobić przerwę. Odpoczywający kellys na DK11:





Przy okazji stanąłem koło miejsca gdzie jeździły sobie czołgi:




Dalej już tylko Złotniki Kiekrz Wysogotowo Plewiska Komorniki i dom. Te ostanie km jechało się na prawdę ciężko. Pierwszy raz się tak zmęczyłem na rowerze w tym roku. Nawet po zeszłotygodniowej niedzieli nie byłem tak wyczerpany!

WPN z ekipą z RINGA

Czwartek, 17 maja 2012 | dodano:17.05.2012Kategoria 50-100km
Km:65.60Km teren:45.00 Czas:03:04km/h:21.39
Pr. maks.:60.50Temperatura:10.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Zgadałem się z Topą przez maila na dzisiejszy wyjazd do WPN-u. Umówiliśmy się o 17.40 koło Green Hotelu. Jadać na miejsce dostałem sms-a, że się trochę spóźnią. Pokręciłem trochę po okolicy i za 15min 18 jestem na miejscu poczekałem chwilę i zaraz przyjechała 4 osobowa ekipa. Nawet się nie zatrzymali od raz ruszyliśmy do WPN. Jako pierwsze wieża widokowa w Szreniawie. Lekki podjazd na rozgrzewkę i zjazd w kierunku żółtego szlaku. Prawię bym tu zaliczył glebę. Jadąc z górki około 40km/h chciałem skręcić, ale nie zauważyłem pisaku. Udało się gleby nie ma :P dalej żółtym szlakiem nad j. Jarosławieckie. Tam single trackiem dookoła. Po drodze parę razy było trzeba przenieś rower przez obalone drzewa. Z Jarosławickiego kierujemy się do czerwonego szlaku, którym objeżdżamy całe j. Góreckie. Wjeżdżamy na szlak PP i zaraz zjeżdżamy na czarny szlak. Burza jaka nie dawno przeszła zrobiła tam niezłe zniszczenia. Przejeżdżamy czarny szlak i kierujemy się na Ludwikowo nowo poznaną drogą prze zemnie, która mi pokazał Przemek. Muszę się tam szybko wybrać. Dalej Ludwikowo zjazd na dół i podjazd pod Osową. Zjazd główną drogą (tam pobiłem rekord dnia :P) i podjazd ul. Spacerową. I jedziemy na tor DH jadę pierwszy z racji, że znam już te trasy. Jadę trasą najbardziej w prawo. Podjeżdżam pod stromy podjazd, a przede mną dosłownie 2-3m stado dzików z małymi. Całe szczęście się wystraszyły jako pierwsze, a nie pomyślały o mnie jako o intruzie i uciekły. Chwilę postaliśmy i dalej na dół. Po chwili jesteśmy już na Nadwarciańskim. Tutaj tempo znacznie wzrosło. Jedziemy tak koło 30km/h a tu nagle zonk przejścia nie ma:

Tylko, że my jechaliśmy od drugiej strony. Przenieśliśmy rowery i dzida dalej. Nawet nie zauważam kiedy dojechaliśmy do Lubonia. Po paru km ja odłączam od reszty grupy i jadę spokojnie kolo 23-25km/h do domu.

Dzięki panowie za wyjazd. Mam nadzieję, że już nie długo coś się powtórzy, a może coś dłuższego.v

Rozjazd po wczoraj.

Poniedziałek, 14 maja 2012 | dodano:14.05.2012Kategoria 0-50km
Km:24.80Km teren:1.00 Czas:01:12km/h:20.67
Pr. maks.:33.50Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Pojechałem do Poznania. Kupiłem chlebek do domu. Pojechałem do Szczesia i wróciłem do domu. Tempo i kadencja idealnie pasująca na rozjazd po wczorajszym mocnym dniu.

Pierścień Poznania po raz 2!

Niedziela, 13 maja 2012 | dodano:13.05.2012Kategoria 200-300km
Km:238.13Km teren:110.00 Czas:09:59km/h:23.85
Pr. maks.:49.10Temperatura:12.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Szukając po forach chętnych na jedno dniowy wyjazd z Poznania do Kołobrzegu. Trafiliśmy z sąsiadem na ekipę z Poznania, która planowała pierścień. Pomyślałem, że by można spróbować czemu nie. Zgadałem się z Bartkiem on zabrał 2 kolegów, zadzwoniłem do Jarzyny (sąsiad jechał na komunię więc odpadł ) i o 8 rano ,tak jak było umówione na forum ,jesteśmy koło źródełka na Malcie. Parę min po 8 wyruszamy w kierunku Tulc aby tam wjechać na trasę ringa. My 3 lata temu startowaliśmy z Dopiewa, więc ja na do szlaku miałem jakieś 15km w jedną stronę. Dzisiaj akurat miałem na sam dojazd ponad 30 km. Do Tulc docieramy bardzo szybko paru silnych narzuciło tempo i tak jechaliśmy ponad 30km/h. Po chwili się zaczął teren na którym jeden z kolegów Bartka został trochę z tyłu. Cała ekipa szła do przodu nadal ostrym tempem. W okolicach S11 pęka mi łańcuch. Bartek z kolegą docierają, ja szybko naprawiam, okazało się, że to tylko spinka. Na szczęście jej nie zgubiłem. Tak już w 11 osobowej grupie docieramy do Kórnika. Tam poczułem moc w nogach i ruszyłem na przód. Jechało się dobrze. Niestety odpadł Bartek z kolegą później jeszcze odjechał Remik. Nawet nie zauważyłem, że ich nie ma. W sumie za dużo się obracałem. Nic też nie słyszałem co by krzyczeli, żeby zwolnić. Tu miałem dylemat czy wrócić się po nich czy jechać z cała ekipą pierścień. Pomyślałem ich jest 3 więc się nie zgubią. Ruszyłem dalej za resztą. Tutaj kolega który jeździ maratony giga przyspieszył do prawię 40km/h. Nastąpił podział na 2 grupki przez całe Radzewice itp. Dopiero na trasie Kórnik Mosiną jedziemy już razem. Przed nami Osowa Góra na której przerwa. Dalej WPN trochę piaszczyście, ale nadal całkiem dobre. Wpn zszedł bardzo szybko przejazd przez DK5 i znowu masa terenu. Tak polami docieramy do źródełka w Żarnowcu na siku i szybkiego batona. Po kilku km odłącza od nas Jarzyna, który musiał wracać do domu. Dzięki za jazdę! Jechałem tam troszkę jako pilot. Czasem nawigacja zawodziła to byłem ja :P przy przecięciu trasy na Buk. Gigowiec odłącza od nas. Została nas 6. Znowu pola dość piaszczyste, no i właśnie tu mnie złapał pierwszy kryzys miałem przejechane koło 110km w tym jakieś 50km w terenie może trochę mniej średnia ponad 26km/h. Co jakiś czas zaczęli mi uciekać, ale doganiałem ich. Po chwili asfalt i już było dobrze. Chociaż sam kryzys nie minął. Zrobiliśmy szybką przerwę w sklepie, który był wyczekiwany od dłuższego czasu. Kupiłem puszkę coli i było lepiej. W sumie cały czas asfaltem do Kiekrza, gdzie łapie nas deszcz. Jedziemy dalej znowu polną tym razem z duża ilością kałuż. Po chwili wjeżdżamy na drogę prowadząca do Biedruska. Na poligonie mijaliśmy tylu rowerzystów, że mi się aż nie chciało wierzyć ilu jest chętnych na rower w taką pogodę. Ciekawostką na poligonie był dziadek który nas wyprzedził, a sami nie jechaliśmy wolną bo koło 32km/h. Ruszyliśmy za nim po chwili zaczęła się rozmowa i się okazało, że dziadek przyjechał na rozjazd po maratonie. :P W Promnicach odłącza Szymon. Także w 5 jedziemy dalej na Murowaną aby wjechać do Puszczy Zielonki. Przed samą Puszczą parę podjazdów, które dałi mi w kość. Przez owy las jedzię się całkiem spoko. Jedna przerwą na siku i lodzika pod sklepem. Po chwili wyjeżdżamy z typowego lasu i jedziemy po płytach betonowych. Pamiętam jak jechalismy 3 lata temu był skwar nie ziemski ponad 33stopnie słońce, a my w szczerym polu. Po chwili znowu trochę lasu. I tak docieramy do Promna, gdzie przecinamy DK 5 i znów pola. Tej części trasy najmniej pamiętałem, ale z każdym kilometrem przypominały mi się odcinki. Nagle pojawił się zjazd, a i zaraz podjazd. Kamienisty no tutaj było chyba najbardziej ciężko. Jednak nie dałem się podjechałem. Dalej Kostrzyn przerwa na dosłownie 1min na zakup picia i jedziemy dalej. Niestety po zrobieniu prawię całej pętli znów mamy pod wiatr. Już prawie 190km w nogach w tym prawię 100km w terenie daję się odczuć. W końcu po walcę z wiatrem docieramy do Tulc. W miedzy czasię wyszedłem też trochę na przód co by nie było. Udało się PIERŚCIEŃ POZNANIA PRZEJECHANY! Teraz tylko się doczłapać do domu. Na podjeździe zostałem z tyłu. Po 2 km poczekali na mnie i tak juz razem docieramy nad Maltę. Gdzie robimy fotkę.

Żegnamy się dwóch odłącza na malcie a my w 3 jedziemy na myjkę. Ja postanawiam umyć rower w domku. Jeden z kolegów odłącza na Hetmańskiej i 2 docieramy na Górczyn. Tam chwila rozmowy i ja jadę do domu. Z przerwa na lodzika w żabce w Komornikach xD


Dzięki wszystkim za wyjazd! Naprawdę fajnie się jeździ w takiej grupie. Mam nadzieję, że uda się jeszcze parę takich zorganizować.

P.S. Jeszcze raz przepraszam Bartek, że was zostawiłem.

Po maturalny WPN

Piątek, 4 maja 2012 | dodano:05.05.2012Kategoria 50-100km
Km:54.50Km teren:40.00 Czas:02:44km/h:19.94
Pr. maks.:20.00Temperatura:43.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Po pierwszej tegorocznej maturze miałem ochotę na rower. Początkowo zgadałem się z Tomkiem, ale miałem przyjechać do niego do Kórnika. Tak daleko mi się nie chciało jechać. Namówiłem brata na krótką wycieczkę po WPN. Ruszamy na Rosnówka polną drogą i po porannych deszczach jesteśmy już cali brudni od błota. Do WPN wjeżdżamy przez Szreniawę. Pierwszy raz w życiu stałem na tam przejdzie kolejowym. Postanowiłem strzelić fotkę:

No a po chwili dostrzegłem fotografów koło przejazdów, więc wiedziałem, że nie pojedzie to zwyczajny pociąg. Prawdopodobnie wracał z Wolsztyna:


W samym WPN ruszamy przez wieże widokową, żółty szlak, j. Jarosławieckie, j, Góreckie, czerwony szlak przez wyspę nad j, Kociołek, Ujęcie wody w ludwikowie, stacja PKP Osowa Góra. Tutaj nam się zachciało jechać jakimiś dzikimi ścieżkami. Niestety wszystkie się pokończyły w najmniej odpowiednim momencie i prowadziliśmy rower torami jakieś 400m. Dalej przez Mosinę i Puszczykowo na Nadwarciański szlak, który jest w pełni przejezdny. Spotkaliśmy kilku rowerzystów. Dalej przez Luboń do domu.

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Roadlite 7836 km
Canyon AL 6.0 834 km
Komunijny :)
Kellys Magic 31165 km
Połykacz kilometrów. 1710 km

szukaj

archiwum