blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(26)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sq3mko.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

W górach...

Dystans całkowity:2679.19 km (w terenie 5.00 km; 0.19%)
Czas w ruchu:125:54
Średnia prędkość:21.28 km/h
Maksymalna prędkość:75.90 km/h
Suma podjazdów:8053 m
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:148.84 km i 6h 59m
Więcej statystyk

Europa południowa dzień 7/17

Niedziela, 3 lipca 2011 | dodano:23.07.2011Kategoria 100-200km, Europa południowa, W górach..., Za granicą
Km:105.95Km teren:0.00 Czas:05:08km/h:20.64
Pr. maks.:61.01Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:940mRower:Kellys Magic
Po zwinięciu bagażu ruszamy koło 10.30. Pada deszcz temperatura nie za duża w sumie bardzo mała jak na lipiec bo koło 12 stopni do tego ten deszcz. Było naprawdę nie przyjemnie... Robimy ostanie zakupy w Czechach, zaliczamy stację benzynową i kierujemy się w kierunku Austrii. W drodze do Austrii:


Po dojechaniu do Austrii:


Pogoda wcale się nie poprawiła:



Na dodatek zaczęło mocniej padać. Schowaliśmy się na przystanku, gdzie przeprowadziliśmy zmianę walut w naszych portfelach:


Dojechaliśmy do drogi krajowej i postanowiliśmy już nigdzie nie kombinować i dojechać ową drogą do samego Wiednia. Była to akurat niedziela. Plus to taki i to duży plus, że nie było praktycznie żadnego tira na drodze, a minus że wszystkie sklepy pozamykane... NIE MIELIŚMY NA CZYM UGOTOWAĆ MAKARONU !? ;p no tak ale od czego jest duża mądra głowa Gumisia ;p Woda jest zazwyczaj w toalecie, a jedyna z nielicznych otwartych toalet to MC ;p Tak więc idę kupić sobie cheeseburgera za 1 EURO !! a Mateusz zabrał wodę do mego bukłaka z toalety. Po całej udanej misji wracamy z powrotem na ową krajówkę i szukamy miejsca do noclegu...

W końcu udało się znaleźć. Najpierw robimy kolacje:



Później idziemy rozbić namiot:


i niesiemy resztę bagażu z rowerami do namiotu. Na którym było już pełno obrzydliwych ślimaków:




Ogólnie to się rozbiliśmy koło cholera wie czego, gdzie całą noc pracowała jakaś maszyna i nam uniemożliwiała przyjemny nocleg na dziko w Austrii.


Dzień bardzo zimny mokry ale udany, może to przez około 20km zjazd z górki ;p


<--- Dzień poprzedni/Dzień następny --->

Europa południowa dzień 6/17

Sobota, 2 lipca 2011 | dodano:20.07.2011Kategoria 100-200km, Europa południowa, W górach..., Za granicą
Km:112.14Km teren:0.00 Czas:05:42km/h:19.67
Pr. maks.:63.90Temperatura:15.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:1549mRower:Kellys Magic
Dzień 6 był praktycznie dniem przejazdowym nie mieliśmy w planach niczego zwiedzać tylko była to jazda przez Czechy w kierunku Austrii. Obudziliśmy się ze spokojem koło 9. Na nie było pełno chmur które nas demotywowały do jazdy. Temperatura też za wysoka nie była. Ruszamy w trasę koło 11 i już po kilku km łapie nas deszcz:


Na szczęście później było już trochę cieplej i co najważniejsze przestało padać. Zakupy śniadaniowe robimy w Tesco, gdzie spotykamy czeskiego sawkiwarza. Nie był zbytnio rozmowny. Może bał się bariery językowej. Tego dnia zaliczyliśmy kilka większych podjazdów:

Nawet oznakowanych:



A to podczas przerwy po jednym z podjazdów...



Właśnie tego dnia mieliśmy najwięcej podjazdów, bo wyszło ponad 1500m. Po całkiem długim zjeździe wjeżdżamy do bardzo ładnego miasteczka


gdzie robimy ostanie zakupy dnia dzisiejszego, wydając resztki koron. Z noclegiem mieliśmy mały problem, gdyż obawialiśmy się burzy:


Natomiast miejsce, gdzie chcieliśmy rozbić namiot było otoczone wielkimi dębami....


Tak więc po kolejnej setce i półtora tys podjazdów rozbijamy się w owym lesie koło godziny 21.



<---- Dzień poprzedni/Dzień następny --->

Europa południowa dzień 5/17

Piątek, 1 lipca 2011 | dodano:20.07.2011Kategoria 50-100km, Europa południowa, W górach..., Za granicą
Km:84.33Km teren:0.00 Czas:04:59km/h:16.92
Pr. maks.:62.45Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:885mRower:Kellys Magic
Wstaliśmy dzisiaj wyjątkowo wcześnie może to z powodu na umiejscowienie naszego namiotu:

Po zwinięciu namiotu wpadłem na jeszcze pomysł ratowania opony. Wyglądał on mniej więcej tak:


Niestety na nic on się nie zdał bo po przejechaniu 600m łapie laczka, a do Pragi zostało jakieś 10-15km... No nic znowu ściąganie bagażu łatanie koło łatanie założenie koła, a powietrze dalej ucieka. Znowu ściągam oponę łatam no i teraz wydaje się dobrze. Dojeżdżamy do Pragi:


Jedziemy do pierwszego napotkanego sklepu rowerowego, gdzie zakupuję nową oponę opaskę na koło oraz dętkę:


Jedziemy dalej zatrzymując się w parku na wymianę opony. Stara opona poszła od razu do śmieci. Cóż za uczucie przy tym mi towarzyszyło :p


Miejmy nadzieję, że to koniec moich problemów z dętką. Jadąc dalej mijamy czeski parlament:


Po chwili już widzimy zabytkowe centrum Pragi:


Aby się tam dostać musimy pokonać spory podjazd. Wjeżdżając zaczepił nas policjant mówiąc po czesku że musimy prowadzić rowery. Jakoś udało się go zrozumieć. Tak więc prowadząc rowery wchodzimy do środka:


Podczas pilnowania rowerów, gdzie Mateusz poszedł robić zdjęcia Katedry koło mnie przechodzi polska wycieczka :) a oto Katedra od środka:



Wychodząc z centrum mamy okazję zobaczyć panoramę Pragi oraz taki oto czołg na rzece:



Sam wyjazd był dość skomplikowany. Najpierw nam starsza pani tłumaczyła po ang jak wyjechać chociaż jak mówiła sama nie była pewna. Później wytłumaczył nam koleś co się później okazało kolarz który właśnie jechał z rowerem do Polski. Pytał się czy nie jedziemy z nim. Jednak odmówiliśmy ;p Pan wyciągnął swego wielkiego tableta włączył mapę i wskazał nam drogę. Udało nam się bez problemów wyjechać z Pragi. Wstępuję jeszcze do sklepu rowerowego kupując łyżki łatki oraz pożyczyłem pompkę. Niestety po kilku km łapię kapcia okazało się, że źle wsadziłem dętkę... No nic zakładam nowiutką dętkę i mam nadzieję że się nic nie stanie już do końca wyprawy. Całę szczęście widoki były niesamowite:



Zakupy na wieczór robimy tym razem pod Kauflandem:



a nasz nocleg znajdujemy koło godziny 21 przy drodze wojewódzkiej.



<--- Dzień poprzedni/ Dzień następny --->

Europa południowa dzień 4/17

Czwartek, 30 czerwca 2011 | dodano:19.07.2011Kategoria 50-100km, Europa południowa, W górach..., Za granicą
Km:94.54Km teren:0.00 Czas:05:12km/h:18.18
Pr. maks.:52.85Temperatura:18.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:699mRower:Kellys Magic
Pierwsza noc na obczyźnie minęła całkiem dobrze. Rano wstajemy widząc pochmurne niebo co jednak nie motywuję do jazdy tak jak ostanie dni. No cóż tak dobrze, że nie pada. Wyjeżdżamy koło 10.30 w najbliższej miejscowości robi zakupy w nieznanym nam dotychczas penny market. Po zakupach jedziemy dalej po drodze mijając pełno elektrowni słonecznych:



Po przejechaniu kilku km robimy sobie przerwę śniadaniową. Dzisiaj było trochę podjazdów ale piękne widoczki krajobrazy nam to rekompensowały:



Podczas całego praktycznie naszego dnia widać było górę z zamkiem:


To właśnie dzisiaj rozmawialiśmy pierwszy raz z Czechami. My po swojemu oni po swojemu i jakoś się dogadaliśmy. Oczywiście bez zmiany dętki się nie obyło. No i cała opona zaczęła się rozpadać dętka bokiem wychodziła....

Zakupy na wieczór robimy w tesco tam chciałem kupić oponę ale niestety nie miała kodu kreskowego. Nocleg znajdujemy koło ścieżki rowerowej:


w następny dzień będzie widok namiotu za ścieżki ;p

<--- Dzień poprzedni/Dzień następny --->

Europa południowa dzień 3/17

Środa, 29 czerwca 2011 | dodano:17.07.2011Kategoria 100-200km, Europa południowa, W górach...
Km:105.84Km teren:0.00 Czas:06:06km/h:17.35
Pr. maks.:44.20Temperatura:28.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:737mRower:Kellys Magic
Po obudzeniu się i zwinięciu całego naszego bagażu ruszamy w kierunku Nowogrodzia. Tam właśnie zaplanowaliśmy sobie śniadanie. Tak wygląda najedzony szczęśliwy Paweł:

Jedzie się bardzo dobrze z rana jeszcze słońce tak nie grzeje. Zaczynają już się większe podjazdy nie to co w Wielkopolsce ;p Podczas przerwy 2 śniadaniowej przychodzi do nas bardzo sympatyczny pan i umila nam przerwę rozmową. Dodatkowo tłumaczy nam drogę jak dojechać do niemieckiej granicy. Wykorzystując tą informację szybko dojeżdżamy do naszych zachodnich sąsiadów:

Kierujemy się w kierunku Zittau szlakiem rowerowym prowadzącym wzdłuż całej granicy. Po drodze przejeżdżamy przez Klasztor:


Tak mniej więcej wyglądała ta ścieżka rowerowa:

To właśnie na niej ,,wykorzystujemy" flagę Mateusza, gdyż zatrzymują nas sakwiarze z Polski, a co się okazuję po chwili rozmowy też są z Poznania. Po chwili rozmowy jedziemy dalej miedzy innymi przez typowe niemieckie miasteczka:

Po przejechaniu Niemiec docieramy znowu do Polski i udajemy się na trójstyk granic:


Zdjęcie jest robione z Czech za mną są Niemcy a po mojej lewej znajduję się Polska. Następnie jedziemy jeszcze do Polskiego sklepu po ostanie zakupy. Tak to było pod sklepem:


Oczywiście żeby łatwo nie było sklep znajdował się na niezłym wzniesieniu. Zjeżdżając z tej górki łapię kolejnego laczka.


W Czechach zaliczamy z 2 większe podjazdy i powoli szukamy miejsca noclegowego. Udało się w sumie znaleźć bez większych problemów:



Szcz zajął się gotowaniem a ja naprawą tzn łataniem opony. Po najedzeniu się rozbijamy namiot i idziemy spać...


<--- Dzień poprzedni/Dzień następny --->

Karpacz 3/3- pwrót do domu...

Sobota, 12 czerwca 2010 | dodano:16.06.2010Kategoria W górach...
Km:55.70Km teren:0.00 Czas:02:37km/h:21.29
Pr. maks.:66.00Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Dzień się zapowiadał ,,lajtowo", ponieważ to już był nasz ostatni dzień w górach około 16 mieliśmy pociąg tak więc postanowiliśmy sobie zwiedzić Karpacz. Na początek wjazd na Orlinek dla mnie i dla Mateusza po raz 2 dla reszty po raz 1:



Po wjeździe na szczyt pojechaliśmy do wodospadu na małą przerwę.
Tam próbowaliśmy pomóc załatać dętkę od wózka, ale nie skutecznie. Potem braliśmy mały prysznic:

Po małym wysuszeniu się w słońcu ruszyliśmy do świątyni Wang. Wspólna fota obok świątyni:

Następnie zjechaliśmy na loda do sklepu i z powrotem do pensjonatu na obiadek i spakowanie do końca rzeczy. Około 14 jedziemy do Jeleniej. Pociąg przyjeżdża punktualnie. Wsiadamy bez większych problemów. Pakujemy po 2 rowery do przedziałów w ostatnim wagonie. We Wrocławiu zmiana konduktora, przeszedł on przez 2 przedziały z rowerami w 3 siedział p. Michał i tu się moim zdaniem pojawiło pytanie dnia: ,, na ilu pan rowerach jeździ" W miedzy czasie postanowiłem urządzić sobie drzemkę:


A pociąg sobie jechał i jechał:


Około 22 lądujemy w Poznaniu. Żegnamy się i Mateusz Piotr i ja jedziemy na Górczyn gdzie już samotnie wracam do domu.



Pozwolę sobie w kilku słowach podsumować tę 3 dniową wycieczkę w góry:,, Ja chcę jeszcze raz"


Szczególne podziękowania dla p. Michała za cała organizację. Dla chłopków za wspaniałe towarzystwo. No i mam nadzieje, że za rok również będzie wyjazd z ZSE BIKE TEAM :):):)

Karpacz 2/3 Harrachov 665 m n.p.m. - Skocznia mamucia

Piątek, 11 czerwca 2010 | dodano:12.06.2010Kategoria W górach...
Km:112.10Km teren:5.00 Czas:05:26km/h:20.63
Pr. maks.:68.80Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Nadszedł dzień 2.
Rano pobudka ok.7.30 śniadanie, szykowanie się i parę min po 9 ruszamy w trasę.
Początkowo jedziemy z górki i to dość długo. Później trochę pod górkę trochę z górki. Po drodze mijamy niebezpieczny zakręt (przynajmniej taki był znak :)
i w końcu docieramy do DK 3, którą docieramy do Szklarskiej Poręby. Jednakże po chwili się zaczyna długi podjazd. Jedzie się wyśmienicie, od rana słońce aż tak nie daje widoki niesamowite tylko kierowcy nie za normalni. Jeden był taki co wyprzedzał po zewnętrznej. O mały włos wpadł by na nas...

No nic oprócz tego jednego incydentu nie było większych problemów z dojazdem do Szklarskiej, gdzie odwiedzamy Netto. Najlepsze co było w Netto to woda 5l za 1.45zł z Poznania. Po małych zakupach udajemy się na mały odpoczynek:

Po drodze wstępujemy do rowerowego gdyż Piotr musi sobie kupić klocki hamulcowe. Dalej cały czas podjazdem bez większych problemów docieramy do przejścia granicznego... Przekraczając granice od razu zauważam lepszy asfalt, a na dodatek cały czas z górki. Jechało się wyśmienicie :)po chwili jesteśmy już pod skocznią mamucią. Robimy tam dłuższa przerwę na foki:


ZSE BIKE TEAM 2010 :)


Ochrona ZSE :P

Szczęśliwy ja :)
Nawet udało mi się sfotografować zająca:


po ok 1h udajemy się z powrotem do domu. Na początek mały podjazd, który pokonaliśmy bez większych problemów, a później zjazd, aż do Szklarskiej na lody :) Następnie jedziemy tą samą drogą po drodze biję rekord życiowy => 68.8km/h. Po chwili dobijamy w prawo robimy krótką przerwę i jedziemy już podjazdem do samego Karpacza. W Karpaczu przerwa na loda i szybki zjazd przez Anomalię i Orlinek do Ośrodka:)

Jemy obiado- kolacje i z Mateuszem postanowiłem podjechać pod Orlinek. No i zjazd tym razem przez cały Karpacz i trochę dalej. Do Pensjonatu docieramy zmęczeni, ale było warto. Dzień 2 również bardzo udany jedynie w nocy studenci nie wiedzieli co ze sobą zrobić i zrobili trochę hałasu...

To była moja pierwsza setka w górach :)

<=== Dzień poprzedni/ Dzień następny ===>

Karpacz 1/3- Przełęcz Okraj (1035m) zdobyta...

Czwartek, 10 czerwca 2010 | dodano:11.06.2010Kategoria W górach...
Km:68.70Km teren:0.00 Czas:03:31km/h:19.54
Pr. maks.:65.50Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Pomysł w pojawił się jak po raz pierwszy nauczyciel od wf-u przyjechał rowerem do szkoły :) Były różne propozycje, aż w końcu decyzja padła na Karpacz. Przygotowania szły pełną parą. W końcu nadszedł dzień wyjazdu.

Przyjechałem do Mateusza ok godz. 20 pogadaliśmy, obejrzeliśmy film i około 1 poszliśmy spać. Pobudka za około 1h. Ciepła herbata, sprawdzenie bagaży i jedziemy po Piotra, gdzie po chwili przyjeżdża Maciej. Dalej kierujemy się na dworzec, gdzie czeka na nas p. Michał po chwili dojeżdża również Mateusz i Szymon.


Wsiadamy do ostatniego wagonu, niestety nie ma wagonu rowerowego, także musieliśmy sobie jakoś poradzić stawiając rowery w korytarzu. Do Wrocławia trasa przebiega spokojnie we Wrocławiu przesiadka. Wtedy właśnie zaczęła się gorszą część podróży PKP. Tempo ślimacze może nawet wolniej... Po ok. 3.5h jazdy docieramy do Jeleniej Góry. Na dworcu p. Michał robi małą korektę w biletach i po chwili jedziemy na Karpacz. Jedzie się elegancko widać już góry jedynie ta temp robi swoje... Robimy przerwę przed jakąś Karczmą z pięknym widokiem na śnieżkę.


No i jedziemy dalej w tym upale, ale lepszy upał jakby miał deszcz padać. Po chwili docieramy do Karpacza i bez większych problemów docieramy do pensjonatu :) Zrzucenie bagaży prysznic i jak to Mateusz fachowo nazwał ,,sniadnio-obiad" i ruszamy zdobyć pierwszą przełęcz. Początkowo trasa biegła z górki, jednak w Kowarach zaczyna się podjazd. Jedzie się super zakręty widoki itp. Robimy przerwę na fotki:


i później każdy jedzie już swoim tempem. Na początku Mateusz i ja, później Piotr i Maciej a na końcu 3 wspaniałych. Po drodze z Mateuszem robimy fotkę:


no i w końcu jesteśmy na szczycie.

Na granicy mała sesja zdjęciowa i ruszamy w dół. W połowie drogi chwytam obręcz-gorąca! No nieźle. Znacznie szybszym tempem docieramy do pensjonatu. Pod wieczór piesza wycieczka do biedronki po zapasy na grilla. Po drodze odwiedzamy krucze skały.


Dzień następny ===>

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Roadlite 7836 km
Canyon AL 6.0 834 km
Komunijny :)
Kellys Magic 31165 km
Połykacz kilometrów. 1710 km

szukaj

archiwum