Wpisy archiwalne w kategorii
Ze zdjęciami
Dystans całkowity: | 18782.79 km (w terenie 1059.30 km; 5.64%) |
Czas w ruchu: | 847:53 |
Średnia prędkość: | 21.97 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.90 km/h |
Suma podjazdów: | 9265 m |
Maks. tętno maksymalne: | 169 (83 %) |
Maks. tętno średnie: | 124 (61 %) |
Suma kalorii: | 15540 kcal |
Liczba aktywności: | 178 |
Średnio na aktywność: | 105.52 km i 4h 55m |
Więcej statystyk |
Zimowo.
Niedziela, 10 marca 2013 | dodano:10.03.2013Kategoria 0-50km, Ze zdjęciami
Km: | 45.80 | Km teren: | 25.00 | Czas: | 02:25 | km/h: | 18.95 |
Pr. maks.: | 37.20 | Temperatura: | -3.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Często tak jest, że w tygodniu pogoda jest przepiękna, a gdy przychodzi weekend szlag wszytko trafia. Tym razem było podobnie. W planach był wypad dłuższy na około 100km. Z racji na pogodę wyruszyliśmy w Kuba i ja przejechać się w okolicach Rusałki Strzesynka i Kiekrza. W drodze na miejsce spotkania postanawiam odbić na lasek Marceliński. Ul. Cmentarna cała zaśnieżona:
Przejazd przez lasek idzie sprawnie i już po chwili jestem na Ogrodach, gdzie czeka na mnie Kuba. Razem ruszamy w kierunku Strzesnyka. Na trasie dużo śniegu, jednak w miarę ubity więc się ładnie jedzie. Dojeżdżamy do pomostu, czas na przerwę i fotkę:
Trzeba było trochę poskakać robiło się coraz zimniej w nogi. Wiatr na pomoście nie był przyjaźnie do nas nastawiony więc ruszamy szybko dalej. Koło Kiekrza również leży dużo śniegu, nie utrudnia to znaczący jazdy. We ,,freszu" przerwa na hot-doga. Rozstajemy się na rondzie przy Bukowskiej. Zostaje mi tylko dojechanie do Skórzewa. Tam się męczę trasą pod wiatr. Z 4 razy wywaliłbym się na środku drogi(zawiało śniegu z pola). Jazda polną drogą z Plewisk do Głuchowa to czysta przyjemność. Z wiatrem w plecy, aż się zatrzymałem zdjęcie zrobić:
Na koniec 4km i jestem w ciepłym domku.
Dzięki za wspólny wyjazd. Naprawdę dzisiaj mi się chyba pierwszy raz tak dobrze w zimie jechało. Mimo wszytko mam nadzieję iż wiosna nie długo przyjedzie! :)
Przejazd przez lasek idzie sprawnie i już po chwili jestem na Ogrodach, gdzie czeka na mnie Kuba. Razem ruszamy w kierunku Strzesnyka. Na trasie dużo śniegu, jednak w miarę ubity więc się ładnie jedzie. Dojeżdżamy do pomostu, czas na przerwę i fotkę:
Trzeba było trochę poskakać robiło się coraz zimniej w nogi. Wiatr na pomoście nie był przyjaźnie do nas nastawiony więc ruszamy szybko dalej. Koło Kiekrza również leży dużo śniegu, nie utrudnia to znaczący jazdy. We ,,freszu" przerwa na hot-doga. Rozstajemy się na rondzie przy Bukowskiej. Zostaje mi tylko dojechanie do Skórzewa. Tam się męczę trasą pod wiatr. Z 4 razy wywaliłbym się na środku drogi(zawiało śniegu z pola). Jazda polną drogą z Plewisk do Głuchowa to czysta przyjemność. Z wiatrem w plecy, aż się zatrzymałem zdjęcie zrobić:
Na koniec 4km i jestem w ciepłym domku.
Dzięki za wspólny wyjazd. Naprawdę dzisiaj mi się chyba pierwszy raz tak dobrze w zimie jechało. Mimo wszytko mam nadzieję iż wiosna nie długo przyjedzie! :)
Wiosennie w WPN-nie.
Niedziela, 3 marca 2013 | dodano:03.03.2013Kategoria 0-50km, Ze zdjęciami
Km: | 37.10 | Km teren: | 1.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 45.30 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Po ostatnim zdanym egzaminie trzeba było wyjechać na rower. Szczególnie w taką pogodę która nie pozwoliła na siedzenie w domu! Ubrałem się w rzeczy wczesno-wiosenne i ruszyłem do parku. Jednak już po pierwszych 2km zatrzymuję się u Ani na herbatkę, przy okazji dostaję talerz ciepłej zupy. Po dłuższym okresie czasu ruszam dalej. Z racji na roztopy unikałem błotnych tras także jadę grajzerówką:
Wyjeżdżam w Puszczykowie i znów duża ilość błota odradza mi jazdę szlakiem nadwarciańskim. Jadąc asfaltem w kierunku Lubonia zatrzymuje się na jednym z przejazdów kolejowych. Trochę postałem to i zdjęcie zrobiłem:
Dalsza trasa prowadzi mnie drogą rowerową do Lubonia. Tam szukam w sklepie rowerowym haku do przerzutki nie zdobyłem niestety. Postanowiłem odwiedzić dawno nie widzianego kolegę imieniem Mateusz. Załapałem się przypadkiem na obiad :P Po rozmowie i konsumpcji wracam koło 17 do domu. Całe szczęście udało mi się dojechać przed zmrokiem:
Jak będzie takiej pogody więcej to i wycieczek będzie więcej. Nic tylko jeździć :)
Wyjeżdżam w Puszczykowie i znów duża ilość błota odradza mi jazdę szlakiem nadwarciańskim. Jadąc asfaltem w kierunku Lubonia zatrzymuje się na jednym z przejazdów kolejowych. Trochę postałem to i zdjęcie zrobiłem:
Dalsza trasa prowadzi mnie drogą rowerową do Lubonia. Tam szukam w sklepie rowerowym haku do przerzutki nie zdobyłem niestety. Postanowiłem odwiedzić dawno nie widzianego kolegę imieniem Mateusz. Załapałem się przypadkiem na obiad :P Po rozmowie i konsumpcji wracam koło 17 do domu. Całe szczęście udało mi się dojechać przed zmrokiem:
Jak będzie takiej pogody więcej to i wycieczek będzie więcej. Nic tylko jeździć :)
Zimowy WPN oraz podsumowanie roku 2012 :)
Piątek, 25 stycznia 2013 | dodano:25.01.2013Kategoria 0-50km, Ze zdjęciami
Km: | 19.80 | Km teren: | 12.00 | Czas: | 00:55 | km/h: | 21.60 |
Pr. maks.: | 38.10 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Najpierw dwa słowa o dzisiejszej wycieczce:
Trzeba było wykorzystać taką pogodę więc się ubrałem szybko i ruszyłem na Chomęcice. Tam zaraz wjeżdżam na polną ODŚNIEŻONĄ!! drogę, pięknie się jedzie. Pełno śniegu na polach, na drodze też był śnieg jednak ubity. Dojeżdżam do Rosnówka. Po kilku set metrach przejeżdżam przez DK5 docieram do Jarosławickiego, w miedzy czasie parę razy bym się wywalił. Chwilką przerwy przy jeziorku:
I do domu przez Grajzerówkę. Dzisiaj krótko kilka km, ale nie zmarzłem przynajmniej :)Trasa wyglądała dokładnie tak --> Pokaż trasę GPS/8274264">to tu!
Teraz czas na podsumowanie roku 2012:
Pierwszy rok w którym udało mi się wyjechać na 2 większe wyprawy rowerowe:
Główna ---> to tu!
oraz
mniejsza w góry, to był pierwszy raz Bartka ---> to tu!
o to ilości km też jestem zadowolony. Moim celem jest to 6tys mieć co najmniej. Najwięcej w tym roku na raz udało się przejechać 287,7km --> to tu!
Co tu jeszcze napisać hmm udało mi się kumpla zarazić bajcyklem!
Jeśli chodzi o plany na 2013:
1. Udać się na wyprawę rowerową dłuższą niż 2 tyg.
2. Zrobić 500km na raz.
3. Zarazić jak najwięcej osób bajcyklem.
4. Zrobić w końcu te symboliczne można rzecz 10tys km.
5. Pojechać na mniejsze wyprawy rowerowe, chociaż na weekend. Ważne by z fajną ekipą i z namiocikiem gdzieś się przejechać.
6. Nazbierać dużo siana, aby koło grudnia kupić własną szosę na 2014 rok!
To chyba wszytko. Życzę wszystkim i każdemu z osobna, wytrwałości w dążeniu do postanowionych sobie celów w 2013 roku. :)
Pozdrower!
Trzeba było wykorzystać taką pogodę więc się ubrałem szybko i ruszyłem na Chomęcice. Tam zaraz wjeżdżam na polną ODŚNIEŻONĄ!! drogę, pięknie się jedzie. Pełno śniegu na polach, na drodze też był śnieg jednak ubity. Dojeżdżam do Rosnówka. Po kilku set metrach przejeżdżam przez DK5 docieram do Jarosławickiego, w miedzy czasie parę razy bym się wywalił. Chwilką przerwy przy jeziorku:
I do domu przez Grajzerówkę. Dzisiaj krótko kilka km, ale nie zmarzłem przynajmniej :)Trasa wyglądała dokładnie tak --> Pokaż trasę GPS/8274264">to tu!
Teraz czas na podsumowanie roku 2012:
Pierwszy rok w którym udało mi się wyjechać na 2 większe wyprawy rowerowe:
Główna ---> to tu!
oraz
mniejsza w góry, to był pierwszy raz Bartka ---> to tu!
o to ilości km też jestem zadowolony. Moim celem jest to 6tys mieć co najmniej. Najwięcej w tym roku na raz udało się przejechać 287,7km --> to tu!
Co tu jeszcze napisać hmm udało mi się kumpla zarazić bajcyklem!
Jeśli chodzi o plany na 2013:
1. Udać się na wyprawę rowerową dłuższą niż 2 tyg.
2. Zrobić 500km na raz.
3. Zarazić jak najwięcej osób bajcyklem.
4. Zrobić w końcu te symboliczne można rzecz 10tys km.
5. Pojechać na mniejsze wyprawy rowerowe, chociaż na weekend. Ważne by z fajną ekipą i z namiocikiem gdzieś się przejechać.
6. Nazbierać dużo siana, aby koło grudnia kupić własną szosę na 2014 rok!
To chyba wszytko. Życzę wszystkim i każdemu z osobna, wytrwałości w dążeniu do postanowionych sobie celów w 2013 roku. :)
Pozdrower!
Ostani wyjazd w roku.
Niedziela, 30 grudnia 2012 | dodano:01.01.2013Kategoria 50-100km, Ze zdjęciami
Km: | 59.70 | Km teren: | 25.00 | Czas: | 03:12 | km/h: | 18.66 |
Pr. maks.: | 40.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Po ustaleniach wieczornych z Mateuszem i Tomaszem rano po 9 ruszam na rower. Już po kilku km czuć, że to będzie fajna wycieczka. Przede wszystkim piękną pogodę mieliśmy:
W Komornikach czekam za Mateuszem, który po chwili nadjeżdża:
Już w 2 ruszamy do WPN-u gdzie spotykamy sie z Tomkiem. Już w pełnym składzie jedziemy na więżę widokową i dalej nad Jarosławieckie. Ścieżkami parku narodowego docieramy do Szpitala koło Osowej. Tam przerwa na czekoladkę i dalej na interwały. Widoki całkiem ładne:
Zjeżdżamy na dół i rozdzielamy się z Tomkiem, który jedzie w swoją stronę. Razem z Mateuszem czarnym szlakiem jedziemy w kierunku szlaku pierścienia. Po drodze podziwiając działanie bobrów:
Tak sobie siedzimy i Mateusz stwierdził:
,,ej panowie to drzewo jest po chuju, dalej próbujemy z tym drugim"
Jak tylko sobie wyobraziłem rozmowę bobrów przy tym drzewie to ze śmiechu nie mogłem, ale wracając do wycieczki docieramy do pomarańczowego szlaku i dojeżdżamy do Stęszewa. Dalej na skróty i po kilku km jesteśmy w Głuchowie. Ciepło mi było miałem trochę czasu więc pojechałem odprowadzić Mateusza, aż do Fabianowa.
Dzięki panowie za fajny ostatni wypad w roku 2012!
W Komornikach czekam za Mateuszem, który po chwili nadjeżdża:
Już w 2 ruszamy do WPN-u gdzie spotykamy sie z Tomkiem. Już w pełnym składzie jedziemy na więżę widokową i dalej nad Jarosławieckie. Ścieżkami parku narodowego docieramy do Szpitala koło Osowej. Tam przerwa na czekoladkę i dalej na interwały. Widoki całkiem ładne:
Zjeżdżamy na dół i rozdzielamy się z Tomkiem, który jedzie w swoją stronę. Razem z Mateuszem czarnym szlakiem jedziemy w kierunku szlaku pierścienia. Po drodze podziwiając działanie bobrów:
Tak sobie siedzimy i Mateusz stwierdził:
,,ej panowie to drzewo jest po chuju, dalej próbujemy z tym drugim"
Jak tylko sobie wyobraziłem rozmowę bobrów przy tym drzewie to ze śmiechu nie mogłem, ale wracając do wycieczki docieramy do pomarańczowego szlaku i dojeżdżamy do Stęszewa. Dalej na skróty i po kilku km jesteśmy w Głuchowie. Ciepło mi było miałem trochę czasu więc pojechałem odprowadzić Mateusza, aż do Fabianowa.
Dzięki panowie za fajny ostatni wypad w roku 2012!
Świątecznie w dużej ekipie :)
Środa, 26 grudnia 2012 | dodano:26.12.2012Kategoria 50-100km, Ze zdjęciami
Km: | 77.36 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:45 | km/h: | 20.63 |
Pr. maks.: | 58.90 | Temperatura: | 8.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Udało się zebrać ekipę może nie specjalnie jakąś wielką, ale w te 4 osoby już się fajnie jedzie :) Z Głuchowa ruszam razem z Domelem na spotkanie z Barkiem i jego kuzynem. Spotykamy się pod Operą szybka wymiana dętki i już ruszamy na trasę w kierunku Obornik. Jedzie się elegancko temperatura optymalna, gdzie co ja mówię bardzo dobra jak na tą porę roku. Odbijamy po chwili na Morasko. Dorwaliśmy otwarty sklep i kupiliśmy bo izibroniku. Pojechaliśmy go spożyć na punkt widokowy. Przepięknie widać Poznań:
Następnie nawrotka i obieramy kierunek Biedrusko. Łapiemy sklep, jednak w miedzy czasie Domel jedzie zobaczyć czy jest ciotka jego i po chwili dzwoni że mamy wpaść na kawę. Bartas już zdążył kupić izobronika więc szybko na kawę pogadaliśmy trochę i przez poligon ruszamy do domu. Pod zabytkowym kościołem przerwa na spożycie płynnego paliwa. Podczas schodzenia z wieży Bartas załapał misję na fotografa:
Ciemno się zrobiło ruszamy czym prędzej. Niestety w Złotnikach zaczyna padać deszcz. Trzyma nas do samego końca. W Kiekrzu Matys z Bartasem jadą do domu. My z Domelem przez Skórzewo Plewiska i Komorniki też docieramy do domciu.
Dzięki panowie za wspólne spalanie świątecznego karpia :)
Następnie nawrotka i obieramy kierunek Biedrusko. Łapiemy sklep, jednak w miedzy czasie Domel jedzie zobaczyć czy jest ciotka jego i po chwili dzwoni że mamy wpaść na kawę. Bartas już zdążył kupić izobronika więc szybko na kawę pogadaliśmy trochę i przez poligon ruszamy do domu. Pod zabytkowym kościołem przerwa na spożycie płynnego paliwa. Podczas schodzenia z wieży Bartas załapał misję na fotografa:
Ciemno się zrobiło ruszamy czym prędzej. Niestety w Złotnikach zaczyna padać deszcz. Trzyma nas do samego końca. W Kiekrzu Matys z Bartasem jadą do domu. My z Domelem przez Skórzewo Plewiska i Komorniki też docieramy do domciu.
Dzięki panowie za wspólne spalanie świątecznego karpia :)
Mróz i brak śniegu :(
Sobota, 22 grudnia 2012 | dodano:26.12.2012Kategoria 0-50km, Ze zdjęciami
Km: | 29.20 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:16 | km/h: | 23.05 |
Pr. maks.: | 42.50 | Temperatura: | -8.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Miał być dłuższy wyjazd po WPN-nie. Jednak na miejscu zbiórki wstawił się tylko Bartek. Ja zaspałem Tomasz stwierdził, że jest za zimno. Tak więc szybka zmiana planów Bartek przyjeżdża do mnie wypija herbatkę i jadę go odwieź do domu. Ubrałem się i pojechaliśmy do Poznania. Chcieliśmy się trochę przejechać udaliśmy się w kierunku Lasku Marcelińskiego:
U Bartasa wszedłem na chwilkę na klatkę aby się ogrzać i ruszyłem szybko do domu. Nogi i tak mi zmarzły że aż skostniały, ale co tam było fajnie chociaż na te 30km :)
U Bartasa wszedłem na chwilkę na klatkę aby się ogrzać i ruszyłem szybko do domu. Nogi i tak mi zmarzły że aż skostniały, ale co tam było fajnie chociaż na te 30km :)
W poszukiwaniu śniegu.
Niedziela, 2 grudnia 2012 | dodano:04.12.2012Kategoria 0-50km, Ze zdjęciami
Km: | 22.34 | Km teren: | 18.00 | Czas: | 01:04 | km/h: | 20.94 |
Pr. maks.: | 43.20 | Temperatura: | 1.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
W niedzielne przed południe przed Kościołem ruszyłem przejechać się po WPN-ie i poszukać tego śniegu o którym wszyscy tak mówią. Jadę na Chomęcice żeby po 2 km wjechać już w polne drogi. Dojeżdżam do jeziora mijam go z lewej i jadę prawię, że brzegiem wzdłuż pola:
Po chwili wkraczam do WPN-u. Dużo liści oraz rozryta droga przez dziki uniemożliwia rozwinięcie dużej prędkości. Czasami gdzie nie gdzie przewrócone drzewo. Na jednym z nich zauważam małą oznakę nadchodzącej zimy:
Po kilku km przecinam DK5 w kieruję się do Jarosławieckiego. Wjeżdżam na żółty szlak. Piękne słońce mówi mi, że źle bym się czuł gdybym nie zaczerpnął trochę świeżego powietrza:
Po chwili zjeżdżam na dół objeżdżam jeziorko i kieruję się do Szreniawy, aby przez Komorniki dojechać do domu. Krótko jednak terenowo. Unikałem asfaltu jak ognia :)
Po chwili wkraczam do WPN-u. Dużo liści oraz rozryta droga przez dziki uniemożliwia rozwinięcie dużej prędkości. Czasami gdzie nie gdzie przewrócone drzewo. Na jednym z nich zauważam małą oznakę nadchodzącej zimy:
Po kilku km przecinam DK5 w kieruję się do Jarosławieckiego. Wjeżdżam na żółty szlak. Piękne słońce mówi mi, że źle bym się czuł gdybym nie zaczerpnął trochę świeżego powietrza:
Po chwili zjeżdżam na dół objeżdżam jeziorko i kieruję się do Szreniawy, aby przez Komorniki dojechać do domu. Krótko jednak terenowo. Unikałem asfaltu jak ognia :)
Terenowo.
Wtorek, 20 listopada 2012 | dodano:20.11.2012Kategoria 0-50km, Ze zdjęciami
Km: | 28.80 | Km teren: | 22.00 | Czas: | 01:20 | km/h: | 21.60 |
Pr. maks.: | 37.80 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
O 12 miałem wf, jednak zbyt późno zabrałem się za szukanie ochraniaczy na buty i jak już znalazłem to było za późno ;p ubrany więc w strój rowerowy ruszamy do WPN-u. Najpierw ruszam terenowo do Rosnowa, kilkaset metrów asfaltem, przecinam DK 5 i już jestem w WPN-ie. Podjazd na wieżę widokową strasznie liściasty i pełno na nim korzeni, ale dałem radę. Dalej ruszam polami do Jarosławieckiego. Jednak robię sobie na chwilkę przerwę przy stoku słomy:
Genialne miejsce na jakiś piknik czy same piwko, niestety nic z tych rzeczy nie miałem, więc ruszam dalej. Objeżdżam jeziorko dojeżdżam do półwyspu
Dalej jadę na Trzebaw. Ładnie ubita czarna droga pozwala rozwijać duże prędkości w ternie:
Po chwili jestem w Łodzi i ruszam szlakiem PP. Docieram do Stęszewa i dalej już tylko kiedyś dawno poznaną drogą przez Wypalanki i Chomęcice do domu. Kilometrów może nie dużo, ale przynajmniej trochę terenu było :)
Genialne miejsce na jakiś piknik czy same piwko, niestety nic z tych rzeczy nie miałem, więc ruszam dalej. Objeżdżam jeziorko dojeżdżam do półwyspu
Dalej jadę na Trzebaw. Ładnie ubita czarna droga pozwala rozwijać duże prędkości w ternie:
Po chwili jestem w Łodzi i ruszam szlakiem PP. Docieram do Stęszewa i dalej już tylko kiedyś dawno poznaną drogą przez Wypalanki i Chomęcice do domu. Kilometrów może nie dużo, ale przynajmniej trochę terenu było :)
Terenowo rowerowo!
Niedziela, 4 listopada 2012 | dodano:06.11.2012Kategoria 50-100km, Ze zdjęciami
Km: | 94.60 | Km teren: | 60.00 | Czas: | 04:45 | km/h: | 19.92 |
Pr. maks.: | 45.30 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
W końcu jest prawdziwa wycieczka rowerowa! Udało się zebrać ekipę i ruszyć do WPN-u. Wstać w niedziele o 6.30 rano łatwe nie jest, ale jak się mam w myśli wycieczkę rowerową to idzie jakoś łatwiej. Za dwadzieścia 8 jestem u Jarzynowego, o 8 ruszamy po ekipę na stację benzynową :) Razem z Przemkiem i Bartkiem ruszamy przez Wiry, aby po chwili wjechać w teren. Pierwszy cel to j.Jarosławieckie. Dalej na Góreckie gdzie strzelamy sobie fotkę:
Czerwonym szlakiem jedziemy wokół jeziora, aby po chwili wbić się na szlak pierścienia, którym docieramy prawe pod czarny. Na samym czarnym szlaku jechało się elegancko, prawie doszło do kolizji z sarnami. Mateusz z Topą ruszyli na przód potem byłem ja i Bartek. W oczekiwaniu na Bartasa, który zaliczył parę gleb:
Dalsza trasa to podjazd do interwałów. Z moimi oponami błoto i liście nie były żadną przeszkodą, tak więc raz dwa docieram na góre. Topie też ładnie szło ;p
Po interwałach lecimy na Osową, na zjeździe przed Osową zaliczam lot przez kierownicę. Wjazd na górę poszedł tak sobie... Zjazd to tradycyjnie trasa DH. Tym razem podeszliśmy drugi raz aby sobie jeszcze raz zjechać. Mój rowerek przed zjazdem:
Dalsza trasa to jak że fajny o tej porze szlak nadwarciański którym docieramy na samą Maltę. Bartek po drodze pojechał do domu. Na Malcie kółeczko Przemek jedzie w swoją stronę,a my z Jarzyem do domu. Na Debinie nie spotykany pociąg widzimy:
Do domu docieram po 15 mocno ujechany. Jednak baardzo zadowolony. Dawno się tak nie ubrudziłem na rowerze! LUBIE TO!
Czerwonym szlakiem jedziemy wokół jeziora, aby po chwili wbić się na szlak pierścienia, którym docieramy prawe pod czarny. Na samym czarnym szlaku jechało się elegancko, prawie doszło do kolizji z sarnami. Mateusz z Topą ruszyli na przód potem byłem ja i Bartek. W oczekiwaniu na Bartasa, który zaliczył parę gleb:
Dalsza trasa to podjazd do interwałów. Z moimi oponami błoto i liście nie były żadną przeszkodą, tak więc raz dwa docieram na góre. Topie też ładnie szło ;p
Po interwałach lecimy na Osową, na zjeździe przed Osową zaliczam lot przez kierownicę. Wjazd na górę poszedł tak sobie... Zjazd to tradycyjnie trasa DH. Tym razem podeszliśmy drugi raz aby sobie jeszcze raz zjechać. Mój rowerek przed zjazdem:
Dalsza trasa to jak że fajny o tej porze szlak nadwarciański którym docieramy na samą Maltę. Bartek po drodze pojechał do domu. Na Malcie kółeczko Przemek jedzie w swoją stronę,a my z Jarzyem do domu. Na Debinie nie spotykany pociąg widzimy:
Do domu docieram po 15 mocno ujechany. Jednak baardzo zadowolony. Dawno się tak nie ubrudziłem na rowerze! LUBIE TO!
Wielkopolska Pętla Północna.
Wtorek, 11 września 2012 | dodano:11.09.2012Kategoria 100-200km, Ze zdjęciami
Km: | 148.54 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 05:18 | km/h: | 28.03 |
Pr. maks.: | 62.10 | Temperatura: | 30.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Miałem praktycznie cały wolny dzień, więc ruszyłem na rower. Wczoraj wieczorem wszedłem na google poszukałem trasy. Dzisiaj o 11 wyjeżdżam kieruję się na Poznań. Chciałem zahaczyć o sklep rowerowy, gdyż pojawił mi się luz w korbie. Za samo rozebrania i sprawdzenie 40zł plus nie wiadomo ile nowe części. Kupie sobie klucz i sam sprawdzę, co mi tam. Będzie na zaś mam nadzieję, że jak najmniej potrzebny. Ruszam dalej w kierunku Murowanej. Ze zjazdu z Obornickiej w kierunku Biedruska po kilku set metrach stoi policja! Co ona tam robiła to nie wiem, znaczy się wiem, ale dlaczego tam? :O Górki przed Moraskiem przejeżdżam z dużą łatwością, 5dniowy wyjazd w góry dał swoje. Zjazd z wiatrem więc tutaj pada dzisiejszy rekord wycieczki. Za Biedruskiem czepiam się jakiegoś skuterkowicza. W Murowanej robię pierwszą przerwę na litr coli i lodzika. Kellys też ma prawo odpocząć od tego słońca:
Dalej ruszam dobrze znaną mi drogą z Murowanej do Obornik. Parę kilometrów za Murowaną robi się łądny asfalt, któty ciądnie się, aż za Szamotuły. Za Obornikami ruszam od razu na Szamotuły bez przerwy, nawet światła pasowały. Kawałek za Obornikami robię przerwę na zakup wody i szybkiego izobronika. Oczywiście po chwili się domagał wyjścia z powrotem więc muszę robić przerwę. Taką na chwilę, ale za to aparat wyciągnąłem i uwieczniłem piękne Wielkopolskie asfalty:
Przez Szamotuły też bez przerwy. Kilka km dalej mam odbić na Buk. Jednak do niego mam tylko 28km, a jest przed 14. U Dawida miałem być po 17 wiec co ja będę robił tyle czasu. Postanowiłem odwiedzić rodzinkę. Dostałem herbatkę kanapeczki i zimne picie. W miedzy czasie byk się urwał i latał po podwórzu, całe szczęście, że nie mam czerwonego roweru! Posiedziałem pojadłem pogadałem, zrobiło się późno ruszyłem w dalszą drogę. Ciemne chmury z zachodu zaczęły się zbliżać, po chwili zaczęło groźnie wiać. Szkoda, bo mogłem się zatrzymać i zrobić zdjęcie ala burzy piaskowej. Jednak bałem się że zmoknę. Prędkość nie spadała poniżej 30km/h miejscami koło 40km/h. Zależy jak wiatr powiewał. W końcu udało się uciekłem burza idzie za mną, ale nie do mnie:
U Dawida przerwa na izobronika i koło 19 z groszem ruszam do domu, nowo poznaną drogą. W domu pojawiam się koło 20.
Wyjazd udany! fajnie bardzo mi się jechało. Jazda samemu ma swój urok.
Dalej ruszam dobrze znaną mi drogą z Murowanej do Obornik. Parę kilometrów za Murowaną robi się łądny asfalt, któty ciądnie się, aż za Szamotuły. Za Obornikami ruszam od razu na Szamotuły bez przerwy, nawet światła pasowały. Kawałek za Obornikami robię przerwę na zakup wody i szybkiego izobronika. Oczywiście po chwili się domagał wyjścia z powrotem więc muszę robić przerwę. Taką na chwilę, ale za to aparat wyciągnąłem i uwieczniłem piękne Wielkopolskie asfalty:
Przez Szamotuły też bez przerwy. Kilka km dalej mam odbić na Buk. Jednak do niego mam tylko 28km, a jest przed 14. U Dawida miałem być po 17 wiec co ja będę robił tyle czasu. Postanowiłem odwiedzić rodzinkę. Dostałem herbatkę kanapeczki i zimne picie. W miedzy czasie byk się urwał i latał po podwórzu, całe szczęście, że nie mam czerwonego roweru! Posiedziałem pojadłem pogadałem, zrobiło się późno ruszyłem w dalszą drogę. Ciemne chmury z zachodu zaczęły się zbliżać, po chwili zaczęło groźnie wiać. Szkoda, bo mogłem się zatrzymać i zrobić zdjęcie ala burzy piaskowej. Jednak bałem się że zmoknę. Prędkość nie spadała poniżej 30km/h miejscami koło 40km/h. Zależy jak wiatr powiewał. W końcu udało się uciekłem burza idzie za mną, ale nie do mnie:
U Dawida przerwa na izobronika i koło 19 z groszem ruszam do domu, nowo poznaną drogą. W domu pojawiam się koło 20.
Wyjazd udany! fajnie bardzo mi się jechało. Jazda samemu ma swój urok.