blog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(26)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy sq3mko.bikestats.pl

linki

Wpisy archiwalne w kategorii

100-200km

Dystans całkowity:5555.85 km (w terenie 117.00 km; 2.11%)
Czas w ruchu:267:38
Średnia prędkość:20.76 km/h
Maksymalna prędkość:71.40 km/h
Suma podjazdów:11742 m
Liczba aktywności:47
Średnio na aktywność:118.21 km i 5h 41m
Więcej statystyk

Wakacyjnie!

Piątek, 27 lipca 2012 | dodano:28.07.2012Kategoria 100-200km, Ze zdjęciami
Km:111.30Km teren:5.00 Czas:04:37km/h:24.11
Pr. maks.:54.00Temperatura:32.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:Kellys Magic
Na ostatni wyjazd przed wyprawą wybrałem się z Czechem do babci. Mieliśmy wyjechać wcześnie rano, aby tam posiedzieć. Niestety zdjęcia mi się rano tyle nagrywały, że w Poznaniu jestem koło 8.30. Razem już przebijamy się w miarę sprawnie przez Poznań, aby dojechać do Kozich. Upał już daje się we znaki, jesteśmy tak mokrzy jakbyśmy dopiero wszyli z jeziora ;p Chwila rozmowy z Martą i jedziemy dalej. Do Murowanej jedziemy praktycznie ścieżkami rowerowymi. Jeszcze mały podjeździk przed miasteczkiem i w końcu wyczekiwana przerwa na urodzinowego izobroniksa. Zrobiliśmy sobie też pamiątkowe zdjęcie:

Dalej również ścieżką rowerową do Długiej Gośliny, później jeszcze kawałek na rozgrzanym asfaltem gdzie nie było żadnych drzew co by trochę cienia dawały. Jednak po chwili zjeżdżamy na leśną drogę. Jedzie się o wiele lepiej. Po paru km wjazd na polną drogę i już jesteśmy u babci. Dostarczamy duża ilość płynów i lecimy się ochłodzić troszeczkę w pobliskim stawku. Jedynie co ściągnąłem to buty i skarpetki. Po ochłodzeniu się w zimnej wodzie idziemy na odpoczynek. Rowerek też musiał odpocząć:


My jemy obiad i zbieramy się w drogę powrotną. Wracamy obwodnicą i przez Biedrusko, gdzie robimy przerwę w sklepie. Tam się rozdzielamy i ja już swoim tempem (spóźniony do pracy byłem) przez poligon Kiekrz i Skórzewo docieram do domu. I tak po raz ostatni wyjechałem w przed wyprawą na rower. Co do samej wyprawy dodam jeszcze mały opis, ale to w następnym wpisie :)

Szosowo setkowo.

Niedziela, 20 maja 2012 | dodano:20.05.2012Kategoria 100-200km
Km:111.30Km teren:0.00 Czas:03:28km/h:32.11
Pr. maks.:59.10Temperatura:34.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Miałem dzisiaj rano koło 8 wyjechać na jakąś 200 setkę, ale po wczorajszej wizycie u kuzyna nie miałem jakoś mocy od rana wstać. Na 11 do kościoła szybko obiad i deser który już jadłem w stroju rowerowym. Wyjeżdżam koło parę min po 14. Początkowo jadę na Górczyn do Marty. Porozmawialiśmy z dobrą godzinę i już ruszam w prawdziwą wycieczkę. Jadę w kierunku Obornik. Jedzie się dobrze myślałem, żeby od razu jechać na Oborniki, w Złotnikach jednak odbijam na poligon. Przejeżdżam bardzo szybko i dojeżdżam do obwodnicy która jest jeszcze zamknięta:




Obwodnica:


Postanowiłem ruszyć tą obwodnicą. Dojechałem do ronda między Murowaną, a Obornikami i od razu ruszam na Oborniki. Jedzie się całkiem dobrze, średnia w Obornikach wynosiła prawie 34km/h. W samym mieście robię przerwę pod lidlem, gdzie akurat przerwę miały jakieś koszykarki albo siatkarki. Nie wiem w każdym bądź razie dziewczyny związene ze sportem. Pilnując mi roweru sprawdziły mój licznik. Nie mogły uwierzyć jak zrobiłem 60 kilka km w niecałe 2h :P Chwila rozmowy i jadę dalej na Poznań. Tu się zaczęła walka z dość konkretnym wiatrem. Musiałem sobie zrobić przerwę. Odpoczywający kellys na DK11:





Przy okazji stanąłem koło miejsca gdzie jeździły sobie czołgi:




Dalej już tylko Złotniki Kiekrz Wysogotowo Plewiska Komorniki i dom. Te ostanie km jechało się na prawdę ciężko. Pierwszy raz się tak zmęczyłem na rowerze w tym roku. Nawet po zeszłotygodniowej niedzieli nie byłem tak wyczerpany!

Pierwsza setka w sezonie

Środa, 28 marca 2012 | dodano:28.03.2012Kategoria 100-200km
Km:101.52Km teren:0.00 Czas:03:21km/h:30.30
Pr. maks.:47.30Temperatura:17.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Wczoraj umówiłem się z Jarzynowym na rower.

Dzisiaj byłem u niego 15.13 czyli 17min przed czasem. Wypiłem sobie cole i poczekał na Jarzynę i jego tatę. Ruszyliśmy razem w 3 w kierunku Puszczykowa. Wichura jak dzisiaj była wiała nam w plecy. W Puszczykowie na Rogalinek, a dalej na Poznań. Tu wiało trochę bardziej z boku, ale las idealnie blokował ,,wiaterek". Docieramy na Starołękę, gdzie odbijamy na Głuszyne tu znowu z wiatrem prędkość koło 40km/h. Dalej na Daszewice i Babki. Docieramy znów do trasy Rogalinek Poznań ir robimy tak jeszcze 2 kółeczka. Po łącznie 3 kółkach wracamy do domu tą samą trasą. Tutaj wiatr staję się naszym głównym wrogiem. Prędkość koło 25km/h czasem 30km/h. Tak wlekąc się docieramy do Lubonia, gdzie ja biorę bluzę oraz książkę do matmy. Jarzynowy postanawia mnie odprowadzić, więc ruszamy z przerwą w sklepie jego babci na drożdżówkę.

Do domu przyjechałem mocno zmęczony. Nie wiem czy brak przerw (nie licząc tej pierwszej po 8km gdzie czekał na kompanów i tej krótkiej ostatniej) czy może wczorajsze bieganie (4km) a może wiatr było tego przyczyną. Tak czy siak pierwsza setka jest.

Dzięki panowie za wyjazd :)


P.S. Pierwszy raz jechałem na krótko ubrany.

Szosowo setkowo:)

Piątek, 14 października 2011 | dodano:16.10.2011Kategoria 100-200km
Km:108.50Km teren:0.00 Czas:03:43km/h:29.19
Pr. maks.:52.40Temperatura:5.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:mRower:
Trzeba wykorzystać dobrą pogodę, więc umawiam się z Mateuszem na znaną mi już trasę z ostatniego razu. Tylko że wtedy jechałem sobie swoim rowerem a teraz pożyczyłem szosę.

U Mateusza jestem o 9.30 nogi mi strasznie zmarzły, w sumie cały zmarzłem ale tylko w nogi później było mi zimno. Ruszamy na Oborniki. W poznaniu korek ale samochody tak stały że było można jechać koło 35km/h miedzy nimi. Na trasie wiatr przeszkadzał. W Obornikach przerwa przed lidlem. Na Murowaną Goślinę zrzucamy tempo do około 25km-30km/h. Później do samego Poznania koło 35km/h do nawet czasami 40km/h :) Przejazd przez Poznań oczywiście masakryczny.


Dzięki Mateusz za wspólną jazdę :)

W końcu jakaś trasa :)

Sobota, 1 października 2011 | dodano:01.10.2011Kategoria 100-200km
Km:103.22Km teren:0.00 Czas:03:35km/h:28.81
Pr. maks.:49.26Temperatura:25.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:344mRower:Kellys Magic
Kto by się spodziewał, że 1 października będzie taka pogoda :) Postanowiłem zrobić jakąś trasę. Ostatni raz w stroju jechałem ponad miesiąc temu, ale za to jak --> to tu :) dzisiaj trasa trochę mniejsza, ale nie zawsze liczą się kilometry lecz przyjemność z jazdy. Wybrałem się z Mateuszem na szosową trasę. Najpierw Dk 11 do Obornik. Na samej trasie SZCZ ciśnie ostro coś koło 37km/h. Z Obornik na Murowaną jedziemy koło siebie tak z 30km/h po drodze rozmawiając na różne tematy. Za to dalej do samego Poznania znowu koło 40km/h. Oczywiście przejazd przez miasto popsuł ładnie wypracowaną średnią :(

Dzięki Mateusz za mile spędzone kilka godzin na rowerze. Do następnego!

Do Tomka i do domu oraz do ciotki

Piątek, 15 lipca 2011 | dodano:15.07.2011Kategoria 100-200km
Km:107.84Km teren:0.00 Czas:03:46km/h:28.63
Pr. maks.:44.20Temperatura:28.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy: 94mRower:Kellys Magic
Około 9 z groszem pojechałem do Tomka. Średnia wyniosła 30.8km/h :) u niego zmiana opon na slicki 1,5 oraz siodła później śniadanie i do domu.

W domu zjadłem obiad pojechałem do ciotki na rataje gdzie wsiadłem w samochód jako kierowca. Powrót od ciotki koło 12 w nocy w domu byłem koło 1 :)



Wpisy z tegorocznej wyprawy zacznę już dziś opisywać :)

Europa południowa dzień 16/17

Wtorek, 12 lipca 2011 | dodano:28.11.2011Kategoria 100-200km, Europa południowa, W górach..., Za granicą
Km:104.56Km teren:0.00 Czas:05:51km/h:17.87
Pr. maks.:63.90Temperatura:30.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:1156mRower:
Pobudka dosyć wcześnie rano. Z noclegiem mieliśmy dosyć dużo szczęścia, że nie mieliśmy nie proszonych znajomych w nocy. W końcu się rozbiliśmy zaraz koło jednej z główniejszych dróg.

Początkowo udajemy się Bańskie Bystrzycy. Robimy zakupy i udajemy się na chyba najdłuższy podjazd podczas całej wyprawy.Przed podjazdem jeszcze przerwa na śniadanie:



Dobre 20km pod górkę najpierw delikatny podjazd, a później coraz mocniej. Na samym końcu był nawet znak, że TIR-y mają zjeżdżać na 2 biegu. W końcu docieramy na górę:


Potem nastąpił długi zjazd, gdzie pobijam rekord prędkości. Jednak jak to w górach jest po zjeździe następuję podjazd. Na tym jednak podjeździe nie było wcale mocy ;p Szły nawet takie teksty:


,,Mateusz jedź szybciej bo bym Cię na pieszo wyprzedził."

,,Przerwa na zdjęcie" (30m dalej) ,,no nic trzeba by jakaś przerwą na siku zrobić" (50m dalej) ,,dawno fotki nie robiliśmy"


W końcu udało się jesteśmy na górze:


Jak wiadomo widoki bardzo dopisują. Potem plus każdego podjazdu jest..... ZJAZD!
Ten był wyjątkowy, po 30 sekundach rozpędziłem się do około 40km/h i tak przez jakieś 6min prędkość nie spadała poniżej tej wartości a czasem nawet dochodziło pod 60km/h i to bez pedałowania :) Dalej dojeżdżamy do Dolnego Kubina, gdzie robimy zakupy na kolacje. Teraz tylko zostało znalezienie dobrego miejsca na ostatni nocleg wyprawy. Nie mógł być to byle jaki. W końcu po przejeździe przez drogę szybkiego ruchu ( z naprzeciwka mijał nas niezadowolony policjant) i sprawdzeniu kilku nie ciekawych miejsc znajdujemy idealne nie zawaham się użyć słowa najlepsze miejsce do spania:

A takie widoki nam towarzyszyły przy kolacji:




<---Dzień poprzedni/Dzień następny --->

Europa południowa dzień 15/17

Poniedziałek, 11 lipca 2011 | dodano:28.11.2011Kategoria 100-200km, Europa południowa, W górach..., Za granicą
Km:103.23Km teren:0.00 Czas:05:19km/h:19.42
Pr. maks.:57.17Temperatura:35.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:747mRower:Kellys Magic
Po wczorajszym zmęczeniu zwiedzaniem Budapesztu postanowiliśmy wyspać się do godziny 9. Rano podczas wylegiwania się jeszcze w namiocie przejeżdża koło naszego namiotu jakiś terenowy samochód. Przy zwijaniu namiotu pojazd jeszcze raz jechał koło nas. Tym razem się zatrzymał, ale dziadek z samochodu tylko pokazał nam cześć i pojechał dalej.

Dzisiejszego dnia mieliśmy wjechać na Słowację. Żegnając Węgry:



Obawiamy się troszeczkę słowackich gór. Początkowo zbytnio ich nie widać, ale po zjechaniu na boczną drogę w celu uniknięcia dużego ruchu zaczynają się podjazdy. Jedziemy sobie przez różne najróżniejsze wioski, podziwiamy widoki. Takie trasy mi się podobają. Z jednej strony strumyk, a z drugiej wzgórze. Jadąc tak nagle zaczyna się zdecydowany większy podjazd po chwili znak informujący, a może bardziej ostrzegający o 12% nachyleniu. Mateusz zdecydowanie mi ucieka. Jeden zakręt drugi zakręt, jednak końca podjazdu nie widać. Po paru dobrych km podjechałem na szczyt tego sporego wzniesienia. Droga główna która mieliśmy jechać na 90% biegła tam na dole:



Dalej jedziemy cały czas w dół, aż do głównej drogi. Widoki jakie nam dopisują są nie do opisania:


W końcu docieramy do Zvolenia, gdzie mijamy ładny Zameczek.


Patrząc na ten zamek wiem, że kiedyś w tym mieście byłem. Pewnie jechałem z rodzicami kiedyś samochodem.

W tym też mieście robimy zakupy na kolacje. Z samym wyjazdem mamy mały problem bo chcemy uniknąć drogi szybkiego ruchu, ale po 2 zapytaniach po polsku oczywiście trafiamy na właściwą drogą przy której znajdujemy nocleg.


Jak zwykle jeden wielki chaos, ale nic gubimy. Tak ogólnie to się okazało, że się rozbiliśmy miedzy dwoma obiektami wojskowymi. :)


<---Dzień poprzedni/ Dzień następny --->

Europa południowa dzień 13/17

Sobota, 9 lipca 2011 | dodano:25.08.2011Kategoria 100-200km, Europa południowa, Za granicą
Km:123.35Km teren:0.00 Czas:06:37km/h:18.64
Pr. maks.:41.79Temperatura:40.0 HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:577mRower:Kellys Magic
rekord odległości...

Dzień ten był typowo przejazdowym. Po drodze nie mieliśmy w planach dojechać jak najbliżej Budapesztu. Z pola namiotowego wyruszamy parę min po. Rano jeszcze musiałem naprawić bagażnik więc nasz wyjazd opóźnił się o parę min. Po chwili robimy śniadanie kąpiemy się i ruszamy dalej szlakiem wzdłuż Balatonu. Upał się nasilał cały czas. W pewnym momencie wjechaliśmy (przypadkiem) na punkt widokowy na Balaton. Jeden z lepszych widoków podczas całej wyprawy:



Dalej jedziemy jeszcze kilka km szlakiem, by po chwili wjechać na drogę krajową którą docieramy do jednego z większych miast na Węgrzech:





Z tej owej miejscowości po zrobieniu zakupów ruszamy dalej szlakiem rowerowym wzdłuż jeziorka, w którym to po znalezieniu plaży zażywam kąpieli :) Dalej to już tylko jazda DK 7. Po drodze małe problemy z licznikiem i brakiem miejsca na nocleg. Naszym oczom okazuje się już tablica Budapeszt. Byliśmy lekko zdezorientowani, gdzie my teraz znajdziemy nocleg. Na szczęście wjechaliśmy za jakieś osiedle i rozbijamy na polanie praktycznie zaraz obok:




i tak o mroku idziemy spać po pięknym zachodzie słońca:





<--- Dzień poprzedni/ Dzień następny --->

Europa południowa dzień 12/17

Piątek, 8 lipca 2011 | dodano:31.07.2011Kategoria 100-200km, Europa południowa, Za granicą
Km:116.86Km teren:0.00 Czas:06:29km/h:18.02
Pr. maks.:44.20Temperatura: HRmax:(%)HRavg(%)
Kalorie:kcalPodjazdy:519mRower:Kellys Magic
Wyjazd z rana koło 8, jednym z powodów było grzejące słońce. Tak więc po tradycyjnym pakunku bagaży na rowery ruszamy w kierunku Balatonu. Początkowo była to jazda z rozpaczliwym szukaniu sklepu. W końcu udało się znaleźć sklep, jakie było nasze zdziwienie jak szukając lodów trafiamy na lody Maryla :) Zrobiliśmy śniadanie i ruszyliśmy w trasę. Było całkiem sporo podjazdów jak na Węgry:

Upał doskwierał niemiłosierny. Przy obecnym krajobrazie Szczesiu podsumował to idealnie: ,,Brakuję tu tylko żyrafy albo słonia, a by było jak w Afryce":

Po drodze zatrzymujemy się jeszcze w sklepie i lecimy dalej. Nazwy tutejszych miast były ciężkie do przeczytania o co dopiero do znalezienia na mapie:




Po solidnym podjeździe widzimy cel naszej wyprawy:




Tutaj szału nie robi, ale jak tylko po paru km dojeżdżamy na jakaś plaże i można wypłynąć trochę dalej widzimy ogrom tego jeziora:




Niestety nie dało się zrobić fotki z jeziorka bo trzciny zasłaniały, ale będą lepsze następnego dnia. Po kąpieli ruszamy dalej nad balatońską ścieżką rowerową z przepięknymi widokami na Balaton:




Jedziemy tą ścieżką, aż do godziny 20, po której zaczynamy szukać noclegu. Udaję się nam znaleźć ( co się później okazało nie tak tanio) pole namiotowe :)

Rozbijamy się koło Polaków :) Fajnie tak komuś powiedzieć dzień dobry, wiedząc że Cię rozumie :)


<--- Dzień poprzedni/ Dzień następny --->

kategorie bloga

Moje rowery

Canyon Roadlite 7836 km
Canyon AL 6.0 834 km
Komunijny :)
Kellys Magic 31165 km
Połykacz kilometrów. 1710 km

szukaj

archiwum