WPN z BS-team :)
Piątek, 22 kwietnia 2011 | dodano:22.04.2011
Km: | 86.41 | Km teren: | 45.00 | Czas: | 04:04 | km/h: | 21.25 |
Pr. maks.: | 54.29 | Temperatura: | 25.0 | HRmax: | 179( 88%) | HRavg | 140( 68%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 507m | Rower: | Kellys Magic |
W końcu udało się zmontować jakaś ekipę. Wczoraj po burzliwej rozmowie (konferencja na gg :)) z SZCZ, Jarzyną i Tomasz udało nam się dogadać co do miejsca spotkania i orientacyjnie trasy. Spotkanie umówione na 10.00 u Jarzyny. Tomek mi z 17 razy powiedział, że nie mam się spóźnić bo mi nie odda zacisku, no i byłem za 15min od umówionego czasu. Tomek?! hmmm... 20 min spóźnienia. Ja ze sobą zabrałem brata, a Szczesiu Grzesia. No i 6 osobowym składem lecimy do WPN-u. Najpierw Góry Puszczykowskie, ja osobiście nazwałem to kanionem. Prędkość masakryczna dużo korzeni zjazdów podjazdów, ale jakoś wychodzimy wszyscy z tego cali :) Wyjeżdżamy na trasie Poznań- Mosina robiąc krótką przerwę i foto:
Zaraz z powrotem do WPN-u i kierunek Osowa Góra. I tu się zaczyna akcja, podczas podjazdu, w sumie juz na samym szczycie pan SZCZ ma problem z przerzutką. Wózek się wygiął ;p mały serwis dużo śmiechu przy próbach naprawy Tomasza i jedziemy dalej:
Niestety pan Szcz daleko nie zajechał, stało się coś dziwnego:
Kto dojdzie do tego po tym zdjęciu jak jest ta przerzutką to mu pogratuluję ;p Po naprawie pana SZCZ udało się jechać dalej. Tym razem na dół do sklepu. Po zakupach asfaltem do Dymaczewa, prędkość nie spadała poniżej 40km/h czasem podchodziła pod 50km/h ;p W Dymaczewie Szczesiu zostaje na działce u Robercika, a my na czarny szlak :) Docieramy nim do szlaki PP i zaraz zjeżdżamy nad Góreckie. Zaraz bez przerwy jedziemy nad Jarosławiec. Dalej się rozdzielamy Młody z Grzechem do chaty a ja z Jarzynowym odprowadzić Tomka do Puszczykowa :) w zamian kupił nam po puszcze sprita. Po przerwie Tomek jedzie w swoim kierunku, a my na nadwarciański. Jedziemy aż do zawalonego mostku:
Musieliśmy znaleźć inną drogę wybraliśmy tą :P
Udało się, jedziemy dalej. Następny mostek też rozwalony, ale da się przejść:
I tak docieramy do Lubonia, gdzie Jarzyna jedzie do domu, a ja jeszcze jakieś 7-8km i mogę spokojnie zjeść dobry obaidek :P
Po obiedzie poszedłem sobie pograć w nogę. Całe szczęście, że jechałem do Kościoła, bo z grania 1h (jak to miało miejsce) wyszły by z 2h . Tego bym nie wytrzymał ;p
Dzięki panowie za wyjazd :)
Zaraz z powrotem do WPN-u i kierunek Osowa Góra. I tu się zaczyna akcja, podczas podjazdu, w sumie juz na samym szczycie pan SZCZ ma problem z przerzutką. Wózek się wygiął ;p mały serwis dużo śmiechu przy próbach naprawy Tomasza i jedziemy dalej:
Niestety pan Szcz daleko nie zajechał, stało się coś dziwnego:
Kto dojdzie do tego po tym zdjęciu jak jest ta przerzutką to mu pogratuluję ;p Po naprawie pana SZCZ udało się jechać dalej. Tym razem na dół do sklepu. Po zakupach asfaltem do Dymaczewa, prędkość nie spadała poniżej 40km/h czasem podchodziła pod 50km/h ;p W Dymaczewie Szczesiu zostaje na działce u Robercika, a my na czarny szlak :) Docieramy nim do szlaki PP i zaraz zjeżdżamy nad Góreckie. Zaraz bez przerwy jedziemy nad Jarosławiec. Dalej się rozdzielamy Młody z Grzechem do chaty a ja z Jarzynowym odprowadzić Tomka do Puszczykowa :) w zamian kupił nam po puszcze sprita. Po przerwie Tomek jedzie w swoim kierunku, a my na nadwarciański. Jedziemy aż do zawalonego mostku:
Musieliśmy znaleźć inną drogę wybraliśmy tą :P
Udało się, jedziemy dalej. Następny mostek też rozwalony, ale da się przejść:
I tak docieramy do Lubonia, gdzie Jarzyna jedzie do domu, a ja jeszcze jakieś 7-8km i mogę spokojnie zjeść dobry obaidek :P
Po obiedzie poszedłem sobie pograć w nogę. Całe szczęście, że jechałem do Kościoła, bo z grania 1h (jak to miało miejsce) wyszły by z 2h . Tego bym nie wytrzymał ;p
Dzięki panowie za wyjazd :)
Szkoła :)
Poniedziałek, 18 kwietnia 2011 | dodano:21.04.2011
Km: | 26.70 | Km teren: | 3.00 | Czas: | 01:11 | km/h: | 22.56 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Po raz pierwszy raz w tym roku... może przez to że rower miałem popsuty, albo że mam prawko... hmmm kto myśli dlaczego!? ;p trasa tradycyjna najkrótszą drogą :)
Nad jeziorko :)
Niedziela, 17 kwietnia 2011 | dodano:18.04.2011
Km: | 51.74 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 02:06 | km/h: | 24.64 |
Pr. maks.: | 57.47 | Temperatura: | 18.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 127m | Rower: | Kellys Magic |
Na pomysł wycieczki wpadł sąsiad Artur. Mieliśmy jechać do Bytynia nad jeziorko. Ruszyliśmy z 2h opóźnieniem, (ale to co nie spieszy nam się) w składzie Artur Młody i jA :p Jechaliśmy przez Chomęcice Konarzewo Dopiewo tam odbijamy do Zborowa robiąc przerwę nad jeziorkiem. To mój licznik, a w tle jeziorko:
To dwaj bracia z rumakami swoimi na tle jeziorka:
Dalej wjeżdżając na szlak Pierścienia Poznania, dojeżdżamy do strumyczka gdzie 2 lata temu też musieliśmy się przedzierać:
Po chwili wjeżdżamy na trasę Buk- Poznań i docieramy do Buku. Jedziemy do Łukasza z pytaniem czy nie jedzie z nami. Ten o dziwo bardzo chętny, tylko że musi się ubrać. My w tym czasie na zakupy do biedronki. Po chwili już w 4 osobowym składzie ruszamy trasą na Stęszew:
Po paru km zjeżdżamy na Tomice tutaj mała przerwa z fotką dla Macieja (Kellysy 3 xD)
i zaraz docieramy do Żarnowca gdzie był jakiś festyn:
Dalej jedziemy przez Trzcielin gdzie odłącza Łukasz, a my dalej przez Konarzewo i Chomęcicie do domu. Ostanie 2km to walka z samym sobą i prędkość nie spadała poniżej 40km/h :)
Dzięki panowie fajną niedzielną wycieczkę :)
To dwaj bracia z rumakami swoimi na tle jeziorka:
Dalej wjeżdżając na szlak Pierścienia Poznania, dojeżdżamy do strumyczka gdzie 2 lata temu też musieliśmy się przedzierać:
Po chwili wjeżdżamy na trasę Buk- Poznań i docieramy do Buku. Jedziemy do Łukasza z pytaniem czy nie jedzie z nami. Ten o dziwo bardzo chętny, tylko że musi się ubrać. My w tym czasie na zakupy do biedronki. Po chwili już w 4 osobowym składzie ruszamy trasą na Stęszew:
Po paru km zjeżdżamy na Tomice tutaj mała przerwa z fotką dla Macieja (Kellysy 3 xD)
i zaraz docieramy do Żarnowca gdzie był jakiś festyn:
Dalej jedziemy przez Trzcielin gdzie odłącza Łukasz, a my dalej przez Konarzewo i Chomęcicie do domu. Ostanie 2km to walka z samym sobą i prędkość nie spadała poniżej 40km/h :)
Dzięki panowie fajną niedzielną wycieczkę :)
Spokojnie w terenie !
Sobota, 16 kwietnia 2011 | dodano:17.04.2011
Km: | 40.10 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 02:17 | km/h: | 17.56 |
Pr. maks.: | 42.76 | Temperatura: | 18.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 383m | Rower: | Kellys Magic |
Koło 10 przyjechał Maciej i pojechaliśmy do WPN-u. Najpierw Jarosławieckie później Góreckie i Osowa Góra. Zjechaliśmy do Mosiny coś zjeść i na tor DH na parę zjazdów. Dalej do Grajezerówki i terenem do domu. Po drodze spotkaliśmy około 30 saren w stadzie przebiegając nam przez drogę :) To mój rowerek na leśnej ścieżce bez bagażnika:
Dalej pojechaliśmy pod wieże widokową i do domu. Dzięki Maciej za wycieczkę :)
Dalej pojechaliśmy pod wieże widokową i do domu. Dzięki Maciej za wycieczkę :)
Magiczny powrót magica :)
Piątek, 15 kwietnia 2011 | dodano:15.04.2011
Km: | 57.96 | Km teren: | 20.00 | Czas: | 02:35 | km/h: | 22.44 |
Pr. maks.: | 40.35 | Temperatura: | 18.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | 192m | Rower: | Kellys Magic |
W końcu nareszcie udało się...
W moim kochanym rowerku wymieniłem:
Koła z oryginalnych na Mavici 317
korbę z oryginalnej (truvativ isoflow) na DEORE w sytemie H2
kasetę z zwykłej deore na XT
łańcuch ze zwykłego deore na XTR
spinkę (z pożyczonej od Jarzyny 6-7 rzędową na srama 9)
kołka od przerzutki z oryginalnych na BBB
Oto cały mój rower
Dzisiaj pojechałem sobie do Poznania. Najpierw na Raszyn później do Cyklotura oraz przez Lasek Marceliński, gdzie zrobiłem sobie przerwę na fotkę stadionu:
dojechałem pod szkołę. Tam spotkałem Szczesia i pojechaliśmy do niego. Potem pojechałem do domu zostawiłem bagażnik i nową trasą do WPN-u nad Jarosławiec i do domu. Później jeszcze na boisko :)
Mówiąc krótko bardzo zadowolony jestem z nowości w moim rowerze. Tylko będzie trzeba tylnią przerzutkę wyregulować :) i będzie śmigał jak nowy :)
W moim kochanym rowerku wymieniłem:
Koła z oryginalnych na Mavici 317
korbę z oryginalnej (truvativ isoflow) na DEORE w sytemie H2
kasetę z zwykłej deore na XT
łańcuch ze zwykłego deore na XTR
spinkę (z pożyczonej od Jarzyny 6-7 rzędową na srama 9)
kołka od przerzutki z oryginalnych na BBB
Oto cały mój rower
Dzisiaj pojechałem sobie do Poznania. Najpierw na Raszyn później do Cyklotura oraz przez Lasek Marceliński, gdzie zrobiłem sobie przerwę na fotkę stadionu:
dojechałem pod szkołę. Tam spotkałem Szczesia i pojechaliśmy do niego. Potem pojechałem do domu zostawiłem bagażnik i nową trasą do WPN-u nad Jarosławiec i do domu. Później jeszcze na boisko :)
Mówiąc krótko bardzo zadowolony jestem z nowości w moim rowerze. Tylko będzie trzeba tylnią przerzutkę wyregulować :) i będzie śmigał jak nowy :)
Po raz pierwszy w sezonie i to jak :P
Niedziela, 10 kwietnia 2011 | dodano:11.04.2011
Km: | 83.60 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:07 | km/h: | 26.82 |
Pr. maks.: | 55.40 | Temperatura: | HRmax: | (%) | HRavg | (%) | |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: |
Na powrót mojego roweru będzie trzeba jeszcze poczekać, ale parę dni.
Szczegóły o tym w następnym wpisie :)
Póki co zabrałem szosę brata wyjechałem kolo 10.30 i ruszyłem do Murowanej pooglądać maraton. Wiało nie miłosiernie...Na ale jakoś dojechałem wypijając około 0.5l coli ;p Podczas drogi spotkałem w Biedrusku z 5 rowerzystów :)
W Murowanej spotkałem Szczesia, poszliśmy do biedry. To szosa na której mykałem:
Powiedziałem aby mi kupił coś do jedzenia jakiegoś batona drożdżówkę, a ten mi z pół kilo babki kupił ;p no ale nic ja tam zjem wszystko podzieliłem się trochę i dałem radę zjeść. Spotkałem się jeszcze z Monika i tak sobie przy Stracie/ Mecie:
oglądaliśmy pierwszych finiszujących z mini i mega :) Po chwili przyjechał Tomek i po jakiś 30 min mój braciszek:
Widziałem również klosia i jpbika. Po chwili rozmowy z Tomkiem (nakarmił nas troszkę a szczególnie napoił poweradem za co bardzo dziękuje ;p) i młodym ruszamy do domu ze szczesiem całe szczęscie że z wiatrem. Prędkość cały czas koło 40km/h. Z przerwą na siku o Owińskach. Do domu przyjechałem zmęczony ale nie padnięty. Nie jest źle ze mną :)
Za parę dni Wielki Powrót Magica :)
Szczegóły o tym w następnym wpisie :)
Póki co zabrałem szosę brata wyjechałem kolo 10.30 i ruszyłem do Murowanej pooglądać maraton. Wiało nie miłosiernie...Na ale jakoś dojechałem wypijając około 0.5l coli ;p Podczas drogi spotkałem w Biedrusku z 5 rowerzystów :)
W Murowanej spotkałem Szczesia, poszliśmy do biedry. To szosa na której mykałem:
Powiedziałem aby mi kupił coś do jedzenia jakiegoś batona drożdżówkę, a ten mi z pół kilo babki kupił ;p no ale nic ja tam zjem wszystko podzieliłem się trochę i dałem radę zjeść. Spotkałem się jeszcze z Monika i tak sobie przy Stracie/ Mecie:
oglądaliśmy pierwszych finiszujących z mini i mega :) Po chwili przyjechał Tomek i po jakiś 30 min mój braciszek:
Widziałem również klosia i jpbika. Po chwili rozmowy z Tomkiem (nakarmił nas troszkę a szczególnie napoił poweradem za co bardzo dziękuje ;p) i młodym ruszamy do domu ze szczesiem całe szczęscie że z wiatrem. Prędkość cały czas koło 40km/h. Z przerwą na siku o Owińskach. Do domu przyjechałem zmęczony ale nie padnięty. Nie jest źle ze mną :)
Za parę dni Wielki Powrót Magica :)
Po miesiącu przerwy...
Poniedziałek, 31 stycznia 2011 | dodano:01.02.2011
Km: | 21.90 | Km teren: | 2.00 | Czas: | 00:58 | km/h: | 22.66 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | -3.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
wyszedłem na rower. Dystans na kolana nie powala, ale liczy się fakt że zrobiłem więcej km w styczniu niż w zeszłym roku ;p Tylko zasadnicza różnica jest taka, że cały styczeń 2010 był strasznie zimny, a cały styczeń 2011 był w miarę :) Co było widać po dystansach jakie robili bikestatowicze. No ale w moim przypadku wina leże po stronie sprzętu... Tak wyglądała moja ostania wycieczka --> KLIK. Roweru nie naprawiłem, ale myślałem że się lepiej pojedzie jak nie będzie śniegu... Niestety pomyliłem się jechało się tak samo ciężko ;p Tzn jak już rozpędziłem to jakoś szło, ale każda jakakolwiek górka to udręka... No nic jakoś do pana SZCZ dojechałem posiedziałem chwilę i wracam do domu :) Dwa słowa zakończenia:
MUSZĘ WYMIENIĆ CAŁY NAPĘD...
MUSZĘ WYMIENIĆ CAŁY NAPĘD...
Podsumowanie roku 2010...
Piątek, 31 grudnia 2010 | dodano:01.01.2011
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | 0.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Zdecydowanie ten rok mogę zaliczyć do udanych :) Chociaż z 4 planów jakie sobie ustaliłem w na początku roku wykonałem tylko 1 ;p ale za to jaki:)
Udało mi się wyjechać na tygodniowy wyjazd z namiotami. Do magicznych 10k km zabrakło mi około 140km chociaż we wrześniu się pogubiłem z wpisami może tam się skryło to 140km ?? tak czy siak jestem zadowolony powiem tylko że w 2009 miałem 6018km a w 2008 około 2200km także jak to mówią jest progres :) Co do 400km w dobie to mi tu dużo zabrakło, bo rekord sezonu to niespełna 237.5km Chociaż chciałem jechać w sierpniu ale nikt nie chciał ze mną jechać a sam się bałem... Co do szosy to jej nie kupiłem, ale przejechałem się kilka razy na brata. RAZ i DWA :) No i powiem, że na pewno swoją kupię, ale wiadomo sianko musi być ;p Dodatkowo byłem w tym roku jeszcze:
Na 3 dniowej wyciecze szkolnej w góry --> KLIK
Zrobiłem (jak dla mnie AŻ ) 6 wycieczek ponad 200km w tym jedną późną jesienią--> KLIK
Wycieczek ponad 100km miałem w sumie też sporo, bo aż 19 --> KLIK
Dzięki BS poznałem Tomka i Mariusza.
Na maratonach w sumie nie byłem ;p
W kwietniu byłem codziennie na rowerze --> KLIK
To chyba na tyle z podsumowania. Chciałbym podziękować wszystkim z którym wspólnie spędzałem miło czas na rowerze :)
Co to planów na 2011 powiem krótko, ale na temat:
- 10k km zostaje :) może jak będę miał szosę będzie więcej kto wie ;p
- Oczywiście wyjazd pod Namioty jak się uda to w planach są 4 stolice południowej Europy. No i parę innych mniejszych :) np. nad morzę :)
- Zrobić 400km w dobę
- Zrobić 2000km w miesiącu
- Udoskonalić MAGICA
- Pojechać w góry
- zrobić sobie rower na przyszłą zimę :)
To chyba tyle POZDRAWIAM ! Szczęśliwego nowego roku i spełnienia marzeń i wielu km.
Udało mi się wyjechać na tygodniowy wyjazd z namiotami. Do magicznych 10k km zabrakło mi około 140km chociaż we wrześniu się pogubiłem z wpisami może tam się skryło to 140km ?? tak czy siak jestem zadowolony powiem tylko że w 2009 miałem 6018km a w 2008 około 2200km także jak to mówią jest progres :) Co do 400km w dobie to mi tu dużo zabrakło, bo rekord sezonu to niespełna 237.5km Chociaż chciałem jechać w sierpniu ale nikt nie chciał ze mną jechać a sam się bałem... Co do szosy to jej nie kupiłem, ale przejechałem się kilka razy na brata. RAZ i DWA :) No i powiem, że na pewno swoją kupię, ale wiadomo sianko musi być ;p Dodatkowo byłem w tym roku jeszcze:
Na 3 dniowej wyciecze szkolnej w góry --> KLIK
Zrobiłem (jak dla mnie AŻ ) 6 wycieczek ponad 200km w tym jedną późną jesienią--> KLIK
Wycieczek ponad 100km miałem w sumie też sporo, bo aż 19 --> KLIK
Dzięki BS poznałem Tomka i Mariusza.
Na maratonach w sumie nie byłem ;p
W kwietniu byłem codziennie na rowerze --> KLIK
To chyba na tyle z podsumowania. Chciałbym podziękować wszystkim z którym wspólnie spędzałem miło czas na rowerze :)
Co to planów na 2011 powiem krótko, ale na temat:
- 10k km zostaje :) może jak będę miał szosę będzie więcej kto wie ;p
- Oczywiście wyjazd pod Namioty jak się uda to w planach są 4 stolice południowej Europy. No i parę innych mniejszych :) np. nad morzę :)
- Zrobić 400km w dobę
- Zrobić 2000km w miesiącu
- Udoskonalić MAGICA
- Pojechać w góry
- zrobić sobie rower na przyszłą zimę :)
To chyba tyle POZDRAWIAM ! Szczęśliwego nowego roku i spełnienia marzeń i wielu km.
brak pomysłu na tytuł co do tej pseudo wycieczki...
Wtorek, 28 grudnia 2010 | dodano:28.12.2010
Km: | 25.40 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 01:30 | km/h: | 16.93 |
Pr. maks.: | 30.90 | Temperatura: | -7.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
W planach było dzisiaj zakończenie roku. Miałem jechać do Buku około 35km i do domu następne 35km. Następnie miałem jechać do Tomka 35km i do domu następne 35km. Łącznie 140km czyli tyle ile mi brakuję do 10k, a ile wyszło?? Całe 25km, nie licząc jakiś 6km co szedłem pieszo...
Tyle w ramach wstępu. Co do trasy ruszam koło 10.40 w stronę Chomęcic. Ledwo co wjechałem na tą wioskę u już gleba na zakręcie. Nawet wstać szybko nie mogłem bo był taki lud, a na dodatek podziwiali mnie miejscowi koneserzy taniego wina... No nic wstałem mówię jadę dalej. Jednak był tam taki lód że stwierdziłem zawracam. Pojadę DK 5 do Stęszewa i tam odbiję na wojewódzką 306. Początkowo szło jak po maśle do Stęszewa docieram bez problemu ładnie odśnieżona krajówka. Chociaż cała czarna nie była. Po drodze udało mi się zmarznąć więc przerwa na stacji Orlen na HOT-DOGA. Po około 5 min przerwy z posiłkiem ruszam drogą nr 306. Jednym słowem MASAKRA... nie da się jechać normalnie lód lód i jeszcze raz lód... Przejechałem tak z 2km, ale stwierdzam wracam do domu. Przechodzę na 2 stronę dzwonię do kumpla, że nie przyjadę chciałem zrobić jakieś foto, a tu mi się zatrzymuje koleś busem bo myślał że chcę się zabrać. No cóż jak już się nadarzyła okazja to wrzucam rower na pakę i do Stęszewa jadę w ciepłym samochodzie. Ze stacji już o własnych siłach DK 5 do domu. Po drodze przerwa na foty i ogrzanie się. Tak wyglądała DK 5:
Tradycyjnie fota rowerka:
A tak wyglądały wszystkie drogi na których jechałem (oprócz krajowej) albo i gorzej:
Jadę dalej. Zapomniałem dodać że mi bardzo skacze łańcuch. Na podjazdach większych to nie ma opcji żeby nie prowadzić.... Tak że zjeżdżam w Rosnówku z głównej a tam taki śnieg że przy moi napędzie nie da się tam jechać... No więc zaczęło się prowadzenie roweru około 4km. Po tym dystansie udało mi się zatrzymać busa. Podjechałem do Chomęcic i tam z 2km do domu... też na pieszo :) Całe szczęście ciepło mi było... W końcu docieram do domu. No więc powiem tak na tym sprzęcie już więcej km raczej nie przejadę :
Kółko od przerzutki:
W sumie kółka nie ma xD
Łańcuch:
Już raz go skracałem.
Oraz Kaseta:
Tu może bym jeszcze przejechał ;p
Pozdrawiam i czekam na komenty co sądzicie o sprzęcie :P
Jarzyna dla Ciebie fota Twojej spinki:) Chcesz ją z powrotem ??;p
A tak sobie dodam fotkę mojej suczki: (oczywiście akcentu rowerowego nie zabrakło :P)
Tyle w ramach wstępu. Co do trasy ruszam koło 10.40 w stronę Chomęcic. Ledwo co wjechałem na tą wioskę u już gleba na zakręcie. Nawet wstać szybko nie mogłem bo był taki lud, a na dodatek podziwiali mnie miejscowi koneserzy taniego wina... No nic wstałem mówię jadę dalej. Jednak był tam taki lód że stwierdziłem zawracam. Pojadę DK 5 do Stęszewa i tam odbiję na wojewódzką 306. Początkowo szło jak po maśle do Stęszewa docieram bez problemu ładnie odśnieżona krajówka. Chociaż cała czarna nie była. Po drodze udało mi się zmarznąć więc przerwa na stacji Orlen na HOT-DOGA. Po około 5 min przerwy z posiłkiem ruszam drogą nr 306. Jednym słowem MASAKRA... nie da się jechać normalnie lód lód i jeszcze raz lód... Przejechałem tak z 2km, ale stwierdzam wracam do domu. Przechodzę na 2 stronę dzwonię do kumpla, że nie przyjadę chciałem zrobić jakieś foto, a tu mi się zatrzymuje koleś busem bo myślał że chcę się zabrać. No cóż jak już się nadarzyła okazja to wrzucam rower na pakę i do Stęszewa jadę w ciepłym samochodzie. Ze stacji już o własnych siłach DK 5 do domu. Po drodze przerwa na foty i ogrzanie się. Tak wyglądała DK 5:
Tradycyjnie fota rowerka:
A tak wyglądały wszystkie drogi na których jechałem (oprócz krajowej) albo i gorzej:
Jadę dalej. Zapomniałem dodać że mi bardzo skacze łańcuch. Na podjazdach większych to nie ma opcji żeby nie prowadzić.... Tak że zjeżdżam w Rosnówku z głównej a tam taki śnieg że przy moi napędzie nie da się tam jechać... No więc zaczęło się prowadzenie roweru około 4km. Po tym dystansie udało mi się zatrzymać busa. Podjechałem do Chomęcic i tam z 2km do domu... też na pieszo :) Całe szczęście ciepło mi było... W końcu docieram do domu. No więc powiem tak na tym sprzęcie już więcej km raczej nie przejadę :
Kółko od przerzutki:
W sumie kółka nie ma xD
Łańcuch:
Już raz go skracałem.
Oraz Kaseta:
Tu może bym jeszcze przejechał ;p
Pozdrawiam i czekam na komenty co sądzicie o sprzęcie :P
Jarzyna dla Ciebie fota Twojej spinki:) Chcesz ją z powrotem ??;p
A tak sobie dodam fotkę mojej suczki: (oczywiście akcentu rowerowego nie zabrakło :P)
Zimowe nabijanie km...
Poniedziałek, 27 grudnia 2010 | dodano:27.12.2010
Km: | 72.60 | Km teren: | 50.00 | Czas: | 03:29 | km/h: | 20.84 |
Pr. maks.: | 32.20 | Temperatura: | -6.0 | HRmax: | (%) | HRavg | (%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Rower: | Kellys Magic |
Z racji tego, że rok się kończy a do 10k km zostało jeszcze trochę jeździć trzeba ;p Pojechałem do Tomka, trasą standardową czyli Puszczykowo - Rogalinek - Rogalin - Radzewice Radzewo Kórnik. Po drodze zrobiłem jedną przerwę bo mi mocy brakowało, a przy okazji zrobiłem fote:
U Tomka zjadłem ciasto rosołek i po około 2h jadę do domu. Oczywiście od Tomka nie idzie tak o wyjechać ;p Dostałem jeszcze 2 kawałki ryby i rosołek :P Powrót mi jakoś lepiej szedł :) Jedyną przerwę robię koło Puszczykowa bo mi się chce sikać xD A i jeszcze fote strzeliłem:
Do domu normalnie a z jedną glebą w Komornikach koło rzeźnika. Oczywiście do domu przyjechałem zmarznięty...
U Tomka zjadłem ciasto rosołek i po około 2h jadę do domu. Oczywiście od Tomka nie idzie tak o wyjechać ;p Dostałem jeszcze 2 kawałki ryby i rosołek :P Powrót mi jakoś lepiej szedł :) Jedyną przerwę robię koło Puszczykowa bo mi się chce sikać xD A i jeszcze fote strzeliłem:
Do domu normalnie a z jedną glebą w Komornikach koło rzeźnika. Oczywiście do domu przyjechałem zmarznięty...